Pacjent: Baldrick

BALDRICK - Karta pacjenta (książeczka zdrowia):

Płeć: kocur
Rok urodzenia: 2004
Rasa: europejska
Umaszczenie: czarno-białe
Data śmierci: 21.11.2011
Przyczyna śmierci: Przewlekła niewydolność nerek (PNN)



Żyjąc z kotem, którego dopadła przewlekła niewydolność nerek (PNN), chcąc nie chcąc stajesz się kocim ekspertem w temacie tej strasznej choroby. Pomyślałem, że zbiorę tu wszystko to czego dowiedziałem się o tej chorobie od weterynarza, z książek, publikacji, a szczególnie poprzez własne obserwacje. Być pomoże okaże się to pomocne dla innych miłośników kotów, a przede wszystkim uczuli ich na tak oczywiste lecz w większości nie przestrzegane prawdy jak: konieczność regularnych wizyt u weterynarza, stałe pogłębianie swej wiedzy o kotach, baczna obserwacja swego pupila. Posiadanie kota to wielka przyjemność, ale przede wszystkim obowiązek. Tu nie wystarczy codzienne "kici, kici", ciumki, ciumki" i głaskanie. Jeśli rzeczywiście kochasz swego kota to staraj się go poznać jak najlepiej, obserwuj go, jego potrzeby, zachowanie, tak by w przypadku podejrzeń o chorobę można było jak najszybciej zareagować.

Regularnie kontroluj stan zdrowia kota poprzez wizyty u weterynarza. Regularnie, to znaczy nie tylko w przypadku podejrzenia o jakąkolwiek chorobę, bo wtedy może być już za późno. Nie bez przyczyny co roku kierowcy są zobowiązani do kontroli stanu własnych pojazdów. Nie jest to wymysł, by wyciągnąć od nas kasę. Robi się to, by nie stwarzać zagrożenia dla zdrowia i życia swego, współpasażerów i innych uczestników ruchu drogowego. A nam tutaj chodzi nie o tak materialną rzecz jak samochód, lecz o zdrowie i życie naszego kociego przyjaciela! Wiem, wizyty u weterynarza kosztują, czasem zdarzają się takie miesiące, że człowiek jest w totalnej ruinie finansowej, ledwie wiążąc koniec końcem... jak ja. Jednak proszę sobie wyobrazić, że koszty wizyty kontrolnej wraz z przeprowadzeniem podstawowych badań jest naprawdę niczym w porównaniu z tym, co przyjdzie nam ponieść w chwili, gdy nasz zwierzak będzie poważnie chory. To jest o tyle ważne, że wiele chorób w początkowej fazie przebiega bezobjawowo. Sami często nie jesteśmy w stanie tego dostrzec, a odpowiedź może nam dać dopiero np. badanie krwi bądź bardziej szczegółowe testy.

Wróćmy do tematu Przewlekłej niewydolności nerek u kotów... Na początek musimy sobie uświadomić najgorszą rzecz: PNN (znana również pod nazwą mocznicy) jest chorobą postępującą, nieuleczalną i... niestety śmiertelną. Jedyne co można zrobić to spowolnić postępowania choroby i podtrzymywać zwierzę przy życiu za pomocą odpowiedniej opieki, leków i diety.

Jak w przypadku wszystkich chorób im szybciej zareagujemy i podejmiemy leczenie, tym dłuższe życie zapewnimy naszemu kotu. Ja nie miałem takiej szansy...

Mr Baldrick trafił do mnie pod koniec sierpnia 2011 r. Był wówczas około sześcioletnim kotem i tak naprawdę to dzięki niemu zacząłem dopiero patrzeć na świat "kocimi oczyma". Jego poprzednia włascicielka zostawiła go wyjeżdżając na stałe zagranicę. Byłem fałszywie przekonany o tym, że kot jest zdrowy, szczepiony, kontrolowany weterynaryjnie. Dopiero potem udało mi się wybadać, że przez sześć lat życia, nie zaznał wizyty u weterynarza. Właścicielka tak naprawdę nic o nim nie wiedziała, nie starała się poznać kociego świata - głaskanie i mizianie się z kotem to wszystko co w jej pojęciu było miłością.

Baldrick zaraził się kocim katarem od Mefisto, którego przygarnęliśmy ze schroniska. Przygarniając Mefisto natychmiast podjęliśmy jego leczenie. Gdy tylko zaczął "kichać" również Baldrick zabrałem go do weterynarza, a mój dom zamienił się w "kocią klinikę". Mefisto bardzo szybko wydobrzał(praktycznie po tygodniu zastrzyków i zakraplania oczek). Niestety, niespodziewanie dla nas Baldrick poczuł się bardzo źle, ciągle wymiotował, zrobił się apatyczny i dostał zapaści. Myślałem, że może tak ciężko przechodzi koci katar, bądź podawane mu zastrzyki wywołały taką reakcję. Weterynarz jednak po przebadaniu krwi orzekł to co najgorsze... Baldrick jest chory na przewlekłą niewydolność nerek i przy takim uszkodzeniu nerek w najlepszym razie pozostało mu niecałe 2-3 miesiące życia. Zrobiło mi się słabo. Ostatnie lata wogóle u mnie do najszczęśliwszych nie należały, nieustające kłopoty finansowe, dosyć poważne kłopoty w pracy oraz ludzie, na których się okrutnie zawiodłem, a teraz taki cios... Nie wiedziałem też, jak powiedzieć o tym swojej partnerce - tym bardziej, że niedawno była zmuszona uśpić swego pieska, cierpiącego już bardzo z powodu m.in. raka wątroby... Początkowo, pomyślałem, by powiedzieć jej tylko, że Baldrick jest chory i będzie wymagał szczególnej opieki i leczenia. Postanowiłem jednak, że szczerze poinformuję ją o wszystkim i przygotuję na nieuchronność rychłej śmierci Baldricka.

Pierwszą ważną decyzję, jaką musieliśmy podjąć to, czy wogóle podejmujemy się leczenia Baldricka czy pozostawiamy działanie naturze. Oczywiście, zdecydowaliśmy się na leczenie. Wziąłem urlop w pracy, codziennie jeździłem z kotem na zastrzyki i kroplówki. To był ciężki czas. Chodziłem jak widmo, nie śpiąc, nie jedząc, zrywając się na każdy ruch Baldricka, jego żałośniejsze miauknięcie czy odgłosy coraz częstszych wymiotów. I ta świadomość bezradności oraz ciągłe sprawdzanie czy jeszcze oddycha, czy jeszcze żyje...

Jak się dowiedziałem, bezwględną podstawą leczenia są trzy rzeczy: zapewnienie kotu ciepła, spokoju oraz nieodwołalne stosowanie niskobiałkowej i niskofosforowej diety. Warunek pierwszy, czyli ciepło i dobre warunki bytowania, spełniony był bez wysiłku odkąd wogóle pojawił się u nas Baldrick. Z zapewnieniem spokoju oraz nienarażanie kota na stres było już gorzej. W jaki sposób zapewnić mu spokój, gdy sama konieczność codziennych zastrzyków, kroplówek, podawania lekarstw, czy wymuszanie zjadania przepisanej diety, jest samo w sobie wyjątkowo stresujące! Najgorzej jednak było z zalecaną dietą, nie byliśmy w stanie zmusić Baldricka, do zjedzenia tego, czego nie chciał, tym bardziej, że wogóle stracił apetyt i ciągle wymiotował. Pomysłu podawania mu na siłę dietetycznego pokarmu przy pomocy np. strzykawki wogóle nie brałem pod uwagę. Mając świadomość jego rychłej smierci (w jego stanie to mogła być kwestia tygodni lub nawet dni) nie miałbym serca dręczyć go tak jeszcze dodatkowo. Stanęlismy przed wyborem: kot nie przyjmując pokarmu osłabnie już całkiem i umrze z głodu lub podając mu jego ulubione kąski, by wogóle cokolwiek zjadł... zatruwamy go i tym samym zabijamy... Szczególnie, że domagał się np. jajka czyli bomby białkowej, która w jego przypadku była cichym zabójcą.

Następna kontrola weterynaryjna wykazała, że wyniki Baldricka są jeszcze gorsze. Jego czas się zbliżał. Podjęliśmy jeszcze wysiłek, by mimo wszystko nie poddawać się, dać jemu i sobie jeszcze szansę. Kolejne zastrzyki, kroplówki, dodatkowe medykamenty... Jednak w obliczu coraz gorszych wyników badań, bardzo złego samopoczucia Baldricka, zupełnej już odmowy zjedzenia czegokolwiek podjęliśmy decyzję o zakończeniu jego cierpień. Podtrzymywanie go dłużej przy życiu, byłoby nie miłością lecz zwykłym egoizmem z naszej strony. Staraliśmy się walczyć o życie Baldricka wszelkimi dostępnymi środkami, on sam nie przyjmując już pokarmu walkę tą poddał...

Widok śmierci nie jest mi obcy. Nie wiedzieć czemu, los zsyła mi co jakiś czas takie doświadczenie, odkrycie kilku topielców, ofiary wypadków samochodowych, które umierają na moich rękach, agonia Shanny, teraz śmierć Baldricka... Nie zapomnę nigdy jego smutnych lecz spokojnych oczu, chwili jego odejścia... Nawet Mefisto przeczuwał, że coś jest nie tak. Żałośnie miauczał, po raz pierwszy przytulił się do Baldricka, obwąchał go, otarł noskiem...

Czcąc pamięć Baldricka, pozostało nam zadbać teraz z wielką starannością o Mefisto. Okazało się, że znów czeka nas długie i kosztowne leczenie z powodu chorób, których nabawił się w schronisku... Ale temu poświęcę osobny rozdział. Teraz chciałbym przedstawić objawy chorobowe, które dostrzegłem u Baldricka, a które były przejawem przewlekłej niewydolności nerek. Gdy zauważycie ich obecność u swoich kotów, pędźcie czym prędzej do weterynarza:

PRZEWLEKŁA NIEWYDOLNOŚĆ NEREK (MOCZNICA):

  • utrata apetytu,
  • zmniejszenie aktywności,
  • ospałość i "zawieszanie się" (wzrok bezwiednie wbity w jakiś punkt, np. ścianę),
  • częstsze niż zazwyczaj u kotów wymioty, często niczym nie uzasadnione (duże osłabienie po wymiotowaniu),
  • większe zapotrzebowanie na płyny (Baldrick zaczął pić wodę w ilościach niespotykanych u kotów),
  • nieprzyjemny zapach z pyszczka (w późniejszej fazie całe futerko zaczęło coraz bardziej zalatywać mocznikiem),
  • przebarwienia futerka (na czarnej sierści u Baldricka pojawiły się brązowe przebarwienia, coś jak u ciemnowłosego człowieka, gdy w okresie letnim pod wpływem promieni słonecznych pojawiają się jaśniejsze "pasemka"),
  • częstsze oddawanie moczu (w pewnym momencie wyglądało to tak, jakby Baldrick z Mefisto urządzili sobie zawody "kto więcej naszcza do kuwety"),
  • zapalenie jamy ustnej
Inne objawy (niektórych z objawów nie jesteśmy sami tego dostrzec, dlatego ważne są np. profilaktyczne badania krwi, które dają szansę wczesnego wykrycia choroby), które podaje fachowa literatura to:

  • podwyższony poziom mocznika i kreatyniny we krwi,
  • stany zapalne dziąseł,
  • zwiększone zapotrzebowanie na płyny,
  • biegunki,
  • matowa sierść,
  • zmniejszenie wagi ciała, nadmierne wychudzenie,
  • zapalenie żołądka, krwawienie z jego błon śluzowych,
  • anemia (zaburzenia krzepliwości krwi, krwawienia wewnętrzne),
  • zaburzenia hormonalne (nadczynność przytarczyc – ze względu na zwiększoną ilość fosforu we krwi),
  • zaburzenia ciśnienia krwi (nadciśnienie, prowadzące czasem do utraty wzroku),
  • zaburzenia neurologiczne: drżenia, drgawki, kłopoty z poruszaniem się, tiki, zmiany w zachowaniu zwierzęcia, śpiączka,
  • kwasica krwi (nerki przestają kontrolować pH krwi).
Podsumowując, przedstawiam to co ważne o przewlekłej niewydolności nerek mówią fachowe publikacje:


  • Przewlekła niewydolność nerek (PNN), znana jest także pod nazwą mocznicy.
  • Jest chorobą dosyć powszechną u kotów - wynika ze szczególnej wrażliwości tych zwierząt na wszelkie zatrucia, infekcje oraz podatność na problemy z układem moczowym.
  • Jest chorobą nieuleczalną i prędzej czy później prowadzi do śmierci zwierzęcia.
  • Choć jeszcze niedawno wystąpienie pierwszych objawów oznaczało rychłą śmierć kota to obecny poziom wiedzy i możliwości w medycynie weterynaryjnej pozwala przedłużyć życie chorego kota o ok. 36 miesięcy, to jest około trzech lat życia. Musimy mieć świadomość, że kot będzie chory już do końca życia (jak krótkie bądź długie, by ono nie było).
  • PNN jest dysfunkcją nerek, które poprostu przestają spełniać swoje zadania. A do zadań tych należą: oczyszczanie krwi ze szkodliwych produktów przemiany materii, regulowanie gospodarki wodnej oraz elektrolitowej organizmu, wytwarzanie hormonów erytropoetyny (odpowiedzialnej za wytwarzanie erytrocytów) i reniny (odpowiedzialnej za prawidłowe ciśnienie krwi) oraz utrzymywanie odpowiedniego pH krwi.
  • PNN jest chorobą podstępną, gdyż przez długi czas może przebiegać bezobjawowo. Często okazuje się, że kot cierpi na tę chorobę, gdy spustoszenia w organizmie są już bardzo znaczne. Nerki mają bowiem niezwykłe zdolności przystosowawcze, dlatego mogą pracować normalnie przez długi czas mimo postępujących uszkodzeń (regenerują się na bieżąco). Dopiero, gdy uszkodzeniu ulegnie 75% miąższu nerek, efekty niewydolności zaczynają być widoczne.

PNN występuje w dwóch postaciach: ostrej i przewlekłej:

  • Przyczyną postaci ostrej są najczęściej zatrucia organizmu oraz zmniejszenie przepływu krwi przez nerki . Na szczęście, przy tej postaci szybka interwencja lekarza weterynarii pozwala przywrócić normalną pracę nerek. Jeśli jednak pomoc zostanie udzielona zbyt późno, istnieje niebezpieczeństwo przejścia postaci ostrej w przewlekłą.
  • Jeśli PNN przyjmie postać przewlekłą, uszkodzenia nerek są już nieodwracalne i możemy już jedynie podtrzymywać zwierzę przy życiu za pomocą odpowiednich leków i diety.
  • Przyczyną postaci przewlekłej mogą być np.: wrodzone wady nerek, niektóre choroby wirusowe, zakażenia układu moczowego, nowotwory nerek, nadczynność tarczycy, ustrojowe nadciśnienie, kamica nerkowa, wodonercze, zapalenia nerek.
Diagnostyka:
  • Ważne jest wykonywanie okresowych badań krwi, szczególnie u kotów starszych, gdyż niejednokrotnie tylko takie badanie pozwala wykryć pierwsze nieprawidłowości, takie jak podwyższenie mocznika i kreatyniny.
  • Badania krwi zazwyczaj dają jednoznaczne wyniki jeśli chodzi o niewydolność nerek. By mieć pełniejszy obraz sytuacji - należy wykonać również badania moczu.
  • Ważnym badaniem uzupełniającym jest USG i jeśli to możliwe RTG - które pozwalają ocenić stan nerek oraz innych narządów. Niewydolne nerki mogą przyczynić się do rozwoju chorób w innych narządach - warto sprawdzić przy okazji ich stan.

Pierwszym działaniem po stwierdzeniu schorzenia nerek jest podanie serii kroplówek w celu przepłukania i nawodnienia kota. Ważne jest także zniwelowanie takich objawów jak owrzodzenia w jamie ustnej, które prowadzą do braku apetytu. Dobór leków i dalszych metod postępowania musimy skonsultować z lekarzem weterynarii.