sobota, 21 lipca 2012

Spacerkiem po Przemyślu. Park Zamkowy cz.3. Pastuszek i Domek Ogrodnika.

Po raz trzeci zaglądamy do Parku Zamkowego w Przemyślu. Tym razem postanowiliśmy odwiedzić samotnego Pastuszka, który od 114 lat wygrywa w Parku swe melodie...


Figurka "Pastuszka" powstała staraniem Towarzystwa Upiększania Miasta w 1898 r. Jest tak bardzo popularną parkową rzeźbą, że stała się niemal jednym z symboli miasta. 



Oryginał rzeźby stoi w hallu wejściowym Urzędu Miejskiego (budynek w Rynku), zaś w Parku to jedynie kopia, która została wykonana dlatego, że niechlubną tradycją stało się regularne przetrącanie fujarki przez wandali...

To jest oryginał figurki Pastuszka:

Czasem właśnie tak
ubieram się do pracy...

Mefisto poruszony historią okradania Pastuszka z jego fujarki postanowił zbadać, czy nie pozostały jakieś tropy mogące doprowadzić do złoczyńców i dał nura w krzaczory... Wyciąganie Mefisto z listowia zajęło nam dobre pół godziny...


Po odzyskaniu kocura-detektywa skierowaliśmy się pod Domek Ogrodnika...


Jest to kompleks kilku obiektów powstałych na początku XX wieku: neogotycki budynek (zwany własnie Domkiem Ogrodnika), palmiarnia oraz oranżeria. Obiekty te stanowiły jedną z największych atrakcji w Parku. 


Niestety w okresie powojennym domek nie spełniał już swoich funkcji skutkiem czego ulegał stopniowej degradacji. Ten piękny budyneczek stał pusty i niszczał przez lata, sąsiadująca z nim oranżeria była dewastowana przez nocnych chuliganów... Dopiero w 2009 r. Domek Ogrodnika został odrestaurowany i zmodernizowany... Tu mój mały przytyk do tej tzw. modernizacji...


W dawnej oranżerii umiejscowiono restaurację, dziwnie funkcjonującą, dziwnie zarządzaną... W opinii mojej oraz wielu mieszkańców, historyków, czy miłośników miasta, zamiast tworzenia restauracji powinno się przywrócić świetność tego miejsca poprzez odtworzenie pierwotnej oranżerii i palmiarni.. Zdjęcia przy restauracji nie robiliśmy, gdyż irytowały mnie parasolki z logo jakiegoś tam browaru, psujące efekt ładnego bądź co bądź miejsca. Pozostaliśmy więc przy obfotografowaniu uroczego Domku Ogrodnika.


Jako ciekawostkę powiem jeszcze, że na początku XX wieku na terenie Parku funkcjonowało mini zoo. Zaczęło się w 1902 r., gdy w ręce pewnego poborcy podatkowego trafił dorodny jeleń karpacki. Umieszczono go w drewnianej klatce w cieplarni parkowej, a że jeleń ten wzbudzał powszechną ciekawość, tak zaczęły pojawiać się w parku i inne zwierzęta. Niestety trwało to bardzo krótko. Brak funduszy, niefachowy dozór nad zwierzętami ale też chuligaństwo doprowadziły do upadku zwierzyńca. Ptaki i inne zwierzęta przemarzły, a jeleń zmarł, gdy jacyś zwyrodniali dowcipnisie nakarmili go szmatą ze szpilkami... Jak widać wandalizm, chuliganeria i brak wyobraźni nie jest zmorą tylko naszych czasów...


To miasto ma bardzo długą historię, jest w nim jakaś magia, która umożliwia nawet podczas takiego zwykłego wydawało by się spaceru po Parku czerpać z bogactwa historii, wydarzeń sprzed wieków, opowieści i legend związanych z takimi miejscami i ludźmi, którzy tu kiedyś stąpali. 

Ale czas już wysiąść z wehikułu czasu i wrócić do domu. No może jeszcze chwilkę poobwąchujemy jakieś drzewko... 

Uroczy zakątek, czujemy się niemal jak w jakimś gaju, w którymś ze słonecznych krajów śródziemnomorskich...


Nie dotarliśmy jeszcze z Mefisto do Wzgórza Trzech Krzyży i najważniejszej atrakcji Parku - Wzgórza Zamkowego, z górującym nad miastem Zamkiem Kazimierzowskim. Niestety jest on właśnie w trakcie remontu, a chcielibyśmy pokazać go Wam w całej okazałości...

Dotychczasowe nasze wyprawy po Przemyślu z kocurem Mefisto:



12 komentarzy:

  1. Pięknie to opisałeś - bardzo ciekawe miejsce i piękne stare fotografie - nic tylko trzeba pojechać do Przemyśla i to wszystko zobaczyć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, że trzeba przyjechać. A to tylko mały wycinek tego co warto zobaczyć. Spróbujemy dotrzeć do innych miejsc. Szczególnie na któryś z fortów Twierdzy Przemyśl. A i okolice są ciekawe, choćby perełka polskiego renesansu - pałac w Krasiczynie, czy Arboretum w Bolestraszycach (ale tam nas pewnie z kotem nie wpuszczą).

      Usuń
  2. Pomyśleć ile razy w Twoim tekście pojawiają się wandale:( Krew mnie zalewa, jak czytam o takich a już zupełnie w głowie mi się nie mieści, jak można zrobić taką krzywdę zwierzęciu, jakim trzeba być ... oj nie będę się rozkręcać od rana:(

    W tym Domku Ogrodnika mogłabym zamieszkać, piękny jest, jak i Wasza wycieczka. Kociego detektywa wymiziaj od cioci Anki Koryntianki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Echhh... to plaga wszechczasów, czy to setki lat temu czy współcześnie. Coś złego jest wpisane w nasz gatunek, że potrafimy bezmyślnie i bezsensownie niszczyć i krzywdzić.

      Ja również chętnie bym zamieszkał w tym Domku. Ach, gdyby zlecono mi funkcję Strażnika Parku i przydzielono go służbowo :) Hah, prędzej raczej bym w klatce zamieszkał jako atrakcja parkowa. Znajomi kiedyś postulowali coś takiego :)

      W tamtym roku lub wcześniej po obrzeżach miasta grasował niedźwiedź, właściwie niedźwiedzica. Nazwano ją Przemisia. Były plany, aby wybudować dla niej zagrodę w Parku. Wkońcu funkcjonował tu kiedyś zwierzyniec, a w herbie Przemyśla jest przecież niedźwiedź. Jako, że mieszkańcy wołają na mnie Przemas, jakoś tak wpadło ludziom do głowy, by nas zamknąć razem... była by atrakcyjna para Przemas i Przemisia z Przemyśla :) Niestety pomysł upadł, władze jak zwykle do kamer mówiły pod publiczkę, a jak przyszło co do czego, czyli żeby zaadoptować niedźwiedzicę to pomysł upadł, nikt już nie pamięta.

      Aaaa, właśnie... Przemisia znalazła się we wrocławskim zoo. Gdybyś się tam wybierała, sprawdź co u niej. Już dawno nie ma wieści o niej. Wiem, że miewa ataki padaczkowe, ale jak jej się teraz wiedzie trudno się dowiedzieć.

      PS. Koci detektyw wymiziany, choć nabuczony dzisiaj i obrażony, bo pada, zimno, mokro i nici ze spaceru.

      Usuń
    2. Ale, ale! Albo ja nie zauważyłam, albo zdjęcia oryginału figurki pastuszka, nie było tu wczoraj..
      Na bogato ten pastuszek się nosił! Ho, ho, z taką szarfą, peleryną i w kozakach! A Ty jak idziesz do pracy, to wnieś w swój strój trochę koloru, bo tak na biało całkiem, to Ci się twarz ze strojem zlewa:(

      Usuń
    3. Takie kurde czary, wczoraj nie było dzisiaj jest :)Jak już zapuściłem posta, to dopiero sobie przypomniałem, że przecież mam zdjęcie oryginału Pastuszka, tyle że nie samotnie lecz ze mną w kontuszu szlacheckim :) Choć raz w życiu na bogato, a co! :)

      Usuń
    4. Jak sama zauważyłaś: spadek formy, więc i ciętej riposty nie będzie, bo wyjdzie blado i nijako jako pastuszkowe wdzianko :)

      Usuń
    5. Oj tam spadek formy! Po wizycie u mnie widzę, że nie jest tak źle! Wręcz, jest dobrze:)

      Usuń
  3. Proszę , proszę jakie ciekawe historie opowiadasz...
    Uroczy zakątek naprawdę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejsca ciekawe to i opowieści o nich też :) Ciąg dalszy oczywiście nastąpi, ale dopiero za jakiś czas, żeby Was nie znudzić podobnymi postami.

      Usuń
  4. Ten uniform po pracy mnie się szczególnie podoba :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, jest do tego jeszcze czapa z kutasikiem. Wszystkie dziołchy moje :)

      Usuń