poniedziałek, 23 lutego 2015

Tawerna dla Skarpety

Skarpeta to świetna akcja na rzecz chorych i potrzebujących zwierząt oraz wsparcie dla osób, które pomagają zwierzętom lub/i mają problemy zdrowotne ze swoimi zwierzakami. To taki swoisty bazarek, z którego dochód w całości przeznaczany jest na pomoc dla zwierząt  i ich opiekunów w trudnych dla nich chwilach.

Szczegóły akcji SKARPETA  tutaj>>>. Znajduje się tam już ponad 100 przedmiotów do kupienia a przekazanych przez zwierzolubnych blogowiczów.

To na prawdę działa! A zasady są przejrzyste i uczciwe. Z tego co wiem, udało się do tej pory wspomóc już kilka osób a właściwie będących pod opieką tych osób zwierzaków. My również byliśmy beneficjentami "Skarpety" w czarnej godzinie.

Pragnę się odwdzięczyć i pomóc innym potrzebującym. Na rzecz Skarpety przygotowałem 10 zakładek do książek i grę.



1. Do nabycia 3 zestawy po 3 zakładki do książek. Różnokolorowe zakładki do książek o kształcie kocich główek, które będą "pożerać" kolejne stronice wraz z czytelnikiem.




2. "Kocie gangi". Gra karciana przeznaczona dla dwóch osób. Dwie talie reprezentują rywalizujące ze sobą kocie gangi. Łatwe do przyswojenia zasady i warianty gry pozwalają na grę nawet z dziećmi lub niedoświadczonymi graczami. Więcej informacji o grze na stronie Tawerny "Koci Pazur Baldrick'a": http://baldricksclaw.blogspot.com/p/kocie-gangi.html.

Uwaga! Ta wersja gry zawiera mały bonus: zakładkę do książki w kształcie główki czarnego kota!



Przedmioty te są do nabycia na stronie Skarpety pod numerami 138 i 139:



Przygotowałem też banerki promujące akcję. Wszystkie akcje opatrzone są smutnym, drastycznymi, działającymi na emocje obrazkami cierpiących zwierząt a ja chciałem troszkę inaczej. Zrobiłem banerki kolorowe i radosne bo pomaganie jest radosną sprawą, prawda?




Banerki oczywiście linkujemy do Skarpety: tutaj>>>

Na koniec małe uzupełnienie do poprzedniego wpisu gdzie chwaliliśmy się sympatycznymi rysunkami 4-letniego Maksia przedstawiającymi Mefisto, Morfeusza i Moirę. Nasze kociaki dostały też przysmaczki, ja zestaw koszulek/protektorów na karty jako zachętę od Wiewióry do wymyślenia dodatków do "Kocich gangów" a nasz dzielny pacjent Mefisto karteczkę urodzinową z wesołym wierszykiem oraz życzeniami. Na zdjęciu Moira i Morfeuszek - jakby trochę zawiedzeni, że karteczka skierowana jedynie do Hrabiego Mefisto a nie do nich :) A Mefisto tym razem okazał się sprytniejszy od tej szajki bo gdy młodsi zapoznawali się z karteczką i stroili focha - Hrabia wcinał przesłane chrupki :)




piątek, 20 lutego 2015

Konieczny obciach

Tego wpisu nie pokażę Mefisto. Wystarczająco jest już na mnie obrażony w realu by jeszcze podpaść mu dodatkowo blogowo prezentując tu jego obciachowe ale niezbędne wdzianka...


To co myślę o przebieraniu zwierząt domowych w kostiumy, kolorowe ubranka, zakładaniu im czapeczek, traktowaniu ich jak laleczki dobitnie wyraziłem w KOTmiksie  "Nie szata zdobi zwierzaka", który dla przypomnienia wstawiam poniżej:


Obciachowe wdzianka nie są naszą fanaberią lecz koniecznością zabezpieczenia gojących się ran przed rozlizaniem ich przez Mefisto. Dziecięcych śpioszków (body) użyczyła mi moja siostra a ja je odpowiednio popodcinałem i popodwiązywałem  starając się jak najlepiej przystosować je do kociej anatomii, mając na uwadze niezwykłą giętkość kotów pozwalającą na wylizanie wydawałoby się najbardziej niedostępnych miejsc na ich ciele. Kubraczki wzmocnione są kocią obróżką przetkaną przez dziurki, które zrobiłem w okolicach kołnierzyka aby zabezpieczyć ubranko przed zsunięciem się lub zerwaniem przez Mefisto pazurkami.



Przygotowałem dla Mefisto całą kolekcję wdzianek by każdego dnia miał założone świeże, nie uciapane maściami, sprayami, krwią czy wysiękiem. Plastikowy kołnierz zakładam mu też od czasu do czasu by troszkę gojące się rany pooddychały bez ubranka.




Dzięki kubraczkowi i stosowanym środkom rany goją się bardzo ładnie. Przez ostatnie kilka dni rana na piersi zmniejszyła się o połowę a pod pachą  zaczyna już nawet odrastać futerko. Poruszanie się w kubraczku jest bardziej komfortowe niż w plastikowym kloszu na głowie. Teraz Mefisto może swobodniej hasać po Tawernie, nie ma problemu z jedzeniem, załatwianiem się do kuwety a i może się bronić przed psikusami czasem bardzo upierdliwego i złośliwego Morfeuszka.






Zapewne jesteście ciekawi co u Piszczałka. Dotarły do mnie wyniki badań histopatologicznych, które nie są zbyt przyjemne. Guz w uchu był niestety złośliwy. Jest to gruczolakorak gruczołów woszczynowych (tych odpowiedzialnych za produkcję woskowiny). Jest duże prawdopodobieństwo jego wznowy i przerzutów. Jedynym znanym sposobem na niego jest usunięcie w całości przewodu słuchowego wsparte radioterapią. Obserwujemy jego uszko - póki co rana dobrze się goi i nie widać wznowy guza. Gdyby takowy się odnowił poddamy go usunięciu. Mamy nadzieję, że przewód słuchowy zachowamy wycinając tylko ewentualne wznowy.


Wyniki bardzo nas zmartwiły ale jakoś razem z moim wetem jesteśmy dobrej myśli i wierzymy, że Piszczałek ma przed sobą jeszcze lata życia. To pełen radości kotek, który nawet ten nieszczęsny klosz na głowie nosi jakby go tam nie było. Piszczałek jest oczkiem w głowie mamy Sylwii - on sam nie odstępuje jej na krok a jego zaś przyjaciółka Kropka, która zawsze musi być w pobliżu łobuziaka. Nie raz zastanawiałem się czy nie wziąć go jednak do siebie to dziś już bym ich nie rozdzielił. 



Dziś odebrałem z poczty sympatyczną przesyłkę od Wiewióry znanej Wam jako Drevni Kocurek z bloga "Kocia-focia"... Powinienem zrobić o tym osobny wpis ale nie mogłem się doczekać by Wam zaprezentować rysunki moich kotów wykonane przez jej synka 4-letniego Maksia.

Mefisto..


Moira...


Morfeusz...


Maksiu! Wielki z Ciebie mały człowiek! Dziękuję Ci za Twoje prace. Inne Twoje rysunki widziałem też na blogu Twojej mamy. Mam nadzieję, że często będzie pokazywać obrazki rysowane przez Ciebie. PS Naklejka "Dzielny pacjent" jest super!



piątek, 13 lutego 2015

Mefisto i Piszczał - interludium weterynaryjne

Na czas rekonwalescencji Mefisto i Piszczałka zapowiedziałem serię luźniejszych wpisów. A jako, że pytacie często o ich stan i samopoczucie, stąd dzisiejsze interludium.

Mefisto. Rany po paszką Mefisto coraz lepiej się goją ale niestety są i takie, które kiepsko ziarninują. Mimo stosowania różnych środków nie następuje regeneracja ubytku w tkance a naskórek nie narasta.


Mefisto musi nosić kołnierz, z którego obecności jak się domyślacie nie jest szczęśliwy... 


Kołnierz zdejmuję mu jedynie na czas posiłków... ale wtedy ten spryciula czym prędzej czmycha w jakieś zakamarki, np. pod wannę lub do pudełka aby uniknąć ponownego założenia tej hrabiowskiej "kryzy" oraz by móc sobie nieskrępowanie rozlizać ranę. Karmienie Mefisto wygląda więc w ten sposób, że dostarczane jest do miejsca jego kryjówki...


Na jego rany stosowałem m.in. Oxycort, Rivanol, Chenidine i Alu Spray w różnych kombinacjach. Dziś zakupiłem jeszcze inny środek będący bezbiałkowym dializatem z krwi cieląt (Solcoseryl na skórę), którego stosowanie będzie wymagało założenie opatrunku (w przeciwieństwie do poprzednich, których skuteczność miał warunkować dostęp powietrza).

Zastanawiałem się jak założyć Mefisiowi opatrunek tak by go sobie nie zerwał. Postanowiłem wykorzystać dziecięce śpioszki, które przygotowałem dla Moiry gdy za jakiś czas poddana zostanie sterylizacji. Do roli testera kaftanika ochronnego został zaangażowany Morfeuszek aby na nim a nie na rannym i krwawiącym Mefisto wypracować najbardziej skuteczny i komfortowy dla kota sposób założenia i zapięcia.



Morfeuszek w tym kaftaniku wykonywał moon walk, chodząc do tyłu po całym mieszkaniu a Mefisto gorąco mu kibicował nie mając świadomości, że to on docelowo zostanie w nim zapięty. Dziś wieczorem będzie pierwsza próba kaftanika na Mefisiu...


Mefisto - aktualizacja wieczorna: Wydaje się, że akcja z kaftanikiem powiodła się. Mefisto jest trochę naburmuszony ale myślę, że się przekona, że kaftanik jest zdecydowanie bardziej wygodny niż kołnierz i pozwala na swobodniejsze poruszanie się, korzystanie z kuwety i jedzenie. Pracuję jeszcze nad jego udoskonaleniem poprzez zastosowanie podtrzymującej obróżki. Teraz obserwuję Mefisia czy nie rozpracuje kaftanika by dosięgnąć języczkiem do rany.




***

Piszczałek: Kilka dni temu ściągnęliśmy szwy z wnętrza przewodu słuchowego Piszczałka. To co widzicie na zdjęciu to duża nadżerka powstała po usunięciu nowotworu. Dość długo będzie się goiła ale to co najważniejsze przewód słuchowy jest czysty i nic w nim nie odrasta. Jak przebiega proces gojenia oraz czy nie nastąpią jakieś wznowy guza wykażą kolejne kontrole i otoskopia. Czekamy też na wynik badań histopatologicznych, które wykażą nam typ i charakter tego guza.


Piszczałek czuje się dobrze. Zaraz po wybudzeniu dał w lecznicy takiego czadu, że dostałem telefon, że jeśli mogę to bardzo proszą aby zabrać go do domu bo szaleje po klatce, wydziera się w niebo głosy... ale nie z bólu czy jakiejś krzywdy... tylko domagając się noszenia na rękach :)

***

Na koniec świeżutka i bardzo miła dla mnie informacja. W nocy wróciłem z gali Mobile Trends Awards, która odbyła się w Międzynarodowym Centrum Targowo-Kongresowym EXPO Kraków podczas Targów Rozwiązań i Technologii Mobilnych Mobile-IT. Nasza aplikacja „Przemyśl mobilny” wygrała w kategorii „Miasto z najlepszą stroną lub aplikacją mobilną”. 



Zwycięską statuetkę odbierałem razem z Bartkiem Mieleckim z firmy Amistad Mobile jako osoby odpowiedzialne za wdrożenie i realizację tego projektu. Zwycięzców wyłoniła kapituła konkursowa, w skład której wchodzili eksperci z branży mobilnej i IT. Już sama nominacja do ścisłego grona finalistów była dla nas dużym wyróżnieniem a docenienie naszej produkcji przez ekspertów sprawiło, że zwycięska statuetka MTA trafiła w nasze ręce. Miło bo aplikacja to takie moje dziecko, które dopieszczałem po nocach przez wiele miesięcy. 



poniedziałek, 9 lutego 2015

Koci fitness

Zupełnie nie zamierzenie, poprzedni wpis, zgwałcił Wasze kubki smakowe, doprowadził do ślinotoku a równocześnie wywołał ambiwalentne postawy. Z jednej strony ujawnił deklaracje miłości do naleśników z wyraźnym żądaniem ujawnienia mojego przepisu a nawet groźbami inwazji na moją kuchnię a z drugiej włączyły się lampki ostrzegawcze o skutkach obżarstwa, kaloriach, tłuszczyku, że to w tyłek idzie i wałeczki jakoweś...

Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem... ale wydaje się, że rozkosze podniebienia nie zawsze muszą wiązać się z niekontrolowanym przybraniem na wadze (zawsze też można powiedzieć, że waga jest popsuta albo że jest się za niskim w stosunku do jej wskazań).

Nie jestem wiarygodnym źródłem jeśli chodzi o zdrowe odżywianie i sportowy tryb życia ale mam w domu ekspertkę od fitness...



I co? Trochę ruchu, aktywności i można pozwolić sobie na małe, słodkie obżarstwo...


... a na wadze ciągle 2,5 kg...


Tak więc do dzieła! Możecie również wykonać następujące ćwiczenie: bierzemy 6-cio kilowego kota na plecy i wykonujemy serię przysiadów :)



I nie ma żadnych wymówek! Z ćwiczeń zwolnieni są tylko i wyłącznie chorzy, rekonwalescenci... i Ojczymatka...



Ogłoszenie parafialne

Mój młodszy brat, którego poznaliście poprzez prezentację jego gekonów i pająków, otrzymał ofertę pracy w warszawskim Instytucie Biologii Doświadczalnej. Wiem, że wiele z naszych Czytelniczek i Czytelników mieszka w Warszawie i stąd moja prośba o pomoc, podpowiedź, sugestię dotyczącą wynajęcia niedrogiego pokoju/mieszkania w okolicach ul.Pasteura.

Jak to młody pracownik na półroczną umowę będzie zarabiał jakieś grosze więc apartamenty i wille z basenem raczej odpadają :) Acha, mój brat jest zwierzolubny więc może nawet pomagać się nimi zajmować... ale z człekiem żadnym w jednym pokoju nie wytrzyma :) Proszę o info na maila: baldrickthecat@tlen.pl


czwartek, 5 lutego 2015

Jej Wszędobylskość, Moira...

Nasza codzienność to od dłuższego czasu jeden schemat: wizyty w lecznicy (poranne Piszczałka a popołudniowe Mefisto), doglądanie rekonwalescentów, opatrywanie ran, oczekiwanie na wyniki badań histopatologicznych, bieżąca kontrola i dostosowywanie leczenia do ich stanu i kondycji.

Czekamy na zagojenie ran, wyniki badań i przełom, który da nadzieję, że odegnaliśmy Złego na długo jeśli nie na zawsze. Życie wokół nas toczy się swoim trybem, jest praca i inne obowiązki i choć siłą rzeczy, moja uwaga skupia się głównie na Piszczałku i Mefisto to nie zaniedbuję przecież moich dwóch innych serduszek, Moiry i Morfeusza.

Na czas rekonwalescencji Mefisto i Piszczałka postanowiłem zamieścić kilka luźniejszych, nie związanych z ich chorobą wpisów. Mam troszeczkę zaległych zdjęć do pokazania i historyjek do opowiedzenia. Ze zmęczenia, wielu trosk i myśli kołaczących w mojej głowie słowa nie spływają mi już tak łatwo więc raczej będę operował zdjęciami a nie słowem.

Dziś troszkę zdjęć mojej małej księżniczki. Jej Wszędobylskość Moira Morgana Afera kilka dni temu skończyła 8 miesięcy a oto Jej kilka odsłon...

Moira gitarzystka...


Moira bibliotekarka...



Moira podróżniczka..


Moira zaczajona...


Moira tester naleśników...



Moira z Sanepidu...



Moira jako produkt z Biedronki polecający się na co dzień...


Moira z Mefisto podczas robienia bałaganu porządków...





cdn...

Kocie gangi - wariant solo :)

Pragnę gorąco podziękować wszystkim tym, którzy zamówili moją grę "Kocie gangi". Wiem, że większości z Was nie chodziło o samą grę lecz o wsparcie w pokryciu części kosztów operacji i leczenia Mefisto i Piszczałka ale będzie mi bardzo miło jeśli gra Wam się spodobała i spędzicie przy niej wiele sympatycznych chwil.

Mam dużo frajdy z tego, że na każdej karcie widnieją moje koty choć musiałem się przekopać przez tysiące zdjęć by znaleźć odpowiednie do mojej wizji karty. I tak np. Morfeusz-Szpieg podglądający karty Mefisto w śmietniku wziął się np. ze zdjęcia jak stojąc na stołeczku kradnie mi kiełbasę z talerza...

My sami często rozkładamy karty przed snem by rozegrać kilka szybkich partii a niepozorność tej gry (mała ilość komponentów) nie wpływa na frajdę bo zasady są proste ale nie prostackie a każda kolejna rozgrywka ujawnia ciekawe mechanizmy. Gra jest przewrotna bo wystawiając pozornie słabszą kartę można wygrać całą grę.

Przeważnie u graczy można usłyszeć, że pograłbym w coś ale zajmuje za dużo czasu, za dużo miejsca na stole, jak ja pudło zmieszczę do plecaka, jak zbiorę większą paczkę znajomych, itd. Tutaj nie można mieć takich wymówek: gra mieści się w kieszeni, zasady są do opanowania w kilka minut, sama rozgrywka trwa krótko a liczba graczy jest idealne bo wystarcza zaledwie jedna dodatkowa osoba :)

Zdarza się jednak, że trudno namówić do jakiejkolwiek gry nawet tę jedną osobę. Ale mamy i na to rozwiązanie! Nasza blogowo-fejsbukowa przyjaciółka Magdalena S. wpadła na pomysł jak zagrać w naszą grę... samemu wykorzystując do tego zasady klasycznego memory :)



Talie Mefisto i Morfeusza składają się z kart mających podobne właściwości, nazwy i wartości liczbowe. Różnią się rewersami oraz obrazkami na froncie kart. Bierzemy do ręki obie talie, tasujemy karty i mieszamy ze sobą.

A. Przed sobą rozkładamy losowo karty rewersami do góry w rzędach np. po 4 karty w rzędzie.

B. Odwracamy jakiekolwiek dwie karty i sprawdzamy czy do siebie pasują. Np. Odkrywamy kartę Cwanego Gapy z talii Mefisto i sprawdzamy czy druga z odkrytych kart jest również Cwanym Gapą. Jeśli do siebie nie pasują odwracamy je z powrotem rewersami do góry i próbujemy odkryć kolejną parę kart.

C. Jeśli trafiliśmy, to taka para kart pozostaje odkryta na stole i szukamy następnych pasujących do siebie par (D). Gra trwa do momentu, w którym odkryjemy wszystkie pary kart. Oczywiście należy starać się by odkryć wszystkie pary wykonując jak najmniej pomyłek a jak pisała mi Magdalena to, że mamy pary kart w różnych kolorach rewersów pozornie tylko ułatwia bo w trakcie gracz zastanawia się, które niepasujące karty z jakiej talii już odkrył.

Proste i sympatyczne. Miłej solówki :)