Nie wiem czy wszystkie koty tak mają ale moje łobuzy świetnie rozeznają się w czasie. Pomijając, że rytm dnia mogą wyznaczać pory posiłków to doskonale wiedzą o której wstaję do pracy (około 5:50 rano dając pierwsze sygnały do pobudki zanim zadzwoni budzik), o której z tej pracy wracam (wyczekując pod drzwiami i witając mnie radosnym mruczeniem). Orientują się też w dniach tygodnia nie budząc mnie w wolny weekend o zbyt drastycznie wczesnej porze. Co ciekawe Mefisto doskonale wie kiedy wypada niedziela.
Można pomyśleć, że to nie świadomość dnia tygodnia lecz specyficzny niedzielny nastrój czy rytm tego dnia, w którym nie trzeba rano nastawiać budzika i nie ma porannej krzątaniny przed pracą ale ja wcale nie wyleguję się w łóżku bo mój wewnętrzny zegar i tak budzi mnie o dość wczesnej porze a poza niedzielą zdarzają się też przecież inne dni wolne jak urlop, święta czy chorobowe.
Mefisto po prostu wie kiedy jest niedziela i bardzo jej wyczekuje. Tego dnia często jeździmy odwiedzić moich rodziców a na te niedzielne obiadki zabieram ze sobą właśnie mojego Hrabiego.
Niedzielny poranek Mefisto przeważnie rozpoczyna zerkaniem czy już się przebudziłem...
... co przeradza się w intensywne i hipnotyczne wpatrywanie...
... gdy w jego mniemaniu moje zbyt opieszale porzucam z resztki snu - Mefisto paszczowo daje do zrozumienia, że teraz to już na pewno jest pora by wstawać...
... kolejna faza to wyczekiwanie pod drzwiami do momentu, w którym oznajmię, że wybieramy się na rodzinny obiad...
... sama przejażdżka to dla Mefisto duża frajda. Jakiś czas temu kocurek zorientował się, że tylna pólka w samochodzie jest świetną platformą obserwacyjną i teraz już za każdym razem po wejściu do samochodu wdrapuje się na nią i tam grzecznie spędza całą podróż...
Dla każdego z moich kotów mam przeznaczone pewne wyjątkowe czynności, które są zarezerwowane tylko dla jednego za nich. W przypadku Mefisto są to m.in.: honorowe objazdy w "lektyce" czyli drifting na wycieraczce po naszej Tawernie, przejażdżki samochodem oraz niedzielne obiadki u moich rodziców.
Od mojej mamy zawsze dostaje jakieś obiadowe przysmaczki, które wchłania nawet gdy tuż przed wyjazdem zjadł obfite śniadanie, lubi być głaskany a wręcz domaga się głaskania od moich rodziców, ich mieszkanie jest dla niego wyjątkowe ponieważ choć przez chwilę staje się jedynym kotem na włościach a Morfeusz z Moirą nie mogą mu tu spłatać żadnego psikusa.
Poniżej troszkę zdjęć z różnych naszych ostatnich niedzielnych odwiedzin dlatego uwieczniony na nich Mefisto występuje w różnych kaftanikach a nawet (co od kilku miesięcy jest rzadkością) bez ubranka gdy rany pooperacyjne między jednym a drugi zabiegiem bywają na tyle zagojone, że pozwalają na pozbycie się takiego zabezpieczenia przed wylizywaniem i rozdrapywaniem.
Gdy ogląda się te zdjęcia od razu widać, że czuje się tam dobrze i bezpiecznie - a tak wyluzowany bywa tylko u moich rodziców...
Poniżej wyluzowany Mefi pozujący do zdjęć z moimi siostrzeńcami:
Pawełkiem i Krystianem...
Do naszego "Paszczowiska" trafiają dziś aż 3 zdjęcia...