poniedziałek, 25 marca 2013

Przedwiosennych wyprawek/zaprawek ciąg dalszy

Ponoć przysłowia są mądrością narodu. Natura rządzi się jednak swoimi prawami i własną mądrością, której jednak jakoś ogarnąć ostatnio nie można. Niby jest "w marcu jak w garncu", ale co to za garniec? Z zamrażarki wyciągnięty? Taka różnorodność jak u mnie w lodówce: światło, lód i smętna mrożonka jarzynowa... Za kilka dni będziemy mieli Wielkanoc (w perspektywie lany poniedziałek w wersji bitwa na śnieżki, bałwan za oknem i wielkopostne kolędy "Judasz to zdrajca co żółte ma jajca") co w tym roku kwiecień-plecień zapowiada. Tyle, że co on w tym roku ma przeplatać? Trochę zimy... trochę zimy?

W związku z rozbieżnością z tym co widzimy za oknem a obwieszczeniem kalendarzowej wiosny moje kocurki witają ją zagrzebane pod ciepłą kołderką:



Ale tęsknota za wiosennymi spacerami jest tak wielka, że nawet przytulna norka nie zatrzyma nas swym ciepełkiem i nie powstrzyma przed króciutkim choćby spacerkiem. My się zimy nie boimy - szczególnie Mefisto, zaprawiony w wędrówkach łobuziak. Zmotywowani przez Mefisto (głównie przez jego głośne paszczowe żądania spacerowe) zabieramy go na kilkunastominutowe spacery w śnieżnej aurze - na tyle długie by przekonał się, że marznący dupal i stópki nie dostarczają przyjemnych bodźców i na tyle krótkie, by sobie nie przeziębił siusiaka.


Zabieramy ze sobą też Morfeusza, którym targają jeszcze ambiwalencje: strach przed nieznanym i ciekawość tego co kryje się za drzwiami mieszkania. Co prawda, póki co, spacer ma zupełnie odmienne oblicze dla obu kocurków. Morfeusz, poznaje świat wtulony w bezpieczne ramiona swych opiekunów:


... a Mefisto, jak to on, dziarsko samodzielnie pokonuje zaspy:


Podróżowanie samochodem też dostarcza moim chłopakom dużo frajdy. Ale i w tym przypadku, zupełnie to inaczej wygląda u każdego z kocurków. Morfeusz, dla własnego poczucia bezpieczeństwa, trzyma się blisko Lui Lu a Mefisto jak wytrawny podróżnik zajmuje najlepsze miejsce przy oknie czy wręcz ma chęć przejąć rolę szofera:


Jako, że z powodu mrozów nie możemy zapewnić Mefisto tak długich spacerów jakich by pragnął, zabieramy go na przejażdżki lub wyruszamy z wizytą do moich rodziców. Mefisto zakodował sobie te cotygodniowe obiadki u mojej mamy, tak że każdej niedzieli od rana przebiera z radością nóżkami i głośnymi miaukami ponagla nas do wyjścia. Droga jest mu bardzo dobrze znana, więc sprawdza się w roli nawigatora... 

Uwaga! Dla bezpieczeństwa jazdy - nie próbujcie tego robić sami... Dla dobra ogółu, uznajmy, że akurat te zdjęcia zostały wykonane podczas postoju. Po publikacji innych musiałbym mętnie tłumaczyć, że np. na kolanach siedzi wypchany kot-kukiełka...




Kocury u moich rodziców czują się bardzo swobodnie. Mefisto bardzo ładnie wita się z nimi, ocierając się o nogi i rozkosznie mrucząc, a swe pierwsze kroki kieruje od razu do kuchni, gdzie moja mama zawsze ma coś przygotowanego na tą okazję. Trochę mi wstyd za nich dwóch... zawsze przed wyjściem dostają w domu sute śniadanko a po przybyciu do moich rodziców zachowują się jakby byli straszliwie zagłodzeni...


Moi rodzice bardzo polubili nasze kocurki. Tym bardziej, że nie przeszkadzają nam w obiedzie, nie wskakują na stół jak niektóre koty wiedzione zapachami pysznych potraw - ot, zwiedzają sobie mieszkanie, a po opędzlowaniu smakołyków od mojej mamy układają się do drzemki. Mefisto ma tam już swój ulubiony fotel a Morefusz jak zwykle kładzie się gdzie popadnie.


Psstt... na koniec zdjęcie, którego nie pokażę swojej mamie... Morfeusz za każdym razem dobiera się do jej kwiatków :)


PS Czy u Was na blogach też zdjęcia przestały wyświetlać się w lightboxie? Od jakiegoś czasu, mimo zaznaczonej opcji w ustawieniach, po kliknięciu na zdjęcie zamiast wyświetlania w lightboxie, zdjęcie ładuje się w tym samym oknie. Jest to wkurzające, bo po każdym zdjęciu trzeba cofać się do posta, by zobaczyć powiększenie następnego. W ogóle zauważyłem kilka anomalii w działaniu bloggera ostatnimi czasy, np. spamowe komentarze.


wtorek, 19 marca 2013

Zaprawki/wyprawki przed wiosennymi spacerami

Przedłużająca się zima, a szczególnie jej intensywny atak z ostatnich dni, odwlekła w czasie początek naszego sezonu spacerowego. W ubiegłym roku, o tej porze, uprawialiśmy z Mefisto już pierwsze spacery. Jak wiecie mój dzielny Mefisto uwielbia te nasze wspólne wyprawy. Teraz z niecierpliwością wyczekuje wiosny, byśmy mogli znów razem przemierzać urocze zakątki mego miasta. W tym roku, chciałbym pokazać Wam forty Twierdzy Przemyśl a poszczególne fortyfikacje zwiedzić oczywiście z dziarskim Mefistofelisem.

Często pytacie, czy również z Morfeuszem będziemy uskuteczniać takie wypady. Taki jest zamysł, ale wszystko zależy od samego kocurka. Jeśli wyjście na zewnątrz i związane z nim założenie szelek ze smyczą, truptanie na uwięzi, chaos otaczającego świata będą dla Morfeusza zbyt dużym stresem lub po prostu nie spodoba mu się, to nie będę go do tego przymuszał. Zgodnie z zasadą, którą się kieruję opiekując się moimi kocurkami: nic na siłę - spacer ma być przyjemnością dla kota, a nie wymuszonym obowiązkiem.

Póki co, zakupiłem mu gustowne szeleczki i powoli staram się go do nich przyzwyczajać. Problemu z założeniem szelek nie ma - a pamiętam jak pierwszy raz Mefisto wierzgał się jak poparzony. Gorzej z poruszaniem się w nich. Morfeusz rozpłaszcza się na podłodze w przedpokoju lub próbuje zerwać je pazurkami lub ząbkami. Nie mniej jednak, fascynuje go to - zaciekawiony obserwuje z jakim spokojem a wręcz rozkoszą Mefisto pozwala sobie nałożyć szelki, jak ten cieszy się na możliwość wyjścia. Morfeusz ma jeszcze w sobie dużo dzikości, boi się głośnych dźwięków, niezrozumiałych dla niego sytuacji, ale to dzięki obserwacji swego "starszego brata" pobudzona jest jego ciekawość. Gdy siedzę na stołku w przedpokoju, ubieram buty i zakładam Mefisto szelki, Morfeusz od razu przybiega, próbuje rozwiązać mi sznurowadła, obserwuje mruczącego z zadowolenia Mefisto, kładzie się pod drzwiami, tucka łapką szelki. Przygotowania do spacerów wydają się więc rokować dobrze. Morfeusz w końcu przełamie się, pokona rozdzierający go dysonans, pomiędzy ciekawością a strachem.

Najważniejsze, by pierwsze wyjścia na zewnątrz, kojarzyły mu się pozytywnie. Teraz, gdy zimno i wietrznie, trudno oczywiście by tak było - tym bardziej, że to jego pierwsza zima i śnieg w życiu. Zaryzykowałem jednak ostatnio taką króciutką namiastką spaceru w drodze od klatki schodowej do auta:


Zaprawiony w spacerach i przejażdżkach Mefisto bardzo lubi jeździć ze mną samochodem. Często zabieram go na krótkie przejażdżki np. na stację benzynową, szybkie zakupy lub na niedzielny obiad do moich rodziców. Jest wtedy bardzo dumny i szczęśliwy, czuje się wyróżniony. Ogląda sobie przemykający za szybą świat, często wchodzi na moje kolana i "pomaga" kierować pojazdem.




Od jakiegoś czasu zabieram też ze sobą Morfeusza. Chcę, by jazda samochodem nie kojarzyła mu się tylko z wyprawą do weterynarza ale też by przyzwyczajał się do szelek - przestałem go wozić w transporterze jak jakiegoś niewolnika :)



Hah, powyższe zdjęcie po wykadrowaniu, ujawniło całkiem zabawną minę Mefisto:


Moja kochana Trójca w samochodzie: Lui Lu, dzielny Mefisto i troszkę zalękniony lecz ciekawy świata Morfeuszek:




sobota, 16 marca 2013

Black & White...

...czyli moja Czarna Pantera na śniegu...


Po dość monotonnie szarej i depresyjnie ponurej tegorocznej zimie, wydawało się, że tak wyczekiwana przez wielu wiosna jest już tuż tuż. Kto by się spodziewał, że jeszcze ujrzymy za oknem taki widok?


Mefisto, czując nadchodzącą wiosnę, już od kilku dni głośno domagał się spaceru, wyśpiewując swe paszczowe arie pod drzwiami. Jako, że oba moje M&M'sy to kocury specjalnej troski, więc w jesienno-zimowych porach nie wychodziliśmy na spacery, na wiosnę oczekując. Słoneczko przez kilka dni zaczęło mocniej przygrzewać, ptaki rozpoczęły swe trele, z kątów powychodziły pająki a koty rozpoczęły swe gody.  Obiecałem mu, że po powrocie z pracy, wyjdziemy wreszcie na tak upragniony przez niego spacer. A tu taka śnieżna zawierucha! Cóż, dziwny ze mnie człek, ale danych słów zawsze dotrzymuję. Postanowiłem, że wezmę Mefisto choć na chwilę "na dwór" (u nas się mówi "na pole"), aby sam przekonał się, że zimno i zawieja nie jest żadnym moim wymysłem ani że nie wymiguję się od wspólnych spacerów. Zgodnie z moimi przypuszczeniami był to krótki wypad. Gdy mojemu bohaterowi zmarzły łapki i dupka, a dodatkowo zapadł się w zaspie, tak że wystawał tylko koniuszek ogonka -  sam czmychnął szybko do domu :)



Poniżej, jeszcze jedno zdjęcie, ale zrobione zanim nasze podwórko utonęło w śniegu.



poniedziałek, 11 marca 2013

Moje M&M'sy. Mefisto i Morfeusz

Przyjaciele. Czarna Pantera - Mefisto i żbik Morfeusz. Moi cudowni chłopcy.









Na zdjęciu poniżej Morfeusz wygląda jakby sam robił fotkę :)




Ogłoszenia parafialne

O mały pazur, poprzez nasz niebyt w kociej blogosferze, a przegapilibyśmy cudne candy u Retro! Wspaniała nagroda, na którą nie ukrywam mam wielką chrapkę. Koty i książki... rany, toż to co kocham najbardziej!


Większość z Was już pewnie dawno się zapisała, ale Ci, którzy jeszcze nie zgłosili swojego udziału - zasady poznają na blogu Retro, Koty i Pies, czyli tutaj >>>.

A na koniec, malutki prezent dla Ninki - miłośniczki Pratchetta. Najpiękniejszy cytat ze "Świata Dysku", czyli słowa, które wypowiedział Śmierć (dla niewtajemniczonych Śmierć jest mężczyzną, miłośnikiem kotów i zawsze mówi DUŻYMI LITERAMI):



czwartek, 7 marca 2013

Giercownia

Jak wiecie, moje kocurki, nie należą do leniuchów. U nas pojęcie nudy nie istnieje. Zawsze staram się zapewnić im jakieś rozrywki, ale też odkąd jest ich dwóch - świetnie dają sobie radę wyczyniając wspólne harce. Nieraz już prezentowałem ciekawe i kreatywne rozwiązania czy gadżety, którymi można zainteresować nasze koty. Nie obce są im również nowinki techniczne.



Moje kocurki okazały się... maniakami gier komputerowych. Odkąd przyniosłem do domu służbowy tablet - korzystają z niego częściej ode mnie.


Przeglądając internet w poszukiwaniu aplikacji dedykowanych urządzeniom mobilnym natknąłem się na... gry dla kotów. Nie o kotach, nie takie z kotami w roli głównej czy traktujące o kotach fabularnie czy jakikolwiek inny sposób, lecz dla kotów właśnie!


Pływająca po ekranie rybka, biegająca i ukrywająca się myszka, latający ptaszek czy po prostu laserowa czerwona kropeczka. A jeszcze, gdy okraszone to jest dźwiękami popiskującej myszki czy skrzeczącego ptaszka, to tablet staje się obiektem fascynacji i uwielbienia dla moich kocurków.


Pacają łapkami po ekranie, próbując chwycić poruszający się obiekt, zachodzą w głowę co dzieje się z myszką, która przed chwilą biegała po ekranie i nagle znikła, gdy dotarła do jego krawędzi (pewnie schowała się pod tabletem!). Czasem wpuszczam im na tablecie filmiki z ich udziałem - szczególnie arie operowe w wykonaniu Mefisto. Zabawa na całego! Zresztą zobaczcie sami:

 

Moje kocurki, ogólnie lubią różne urządzenia. Poniżej zabawa telefonem komórkowym - wprawdzie chciałem wtedy włączyć "śpiewy" Mefisto ale uruchomiła się piosenka o papieżu...

 

...a dla przypomnienia filmik przedstawiający Mefisto oglądającego serial "Siedem życzeń":


Zastanawiacie się pewnie, czy koty nie zniszczą tabletu rysując ekran swymi pazurkami. Wydaje się być dosyć wytrzymały, nie zauważyłem żadnych rys. Zresztą, myślę, że projektanci wzięli pod uwagę, że z tabletu będą korzystać... kobiety, które potrafią mieć bardziej zadziorne pazury niż koty :) To trochę tak, jak tłumaczyłem właścicielom sal, w których chciałem zorganizować jakiś koncert a odmawiali, bo obawiali się, że zostanie zniszczony... parkiet. Do wielu nie dotarły moje argumentacje, że setka osób w glanach nie dokona takiej dewastacji parkietu od kobiet w szpilkach tańczących całą noc na organizowanych w takich miejscach weselach, studniówkach czy sylwestrach :)


poniedziałek, 4 marca 2013

Moje M&M'sy. Rozkoszny Morfeusz.

Poprzednio prezentowałem zdjęcia mojej czarnej pantery - magicznego Mefisto. Dziś, drugi z M&M'sów, rozkoszny, niespełna jednoroczny Morfeusz. Uroczy i sympatyczny lecz wciąż z dzikością w sercu i zachowaniu, którą odziedziczył po swych przodkach - żbikach...