Pokazywanie postów oznaczonych etykietą plakat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą plakat. Pokaż wszystkie posty

środa, 22 października 2014

Wybierz mądrze. Głosuj na zwierzolubnych.

Zbliżają się kolejne wybory. Biorący w nich udział kandydaci używając populistycznych haseł mamią wyborców,  składają obietnice i deklaracje bez pokrycia,  unurzani w hipokryzji kłamią i bez mrugnięcia okiem wciskają nam przedwyborczy kit. A my kupujemy te kłamstwa i przekonani o tym, że pójście na wybory to nasz patriotyczny obowiązek, oddajemy głos na jakąś kreaturę z plakatów i spotów wyborczych. Wierząc, że nasz głos coś znaczy i może coś zmienić oddajemy go nierozsądnie i czasem bezrefleksyjnie.



Głosujemy na tych, których znamy mimo, że nie sprawdzili się już jako burmistrzowie/prezydenci lub radni, a którzy czasem też są uwikłani w podejrzane działalności, skorumpowani, nieefektywni bo uważamy, że znane zło jest lepsze od nieznanego. Głosujemy też nie za kimś i jego programem ale przeciwko komuś kogo nie lubimy a bardzo często nasz wybór jest podyktowany… brakiem wyboru. Z masy miernot, kłamców i cwaniaków wybieramy tzw. mniejsze zło jakby nie rozumiejąc, że zło jest zawsze złem. Owszem, zdarzają się kandydaci prawi, uczciwi, nieskażeni, z pomysłami, doświadczeniem, mogący się pochwalić rzeczywistymi dokonaniami czy działalnością na rzecz społeczności lokalnej ale wadliwa ordynacja wyborcza stawia takie osoby na straconej pozycji. Co z tego, że zagłosujemy na takiego kandydata skoro znajduje się on np. na piątej pozycji na danej liście i wszystkie oddane na niego głosy trafiają do lidera, którym z reguły jest ten sam od lat burmistrz/prezydent/radny.

W ulotkach wyborczych znajdziemy przeważnie te same hasła co zwykle: walka z bezrobociem, pozyskiwanie inwestorów, rozwój tego, wspieranie tamtego, bla bla bla. To wszystko sprawy ważne ale przedstawione jako ogólniki bez wskazania realnego planu działania i możliwych rozwiązań, to kalki programów, które można w zasadzie przypisać do każdego kandydata bez względu na opcję polityczną. Ja dokonując wyboru kandydatów zaczynam od prześledzenia ich dotychczasowych dokonań oraz tego jakimi ludźmi się otaczają. A kampania polegająca u nas przeważnie na krytykowaniu swoich poprzedników lub dotychczasowe władze również mnie mierzi. Nie mów cwaniaku, że to lub tamto jest złe i że ty byś zrobił inaczej lub lepiej. Pokaż co zrobiłeś ty jako mieszkaniec i nie mów, że nie miałeś możliwości bo świat jest pełen wyzwań ale i ludzi, którzy te wyzwania podejmują, pomagają w ich realizacji, widzą coś więcej niż czubek własnego nosa.

Oczywiście w wyborach startują również ludzie nowi, siłą rzeczy nie mogący posiadać doświadczenia politycznego czy samorządowego, jak np. młodzi niezależni czy ci pochodzący z młodzieżówek partyjnych. Ale to też nie są przecież ludzie bez przeszłości. Dlatego chcę wiedzieć co zrobili dla społeczności lokalnej jako uczniowie, studenci, członkowie stowarzyszeń, grup zainteresowań, wreszcie jako po prostu mieszkańcy, czy wykazywali się jakąkolwiek działalnością i inicjatywą na swoim podwórku, osiedlu, dzielnicy, w szkole. Jak może coś obiecywać ten, który będąc np. członkiem rady osiedla na tym osiedlu nie zrobił do tej pory nic godnego odnotowania, jak mogę poprzeć tego, który mówi o kulturze, turystyce, gospodarce lub sprawach społecznych a który się na tym  nie zna, nigdy nie wsparł żadnej inicjatywy w tym temacie i nie brał udziału w żadnych działaniach podejmowanych choćby przez organizacje pozarządowe, stowarzyszenia, wolontariuszy czy pasjonatów. Mocni w słowach lecz nieskalani czynem!


Nie namawiam do bojkotu wyborów ale do oddania głosu mądrze po dokładnym przeanalizowaniu sylwetek kandydatów i ich programów. I tu chciałbym przejść do właściwej intencji mojego dzisiejszego wpisu. Jako, że miarą człowieka jest jego stosunek do zwierząt oczekiwałbym od kandydatów również planu i działań na rzecz naszych braci mniejszych. Nie wiem jak jest w waszych miejscowościach ale ja jakoś nie mogę sobie przypomnieć by ktokolwiek przez lata choć raz poruszył temat zwierząt w swym programie wyborczym. Z pewnością wśród kandydatów znajdują się zwierzolubni ale albo nie zauważają problemu ochrony bezdomnych zwierząt albo uważają, że zwierzaki nie przyniosą im głosów wyborców.


Ustawa o ochronie zwierząt z 21 sierpnia 1997 r., jej nowelizacja z 16 września 2011 r. oraz ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach nakładają na samorządy pewne obowiązki w tym zakresie.

Niestety sama ustawa jak i jej nowelizacja jest niedoskonała a narzucone przez nie obowiązki samorządy przyjęły niechętnie co rzutuje na prawidłowość ich respektowania. O tym, że w zakresie ochrony zwierząt a zwłaszcza opieki nad zwierzętami bezdomnymi jest źle nie wynika tylko z moich obserwacji ale jest źródłem alarmujących sygnałów stowarzyszeń, prozwierzęcych organizacji pozarządowych, ludzi którym los niechcianych zwierząt nie jest obojętny a znajduje to też odzwierciedlenie w niepokojących raportach NIK.

Oto cytat ze strony Najwyżej Izby Kontroli:

„Zeszłoroczny raport NIK pokazał, jak bardzo ułomny w Polsce jest system opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Wiele psów i kotów znika po odłowieniu przez hycli. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, gdzie się podziały, bo brak skutecznego systemu identyfikacji zwierząt. Istniejące schroniska są przepełnione i umiera w nich co czwarty zwierzak. Aż w 86 proc. skontrolowanych przez NIK miejsc przetrzymywania psów i kotów nie zapewniono im właściwych warunków.

Odławianie zwierząt i tworzenie pseudoschronisk stało się dla niektórych intratnym biznesem. Wskazują na to zarówno doniesienia prasowe, jak i raporty organizacji pozarządowych. Samorządy płacą prywatnym firmom za opiekę nad bezdomnymi psami i kotami, ale - jak  wykazała NIK -  połowa ze skontrolowanych gmin w ogóle nie sprawdzała, co się działo z dostarczonymi do schroniska zwierzętami. Samorządy zainteresowane były głównie wyłapywaniem bezdomnych psów i kotów. Wydały na to 80 proc. wszystkich pieniędzy przeznaczonych na opiekę nad zwierzętami. W następstwie takiego postępowania ponad 60 proc. skontrolowanych gmin zlecało wyłapywanie psów i kotów „donikąd” (bez zapewnienia im miejsc w schroniskach, na które zabrakło pieniędzy). Przy braku znakowania (czipowania) psów otwierało to drogę do ich uśmiercania albo umieszczania w przepełnionych i nie zawsze zapewniających właściwe warunki schroniskach”.

Samorządy zostały zobowiązane do uchwalania każdego roku programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania ich bezdomności. W programie tym musi znaleźć się: zapewnienie bezdomnym zwierzętom miejsca w schronisku dla zwierząt, opieka nad wolno żyjącymi kotami (w tym ich dokarmianie), odławianie bezdomnych zwierząt, obowiązkowa sterylizacja albo kastracja zwierząt w schroniskach dla zwierząt.

Przejrzałem programy różnych miejscowości z terenu całego kraju i przeanalizowałem jak one są realizowane. I wyszedł taki obraz:

Pieniądze w większości przeznaczane są na odławianie zwierząt i prowadzenie schronisk. Dokarmianie i sterylizacja jest w większości fikcją na papierze. Pieniądze w schroniskach idą w większości na utrzymanie schroniska tj. głównie na pensje.

Większość  samorządów nie zapewnia "opieki" nad zwierzętami (co nakazuje im ustawa), lecz jedynie "ochronę" przed nimi (takie zadanie nakłada ustawa o przestrzeganiu porządku i czystości w gminach) co oznacza jedynie odławianie zwierząt bez zapewnienia im miejsca w schroniskach i utylizację martwych zwierząt jako odpady komunalne.

Niektóre samorządy uznają z góry wszystkie bezdomne zwierzęta za "zagrożenie", korzystając z furtki prawnej: takie zwierzę nie musi mieć zapewnionego miejsca w schronisku. W praktyce oznacza to, że można je po odłowieniu zabić.

Obowiązek sterylizacji wykonuje się w niewielu schroniskach i to głównie zwierząt idących do adopcji. A przecież sterylizacja najlepiej i najtaniej zapobiega bezdomności psów i kotów.

Za samorządy wykonują pracę wolontariusze lub stowarzyszenia często przeganiani i wyszydzani zarówno przez mieszkańców danej miejscowości jak i urzędników.


Co proponuję? Idź na wybory i wybierz mądrze. Ale zanim zagłosujesz na jakiegoś kandydata przeprowadź małe rozpoznanie: 

Sprawdź czy twój kandydat jest “zwierzolubny”.

Dowiedz się co dany kandydat zrobił/robi lub zamierza zrobić na rzecz bezdomnych zwierząt.

Sprawdź jak w twojej gminie realizowany jest program opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania ich bezdomności.

Sprawdź czy twój samorząd zapewnia bezdomnym zwierzętom miejsca w schronisku dla zwierząt i dowiedz się jakie tam panują warunki.

Dowiedz się czy w twojej miejscowości oprócz odławiania, umieszczania bezdomnych zwierząt w schronisku i utylizacji martwych zwierząt prowadzi się rzeczywistą opiekę nad wolno żyjącymi zwierzętami (w tym ich dokarmianie, sterylizację, pomoc w zimnych miesiącach poprzez udostępnianie schronienia).

Sprawdź jak gospodaruje się pieniędzmi, które powinny być przeznaczane na rzecz bezdomnych zwierząt, jakie to są kwoty i czy większość z nich nie idzie wyłącznie na pensje “odławiaczy” zwierząt i pracowników schronisk.

Sprawdź czy samorząd prowadzi edukację lokalnej społeczność na temat szacunku dla zwierząt oraz problemu bezdomności.

Dowiedz się czy samorząd współpracuje z miłośnikami zwierząt, organizacjami i wolontariuszami pomagającymi bezdomnym i wolno żyjącym zwierzętom i czy takie osoby mogą liczyć na wsparcie

Dowiedz się jak służby reagują na przypadki złego traktowania zwierząt.


To nie wyczerpuje oczywiście wszystkich problemów ani nie podaje na tacy gotowych rozwiązań ale od czegoś trzeba zacząć aby móc pobudzić dyskusję nad tematami dotychczas zamiatanymi pod dywan, zaktywizować ludzi do działania a przede wszystkim uruchomić myślenie. 

Wybierzcie mądrze! Głosujcie na zwierzolubnych!

O to prosi Was Ojczymatka...

PS Nie startuję w wyborach, nie reprezentuję żadnej listy czy opcji i za nikim nie agituję.


niedziela, 2 marca 2014

Sterylizacja

Marzec miesiącem sterylizacji zwierząt.



Powyższy PlaKOT dedykuję:
nieodpowiedzialnym opiekunom postrzegającym zwierzęta jako przedmioty lub zabawki,
samorządom nie wypełniającym swych zadań wobec bezdomnych zwierząt,
politykom i kolejnym ekipom rządzącym, które pod szumnymi hasłami ekologii pozornie i wybiórczo podchodzą do praw zwierząt i ochrony środowiska naturalnego,
fundacjom i stowarzyszeniom żerującym na dobrym sercu miłośników zwierząt defraudując na własne cele pieniądze i środki przekazywane im na rzecz zwierząt,
schroniskom, które zamieniły te przytułki w umieralnie dla zwierząt,
tym którzy w sposób nielegalny jak kłusownicy i usankcjonowany przez prawo jak myśliwi uprawiają morderczy proceder na dzikich zwierzętach,
oraz wszystkim tym, którzy w sposób bezmyślny i okrutny traktują zwierzęta…


poniedziałek, 21 stycznia 2013

Catzilla, czyli Kot-Demolka...

Po dość długiej, jak na mnie, nieobecności na blogu i w kociosferze, wracam na chwilę, aby uspokoić wszystkich tych, którzy obawiali się, że zaniemogłem lub opuściłem ziemski padół. Przerwa w dostępie bloga spowodowana jest częściowo niemocą z jaką powitałem ten rok, która jest wynikiem zarówno przemęczenia, zaległych i bieżących problemów, jak i dylematów i pytań jakie stawia przyszłość. Dość to enigmatycznie brzmi, ale nie chcę tu tworzyć "Ściany Płaczu", doskonale rozumiejąc, że każdy ma swoje własne problemy, których niechciany garb często zmusza do wycięcia "okienka" w kalesonach z golfem na plecach, bo innej opcji ich założenia nie ma...



Po ubiegłorocznej dewastacji choinki w wykonaniu Mefisto...



... również Morfeusz dołączył do Ligii Niecnych Dżentelmenów..


... dokonując zniszczenia kaktusów, dorobił się "pamiątkowych" zdjęć w policyjnych aktach i trafił na listę FBI (skrót ten rozszyfrowałem jako Feline Bureau of Investigation) jak i CIA (co z kolei rozwinąłem jako: Cat's Intelligence of Investigation)...


  


...o ile Mefisto rok temu, pełen skruchy zaszył się w dziupli "Pod Taboretem" (w której jak pamiętacie zamelinowanym personom wydaje się, że stają się niewidzialne)...

... tak Morfeusz, po dokonaniu niecnego (choć przypadkowego jak mniemam) aktu wandalizmu na kaktusie, nie dość, że został przyłapany na gorącym uczynku...



...to buńczucznie stroił miny i wyzłośliwiał się do funkcjonariuszy:
"I tak nic mi nie możecie zrobić! Jestem niepełnoletni, to najwyżej na kant kuwety możecie mi naskoczyć! Ot co!"...



...Chuligańskie wybryki to niejedyne grzeszki młodego Morfeusza, figurującego w aktach policyjnych jako Stinky Tadek vel Przypadek vel Galer Janek. Ten gamoń ma ka koncie również liczne drobne kradzieże - głównie ze stołówek...





Znalezione w sieci:

Catzilla to program testujący wydajność komputerów (procesorów i kart graficznych). Został stworzony przez polski zespół Plastic Studios wraz ze studiem Plastige Image i przy pomocy grupy All Cinema (twórców Allplayera).


Program zawiera film animowany, którego głównym bohaterem jest ogromny kocur (Kocilla?) dokonujący totalnej rozwałki swym piekielnym wzrokiem. Kota-Demolkę bezskutecznie próbują powstrzymać uzbrojone oddziały, czołgi, myśliwce, ciężki sprzęt bojowy... Dopiero pojawienie się równie monstrualnej kotki troszkę przytępia pazurki twardzielowi...





Orkiestra Klubu Uroczych Zwierząt Sierżant Amisi

Większość z Was z pewnością wzięła już udział w "Spisie powszechnym zwierzolubnych" zorganizowanym przez Anię z bloga "Za moimi drzwiami". Miło mi ogłosić, że liczba zgłoszonych blogów w spisie nadzorowanym przez jej kotkę Amisię... dobiła do seteczki!

Gdy Ania poprosiła mnie o zaprojektowanie czegoś okolicznościowego przyszedł mi do głowy trochę pokrętny pomysł, którego efektem jest plakat prezentowany poniżej. Jest to nawiązanie do "Orkiestry Klubu Samotnych Serc Sierżanta Pieprza" Beatlesów (w oryg.: Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band)... Sierżant Pieprz stał się Amisią, "samotne serca (lonely hearts)" przeszły w "urocze zwierzaki (lovely pets)" i tak powstała "Orkiestra Klubu Uroczych Zwierząt Sierżant Amisi (Sgt. Amisia Lovely Pets Club Band)"...


Przypomnę tylko, że logo spisu powszechnego również jest mojego autorstwa i jest mi bardzo miło, że widnieje na tak wielu blogach:




Wpis z okazji setnego wpisu do "Wielkiej Blogowej Rodziny Zwierzolubnych" znajdziecie oczywiście na blogu Ani: tutaj>>>

środa, 29 sierpnia 2012

Pocztówka z wakacji...

Tak sobie siedzę i przeglądam zdjęcia, którymi w okresie wakacyjnym bombardują mnie wszyscy znajomi. Zdjęcia, a jakże, wakacyjne. Wszyscy roześmiani, wypoczęci, opaleni, wyluzowani, bosko pijani. Radośnie, słonecznie i rozkosznie. Na facebooku, blogach, forach, portalach społecznościowych. Wszędzie! Znajomi nigdy nie zapomną, by cię powiadomić jak cudnie spędzają swój urlop. W mailach, opisach statusów w komunikatorach, w sms'ach z pozdrowieniami z cudownych wakacji...

Plaża, morze, góry, jeziora, europejskie miasta, egipskie piramidy lub rzymskie koloseum, palmy tropikalnych wysp, "jedzące z ręki fiordy", setki zdjęć klonów: a tu z jakimś murzynkiem w ciemnym tunelu, słoniem, wielbłądem lub żyrafą przez stalowe pręty klatki, a tu  z "podtrzymywania" krzywej wieży w Pizzie, a tu z zatrzymanym w ułożonych na kształt serca dłoniach zachodzącym słoneczkiem...

Na takim urlopie zawsze można spotkać jakiegoś celebrytę, lub osobę, która widziała kiedyś celebrytę lub przynajmniej taką, która zna osobę, która widziała kiedyś przechodzącego celebrytę lub była niedaleko miejsca, w którym celebryta mógł kiedyś przechodzić... Ileż to człowiek przywozi opowieści z takiego urlopu. Ileż można się w świecie "ju noł" nauczyć o miejscowych zwyczajach, kulturze, tradycji. Kuchni regionalnej można popróbować i koniecznie sfotografować konsumpcję: pizza po grecku, pizza po hiszpańsku, po mandaryńsku, po chorwacku, po egipsku, cóż za różnorodność smaków ("ju noł, tej włoskiej nie jedzcie, bo dziwna tak, bez keczupa"). Języka lokalnego można się nauczyć (ja, kupić, ju noł, kuuu-piiić, piłkę, piii-łkęęę, co za durny Arab, ju noł, Maradona, Pele, Ronaldo, no zakumał, ja chcę kupić piłkęęę, ju noł, do metalu")...

Dziękuję, że wszyscy każdego roku pamiętają o tym, by się ze mną podzielić swym szczęściem... Dzięki temu, czuję jakbym niemal tam był z nimi. Jakbym zjadł coś nieświeżego z tamtejszej kuchni regionalnej, bo radość taka mi się udziela, że aż pękają zajady w kącikach ust i zwieracze puszczają. Już zaciskam mocno pośladki, bo wakacyjne wspominki znajomych przeciągną się tradycyjnie do Sylwestra - potem zacznie się planowanie następnego urlopu.

To i ja się pochwalić chciałem, gdzie to ja nie byłem... No więc... w Grecji nie byłem, w Hiszpanii nie byłem, nad morzem nie byłem, w górach też nie byłem... od 10 lat na żadnych wakacjach nie byłem! Moi szefowie wiedzą, że nie lubię spoconych dziewczyn i ciepłej wódki, dlatego dla mego dobra nie puszczają mnie na urlop w lecie...

Ale wiecie co?

Nie zazdroszczę, nie narzekam. Kiedyś w delegacje czasem jeździłem i doszedłem do wniosku, że i tak... wszędzie to...


PS. Pocztówka zainspirowana utworem Elektrycznych Gitar, ale też skrótem na węgierskiej samochodowej tablicy rejestracyjnej - widocznej na zdjęciu, na którym uwieczniono mnie podczas delegacji w Budapeszcie kilka lat temu...

PPS. ... zresztą nie wyobrażam sobie już, bym mógł gdzieś wyjechać zostawiając Mefisto w domu...

PPPS. Z moimi urlopami jest tak jak u Williama Trzęsiwłóczni: "Niech z bólu ryczy ranny łoś, zwierz zdrów przemierza knieje, ktoś nie śpi aby spać mógł ktoś, to są pradawne dzieje"...


sobota, 4 sierpnia 2012

Nie jestem śmieciem...

W przeciwieństwie do ostatniego KOTmiksu o Kocie i teściowej, dziś problem porzucania zwierząt jak najbardziej na poważnie. Poniższe plaKOTy przygotowałem jeszcze przed pobytem w szpitalu, tyle że z wiadomych przyczyn nie zdążyłem ich opublikować, jak też włączyć się w akcję "Nie wyrzucaj przyjaciela na wakacje" zorganizowaną przez twórcę marki Bazyl i Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

Uważam jednak, że problem jest aktualny praktycznie przez cały rok, a nie tylko w wakacje. Ludzie pod wpływem chwili czy kaprysu kupują zwierzaka jako prezent gwiazdkowy czy komunijny - często ich los jest własnie taki, jak sprezentowanej zabawki, która już się znudziła... Smutną prawdą natomiast jest, że szczególnie w sezonie urlopowym wielu ludzi chcąc gdzieś wyjechać na dłużej staje przed dylematem, co począć ze swymi zwierzętami. Pozbywa się ich jak niechcianej i niepotrzebnej rzeczy, wyrzucając na ulicę, wywożąc gdzieś na odludzie, przywiązując do drzew, wyrzucając z samochodów lub po prostu zabijając. Bezbronne, niewinne zwierzę, które jeszcze przed chwilą było najlepszym przyjacielem, staje się śmieciem, którego trzeba się pozbyć....

Mógłbym tu wylać wiele gorzkich słów, piać z oburzenia, obrzucić niewybrednymi wyzwiskami te ludzkie kreatury, ale nie znajduję odpowiednio dobitnych słów. O sumieniu, rozumie czy miłosierdziu też pisał nie będę w czasach, gdy beztroscy rodzice potrafią zostawić swoje własne dziecko na lotnisku i odlecieć na wakacje... Pozostawiam więc do obejrzenia, może też jeśli chcecie wykorzystania i rozpowszechnienia, swoje plaKOTY...



Poniżej prezentuję plakat akcji, o której wspominałem oraz związany z nią filmik, który pewnie już znacie:





środa, 13 czerwca 2012

Po meczu Polska-Rosja...

Euro 2012 wzbudza w naszym kraju ogromne emocje. Nawet ci, którzy nie interesują się piłką nożną, chcąc nie chcąc bombardowani są informacjami o mistrzostwach, nasze miasta "upiększone" dekoracjami związanym z Euro, wokół nas pełno piłkarskich gadżetów, nawet płynąca z radia muzyka podszyta jest "koko koko euro spoko" akcentami. Nic dziwnego, że atmosfera mistrzostw udziela nam się wszystkim - w końcu to największa impreza sportowa w dziejach naszego kraju.

Podczas mistrzostw są jednak mecze szczególne, nie tyle że podwyższonego ryzyka (ze względu na kiboli) czy konieczności wygrania ze względów statystycznych (bo nasi piłkarze łaski nam przecież nie robią i każdy mecz powinni grać tak, aby wygrać), ale ze względów prestiżowych, honorowych, czy jak podkreślają niektórzy politycznych, historycznych a nawet patriotycznych.



Tak jak Irlandczycy mają swoją bestię w postaci Anglików (okupujących Zieloną Wyspę, prześladujących i mordujących tych potomków Celtów przez ponad 700 lat), tak my mamy wściekłego Niedźwiedzia - Rosję. Podobnie jak Irlandczycy, my również jesteśmy zapatrzeni w przeszłość, jakby teraźniejszość i przyszłość nie miała znaczenia. Rosyjski niedźwiedź to dla nas zaborca, czy to carski czy bolszewicki. Odwieczny wróg! Pamiętamy zabory, zakończone klęską powstania narodowe, zsyłki na Sybir, nóż w plecy zadany naszej Ojczyźnie 17 września 1939, Mord Katyński z 1940 r., zbrodnie i gwałty Armii Czerwonej, bolszewickie łagry, zsyłki i przesiedlenia, ubeckie katownie, prześladowania, IV-ty rozbiór Polski i związany z nim 50-cio letni okres komuny i "sojuszu" z Wielkim Bratem. Dla wciąż mocarstwowo myślącej Rosji za to często jesteśmy byłymi marionetkami, nad którymi utraciła kontrolę, sztucznym tworem, który powinien stać się częścią jej imperium. Z pewnością głęboką zadrą jest to, że jako jedyni na świecie, ponad 400 lat temu, zdobyliśmy i zajęliśmy stolicę Rosyjskiego Imperium. To już historia ale pamięć historyczna i co więcej nauka wyciągnięta z historii powinny zostać zachowane.

W zwykłych polsko-rosyjskich relacjach międzyludzkich nie powinno jednak to odgrywać znaczenia, czy być powodem konfliktów. Jak głęboko jednak w nas tkwią demony przeszłości ujawniają takie spotkania jak wczorajszy mecz. Takich emocji nie wywołał by nawet mecz gdybyśmy grali z innym naszym odwiecznym wrogiem, Niemcami. Gorącą atmosferę poza stadionową podgrzewały media, porównując to piłkarskie spotkanie do Bitwy Warszawskiej z 1920 r., ale też działająca na wyobraźnię obecność dziesiątek tysięcy, równie nieobliczalnych i równie ambitnych w chuligańskich wybrykach i alkoholowych wyczynach  jak polscy, kibiców rosyjskich w naszej stolicy.

Wprawdzie uważam, że imprezy sportowe i kulturalne powinny być wolne od wszelkiej polityki, ale tak było, jest i będzie na całym świecie i Polska nie jest akurat odosobnionym przypadkiem. Co nie znaczy, że współczesne przykłady chuligaństwa i bandyctwa (poza)stadionowego można pomijać milczeniem. Kibolskie bydło po raz kolejny przyniosło wstyd Polsce - tym bardziej, że jak mówią doniesienia medialne, to nasi zaczęli prowokacje i zadymy. Po co? Jaki to ma związek z piłką nożną, z atmosferą mistrzostw, zasadami gościnności? Jaki to ma związek z historią czy polityką? Hasła "Polska, Honor, Ojczyzna" na ustach tych gumbasów są tak samo fałszywa jak pseudo polskie flagi z reklamą piwa, którymi się teraz wszyscy obwieszają. A historia, o której mają mgliste (bądź nie mają wcale) pojęcia jest tylko powodem do rozpoczęcia zadymy. Tfu!

Nie spodziewałbym się jednak, że to głośne spotkanie piłkarsko/kibicowsko/kibolskie może wpłynąć na oglądalność kociego bloga, nie mającego z piłką nożną nic wspólnego. Gdy odpaliłem rano statystyki wejść na bloga zauważyłem wzmożony ruch i oglądalność posta sprzed kilku miesięcy. Chodzi o wpis "Bij Bolszewika, tą czerwoną zarazę", gdzie w formie plaKOTów (z przymrużeniem oka jak zwykle), przedstawiłem "uświadomionego historycznie" Mefisto.

Dla przypomnienia, tamte plaKOTy: "Mephisto: KOTT MIT UNS! Elitesoldaten gegen den Bolschewismus!" i "In KOT We Trust! Mephisto's Squadron of Death Against Bolshevism!".


Chciałbym zobaczyć miny tych, których "wujek Google" zamiast do informacji o meczu Polska-Rosja, czy planów kibolskich ustawek odesłał do plaKOTa rewolucjonisty "El CATmandante Che Mefisto" :)


Swoją drogą to ciekawie kibice przygotowywali się do meczu - według statystyk wyszukiwarka nie odnotowała zapytań w stylu "jak ugościć Rosjan", tylko "bij Moskala/Bolszewika/Ruskiego"...


piątek, 1 czerwca 2012

Mephisto Avenger - Koci Mściciel (nowa seria kotmiksowa)

Ten blog jest poświęcony moim dwóm kocurom, Mefisto i nieodżałowanemu Baldrickowi, więc tym samym traktuje wyłącznie o kocich sprawach. Pojawiają się tu wpisy mniej lub bardziej poważne  - z przewagą tych na luzie i często z przymrużeniem oka. Jest jednak wiele rzeczy i zjawisk na tym naszym padole, które smucą, drażnią, złoszczą, przerażają. Takie, wobec których, nie potrafię przejść obojętnie. Dręczące myśli zsyłają, spać spokojnie nie pozwalają, wzburzenie wywołują, głośno krzyczeć i protestować każą. Rzeczy podłe, okrutne, odrażające... choćby takie jak przedstawione przeze mnie w poście "Okrutnicy - Miłośnicy". Zdarzają się na co dzień i wokół nas, więc choć pragnąłbym, aby było jak najmniej okazji do wywoływaniu tematu, z pewnością nieraz jeszcze będą przeze mnie opisywane, piętnowane, nagłaśniane.

Wiem, że często obraz bardziej przemawia do widza niż słowo. Biorąc pod uwagę moje epistoły i niezatrzymywalną słowną sraczkę, pomyślałem że jako narzędzia, poza słowem, użyję również moje kotmiksy.

Postanowiłem więc powołać do życia nową serię kotmiksową "Mephisto Avenger - Koci Mściciel". Oczywiście, dotychczasowe kotmiksy, nazwijmy je obyczajowo-humorystyczne, nadal będę płodził, gdyż sprawia mi to mnóstwo frajdy i mam w zanadrzu jeszcze kilka pomysłów. Nowa seria, według tego co mi wstępnie chodzi po głowie, będzie poważniejsza, mroczniejsza, może też czasem smutna i skłaniająca do refleksji, lub w charakterystyczny dla mnie sposób również humorystyczna, lecz mówiąca o rzeczach ważnych, poważniejszych, trudniejszych.

Na początek, pragnę zaprezentować Wam plakat reklamujący nową serię.

Koci Mściciel. Przeciwko aktom okrucieństwa wobec zwierząt.
Mephisto Avenger. Against Cruelty to Animals. You will be Punished.
Jak zauważyliście postać "mrocznego" Mefisto pojawiała się już u mnie wcześniej, jak choćby w kotmiksie "Przebiśniegi" znanego bardziej jako "CHWDPsom...", czy plaKOTów "Bij Bolszewika...":

 

Ale, po raz pierwszy, świadomy i zaplanowany Mefisto otrzymuje (niczym duet Dr Jeckyll i Mr Hyde) swoiste alter ego w postaci Mściciela w planowanej nowej serii kotmiksowej. Co więcej, zmieniłem "herb" naszego bohatera. Dotychczas, czaszka na piersi Mefisto, była stylizowaną na ludzką czaszką Punishera. Mściciel otrzymał zaś swój własny koci "skull & bones".

Tym samym, postanowiłem rozdzielić moje KO(T)miksy na dwa osobne działy:
"KOTmiksy - Świat według kota", czyli dotychczasowa kotmiksowa seria o Mefisto i przyjaciołach,
"KOTmiksy - Avenger, Koci Mściciel", gdzie jako pierwszy trafi (zostanie przeniesiony z poprzedniego działu) kotmiks "CHWDPsom" jako prekursor serii...


wtorek, 7 lutego 2012

Świata urządzenie według Mefisto

Odkąd człowiek udomowił koty, wiele się zmieniło. Z dzikiego drapieżcy, kot stał się domowym zwierzakiem użytkowym (nigdy nie tracąc przy tym swego indywidualizmu), by z kolei z wielkiego łowczego myszy, przejąć zupełną kontrolę na człowiekiem. Mówienie, że jest się "właścicielem kota" jest niedoskonałym i z gruntu fałszywym stwierdzeniem. Przypomina to trochę próbę filozoficznego rozważania "czy my mamy mózg, czy mózg ma nas".

Świetnym przykładem wyjaśnienia relacji kot-człowiek, jest porównanie postrzegania świata i człowieka przez kota, z postrzeganiem go przez innego domowego zwierzęcia, za przeproszeniem kotów, psa:

Pies:
"Człowiek daje mi jedzenie, mieszkam w jego domu, mogę spać w jego łóżku, zabiera ze sobą na spacer – jest moim bogiem!"

Kot:
"Człowiek daje mi jedzenie, mieszka w moim domu, może spać w moim łóżku, czyści mi kuwetę – to ja jestem jego bogiem!


Świata urządzenie oczami Mefisto widziane:


"Świata urządzenie..." w wersji KO(T)miksowej:



środa, 25 stycznia 2012

KOTmiks kulinarny

Poruszaliśmy ostatnio temat żywienia naszych kotów, o tym jak producenci karmy czy to puszkowej czy suchej kuszą swymi reklamami (wątki: Jadłodajnia i Konserwa? Sam jesteś konserwa!). Dziś wracam do tematu. Jako, że obrazy łatwiej przemawiają niż słowa - pierwszy KOTmiks kulinarny (a w związku z tym i nowy dział "KO(T)miksy"). W roli głównej, oczywiście Mefisto:

Nowy Whiskas...


w wersji poziomej:



Sam pomysł nie jest nowy. Wykorzystałem go na jednym z pierwszych PlaKOTów, którego jednak jeszcze nie prezentowałem, a do którego "pozował" mi Mr Baldrick:





środa, 11 stycznia 2012

PlaKOTowo

Założyłem nowy dział "PlaKOTowo", gdzie trafią jakieś takie moje graficzne odpałki, czyli bzdety, pierdolety.

W związku z tym załączam świeżutki plaKOT.

Wędrując uliczkami mego urokliwego miasta, nie mogę ścierpieć bezmyślnych aktów wandalizmu, poprzewracanych kubłów, zdewastowanych przystanków, ławek, walających się śmieci, psich kup, czy też bazgrołów często nawet na świeżo odnowionych, zabytkowych kamieniczkach. O ile samo grafitti jako sztukę czy środek artystycznego wyrazu popieram jeżeli zdobią a nie szpecą jakiś kawałek muru, to głupich napisów i pseudo tagów nie trawię.

Zastanawiałem się jednak, co napisałby na murze mój kocur Mefisto, gdyby był grafficiarzem...


Oczywiście, tego plaKOTa nalezy traktować z przymrużeniem oka. Legendarny konfilkt psy kontra koty przypomina pseudo wojenki kibiców przeciwnych klubów piłkarskich. Nie mam też nic przeciwko psom, tylko ich właścicielom, którzy nie sprzątają po nich śmierdzących niespodzianek pozostawianych na chodnikach, trawnikach, piaskownicach.

Impulsem do stworzenia tego plaKOTu była fotka, którą znalazłem na zaprzyjaźnionym blogu "Klub Kota Jasna 8". Jakoś tak skojarzyło mi się, że widoczny na zdjęciu kot turla się ze śmiechu po zostawieniu na murze swego kociego moczo-graffiti:






PS. Ponoć dziś jest Światowy Dzień Wegetarian... W związku z tym mam taki apel, skierowany szczególnie do tych, którzy swe dewiacje żywieniowe uzasadniają miłością do zwierząt: Możecie żuć nawet trampka, ale... NIE WYJADAJCIE ZWIERZĘTOM ROŚLINOŻERNYM ICH POKARMU!!!

PS2. Jak zwykle wyjaśnienie dla pewnego pana radnego. W widocznym na plakacie CHWDP każdy się dopatrzy tego co chce i odczyta na swój sposób. Tradycyjnie więc informuję, że pod w/w literki można podłożyć dowolne słowa z jakże bogatego słownika języka polskiego. Mi np. wyszło: CHleba Wszystkim Dobrym Psom.


czwartek, 5 stycznia 2012

Jak sobie pościelisz... tak się wyśpią inni...

Jestem "szczęśliwym" posiadaczem dwóch zaawansowanych technologicznie i unikatowych zestawów multimedialnych, pracujących w trybie nocnym, nieprzerwanie między 2 w nocy a 6 rano.


Zestaw Głośnochrapiący Lui Lu.
 
1) "Piggy Tune" - dźwięki chrumkania,
2) "Husquarna Tune" - dźwięk kosiarki lub piły ręcznej podczas cięcia drewna,
3) "Lingua Mode" - losowo uruchamiane odtwarzanie fraz w dziwnym narzeczu.
dodatkowo zestaw jest wyposażony w:
4) "Monty Python Mode ver. 1" - Tryb motoryczny charakteryzujący się losowo generowaną trajektorią przemieszczania się po łóżku przywodzącą na myśl "Ministerstwo Głupich Kroków".



Zestaw nieustannego alarmowania "Mefisto".

1) "Minstrel Mode" - kolekcja średniowiecznych melodii na dudy, piszczałki i basetle wyjątkowo wykonywanych paszczowo,
2) "Emergency Tunes" - kolekcja sygnałów alarmowychoraz dżwięków wydawanych przez pojazdy służb ratowniczych,
ponadto zestaw wyposażony jest w:
3) "Monty Python Mode ver. 2" - tryb motoryczny charakteryzujący się losowo generowaną trajektorią przemieszczania się po łóżku przywodzącą na myśl "Maraton Osób Nietrzymających Moczu".



Przykładowe losowo generowane trajektorie przemieszczania się po łóżku w zaimplementowanych trybach "Monty Python ver. 1 i ver.2":


Z tymi zestawami nigdy nie przegapisz wschodu słońca!!!




wtorek, 20 grudnia 2011

Z policyjnej kartoteki - Mefisto i choinka


Bladym wtorkowym świtem dnia 20 grudnia 2011 posadami budynku przy ul. Zawiszy Czarnego wtrząsnął donośny huk wyrywając domowników ze snu. Brutalnie zbudzeni mieszkańcy usłyszeli przenikliwy głos: "Ja p..., no i ch... w bombki strzelił"(*). Przybyły na miejsce zdarzenia patrol odnotował zniszczenie mienia prywatnego dokonane przez niewiadomego sprawcę.



Zebrane w toku oględzin ślady, materiał genetyczny oraz dowody popełnienia przestępstwa, jednoznacznie wskazywały na wielokrotnie notowanego za drobne przewinienia Mefisto (Mefistofelis) znanego też w Schronisku dla Nieprzystosowanych Zwierząt jako Heweliusz.





Błyskotliwa akcja poszukiwawcza zakończyła się pełnym sukcesem. Sprawnie i szybko zlokalizowano miejsce pobytu podejrzanego, którym była znana w przestepczym światku dziupla "Pod Taboretem", w której zamelinowanym personom wydaje się, że stają się niewidzialni.

Ze względu na niewielkie straty materialne oraz niską społecznie szkodliwość czynu, odstąpiono od wymierzenia kary. Wobec M. zastosowano pouczenie słowne.

(*) Wyjaśnienie dla pewnego radnego, znanego z cytowania na forum publicznym wypowiedzi z prywatnego profilu innych osób. Cytowane w opisie zdarzenia zdanie ""Ja p..., no i ch... w bombki strzelił" zawiera wykropkowane wyrazy "ch..." oraz "p...", co jednym da pole do wstawienia w miejsce kropek wyrazów powszechnie uznanych za wulgarne lub obelżywe, a dla innych dowolnych wyrazów wystepujących powszechnie w języku polskim, takich jak np.: chomąto, chabeta, pogrzebacz czy paprykarz. Równocześnie informuję, że publiczne odtwarzanie, kopiowanie, rozpowszechnianie na różnych nośnikach, upublicznianie bez zgody autora jest uregulowane prawem autorskim i w związku z tym należy odprowadzić tantiemy autorskie na moje konto, czego pan radny nie dokonał podczas poprzedniego publicznego donosu!