Pacjent: Mefisto

MEFISTO - Karta pacjenta (książeczka zdrowia):

Płeć: kocur
Rok urodzenia: 2009-2010 (?)
Data adopcji: 20.10.2011
Rasa: europejska
Umaszczenie: czarne
Data śmierci: 16.05.2015


M.E.F.I.S.T.O. (Miaucząca Encyklopedia Futrzakowych Schorzeń Treściwie Opisana)

Heweliusza, bo tak miał pierwotnie na imię Mefisto, przygarnęliśmy ze schroniska dla bezdomnych zwierząt w dniu 20.10.2011 r. (umowa adopcyjna datowana na dwa dni wcześniej).

Nie wiemy, co się wydarzyło w schronisku, bo gdy go tam pierwszy raz oglądaliśmy, wyglądał na zdrowego kotka. Owszem, był trochę wychudzony, ale poza tym wyglądał raczej dobrze. Gdy zecydowaliśmy się na adopcję, obiecano nam, że zostanie wykastrowany i za kilka dni będziemy mogli go odebrać. Dostarczono go nam dopiero po trzech tygodniach i szczerze mówiąc, w pierwszej chwili miałem wątpliwości, czy jest to ten sam kot, którego widzieliśmy w schronisku.

Trafił do nas jeszcze bardziej wychudzony, potargany, z ropiejącymi uszkami, niemal całkowicie zamkniętymi oczami z powodu zapalenia spojówek i cieknącej ropy, wygolonymi łatkami na przednich łapkach, brudnej i niemile pachnącej sierści. Wyglądał jakbyśmy go wzięli prosto z ulicy lub śmietnika. Oczywiście, natychmiast popędziliśmy do weterynarza i rozpoczęliśmy leczenie.

PAŹDZIERNIK/LISTOPAD 2011:

Pierwsza wizyta przyniosła spodziewaną diagnozę: koci katar, zapalenie spojówek i ucha zewnętrznego, kóre mogło być wywołane przez grzyby, pasożyty i bakterie. Nauczyłem się robić samodzielnie przepisane przez weterynarza zastrzyki oraz zakraplać oczy. Stosowaliśmy Betamox i Inmodulen (zastrzyki podskórne przez tydzień, co dwa dni, jeden z nich dosyć bolesny), a do oczek Ateortin (3 razy dziennie). Ponoć w schronisku otrzymywał Oridermyl, ale wszystkie informacje ze schroniska można opatrzeć etykietą "ponoć".

Nasze zabiegi przyniosły dosyć szybko efekty, pierwsze zagrożenie zostało zażegnane, a kocurek w naszym, czyli już swoim, nowym domu, dobrze odżywiony i otoczony opieką, zaczął powoli dochodzić do siebie, przybierać na wadze, jego futerko zaczęło odzyskiwać swój blask i miękkość.

Mimo, że przestały ropieć, to jego oczka wciąż jednak pozostawały szkliste i wrażliwe na światło, a w uszkach wciąż gromadziła się ciemna wydzielina. Postanowiliśmy przeprowadzić bardziej szczegółowe badania, z których wyszło, że choroby, kórych nabawił się w schronisku mają cięższy i bardziej przewlekły charakter niż się wydawało.

Morfologia krwi oraz RTG (29.10.2011 i 25.11.2011) wykazały:
przewlekły koci katar,
świerzbowiec uszny,
zapalenie zewnętrznego przewodu słuchowego lewego,
średniego stopnia przewlekłe zmiany zapalne płuc z odczynem śródmiąższowym płuc (lewe i prawe płaty dogłowowe i doogonowe),
co było wynikiem powikłania infekcji kataru kociego.

Zalecenia: uszy (kontrola i krople w lecznicy (przez sześć tygodni), odrobaczanie (3 x Advocat co 2 miesiące),

Dodatkowe działania oraz konieczne szczepienia będą możliwe dopiero, gdy otrzymamy obiecaną kartotekę ze schroniska. Ponoć Mefisto przechodził testy na obecność kociego wirusa HIV (FIV) i kocią białaczkę (FeLV). Ponoć kartoteka jest w drodze... Waga: 3,6 kg




Po miesięcznym nagabywaniu, otrzymaliśmy wreszcie kartę informacyjną Mefisto od weterynarza współpracującego ze schroniskiem (5.12.2011). Podaję więc uzupełniające informacje:

5.10.2011, badanie + labolatorium: kastracja, testy na FeLV i FIV (wynik ujemny). Objawy: wydzielina w uszach, łupież, widoczne odchody pchle, morfologia - podwyższone leukocyty świadczące o stanie zapalnym. Rokowanie: niepewne (????) - W przypadku Baldricka orzeczono rokowania jako wątpliwe, co zwiastowało jego rychły zgon, a "niepewne"? Cóż to do kroćset znaczy "niepewne"? Myślę, że nasz lekarz prowadzący nam to wyjaśni i mam nadzieję rozwieje obawy, które wkradły się po tym wpisie...




GRUDZIEŃ 2011:

8.12.2011
Szczepienie: Nobivac Tricat Trio. Uodpornienie na kaliziwirozę (choroba zakaźna układu oddechowego kotów wywoływaną przez wirus FCV - kaliciwirus), herpeswirozę typ 1 (wirus zakaźnego nieżytu nosa i tchawicy kotów) i panleukopenię (zakaźne zapalenie jelit kotów, tyfus koci, nosówka kotów).


22.12.2011, morfologia + RTG: badania krwi wyszły optymistycznie, współczynniki wróciły wreszcie do normy.

Niestety RTG płuc wykazało brak poprawy, czyli wciąż przewlekłe zapalne/pozapalne zmiany w oskrzelach i płucach:
- zagęszczenie cienia w dogłowowych i doogonowych płatach płuc, nacieczenia okołoskrzelowe.



Zalecenia:
- inhalacja Flixotide 2 x dziennie 1 dawka (przez 2-3 dni), potem 1 raz dziennie na noc przez 3 tygodnie.
- kontynuacja: krople i kontrola uszu raz w tygodniu
Waga: 4,65 kg

STYCZEŃ 2012:

Istnieją "profesjonalne" inhalatory dla kotów, ale niedość że trudno dostępne, to są bardzo drogie, a ich wygląd i konstrukcja nie do końca jest przemyślana - są zbyt duże, niewygodne i odstraszają już i tak zestresowanego kota. Stworzyłem więc własnego wynalazka: pojemnik z lekiem do doustnego stosowania wziewnego połączyłem z plastikowym pojemnikiem (może być okrągły pojemnik po sałatce), wycinając odpowiedni otwór i uszczelniając taśmą.


Nie jest to przyjemne dla kota, dlatego po kilku niezbyt miłych próbach, czekam na odpowiedni moment, gdy Mefisto jest zrelaksowany, nie przenoszę go jak na powyższym filmiku w jakieś specjalne miejsce, tylko łagodnie głaszcząc i przemawiając aplikuję mu dawkę np. gdy sobie spokojnie leży na łóżku. Ważne jest też, by nie psikać kotu prosto w pyszczek: raz, że kot się wystraszy a dwa, dawka pod ciśnieniem pryska mu prosto w oczka. Przed przyłożeniem "aparatu" do pyszczka, zakrywam pojemnik dłonią, pryskam, preparat rozchodzi się po pojemniku w łagodną mgiełkę, którą potem w miarę spokojnie Mefisto sobie wdycha.
Waga: ok. 5 kg

LUTY 2012:



3.02.2012:
Objawy: brak apetytu, kłopoty z wypróżnianiem się (Mefisto często przykuca w kuwecie, ale nic nie udaje mu się zrobić, lub żałośnie miauczy, po raz pierwszy zwymiotował)
USG - pęcherz moczowy śrdenio wypełniony, mocz aechogenny z licznym sedymentem (cystisis), duże ilości mas kałowych w jelicie grubym (kaprostaza), w okolicy doogonowej nerki heteroechogenne masy wielkości 2x3 cm, same nerki o prawidłowej echostrukturze. Waga: 4,8
Zalecenia:
- parafina (by ułatwić wypróżnienie),
- zastrzyki przez 7 dni: Enrobioflox (do leczenia chorób infekcyjnych wywołanych przez bakterie Gram-dodatnie i Gram-ujemne oraz mykoplazmy i chlamydia - w tym przypadku zapalenie pęcherza moczowego) oraz Tolfine (lek przeciwzapalny, przeciwgorączkowy i przeciwbólowy).

10.02.2012
Początek 3-tygodniowek kuracji tabletkami zawierającymi mianserynę, którą jako lek psychotropowy stosuje się w leczeniu depresji, ale wykazuje też działanie oreksjogenne (zwiększające apetyt), uspokajające, poprawiające jakość snu, przeciwwymiotne, przeciwlękowe. To co zauważyłem: stopniowy wzrost apetytu (choć póki co szału nie ma), ale też zaburzenia w zachowaniu Mefisto (zmienne nastroje, "zawiesza się", miauczy bez celu, niespodziewanie włącza mu się delikatny "agresor", no i jest mniej aktywny i skory do zabawy) oraz wyraźne obniżenie ciepłoty ciała (Mefisto śpi teraz całymi dniami albo zagrzebany głęboko pod kołdrą i kocami, albo na kaloryferze dopóki nie zacznie go parzyć grzejnik).

29.02.2012
Kolejne badanie usg potwierdziło istnienie niepokojącej masy w okolicy w okolicy doogonowej nerki (ok. 2x3 cm). Mefisto znów traci apetyt - schudł w ciągu miesiąca o ponad kilogram (z 5 do 3,8 kg)! Kontynuujemy podawanie mianserin na pobudzenie apetytu.Waga: 3,8 kg - bardzo duży spadek wagi!!!

MARZEC/KWIECIEŃ 2012:

30.03.2012
USG wykazało, że ww masy zmniejszyły się o połowę. Ogólny stan zdrowia dobry. Narządy wewnętrzne OK (czyste nerki, pęcherz, itd.). Calo-pet: uzupełnienie diety (pasta) - dostarcza nienasyconych kwasów tłuszczowych (wątroba halibuta), niezbędnych witamin, składników mineralnych i tauryny. Wrócił apetyt. Waga: 5,2 kg

27.04.2012
Odrobaczanie Advocate (3z3). USG: jak wyżej (narządy wewnętrzne OK), masy (węzły chłonne?) nadal powiększone, zalecana obserwacja i kontrola, ale póki co bez paniki. Ogólny stan zdrowia dobry. Waga: 5,3 kg


CZERWIEC-SIERPIEŃ 2012:

W tym okresie Mefisto dopadały różne przeziębienia i problemy z pęcherzem i wypróżnianiem się. Dobra wiadomość jest taka, że Mefisto utrzymuje stałą wagę (5,1 kg) oraz to co widzimy na USG jako dziwną masę nie powiększa się, a nawet lekko się zmniejszyło - cały czas zakładamy, że są to "tylko" powiększone węzły chłonne krezkowe a nie (tfu, tfu, odpukać, odpluć) jakiś nowotwór...

4.06.2012: Przeziębienie, katar, kichanie, wydzielina z oczek Antybiotyk (7 dni) + Atecortin. Waga: 5,1 kg
23.06.2012: Kleszcze. Jeden mniejszy na karku, drugi większy (opity) na pyszczku. Udało mi się je w całości usunąć przy pomocy pincety - nie było żadnych skutków ubocznych.

28.07.2012: Zapalenie pęcherza, problemy z oddawaniem moczu, Mefisto bardzo często wchodzi do kuwety, ale mimo prób nie udaje mu się oddać stolca - co najwyżej po dużym wysiłku wodnistą kropelkę. Biegunka jelita grubego. Leczenie: kroplówka, witaminki, tabletki i zastrzyki: Linco-Spectin (1ml/7dni), Catosal (1ml/7dni), Tolfedine (4x0,5ml/5dni), Metronidazol (250mg/ćwirartka dziennie). W związku z tym zaplanowana 4-ta dawka Advocate odłożona do czasu wyzdrowienia kotka.

SIERPIEŃ 2012:

13.08.2012: USG - powiększone węzły chłonne krezkowe (2cm/0,5) oraz prawdopodobnie węzły chłonne biodrowe. Odrobaczanie: Stronghold 45 mg. Waga: 5,1 kg
18.08.2012: Morfologia - ogólnie OK, ale zauważalny stopniowy spadek limfocytów (6,34). Przeprowadzono test na F.I.P. (zakaźne zapalenie otrzewnej). Test: Speed F-Corona. Wynik: ujemny. Na wszelki wypadek powtórzyć testy na FeLV i FiV. Waga: 5,05 kg



LISTOPAD - GRUDZIEŃ 2012:

9.11.2012 Odrobaczanie profilaktyczne: Stronghold (45 mg). Waga: 5,2 kg
8.12.2012 Szczepienie: Pfizer Versifel CVR (Szczepionka przeciwko panleukopenii, herpeswirozie i kalciwirozie kotów). Waga: 5,3 kg

2013

5.01.2013 Od dwóch tygodni Mefisto ma zaczerwienione prawe oczko, białka krwawo-bordowe, czasem ropieje. Być może jest to wynik jakiejś infekcji lub efekt walk z Morfeuszem. Kropelki do oczu: Dicortineff (4 x dz./7 dni). Waga: 5,3 kg

7.03.2013 Odrobaczanie (Advocate). Waga: 5,4 kg

2014
17.02.2014 Odrobaczanie (Advocate 0,8 ml). Niepokojąca czarna "brodawka" na pyszczku --> obserwować, za miesiąc do kontroli + ewentualny zabieg usunięcia.

14.03.2014 Szczepienie (Pfizer Versifel CVR). Kontrola "brodawki" na pyszczku --> do usunięcia. Waga: 6,10 kg! --> odchudzamy!

Szczepionka Pfizer Versifel: Czynne uodparnianie zdrowych kotów przeciw panleukopenii, zakaźnemu zapaleniu jamy nosowej i tchawicy oraz kalciwirozie. Pełna odporność pojawia się po około 3 tygodniach i utrzymuje się przez okres 12 miesięcy.



8.04.2014 Zabieg usunięcia morfologicznie brzydkiej brodawki? guza? To co wycięto zostało wysłane do histopatologa aby ocenić charakter materiału tkankowego. Mefisto zabieg zniósł dobrze. Dosyć szybko doszedł do siebie po narkozie. Antybiotyki przez kilka dni. Po 10 dniach ściągnięcie szwów. Za około miesiąc otrzymamy wyniki laboratoryjne wysłanej tkanki.

Dodatkowo podczas narkozy usunięto spore złogi kamienia i osadu nazębnego.







18.04.2014 Usunięcie szwów.

16.05.2014 Protokół badania. Uniwersytet Przyrodniczy - Katedra Anatomii Patologicznej - Wydział Medycyny Weterynaryjnej w Lublinie.

Materiał: guz z okolic policzka kota. Kierunek badań: histopatologiczny.

Wyniki badania: W badaniu mikroskopowym wycinka guza stwierdzono zmianę nowotworową o charakterze raka przypodstawnokomórkowego (carcinoma basocelullare / basalioma) wykazującego niski stopień złośliwości (miejscowa złośliwość). Guz usunięty w całości z zachowanym marginesem tkankowym.

W zależności od punktu widzenia są to średnio dobre lub średnio złe wieści. Pocieszające jest to, że charakterystyczną cechą tego nowotworu jest tylko wyjątkowe występowanie przerzutów a jego złośliwość jest niskiego stopnia i ma charakter raczej miejscowy. Można jednak o nim powiedzieć, że jest nowotworem półzłośliwym. W zasadzie nie daje on przerzutów ale inwazyjny wzrost w głąb tkanek niektórych jego form może być przyczyną wznowy pooperacyjnej. Dlatego chirurgiczne usuwanie guza powinno przebiegać z wycięciem sporego marginesu zdrowej tkanki - wznowa miejscowa może być następstwem niecałkowitego wycięcia. W przypadku Mefisto wycięcie zostało wykonane prawidłowo z zachowaniem marginesu tkankowego.

Ten rodzaj nowotworu jest dość często występującym u psów i kotów ale dotyczy głównie zwierząt starych lub w średnim wieku (Mefisto ma około 4,5 roku). Jest to zazwyczaj pojedynczy, niewielki, twardy i wolno rosnący guz umiejscowionym w skórze właściwej oraz tkance podskórnej głowy lub szyi. Skóra nad guzem może ulegać owrzodzeniu. Niektóre guzy zawierają dużą ilość melaniny i w związku z tym mogą być mylone z czerniakami --> taki wygląd guza Mefisto poddał pierwszą myśl, że może to być czerniak.

Jakie są przyczyny? Nie znam jednoznacznej odpowiedzi. Dowiedziałem się jednak, że np.długotrwała ekspozycja skóry na promienie UV sprzyja rozwojowi takiego właśnie guza podstawno komórkowego. Czyżby nasze słoneczne spacery miały wpływ na rozwój tego nowotworu? Główka jest bardziej wystawiona na działanie promieni słonecznych ale byłaby to bardziej prawdopodobna odpowiedź gdyby dotyczyło kota białego. Z pewnością jednak ograniczymy spacery w pełnym słońcu - nowotwór ten choć o teoretycznie niskiej złośliwości budzi obawy przed nawrotem a słońce może stanowić dodatkowy stymulant do jego rozwoju...


Alergia

1.09.2014 Zadrapania, strupki, rany w okolicy szyi oraz w uszach spowodowane intensywnym drapaniem i wylizywaniem skóry.

Pierwsze podejrzenie padło na świąd skóry będący wynikiem alergii pokarmowej. Nietolerancja pokarmowa --> Mefisto podjadał karmę dla juniorów Moiry. Zalecenie: uniemożliwić Mefisto dostęp do karmy Moiry. Leczenie: zastrzyki - antybiotyk i sterydowy.

Zastrzyki: 1,3,5, 8.09. Waga: 6,20-->6,0 kg.

W wyniku antybiotyku spadła odporność. Mefisto kicha --> katar (antybiotyk).

Po odkryciu inwazji pcheł w naszym domu przekonaliśmy się, że jest to reakcja uczuleniowa na pchły.



29.09.2014 Pchły! Prawdopodobnie przyniesione przeze mnie od jakiegoś bezdomnego kota, którego dokarmiam. Ale ze względu na dużą ilość pcheł oraz znalezionych w mieszkaniu jaj i larw w szczelinach między panelami podłogowymi i na legowiskach kotów możliwe jest, że pchły pojawiły się wraz z Moirą tylko wcześniej tego nie zauważyłem. Czarne ziarenka, które w kontakcie z wodą stały się czerwonymi, krwistymi plamkami/kropkami na wannie i umywalce --> odchody pchle będące przetrawioną krwią.

Jest prawdopodobne, że niedawna alergia nie była pokarmową ale świąd był wywołany uczuleniem na pchły.

Użyto Fiprex w sprayu przeznaczony do zwalczanie kleszczy, pcheł i wszy u psów i kotów. Doza rozpylacza 0,5 ml --> w przypadku Moiry 8 dawek a Mefisto i Morfeusza około 25-30 dawek 0,5 ml.

Szczegóły zwalczania pchlej inwazji tutaj >>>

9.10.2014 Zastrzyk o działaniu tygodniowym - Dexafort.Waga: 6 kg.

21.10.2014 Ponowne spryskanie kotów - tym razem Frontline w sprayu. 3 do 6 ml preparatu na kg masy ciała, co odpowiada 2 do 4 naciśnięciom pompki dozownika w przypadku flakonów 250 ml.

28.10.2014 Wytoczyliśmy kolejne działo w walce z wrogą inwazją. Tabletki: Beaphar Diagnos Vlooien Anti-conceptie, które wprawdzie nie zabijają pcheł ale zapobiegają produkcji jaj w rezultacie prowadzać do przerwania cyklu życiowego pcheł. Tabletki nie są dostępne w Polsce a otrzymaliśmy je od Amyszki za co serdecznie dziękujemy. Tabletki będziemy podawać co miesiąc aby uzyskać pewność, że inwazja zostanie opanowana. PS Uwzględniono naszą reklamację i firma AniMedica przesłała nam nowy pojemnik Flee Spray do zastosowania w pomieszczeniach.

28.10.2014 Świerzbowiec uszny ("uroki" dokarmiania bezdomnych kotów). Stosowany: Oridermyl. Waga: 6,10 kg.


10.12.2014 Pojawienie się guza na piersi włączyło w mojej głowie lampkę alarmową. Obserwowałem jego zmienną dynamikę - guz powiększał się, malał by znowu się powiększyć, zmieniała się jego twardość i kształt. Istniała jakaś szansa, że jest to "zwykły" tłuszczak ale mając na względzie dotychczasowe przypadki Mefisto nie chcieliśmy ryzykować i podjęliśmy się zabiegu.



Wczoraj usunięto Mefisto guzek skóry o wielkości 6x4 mm, homoechogenny z cechami zapalnymi. Podczas przygotowań do zabiegu weterynarz zauważył jeszcze dwa guzki... Drugi usunięty o wielkości 5x8 mm był umiejscowiony podpowięziowo w tkance podskórnej, homoechogenny, mocno hyperechogenny (jak tkanka chrzęstna). Trzeciego ze względu na niebezpieczne położenie nie dało się usunąć... Możemy więc tu już mówić o chorobie nowotworowej, która może się dalej rozwijać. Wysłałem wycinki guzków do Katedry Anatomii Patologicznej do Lublina ale na wyniki przyjdzie nam poczekać co najmniej miesiąc.



Morfologia:
MCH (ŚMH) 20,6 pg (12-20), Hemoglobina 16,2 g/l (9-15,1), Leukocyty 5,01 tys/mm3 (5,5-19,5), Monocyty 9,6% (0-5)



Antybiotyk: 10-18.12 (co dwa dni). 20.12.2014 Ściągnięcie szwów.

29.12.2014 Wyniki badań histopatologicznych guzków wyciętych z piersi Mefisto. W badaniu mikroskopowym wycinków guzków stwierdzono zmianę nowotworową o charakterze włókniakomięsaka (fibrosarcoma).


Włókniakomięsak (fibrosarcoma) – nowotwór złośliwy nienabłonkowego pochodzenia. Najczęściej występujący mięsak tkanek miękkich. Może rozwijać się w tkance podskórnej, powięzi lub okostnej. Nowotwór ma postać twardego, niebolesnego, pokrytego zdrową skórą guza. Rośnie wolno.

Leczenie: chirurgiczne – usunięcie z marginesem zdrowych tkanek. W przypadku ograniczonych guzków – rokowanie pomyślne, w zaawansowanych – wątpliwe.

14.01.2015 Morfologia: MCH (ŚMH) 20,3 pg, Leukocyty 4,24 tys/mm3, Trombocyty 893 tys/mm3, Monocyty 10%. Waga: 5,95 kg

Rozpoznanie: Wykryto dwa nowe guzy, znacznie powiększone węzły chłonne. Następują przerzuty. Konieczna operacja: wycięcie guzów ze znacznym obszarem wokół, tj. węzłów chłonnych aż pod pachę. Rokowania: niepewne... 

19.01.2015 Zabieg.W jego przypadku jest to taki nowotwór złośliwy gdzie trudno mówić o leczeniu a jedynie o chirurgicznym usuwaniu kolejnych przerzutów. Guzki usuwaliśmy w grudniu i w przeciągu niecałego miesiąca pojawiły się nowe umiejscowione wzdłuż naczyń i węzłów chłonnych. Operacja polegała na wycięciu nie tylko guzków z marginesem zdrowej tkanki ale objęła bardzo duży obszar klatki piersiowej aż pod pachę z wycięciem węzłów.

20.01.2015 Mefisto po operacji nie mógł niestety wrócić do domu. Był bardzo opuchnięty  i musiał został na noc w lecznicy. Odebrałem go dzisiaj po południu. Usunięto obszar objęty zmianami nowotworowymi w odcinku piersiowym, od pachy aż po szyję (węzły chłonne, część zewnętrznej warstwy mięśni). Wykonano dwa cięcia - na zdjęciu widać jedynie fragment nie obejmujący pachy ale nie będę go męczył by obrócić go na plecy dla zrobienia zdjęcia.


Mefisto czuje się w miarę dobrze. Po powrocie do domu był dość żwawy a przede wszystkim głodny co sygnalizował swoimi głośnymi ariami. Ze względu na rany, szczególnie w okolicach pachy, troszkę niepewnie chodzi ale radzi sobie z przeszkodami, wchodzeniem do pudełka czy wejściem na stołek. Z pewnością jest obolały bo pomiaukuje przy tych czynnościach. 



Niewiele więcej mogę napisać. Mefisto usnął umęczony i nie chcę mu przeszkadzać. Teraz sen jest bardzo ważny a ja co chwilę doglądam go czy nie dzieje się nic złego.


W następnych dniach będzie miał podawane antybiotyki i środki przeciwbólowe. A co będzie dalej?  Rokowania są niepewne. Dziś wypadają jego teoretyczne piąte urodziny. Mam nadzieję, że w "prezencie" dałem mu długie życie - że tym zabiegiem odsunęliśmy na jak najdłużej możliwość kolejnego przerzutu. Oczywiście będę bacznie go obserwował a dalsze działania będą zależeć od stanu jego zdrowia.

21.01.2015 Mefisto stracił trochę apetyt. Myślę, że to dlatego, że się "zakorkował" i nie wypróżnił - tak się dzieje w wyniku działania morfiny. Podałem mu parafinę by wreszcie sobie ulżył. Wchodzi do kuwety ale niczego nie robi. Do tego stresuje go Morfeusz, który aż się prosi by go zamknąć w transporterze bo złośliwie zaczaja się na Mefisto gdy ten przebywa w swojej "latrynie". Brak kupala to jedno - jakoś da się pobudzić kota do wypróżnienia różnymi sposobami - ale martwię się o nerki bo nie zauważyłem by Mefisto sikał.


Mefi jest opuchnięty, skóra naciągnęła się a największy obrzęk występuje w miejscach usunięcia mięśni. Stąd znów nie udało mi się zrobić zdjęcia całości bo zaglądam pod pachę delikatnie tylko po to by sprawdzić w jakim stanie są szwy. Dostaje antybiotyk osłonowy i silne środki przeciwbólowe na bazie morfiny. Jutro prawdopodobnie zdejmiemy mu sączki - aż dziw, że do tej pory ich sobie nie wyrwał bo po poprzedniej operacji rozprawił się z sączkiem i bandażami bardzo szybko. 


22.01.2015 Mefisto wreszcie się "odkorkował". Grubo po północy zadziałała parafina - wypróżnił się i oddał mocz. Ulżyło mi szczególnie z tym drugim bo kocie nerki są bardzo delikatnym organem a ich zaburzenia prowadzą do poważnych komplikacji. 


Jak co dzień byliśmy w lecznicy na zastrzykach i oględzinach - dziś też zostały zdjęte sączki. Obszar pooperacyjny wciąż jest obrzmiały i niestety w niektórych miejscach rozeszły się szwy.


Rany zostały zdezynfekowane i "podklejone" magicznym lekarskim sprayem a ja co jakiś czas delikatnie osuszam ranę zbierając krew i wysięki.


Oczywiście to nie było moim jakimś wielkim celem ale podczas tych zabiegów pielęgnacyjnych była szansa na sfotografowanie pozostałych obszarów pooperacyjnych - teraz chyba już możecie sobie wyobrazić ciężar tej operacji...



23.01.2015. Mefisto czuje się źle. Być może przechodzi "kryzys trzeciego dnia" co czasem się zdarza po operacjach. Jest osowiały, smutny i apatyczny. Problemy z sikaniem jednak wróciły.


Dziś oprócz środka przeciwbólowego dostał kroplówkę by go nawodnić, oczyścić nerki i pobudzić je do działania...

24.01.2015. Mefi przetrwał wczorajszy kryzys. Dużo śpi ale nie jest już taki apatyczny. Nabrzmiałe miejsca okładam mu kompresem żelowym, który schładzam w lodówce. Widać, że przynosi mu to ulgę bo sam podtrzymuje paszką kompres.

Musiałem zdyscyplinować Morfeusza, który napadł śpiącego Mefisto, w wyniku czego rana pod pachą jeszcze bardziej się otworzyła i krwawiła. Obrzęk jednak zmniejsza się i skóra nie jest już taka naprężona. Smutno na niego patrzeć. Łapię się na tym, że sprawdzam czy oddycha kiedy drzemie...



Cieszę się, że ma apetyt i wraca do swojej wagi ( w dniu operacji: 5,80 kg a dziś 6,05 kg).

25.01.2015. W związku z niewystarczającą częstotliwością oddawania moczu Mefisto został ponownie przepłukany kroplówką. O ile można tak w ogóle powiedzieć to czuje się lepiej - przynajmniej w porównaniu z kryzysem sprzed dwóch dni. Bardzo dużo śpi, szuka ciepłych i spokojniejszych kątów, zagrzebuje się w pościeli albo w moich ubraniach w szafie. Troszkę chyba jednak wykorzystuje swoją pozycję rekonwalescenta bo obiad zażyczył sobie podać do łóżka..


Morfeusz chyba zrozumiał reprymendę bo ostrożniej podchodzi do Mefisto a gdy widzę, że go korci do jakiegoś psikusa to wystarczy mój karcący wzrok lub krótkie ostrzeżenie słowne.


Obrzęk na piersi Mefisto zmniejsza się ale otwarte rany po pachą gorzej się goją bo po prostu w tym miejscu się zaparzają. Przygotowałem zestaw pielęgnacyjny: roztwór z szarego mydła (do przesuszenia rany), wodę z solą fizjologiczną do przemycia rany oraz rivanol dla odkażenia. Asystowała mi w tym wszędobylska Moira.






29.01.2015. Rany pod pachą nie chcą się goić, zaparzają się, jątrzą a wpływa na to też jego nieustanne lizanie tych miejsc. Swym szorstkim języczkiem podrażnia te okolice, skóra jest czerwona, zdarta i nabrzmiała. 


Wczoraj powinien mieć ściągane szwy ale nie jest to możliwe z powodu otwartych ran. Rozpoczęliśmy drugą serię silniejszego antybiotyku. Zarzuciłem używanie mego zestawu pielęgnacyjnego bo powoduje on, że Mefisto jeszcze bardziej intensywnie się liże. Do przemywania ran używam teraz tylko soli fizjologicznej. Aby rany się zagoiły i nie doszło do poważnej infekcji będziemy musieli użyć środków stosowanych zewnętrznie ale wiąże się to z założeniem mu kołnierza czego w przypadku Mefisto kompletnie sobie nie wyobrażam.

2.02.2015 Wprawdzie Mefisto i Piszczał wyglądają w tych "hełmofonach" jak kosmici lub jak chodzące patefony ale nie są to ich stroje karnawałowe lecz zabezpieczenie przed rozlizywaniem i rozdrapywaniem pooperacyjnych ran oraz wylizywaniem gojących i dezynfekujących maści czy sprayów. Oczywiście, nie są zbytnio szczęśliwi z noszenia takiego chomąta na szyi a i ja nie czuję się komfortowo obarczając ich takim balastem.



Skojarzenie z hełmofonem nie jest przypadkowe bo siedzący w fotelu pasażera w drodze do lecznicy Mefisto wygląda i zachowuje się jak wydający rozkazy komandor w kokpicie statku kosmicznego. 



Mimo pełnych wyrzutu i żalu spojrzeń jakimi obdarza mnie Mefisto - odsuwam od siebie litość i współczucie. Kołnierz stał się koniecznością bo Mefi korzysta z każdej okazji by lizać rany, które przez to nie chciały się goić, ropiały, krwawiły a swym szorstkim języczkiem spowodował podrażnienie powierzchni pooperacyjnej oraz rozejście się szwów. Kołnierz ściągam mu tylko na czas jedzenia i korzystania z kuwety bo mając go na szyi niezbyt sobie radzi z tymi czynnościami.




13.02.2015 Rany po paszką Mefisto coraz lepiej się goją ale niestety są i takie, które kiepsko ziarninują. Mimo stosowania różnych środków nie następuje regeneracja ubytku w tkance a naskórek nie narasta.


Mefisto musi nosić kołnierz, z którego obecności jak się domyślacie nie jest szczęśliwy... 


Kołnierz zdejmuję mu jedynie na czas posiłków... ale wtedy ten spryciula czym prędzej czmycha w jakieś zakamarki, np. pod wannę lub do pudełka aby uniknąć ponownego założenia tej hrabiowskiej "kryzy" oraz by móc sobie nieskrępowanie rozlizać ranę. Karmienie Mefisto wygląda więc w ten sposób, że dostarczane jest do miejsca jego kryjówki...


Na jego rany stosowałem m.in. Oxycort, Rivanol, Chenidine i Alu Spray w różnych kombinacjach. Dziś zakupiłem jeszcze inny środek będący bezbiałkowym dializatem z krwi cieląt (Solcoseryl na skórę), którego stosowanie będzie wymagało założenie opatrunku (w przeciwieństwie do poprzednich, których skuteczność miał warunkować dostęp powietrza).

Zastanawiałem się jak założyć Mefisiowi opatrunek tak by go sobie nie zerwał. Postanowiłem wykorzystać dziecięce śpioszki, które przygotowałem dla Moiry gdy za jakiś czas poddana zostanie sterylizacji. Do roli testera kaftanika ochronnego został zaangażowany Morfeuszek aby na nim a nie na rannym i krwawiącym Mefisto wypracować najbardziej skuteczny i komfortowy dla kota sposób założenia i zapięcia.


Wydaje się, że akcja z kaftanikiem powiodła się. Mefisto jest trochę naburmuszony ale myślę, że się przekona, że kaftanik jest zdecydowanie bardziej wygodny niż kołnierz i pozwala na swobodniejsze poruszanie się, korzystanie z kuwety i jedzenie. Pracuję jeszcze nad jego udoskonaleniem poprzez zastosowanie podtrzymującej obróżki. Teraz obserwuję Mefisia czy nie rozpracuje kaftanika by dosięgnąć języczkiem do rany.



Stosowane antybiotyki: Betamox, Lincospectin. Inne środki: Oxycort w sprayu, Alu Spray, żel Chenidine, żel Solcoseryl na skórę.

17.03.2015. Po prawie dwóch miesiącach od zabiegu ranka pooperacyjna zagoiła się na tyle by móc wreszcie zdjąć Mefisiowi kaftanik.



Niestety doszło do kolejnego przerzutu. Tym razem nowotwór umiejscowił się na prawym ramieniu. Przerzut nastąpił niespodziewanie i błyskawicznie... Guz jest dość duży i twardy.

18.03.2015 Zabieg usunięcia guza na prawym ramieniu. Usunięto guz w całości wraz z częścią tkanki mięśniowej. Nad guzem właściwym rozpoznano nacieczenie - usunięto więc również ten fragment. Wydaje się, że guz ma inną strukturę niż poprzednie. Może to być inny, trzeci już, typ nowotworu. Wycinek wysłano do badania histopatologicznego. Waga: 5,45 kg (spadek wagi).



Wyniki badań histopatologicznych potwierdziły, że jest to ten sam typ nowotworu czyli włókniakomięsak (fibrosarcoma).


10.04.2015 Niestety nowotwór dokonał kolejnych przerzutów. Główny guz umiejscowił się mniej więcej w połowie wewnętrznej strony łapki poniżej paszki w okolicy zgięcia łokciowego a następnie rozprzestrzenił się węzłami w górę w części ramieniowo-łopatkowej.


Mefisto został poddany operacji chirurgicznego usunięcia 4 guzów (+ elektrokoagulacja). Wycięto spory obszar w części ramieniowo-łopatkowej. Konieczne było usunięcie warstwy mięśniowej, węzłów, podwiązanie naczyń.




To pierwsza operacja, po której Mefisto czuje się bardzo źle, jest obolały i ma trudności w poruszaniu się. Doszliśmy do punktu, w którym pozbyliśmy się nadziei i złudzeń, że leczenie i chirurgiczna ingerencja będzie w stanie powstrzymać rozprzestrzenianie się nowotworu. Mefisto cierpi. Waga: 5,55 kg.

Pierwsza noc była bardzo ciężka. Biedak nie mógł sobie miejsca znaleźć i ułożyć się bo go tak bardzo bolało. Mimo silnych środków przeciwbólowych i zastrzyku z morfiny miauczał, syczał i warczał z bólu. 

W środku nocy wpełzł mi pod kołdrę ułożył się w zgięciu brzucha i ud, położył główkę na mojej dłoni i musiałem tak do rana wytrzymać bo gdy moja ręka cierpła to główka Mefisia opadała i płakał bo odczuwał silny ból.

Przez dwa następne dni było troszkę lepiej. Jeździłem z nim do lecznicy rano i wieczorem na zastrzyki przeciwbólowe. Muszę przyznać, że Mefisto jest twardzielem i po tym wszystkim co przeszedł wciąż jest w nim dużo siły i radości życia. Nawet Morfina nie była w stanie go otumanić i uśpić bo Mefisto przez cały weekend znosił sobie do wanny piłeczki, które podrzucał, turlał i odbijał jak szalony.


13.04.2015 Niestety, ma tak duże ubytki w tkance mięśniowej po czterech operacjach a wskutek wielokrotnego szycia skóra jest mocno naprężona, że szwy dzisiaj pękły...




Mefisto ponownie trafił na stół operacyjny. Zszyto ranę ale następnego dnia ponownie pękła...


Kombinowaliśmy w trzy osoby (ja + 2 wetów) jak zabezpieczyć ranę, np. opatrunkiem żelowym, wywracaliśmy Mefisia na różne strony ale rodzaj, rozmiar i umiejscowienie rany nie daje możliwości obwiązania, przylepienia, zabezpieczenia jakimkolwiek opatrunkiem bo trzeba brać również pod uwagę to, że Mefisiu jest pocięty nie tylko w tym miejscu ale od piersi, przez szyjkę, pachę, ramię i przedramię i łopatkę. To ogromny obszar ze świeżo odbudowaną skórką delikatną jak pergamin. Mam do dyspozycji wiele środków wspomagających gojenie i ziarninowanie jak maści, żele, srebrzanki, środki dezynfekujące i opatrunkowe ale żaden z nich w tej chwili nie nadaje się do stosowania.



Wyobraźcie sobie placek pita, czyli taką kieszonkę - tak mniej więcej wygląda w różnych miejscach rana Mefisia, gdzie skóra odchodzi od "mięsa". W tej chwili, przez jakiś czas jedyne co można zrobić to zastrzyki z antybiotyku i oczyszczać ranę by nie doprowadzić do martwicy a wygląda to tak: ranę obmywam rivanolem, następnie roztworem z szarego mydła, spłukuję to solą fizjologiczną i to co najbardziej nieprzyjemne: wsadzam końcówkę strzykawki pod skórę i opłukuję solą fizjologiczną.


27.04.2015 Niegojącą się ranę Mefisto poddano wyczyszczeniu i ponownemu zszyciu. Przy okazji zabiegu wykonano badanie morfologii krwi, badanie biochemiczne krwi, usg oraz jonogram. Niestety, wyniki są tragiczne...

Diagnoza: choroba nowotworowa (mięsak) z możliwymi metastazami do jamy brzusznej oraz przewlekła niewydolność nerek (PNN) na tle choroby nowotworowej.

Opis zmian:
- nerka lewa powiększona o nierównej guzowatej powierzchni i zachowanym zróżnicowaniu  korowo-rdzeniowym ale kora wyraźnie heteroechogenna o nieco poszerzonej miedniczce.
- nerka prawa o gładkiej powierzchni, o prawidłowej budowie lecz nieco poszerzonej miedniczce,
- w śródbrzuszu, przyśrodkowo od bieguna doogonowego nerki prawej obecny heteroechogenny guz (3x3xm) związany ze ścianą jelita cienkiego i krezki o przewadze struktur hipoechogennych w typie mięsaka,
- pozostałe narządy i przestrzeń zaotrzewnowa niezmienione w obrazie usg.

Mefisto jest nieuleczalnie i śmiertelnie chory...

Morfologia: hematokryt 25,5% (30-45), leukocyty 4,84 tys/mm3 (5,5-19,5), trombocyty 961 tys/mm3 (175-600), monocyty 11,2% (0,5).
Biochemia: ALT (GPT) aminotransferaza asparginowa 49 (0-48), BUN - azot mocznika 15 mmol/L (5,7-12,9), kreatynina 252 umol/l (71-212).
Jonogram: Sód 159,3 mmol/l (143-157).

Waga: 5,55 kg.

1.05.2015 Mefisto nie ma apetytu. Pije dużo wody i mleczka ale karmiony jest na siłę. Dostaje codziennie zastrzyki: witaminy, furosemid i antybiotyk. W związku z tym, że moje auto jest wciąż w warsztacie zastrzyki i kroplówki wykonuję mu sam w domu. Mefisto to bardzo dzielny pacjent. Nasz świat i tryb życia kręci się wokół Mefisia - choć on sam jest już niestety jakby obok tego świata...



6.05.2015 BUN 42,4 mmol/L (5,7-12,9), kreatynina 612 umol/L (71-212), potas 3,23 mmol/l (4,1-5,6), sód 159,3 mmol/l (143-157), chlor 98 mmol/L (101,5-118,4). Waga: 5,30 kg.

13.05.2015 Z Mefisto jest już bardzo źle... Nowotwór dokonuje kolejnych przerzutów a jego nerki nie funkcjonują już prawidłowo. Mocznica (PNN) zabija mojego Mefisia. Waga: 4,90 kg.


Nie je, wymiotuje, słania się, żałośnie pomiaukuje, odpływa... Nie możemy mu już pomóc...


16.05.2015 Mego ukochanego Mefisto nie ma już z nami...


Żegnaj Przyjacielu...




9 komentarzy:

  1. Współczuję straty :((
    To był piękny kot ...[*]

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przeżyliśmy stratę Baldricka, najgorsza była świadomość, że mimo wszelkich wysiłków i tak pisany mu był rychły koniec. Po tych doświadczeniach, jeszcze bardziej skupiłem się na Mefisto, bacznie go obserwuję, kuruję, jest pod stałą opieką i kontrolą weterynaryjną, tak by móc szybko zareagować, gdyby (odpukać) coś się i z nim zaczęło dziać nie tak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytane i.. matko kochana co to kocię przerobiło :(( O Mefisto mówię rzecz jasna...prawie wszystko co mogło i to w takim krótkim czasie, ale z Was fajnie ludzie - tak się o niego troszczycie. Co do Baldricka.. sposób w jaki całą sytuację opisałeś tak strasznie godzi w człowieka że aż łamie serce na pół. Jest mi w tej chwili tak przykro jakby mój własny kot takie katusze przechodził...
    Teraz mogę życzyc tylko Mefisto powrotu do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, to jeszcze nie koniec utrapienia. Obecnie, Mefisto ma problemy z pęcherzem/drogami moczowymi. USG wykazało też coś niepokojącego w okolicach nerek (być może to tylko powiększone węzły chłonne). Na szczęście same nerki (odpukać) są wporządku - powtórki z tego co spotkało Baldrick'a chyba bym już nie zniósł. Koty są trudnymi pacjentami: jak jest rana wymagająca posmarowania czymś, to oczywiście to zliżą, ajk trzeba stosować bezwględnie jakąś konkretną dietę, to oczywiście nie smakuje im - a jak nie smakuje to nie ruszą, żeby miały się zagłodzić (przynajmniej taką wybredotą jest Mefisto). Niedługo będę chodzącą encyklopedią koicch chorób :( Co do Baldrick'a to często mi się wspomina o nim, zawsze teżjakieśtakie poczucie pozostaje, że może można było coś jeszcze dla niego zrobić. Mefisto też o nim pamieta, mimo że znali się tak krótko. Domek Baldricka do dzisiaj omija z szacunkiem, czasem do niego zajrzy, żałosnie miauknie i odejdzie.

      Usuń
  4. Biedny kotek. Swoją drogą schronisko bym opierdzieliła dokumentnie - jak można wydać kota w takim stanie to nie wiem! Wyrazy szacunku za ilość troski włożoną w futerko. Mam nadzieję, że wszystko skończy się pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, biedny, biedny. Nic dziwnego, że teraz brak mu apetytu, po tych wszystkich specyfikach co dostawał i dostaje. A na mnie to już jak na kata i dręczyciela patrzy, bo jak mu znienacka jakąś tabletkę w pyszczek wsadzałem, albo strzała z igły, albo inhalator, albo maść, albo krople, echhhhh

      Usuń
    2. No co zrobić kiedy trzeba :(

      Usuń