poniedziałek, 13 stycznia 2014

Kapitan Morgan

Pirackich klimatów ciąg dalszy. Tym razem za sprawą jednookiego kota przybłędy, który upodobał sobie nasze zawadiackie towarzystwo. Poznaliśmy go podczas grudniowego spaceru z Mefisto i już od pierwszego spotkania zapałaliśmy do siebie sympatią co najmniej jakbyśmy wspólnie wypili beczkę rumu w portowej tawernie.


Namierzył go Mefisto, zwabiony pomiaukiwaniem dobiegającym spod samochodu.


Z naszych spacerowych relacji, wiecie już że Mefisto jest bardzo towarzyskim kocurem, który ma już spore grono znajomych kotów i psów w najbliższej okolicy. Przy pierwszych spotkaniach ze względów prestiżowych musi pokazać kto tu rządzi, pusząc się, strosząc ogon, wydając ostrzegawczy syk lub pomruk a czasem nawet przejechać pazurem po pyszczku nowo poznanego delikwenta. Tym razem, obyło się bez demonstracji siły, tak jakby spotkały się dwie bratnie dusze.


Po pierwszym obwąchiwaniu się nawzajem i wymianie kilku miauknięć jednooki przybłęda wyszedł spod samochodu i podążał za nami krok w krok.



Od tej pory, widujemy go codziennie. Stał się naszym stałym towarzyszem spacerów, truptając wszędzie tam gdzie my. Co ciekawe, pojawia się na naszym podwórku dokładnie o tej samej porze, o której spotkaliśmy się po raz pierwszy. Nie zawsze mogę dokładnie o tej godzinie wyjść na spacer - wtedy sąsiedzi pukają do mnie i informują, że pod drzwiami do klatki schodowej siedzi jakiś kotek i głośno miauczy. Zbiegam wtedy czym prędzej na podwórko przynosząc mu jakieś smakołyki. Gdy raz się spóźniłem na "umówione spotkanie" zastałem go siedzącego na oknie w tęsknym wyczekiwaniu...


Świetny kotek. Nazwałem go Kapitan Morgan na cześć znanego korsarza oraz... rumu, który ostatnio namiętnie popijam...

Długo walczyłem z myślą, by go przygarnąć. Zwyciężył rozsądek. Na trzeciego kota mnie po prostu nie stać. Pragnę zapewniać moim M&M'som jak najlepsze warunki i opiekę - Mefisto i Morfeusz wymagają i domagają się dużej uwagi i troski -  na przygarnięciu go ucierpiała by cała trójka. Na decyzji zaważył też fakt, że popytałem tu i ówdzie i dowiedziałem się, że ten łobuziak "należy" już do jakiejś pani... Tyle, że gryzie mnie to, czy rzeczywiście jest ona odpowiedzialnym opiekunem dla Kapitana, który w nieznanych mi okolicznościach jedno oko już stracił a teraz błąka się po okolicy...

36 komentarzy:

  1. Może warto byłoby dalej "zasięgnąć języka" i dowiedzieć się która to pani jest jego opiekunką? Może to jakaś miła staruszka (mieszkałam kiedyś z taką w bloku, razem karmiłyśmy bezdomniaki) którą można odwiedzić z paczką kocich smakołyków dla Kapitana Morgana? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię rozeznanie, na razie informacje są sprzeczne. Całkiem możliwe, że to taki koci cwaniaczek co chodzi od domu do domu na "żebry" :)

      Usuń
  2. Ludzie biora sobie zwierzaki, ale nie wykazuja zadnej odpowiedzialnosci za nie. Kot chce wyjsc? Prosze bardzo, poradzi sobie. Ehhh...
    A Ty nie racz sie rumem, ino choinke rozbierz, bo juz dawno po czech krulach. Tak, tak, te choinke w tytulowym obrazku. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Niedaleko mnie mieszka taka "zbieraczka" kotów. Co jakiś czas, któregoś z jej kotów widzę rozjechanego przez samochód - wtedy zabiera jakiegoś kolejnego. A gdy Mefisto na smyczy to puka się w głowę. Mnóstwo jest takich "miłośników" kotów.

      Co do choinki... dupa tam... czekam na śnieg!!!

      Usuń
    2. Czekaj na Godota i pisz na Berdyczow ;) Sniegu w tym roku nie bedzie. Bo tak!

      Usuń
    3. Ja też czekałam na śnieg i się doczekałam! Od kilku dni mam i choinkę, i śnieg! A w ogóle to choinka może stać aż do 2 lutego, tak mi mówiła Babcia :)

      Usuń
    4. Właśnie. U nas też jest taka tradycja, że do 2 lutego. A ja wciąż czekam na śnieg. Oczywiście jak zacznie padać w kwietniu lub maju to będzie przesada ale do kroćset mamy zimę więc chcę śniegu!

      Usuń
  3. biedna kitulka, nawet jesli ma jakas pania, to raczej woli byc z toba...moze mu sie zle dzieje w tamtym domu? moze podpytaj jeszcze, moze zostal wyrzucony, moze by mu trzeba bylo znalezc inny dom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama wiesz, że trudno znaleźć jakiś dom dla bezdomnego zwierzęcia. Gdyby tak nie było, to na ulicy nie wylądowałby kiedyś Mefisto i Morfeusz. A czasem może to i lepiej gdy zwierzę żyje na wolności niż miałoby trafić na nieodpowiedzialnego lub okrutnego opiekuna.

      Usuń
  4. No niestety - wygląda na to że kociak wybrał Ciebie. I jaka u niego punktualność. Fajna historia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie spotkaliśmy się o innej porze. Akurat byłem ponad 2 tygodnie na wolnym to mogłem pojawiać się o 13.30 na podwórku. Teraz późno wracam z pracy a kocurka już o tej porze nie ma, bo się nie doczekał.

      Usuń
  5. Ulituj sie nad nim bo skonczy jak Macius:( chociaz go porwij i domku mu poszukaj jak nie mozesz go na stale wziac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już drugi taki przypadek w ostatnim czasie. Na przełomie listopada i grudnia "przyplątała" się do mnie sympatyczna czarna kotka - tym razem nie w mojej okolicy, tylko pod budynkiem gdzie pracuję. Zacząłem przynosić do pracy jedzonko i dokarmiałem ją codziennie. Okazało się, że została wyrzucona z domu kilka miesięcy temu, bo "jaśnie państwu" urodziło się dziecko, więc się kotki pozbyli. Dodam tylko, że zrobili to ludzie wykształceni i zamożni (pani doktor). Postanowiłem kotkę przygarnąć, bo robiło się już zimno. Gdy tylko tamto jaśnie państwo dowiedziało się o moim zainteresowaniu kotką, ponoć zabrali ją z powrotem do domu. Od tamtej pory jej nie widziałem i mam obawy, że pozbyli się jej w inny sposób...

      Usuń
  6. Kotek musi być oswojony i Was polubił - i ciebie za przysmaki i Mefisto:) Może faktycznie został wyrzucony, albo się zgubił? Bo musi (albo musiał) mieć właściciela. Może ta Pani nie wiem nawet, chociaż jak go tak wypuszcza..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie sprawdziłem ścieżki, którymi chadza i w pobliżu jakich budynków. Może uda mi się namierzyć skąd pochodzi. Bardzo go polubiłem.

      Usuń
  7. A ja myślę,że to Kot Wychodzący-nie wygląda na zaniedbanego i może czasami potrzebuje towarzystwa innego kota,co wcale nie znaczy żebyś nie próbował się dowiedzieć czegoś więcej na temat jego życia.Oczko też ma ładnie zagojone,czyli ktoś dba o jego zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Jest w miarę zadbany. Rankę po oczku ma zagojoną, nie ropieje, drugie jest również czyste, futerko w przyzwoitym stanie, nawet brzuszek wskazuje, że głodny nie chodzi. Nie wiem czy jest sterylizowany. W uszkach tylko zauważyłem świerzbowca ale dokładnie nie mogłem zbadać bo go to denerwowało. Psika spod ogona na murki i samochody ale mój Mefisto też tak robi instynktownie. Tak więc, prawdopodobnie jednak ma kogoś ale czy to jest "dbanie" o zwierzę, tego bym nie powiedział - zbyt dużo kotów rozpłaszczonych na jezdni widziałem w mojej okolicy.

      Usuń
  8. Gdybyś jednak go przygarnął byłyby 3 M&M'sy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah! Też tak pomyślałem. Nie robię tego specjalnie ale jakoś te imiona wszystkie na "M" mi wychodzą :)

      Usuń
  9. Przygarnij go KONIECZNIE, on Ciebie już wybrał...teraz Twoja kolej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serce mówi: TAK. Rozsądek mówi: NIE. Trzeci... potem czwarty... potem... co chwilę pojawia się jakiś, którego żal...

      Usuń
  10. Mamy na podwórku takiego jednookiego, ale jest dużo bardziej nieufny. Nazywają go Cyklopek, ma nawet swoją budkę przy małym spożywczaku, którego właścicielka (i klienci też) go dokarmia.
    Kapitan Morgan jest kolejną ofiarą źle pojętej wolności dla kotów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyklopek :) Przypomniał mi się jeden "mózg", który raz popisał się tak: "Co wy tam robicie za moimi plecami? Ja wszystko widzę!!! Mam oczy dookoła głowy... jak cyklop" :)))))

      Usuń
    2. :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

      Usuń
  11. Ciekawa historia.
    Prędko się na Was poznał kotek. :) Może zrobisz dokładniejsze rozeznanie w temacie, żeby ewentualnie podjąć jakieś kroki (jeśli sytuacja tego wymaga).

    Pogłaski dla całej trójki. A dla Lui i dla Ciebie pozdrowienia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dałem zadanie szpiegowskie takiej jednej, która ma dobre rozeznanie w kocich sprawach na mojej dzielnicy :) Zobaczymy co się dowie. My również pozdrawiamy i się "odgłaskowujemy" :)

      Usuń
  12. Ile tej biedy to czasem ręce opadają. Dobrze, że nie ma mroźnej zimy. Dobrze, że choć go dokarmiasz. No i oczywiście szkoda, że nie może być Twój, ale doskonale to rozumiem.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś już nawet weszło to w rutynę, że mam przy sobie jakieś smakołyki dla dowolnego i gdziekolwiek spotkanego kota-szwędacza :)

      Usuń
  13. Bardzo fajny kocio , nie wygląda na zaniedbanego. Może opiekunka myśli że kot MUSI wychodzić ... Przydałoby się ją troszkę uświadomić ;)
    Mam nadzieję że odnajdziesz właścicielkę i rozmowa będzie owocna .
    Pozdrawiam ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki znajomej namierzyłem już tą kobietę. To ciężki przypadek "miłośniczki" kotów w wersji bardzo źle pojętej "miłości". Twierdzi, że ten kot to akurat nie lubi przebywać w domu i kropka.

      Usuń
    2. O żesz , kurde ! ://
      Przydałoby się nowy domek znaleźć ...

      Usuń
    3. Z takimi paniami jest ten problem, że gdy znajdzie się ktoś zainteresowany stworzeniem zwierzęciu lepszych warunków to robi się wielka awantura i "szarpanina" o psa czy kota...

      Usuń
  14. A ja myślę że jak Kocisko jest już okaleczone to nie dzieje mu się najlepiej.możesz dowiedzieć się czy jest "czyjś" ale ja w takich sytuacjach (bo też nie mogę utrzymać teraz więcej niż moje 2) łapię kota i wiozę do schroniska (u nas jest dobre) lub wzywam Towarzystwo Opieki nad zwierzętami,oni je łapią,leczą i umieszczają w schronie lub DT,nie wiem jak takie organizacje u Was działają ale u nas bardzo ok, wspomagają też moje osobiste akcje np. sterylizacje. Trzymam kciuki za Kapitana Morgana i za Was,oby ta historia miała happy end. pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu właśnie jest problem. Żadnemu zwierzakowi nie zafundował bym pobytu w naszym schronisku. Stamtąd trzeba zwierzęta zabierać a nie dostarczać. O wiele większe szanse na przeżycie ma na ulicy niż w tamtym przytułku. Co do DT to jest mnóstwo chorobliwie kolekcjonujących zwierzęta kociar - namawiam na adopcję bardziej rozgarnięte osoby lecz przeważnie mają już swoje zwierzaki i podobnie jak mnie nie stać na przygarnięcie kolejnych.

      Usuń
  15. No to lipa jak placówki takie nędzne. A te maniackie zbieraczki to paranoja jest,rzeczywiście trudno znależć domek zwłaszcza dorosłemu przybłędzie :(,ja też dokarmiam takie osiedlowe towarzystwo na szczęście coraz mniejsze (wyłapujemy,kastrujemy,umieszczamy).a budżet piszczy cienko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Statystyki są smutne. Co czwarte zwierzę w polskich schroniskach umiera. Te placówki uczyniły z tego złoty biznes otrzymując za każde wierzę spore kwoty od gmin, gminy zaś mają obowiązek "rozwiązywania" problemu bezdomnych psów i kotów, tyle że polega to przeważnie tylko na wyłapywaniu zwierząt a nikt już się nie interesuje co z nimi się dalej dzieje.

      Usuń