Tymczasem za oknem radośnie przygrzewa słoneczko. Ci co nie wyjechali gdzieś poza miasto, smażą tyłki nad Sanem lub siedzą pod parasolkami w Rynku sącząc beztrosko chłodne piwko. Uśmiechnięci, radośni, wyluzowani. A niech im wszystkim zajady w kącikach ust popękają z tej radochy!
Mimo mnóstwa zaległego urlopu gniję sobie w nieklimatyzowanym biurze. Stary ruski wiatrak mieli duszne powietrze. Na kim tu wyładować rosnącą frustrację? Za oknem wyfiokowana pańcia stuka w bruk koślawo na niedopasowanych szpilkach. Na smyczy piesek. Równie "cudny inaczej" jak jego pańcia, równie pokracznie dreptający na kaczych łapkach. Kokardka na szyi, druga na ogonku. Jak to się ślini, jak merda tym chwastem. I co się tak cieszysz, ty ciotowaty, dupą szczekający łaj łajku!
Dziś KO(T)miks o... modzie, czyli "Być psem to brzmi du...r...nie". W rolach głównych oczywiście Mefisto oraz wskrzeszona na Waszą prośbę gadzina mego brata, gekon Makula.
Wersja pierwsza, krótsza:
Wersja druga, dłuższa. Nie mogłem się oprzeć... znów troszkę się oberwie Makuli. Sorry, gadzino:
PS. Znalazłem w necie fajny obrazek. Tak mi się spodobał, że postanowiłem zrobić na jego podstawie KO(T)miks. Skontaktowałem się z autorką, dostałem błogosławieństwo, więc opublikuję go następnym razem.