Jakby na pocieszenie, zakwitł mi kolejny kaktus. Równie pięknie i bardzo podobnie do pierwszego "patefonu" (Echinopsis subdenudata), którego zdjęciami cudownych kwiatów raczę Was co jakiś czas.
Prawdopodobnie jest to Acanthocalycium klimpelianum ale nie mam pewności. Kaktusy, które posiadam są podobnie jak moje koty "znajdami". Nie wybieram najpiękniejszych okazów z jakiejś "rasowej" hodowli. Najczęściej są to bezimienne, stłoczone gdzieś na sklepowej półce, ledwie żywe biedy. Tym większa dla mnie radość i duma, gdy udaje się je zreanimować i otoczyć taką opieką, że odpłacają mi po latach takim cudownym prezentem.
Proces wypuszczania "świderka" i kwitnienia również przebiegł podobnie jak u Echinopsisa:
Na pierwszy rzut oka trudno byłoby rozróżnić oba kwiaty. Oba nazwałem "patefonami" ale jednak budowa i wygląd zarówno pręcików jak i płatków jest inna. Dla porównania, nowo zakwitły (bardziej różowy) Acanthocalycium klimpelianum...
... oraz "weteran" kwitnienia Echinopsis subdenudata:
To co ich łączy, to niestety bardzo krótki czas kwitnienia - zaledwie jedne dzień. Ale to i tak radość dla mnie wielka móc obserwować to cudo natury. Echinopsis zakwitł mi w tym roku już trzeci raz i to w sposób zadziwiający, bo wypuścił jeden kwiat, za jakiś czas dwa kwiaty i wreszcie rekordowo, aż trzy równocześnie. Liczę, że Acanthocalycium "przypatefoni" mi podobnie :)
Morefusz i Moira z nowym "patefonem":
Dobra wiadomość dla tych, którzy mają kaktusy ale narzekają, że im nie kwitną jest taka: moje kaktusy zakwitły dopiero po 7-10 latach i to po zmianie ich dotychczasowego stanowiska. Cierpliwości a będzie Wam dane!
PS Moc ciepłych myśli kieruję ku Monice ("Po prostu koci świat"). Wyrazów wdzięczności za wsparcie oddać w sposób właściwy nie potrafię. Tym bardziej, że wiem, że borykasz się teraz z poważnym kłopotem. Dziękuję! A Rudziowi przekaż od nas Moniko kojące szepty. Trzymamy kciuki i wierzymy, że przy Twojej dobrej opiece, leczeniu przez fachowych i kompetentnych lekarzy oraz jego własnej kociej sile, będzie dobrze.