Pokazywanie postów oznaczonych etykietą spacer z kotem. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą spacer z kotem. Pokaż wszystkie posty

środa, 12 listopada 2014

W parku z Mefisto

Korzystając z dnia wolnego i o dziwo sympatycznie słonecznego wybraliśmy się z Mefisto do parku na krótki spacer. Niestety nie byłem w stanie zabrać ze sobą również Morfeusza i Moirę ponieważ nie opanowałem jeszcze wyprowadzania trzech kotów równocześnie co wydaje się być karkołomną sztuką gdy jeden kot wdrapuje się na drzewo, drugi goni jakąś wiewiórkę czy ptaszka a trzeci tarza się w liściach. W parku tym razem nie zabawiliśmy zbyt długo ze względu na szybko zapadający zmierzch ale troszkę podreptaliśmy po parkowych alejkach ku wielkiej radości Mefisto.







Po powrocie do domu czekała na nas przesyłka od Sowy zawierająca mnóstwo przysmaków. Moja trójca M&M&M'sów sprytnie posegregowała zawartość paczki tak by można było dostarczyć pyszności również Piszczałkowi. Sowie ślicznie dziękujemy - zaraz wyślę do Ciebie maila z pytaniami o niektóre nieznane nam produkty jak również intrygujące nas pytanie dotyczące zapalniczek a właściwie skąd wiedziałaś, że kurzę jak stary parowóz? :)





PS Nie wiem co znowu dzieje się z bloggerem ale zdjęcia zamiast wyświetlać się w lightboxie uruchamiane są w tym wpisie w tym samym oknie w oryginalnym, nie mieszczącym się na ekranie rozmiarze. Zajrzałem na inne blogi i jest podobnie. W starszych wpisach zdjęcia wyświetlają się poprawnie. Lubię tą platformę blogową ale zbyt często występują na blogspocie awarie, które są ignorowane przez administratorów.

PS Znalazłem źródło błędu. Po wyedytowaniu kodu html nowego wpisu okazało się, że blogger z niewiadomego powodu adresy zdjęć automatycznie dodaje teraz z początkiem "https" zamiast "http". W starszych wpisach jest poprawnie. Aby zdjęcia wyświetlały się poprawnie w lightboxie trzeba ręcznie poprawić każdą linijkę gdzie jest adres zdjęcia w kodzie źródłowym danego wpisu!!!


poniedziałek, 15 września 2014

Moira - jej pierwsze spacery i... kotokrólik

Z dumą pragnę Was poinformować, że Moira dołączyła do grona kotów wybitnie spacerowych. Maleńka jest świetnym obserwatorem. Widzi jak codziennie zakładam smyczki starszakom kończąc tym samym ich domagające się spaceru wrzaski pod drzwiami. Dlatego bez protestów pozwala sobie zakładać tymczasowe szelki, którymi pozwalałem jej się pobawić przez kilka dni by przeszły jej zapachem. Paseczki szelek majtają się trochę po bokach ale na tej chudzince nie da się ich jeszcze dobrze opasać. Nie będę ich też przycinał bo Moira rośnie w szybkim tempie. Po jej zdrowym i niczym nie zakłóconym śnie, podczas którego intensywnie wydziela się hormon wzrostu, widzę jak  każdego dnia jest coraz wyższa i dłuższa. Można powiedzieć, że rośnie niemal w oczach. Za jakiś czas, gdy nabierze więcej ciałka, zafunduję jej takie szelki jakie mają Mefisto i Morfeusz, z możliwością regulacji paseczków i z zatrzaskami.

Moira z zaciekawieniem eksploruje świat zewnętrzny, gania za muszkami i wybitnie zjadliwymi ostatnio komarami. Nie panikuje też tak jak Morfuesz a gdy się czegoś wystraszy to wskakuje na moje kolana lub przytula się do mojej nogi. Gdy źródło strachu oddali się (np. pies lub hałasujące dzieciaki) dalej radośnie poznaje otoczenie. Po spacerze najczęściej długo i mocno śpi. Zauważyłem, że spacery wpływają na jej sny a jej marzenia senne stały się intensywniejsze - śpiąc przebiera nóżkami jakby coś goniła. Powtórzę to co napisałem zabierając pierwszy raz Moirę na zewnątrz: sam sobie ukręciłem smycz na własną szyję, ucząc trzeciego kota chodzenia w szelkach i rozbudzając w nim pragnienie poznania świata. Teraz już nie ma zmiłuj się, potrójna aria pod drzwiami staje się codziennością, wyprowadzanie po kolei trzech kotów na spacer jest czasochłonne ale czego nie robi się dla tych, których się kocha...












Kotokrólik :)

Kilka wpisów temu pytaliście mnie jak wycinam otwory w pudełkach-kocich domkach by miały kształt kociej głowy. Zrobiłem szablon, by każdy mógł sobie wydrukować i przykładając go do pudełka obrysować i wyciąć pożądany wzór. Szablon powstał na prośbę m.in. Ateny, która stwierdziła, że jej zawsze wychodzą nie kocie główki ale kotokróliki :) "Kotokrólik" brzmi intrygująco, w zamian za szablon poprosiłem więc o wizualizację kotokrólika :) Atena przesłała mi zaś cudnie narysowanego przez jej uzdolnioną córeczkę Olimpię kota:


Wielka by to była dla mnie radość poznać Was kiedyś nie tylko blogowo ale w rzeczywistości. Z tego co pisałaś, jesteście obie mocno kocio świrnięte :) Dziękuję za piękny rysunek (to Wasza kotka Karbonia?) oraz za częste wizyty i wpisy w naszej Tawernie. Pozdrawiamy serdecznie i mnóstwo ciepłych myśli ślemy ku Tobie Ateno, Twojej córeczki Olimpii, kotki Karbonii i kotom Twego taty.

PS Jeśli ktoś jeszcze ma ochotę na pudełKOTowe wycinanki to może skorzystać z mojego szablonu - obrys głowy kota w różnych rozmiarach:




piątek, 5 września 2014

Urlopowo - spacerowo

Niczym kot w butach (i to do tego siedmiomilowych) nieuchronnie i zbyt szybko zbliża się koniec naszego urlopu. Nie mieliśmy wielkich planów z nim związanych - jedynie liczyliśmy na bliższe i dalsze wycieczki po ciekawych zakątkach miasta i jego okolic. Niestety, pogoda spłatała nam psikusa a wszelakie słoneczne prognozy nie sprawdziły się. Można powtórzyć za panią "ministrą", że sorry, ale taki mamy klimat oraz to, że media kłamią ale do czego to doszło by okłamywać nawet w sprawach pogody! Ale nic to, gdy tylko na to pozwalała aura uskutecznialiśmy przynajmniej spacery w pobliżu naszej Tawerny.

Najwięcej skorzystał oczywiście Mefisto, któremu nie straszne ni słota ni błota...





Morfeuszek, jak wiecie, jest bardziej strachliwy, więc niewiele zdjęć udało się zrobić jemu na spacerze. Morfeusz bardzo lubi spacery ale nieznane mi bliżej jego niedobre doświadczenia z okresu jego bezdomności spowodowały, że boi się hałasów, samochodów, ludzi (szczególnie tupiących i wrzeszczących dzieciaków). Dlatego wychodzę z nim przeważnie późno wieczorem, gdy zgiełk miasta jest mniejszy. Tyle, że w ciemnościach trudno zrobić dobre zdjęcia kotu.



A teraz uwaga! Spacerowy debiut zaliczyła Moira!!!


Nie mam szeleczek, które mogły by bezpiecznie opasać jej malutkie jeszcze ciałko, więc chodziła luzem na ograniczonym terenie pod moją czujną kontrolą...


Myślę, że będzie spacerowym kotem - w swej odwadze i ciekawości świata nie ustępującym Mefisto.


I tym sposobem, ukręciłem sobie smycz na własną szyję - doprowadzając do trzygłosowych arii pod drzwiami z żądaniami spacerów: przejmującego miauczenia Mefisto, gruchania Morfeusza i popiskiwania Moiry...


PS Mam nadzieję, że istnieje lepszy od naszego, koci świat, gdzie nikt nie robi zwierzętom krzywdy, gdzie wolne są od chorób i prześladowań, gdzie Mr Baldrick i Kapitan Morgan zaopiekują się tymi naszymi braćmi mniejszymi, którzy własnie odeszli... Ku pamięci "R".

środa, 6 sierpnia 2014

Starszaki na spacerze

Wyprowadzka Lui Lu i niemal równoczesne pojawienie się Moiry dokonały małej rewolucji w naszej Tawernie. Koty cenią sobie stabilność i poczucie bezpieczeństwa. Każda zmiana w ich najbliższym otoczeniu jest dla nich stresująca. Koty wyczuwają również nasze nastroje - one bardziej "słyszą" nasze myśli niż słowa i bardzo przeżywają nasze kryzysy, poirytowanie, frustrację, złość, agresję czy smutek. Staram się traktować całą gromadkę z jednakową uwagą, nie szczędzić żadnemu z nich pieszczot, zabaw, kontaktu ale siłą rzeczy najwięcej czasu i troski poświęcam malutkiej i nieporadnej Moirze.

Wprawdzie jej zadomowienie przebiega bez niemiłych ekscesów oraz nawiązuje się przyjaźń ze starszymi kocurami (szczególnie z Morfeuszem) ale cała sytuacja odbiła się na kocurach, które zrobiły się trochę smutne i osowiałe, swoją postawą i wzrokiem dając mi do zrozumienia, że trochę ich zawiodłem. Stronią teraz od głaskania, nie pozwalają wziąć się na ręce, potrafią nawet na mnie nasyczeć, warknąć lub rozdzierająco nakrzyczeć. Chcę im udowodnić, że owszem nasza gromadka pomniejszyła się i powiększyła równocześnie ale moja miłość do nich jest równie wielka i niezmienna.

Najlepszym sposobem jest wspólny spacer. Gdy zabieram na włóczęgę Mefisto i Morfeusza są bardzo szczęśliwi bo w tej chwili jestem tylko ja i któryś z nich. To nasz męski wypad, podczas którego moja uwaga jest skupiona wyłącznie na jednym z nich. Mamy tylko pecha do pogody. Gdy jestem w pracy żar leje się z nieba a po powrocie, gdy chcę zafundować starszym M&M'som spacer, przeważnie burza niweczy te plany. Gdy tylko to jest jednak możliwe zabieram chłopaków na spacer (nawet w nocy gdy przestanie padać) albo gdy nadal pada urządzamy z Mefisto przejażdżkę samochodem po mieście. Wtedy z dumą rozsiada się na fotelu pasażera lub moich kolanach i obserwuje przemykający za szybą świat.

Zatem dziś ukłon w stronę starszaków i prezentacja wyłącznie ich zdjęć z naszych spacerów.

Mefisto na spacerze:












Morfeusz na spacerze:









Jedno z niewielu zdjęć obu chłopaków razem na spacerze:


Nie mam pojęcia, jak czasowo wyrobię, gdy do moich spacerowiczów dołączy jeszcze Moira. Myślę, że wyznaczę każdemu z kotów inny dzień na spacer. Będą wychodzić rzadziej ale za to na dłużej. Tylko, że już wyobrażam sobie te potrójne arie pod drzwiami :)


czwartek, 8 maja 2014

Spacery z Kapitanem Morganem cz.3

Nie wiem jak spędziliście długi weekend - zapewne jak większość sympatycznie. Ja i moi współpracownicy przez te cztery dni byliśmy w pracy, niemal całodobowo każdego dnia. Choć to dla nas nie pierwszyzna, jesteśmy zmęczeni, sfrustrowani, niewyspani. Od poniedziałkowego poranka zaczął się normalny tygodniowy kierat a i szykują się kolejne pracowite weekendy. O urlopie pewnie znów mogę zapomnieć lub jak co roku zaledwie wziąć kilka dni wolnych... w zimie. Z powodu charakteru mojej pracy ale też zmiennej i kapryśnej pogody nasze spacery z kotami są ostatnio bardzo nieregularne (podobnie jak wpisy na moim blogu).

Bez względu jednak na aurę, Mefisto i Morfeusz wydzierają się pod drzwiami paszczowo domagając się spacerów, a gdy już na nie wyjdziemy obowiązkowo towarzyszy nam Kapitan Morgan...


...jak zwykle totalnie wyluzowany i swobodny w naszym towarzystwie :)


Poniżej garść zaległych fotek spacerowych z udziałem naszego przyjaciela luzaka:













PS Dzisiejsza fotogaleria spacerowa miała być bez komentarza ale nerw mnie ruszył bo szykuje się kolejna kosa z sąsiadami... Ponoć ktoś tam wdepnął w kocią kupę. Z pewnością zadam im pytanie, czy widzieli wypróżniającego się... psa. Oczywiście, setki razy każdy z nas widział taki obrazek: srający pies na podwórku, na ulicy, na chodniku, schodach, skwerku - często nawet w asyście swego ludzkiego opiekuna. Nie sądzę jednak, czy ktokolwiek z nich widział chociaż raz załatwiającego w naturze swe potrzeby fizjologiczne kota. Kot nie "skasztani się" na otwartej przestrzeni, jeśli tylko ma taką możliwość to szuka miejsc odosobnionych, spokojnych i bezpiecznych a na pewno takich, gdzie mógłby zakopać swe odchody a nie zostawić je na publicznym widoku. A tak przy okazji chciałbym zapytać dlaczego takie niemilce wypowiadają się na temat porządku na podwórku. To nie kot zostawia porozrzucane reklamówki, papiery, opakowania po czipsach, butelki, chusteczki... a nawet kotlety! Sąsiadce, która przekazała mi "ostrzeżenie" wskazałem leżące zaledwie kilka kroków od nas kotlety schabowe, które chyba nikomu przez przypadek nie wyskoczyły z patelni na podwórko?