W związku z rozbieżnością z tym co widzimy za oknem a obwieszczeniem kalendarzowej wiosny moje kocurki witają ją zagrzebane pod ciepłą kołderką:
Ale tęsknota za wiosennymi spacerami jest tak wielka, że nawet przytulna norka nie zatrzyma nas swym ciepełkiem i nie powstrzyma przed króciutkim choćby spacerkiem. My się zimy nie boimy - szczególnie Mefisto, zaprawiony w wędrówkach łobuziak. Zmotywowani przez Mefisto (głównie przez jego głośne paszczowe żądania spacerowe) zabieramy go na kilkunastominutowe spacery w śnieżnej aurze - na tyle długie by przekonał się, że marznący dupal i stópki nie dostarczają przyjemnych bodźców i na tyle krótkie, by sobie nie przeziębił siusiaka.
Zabieramy ze sobą też Morfeusza, którym targają jeszcze ambiwalencje: strach przed nieznanym i ciekawość tego co kryje się za drzwiami mieszkania. Co prawda, póki co, spacer ma zupełnie odmienne oblicze dla obu kocurków. Morfeusz, poznaje świat wtulony w bezpieczne ramiona swych opiekunów:
... a Mefisto, jak to on, dziarsko samodzielnie pokonuje zaspy:
Podróżowanie samochodem też dostarcza moim chłopakom dużo frajdy. Ale i w tym przypadku, zupełnie to inaczej wygląda u każdego z kocurków. Morfeusz, dla własnego poczucia bezpieczeństwa, trzyma się blisko Lui Lu a Mefisto jak wytrawny podróżnik zajmuje najlepsze miejsce przy oknie czy wręcz ma chęć przejąć rolę szofera:
Jako, że z powodu mrozów nie możemy zapewnić Mefisto tak długich spacerów jakich by pragnął, zabieramy go na przejażdżki lub wyruszamy z wizytą do moich rodziców. Mefisto zakodował sobie te cotygodniowe obiadki u mojej mamy, tak że każdej niedzieli od rana przebiera z radością nóżkami i głośnymi miaukami ponagla nas do wyjścia. Droga jest mu bardzo dobrze znana, więc sprawdza się w roli nawigatora...
Uwaga! Dla bezpieczeństwa jazdy - nie próbujcie tego robić sami... Dla dobra ogółu, uznajmy, że akurat te zdjęcia zostały wykonane podczas postoju. Po publikacji innych musiałbym mętnie tłumaczyć, że np. na kolanach siedzi wypchany kot-kukiełka...
Kocury u moich rodziców czują się bardzo swobodnie. Mefisto bardzo ładnie wita się z nimi, ocierając się o nogi i rozkosznie mrucząc, a swe pierwsze kroki kieruje od razu do kuchni, gdzie moja mama zawsze ma coś przygotowanego na tą okazję. Trochę mi wstyd za nich dwóch... zawsze przed wyjściem dostają w domu sute śniadanko a po przybyciu do moich rodziców zachowują się jakby byli straszliwie zagłodzeni...
Moi rodzice bardzo polubili nasze kocurki. Tym bardziej, że nie przeszkadzają nam w obiedzie, nie wskakują na stół jak niektóre koty wiedzione zapachami pysznych potraw - ot, zwiedzają sobie mieszkanie, a po opędzlowaniu smakołyków od mojej mamy układają się do drzemki. Mefisto ma tam już swój ulubiony fotel a Morefusz jak zwykle kładzie się gdzie popadnie.
Psstt... na koniec zdjęcie, którego nie pokażę swojej mamie... Morfeusz za każdym razem dobiera się do jej kwiatków :)
PS Czy u Was na blogach też zdjęcia przestały wyświetlać się w lightboxie? Od jakiegoś czasu, mimo zaznaczonej opcji w ustawieniach, po kliknięciu na zdjęcie zamiast wyświetlania w lightboxie, zdjęcie ładuje się w tym samym oknie. Jest to wkurzające, bo po każdym zdjęciu trzeba cofać się do posta, by zobaczyć powiększenie następnego. W ogóle zauważyłem kilka anomalii w działaniu bloggera ostatnimi czasy, np. spamowe komentarze.
U mnie ze zdjęciami jest wszystko po staremu, a co do spamowych komentarzy, to od dłuższego czasu mam z nimi kłopot i cały czas muszę monitorować wiadomości poczty blogowej na iPhonie by na bieżąco je usuwać.
OdpowiedzUsuńCo do Mefista i Morfiego, to chłopaki są świetne, a Morfi przypomina mi niemal do złudzenia mojego Kubasa :)
Teoretycznie może nie jest to jakiś wielki kłopot, bo póki co filtrowanie blogera działa przyzwoicie i od razu wrzuca spamowe komentarze do odpowiedniego folderu, ale mimo wszystko od jakiegoś czasu jest ich coraz więcej.
UsuńDotychczas blogger uwazniej przesiewal spam i wszystko ladowalo na wysypisku, teraz musze sama sie z tym hustac.
OdpowiedzUsuńNie wiem, po jakiemu do mnie rozmawiasz w sprawie zdjec i co to jest lightbox, ale nie zauwazylam u siebie zadnych zmian we wklejaniu zdjec na bloga, jesli o to Ci chodzilo.
Morfi jest na dobrej drodze do spacerow letnich.
Miecka nie pozwala nawet brac sie na rece.
Nie chodzi mi o sposób dodawania zdjęć, tylko ich wyświetlania. Lightbox to taka nakładka, która powoduje, że po kliknięciu na miniaturę zdjęć w blogu, wyświetlają się powiększenia wszystkich zdjęć np. w danym wpisie. Tak jak było do tej pory. Teraz po kliknięciu na miniaturę - powiększenie zdjęcia ładuje się w tym samym oknie co post, więc żeby poczytać dalszą część wpisu lub obejrzeć pozostałe zdjęcia trzeba dać "cofnij" co jest upierdliwe przy większej liczbie zdjęć a poza tym traci się kontakt z tym co się czyta.
UsuńA no to u mnie tez to przestalo dzialac. :)))
UsuńI znow nauczylam sie czegos z dziedziny.
Ale fajne te wycieczki macie :-) Super się sprawują u rodziców ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ta fota Morfeuszka z LuiLu w zbliżeniu :-))
Dobrze że pytasz ,bo właśnie mnie to samo trapi od niedawna. Myślałam że to przez jakąś aktualizację na kompie tak się dzieje ,a tonie tylko u mnie jak widać-//
Wkurza to klikanie na każde zdjęcie i cofanie sie do postu. Zniechęca do oglądania większych fot :(
Dokładnie. Szukałem rozwiązania w internecie, myślałem, że może przez przypadek odznaczyłem jakąś opcję, ale okazuje się, że inni mają ten sam problem. Wkurzające to i tak jak piszesz: zniechęca do oglądnięcia wszystkich zdjęć we wpisie jak i przeczytanie całego wpisu, bo co chwilę odrywasz się od tego co czytasz.
UsuńHah, Morfeuszek to taki słodziaczek jest, wtula się rozkosznie by poczuć się bezpiecznie.
U mnie też się pojawiło dużo spamowych komentarzy. Ze zdjęciami też mam czasami problem.
OdpowiedzUsuńTwoje chłopaki są super. Coś czuje że niedługo będą się razem wypuszczać na spacery :)
Czyli problem leży po stronie bloggera i google - dziwne, że nic nie robią, by to naprawić.
UsuńOj tak, nie wyobrażam sobie jeszcze tego, jak jeden kocurek będzie chciał iść w lewo a drugi w prawo albo wleźć na drzewo, ale już się nie mogę doczekać tych naszych wspólnych wypadów.
Podobno problem z lightboxem jest na wszystkich blogach na blogspocie. Z tego co czytałem na forum dyskusyjnym Google już wiadomo w czym problem (zmianie uległ adresik pliku od lightboxa), nie wiadomo jednak kiedy team się za to weźmie.
OdpowiedzUsuńPrzejrzałem właśnie net i rzeczywiście jest to powszechny problem. Pytanie tylko, czy coś z tym robią czy po prostu zlali temat.
UsuńJest już rozwiązanie problemu z lightboxem. Znajdziesz je w tym miejscu http://blogging.nitecruzr.net/2013/03/the-lightbox-image-display-option.html
UsuńNa moim blogu lightbox dzięki temu już działa. Blogerzy sami wpadli na to by dodać do kodu linijkę skryptu lightboxa. Rozwiązanie to pojawiło się na grupie dyskusyjnej Google.
Super! Wkleiłem ten skrypt w odpowiedniej sekcji i działa już poprawnie. Dzięki za pomoc! Teraz to się da oglądać zdjęcia! Szkoda, że magicy z bloggera/googla mają taką zlewkę i internetowy ludek ich wyręczyć musi :)
UsuńA ja nie umiem znaleźć tego miejsca do wklejenia w skrypcie :((
UsuńTo jest na samym dole gdzieś ?
Po wyedytowaniu kodu html szablonu - zjedź na sam dół. Na samym końcu będziesz mieć znacznik /html
UsuńSkrypt wklej tuż przed nim i zapisz zmiany. Będzie działało.
No nareszcie wiem o co chodzi ! ;;))
UsuńDziała ! Dziękuję serdecznie :-D
Ach te twoje pięknotki :) Widać, ze Mefisto lubi podróżowac:) Pewnie i pokierować dałby radę :)
OdpowiedzUsuńJa tu gadu gadu a tam struny potrzebne : http://kocie-hospicjum.pl/grasz
Kocie hospicjum zbiera stare struny do instrumentów strunowych. Masz takie, albo wiesz kto ma? Kurde pamiętam czasy jak u ojca w piwnicy walały się cały masy starych strun, kto wiedział że na coś się mogą przydać...Może koledzy muzycy mają? U mnie tylko klawiszowcy jak na złość :)
Mefisto to wytrawny podróżnik, tak spacerowego i mobilnego kota to nie widziałem. Robi to zupełnie naturalnie, budzi zdziwienie przechodniów, że tak grzecznie sobie trupta.
UsuńFajna inicjatywa z tymi strunami. Ciekawy jestem jak zostaną one przetworzone - widziałem kiedyś fajne instalacje z recyclingu: zegary, figurki z kawałków blach, sprężyn i innych "odpadków". Roześlę wici do znajomych muzyków i zespołów, ale też znajomym ze szkoły muzycznej.
Wygląda na to, że niedługo będziesz miał darcie paszczy podwójne pod drzwiami, jak obaj panowie zapragną wyjść na spacerek. Ja tam się cieszę, bo będziesz się dzielił z nami zdjęciami i opisami, ale jak Ty to przeżyjesz, chłopie?? Znowu panikuję :)
OdpowiedzUsuńOj tak! Morfeusz co prawda mniej paszczowym śpiewakiem jest. Mefisto nie tylko wydziera się śpiewając arie, ale też różnymi miaukami sygnalizuje wszystko co robi, czego chce, co mu potrzeba, ot tak po prostu sobie ze mną gada. Morfeusz za to grucha jak gołąbek, np. gdy jest z czegoś niezadowolony albo wpadnie mu piłeczka w jakiś kąt z którego nie może jej wyciągnąć to "gada" do mnie takim "gru grrru" :)
UsuńPlanujemy w tym roku oprócz znanych już Mefisto miejsc jak Park, dotrzeć na forty Twierdzy Przemyśl, ale też chcielibyśmy park z zamkiem w Krasiczynie czy Arboretum w Bolestraszycach obskoczyć z kocurkami (trzeba je będzie jakoś przemycić przez portiernie :) Jak to będzie, nie wiem, póki co powoli, bez nacisku przygotowuję Morfeuszka do spacerów. Niech się wreszcie ciepło zrobi, wtedy zobaczy jaką radość dają spacery, ile bodźców wzrokowych, słuchowych i węchowych.
Zdjęcia i spamowe komentarze ... mam to samo.
OdpowiedzUsuńTwoje kociaki mają u Was wspaniale. Spacery, wycieczki, obiadki u Twoich rodziców, noszenie na rękach, mizianie,smakołyki itp itd ... nie jeden człowiek może im pozazdrościć :-)))
A na poważnie, jak byłoby wspaniale gdyby wszyscy ludzie tak się o zwierzaki troszczyli ....
Pozdrówka i mizianki dla chłopaków :-)))
Nie wiem jaka jest definicja szczęścia w rozumieniu kota. Nie wiem czy jestem dobrym opiekunem. Staram się nie tylko zabezpieczyć ich podstawowe potrzeby ale też takie związane z ich rozwojem fizycznym, psychicznym i społecznym. Uczę się cały czas od nich dwóch łącząc wiedzę weterynaryjną, biologiczną z codzienną ich obserwacją i zwykłą logiką. Kocham tych dwóch cymbałków, kiedyś może w innym świecie powiedzą mi jak jest naprawdę :)
UsuńA ja mam nadzieję, że nasze koty są z nami szczęśliwe :-)
UsuńDzień dobry, zgłaszam się jako nowa podczytywaczka - na pewno będę regularnie zaglądać. :) Twoje koty są urocze i w dodatku tak spokojnie znoszą jazdę samochodem! Mój musi siedzieć w transporterze, tylko wtedy czuje się bezpiecznie - jak jest na smyczy na kolanach pasażera to miaukoli całą drogę i usilnie chce się wspinać na deskę rozdzielczą, o otwarciu szyb nie ma co myśleć. ;) Za to spacery uwielbia jak Mefisto - wszędzie by wszedł, żadne zaspy mu nie straszne. :)
OdpowiedzUsuńWitam, witam :) Zapraszam do częstych odwiedzin i komentowania. Twego bloga już dodaję do spisu blogów, by nie umknęło. No i oczywiście pędzę zapoznać się z Malagą i jego mruczankami :)
UsuńU mnie zdjęcia raz się wyświetlają w lightboxie a raz nie, w zależności od humoru bloggera...
OdpowiedzUsuńMefisto siedzący za kierownicą jest rozbrajający. Ciekawe jaką by miał minę policjant jakby cię zatrzymał tak z Mefisto na kolanach;)))
Uściski świąteczne przesyłam!:)
Może to w końcu poprawią, bo mocno wkurzające są te różne błędy.
UsuńHah, teoretycznie przepisy ruchu drogowego nie precyzują jak przewozić kota (w sumie traktowany w nich jest jako rzecz/bagaż), ale wolałbym się nie tłumaczyć policji z czegokolwiek :)