niedziela, 11 marca 2012

Pierwszy spacer

Mefisto, buntownik i przekora, wszystko robiący na opak, łaknący wolności uciekinier. W schronisku, z którego go przygarnęlismy opisywany był jako: "Heweliusz (tak go nazwano w schronisku) to kocur o niby - twardym i niby - nieustępliwym charakterze. Jednak pod wpływem odrobiny czułości z tygrysa przekształca się w potulnego kotka. Najczęściej usytuowany blisko drzwi wejściowych stara się wymruczeć sobie właściciela. Co dotychczas kończyło się dla niego wielkim niepowodzeniem". Takiego go też tam pierwszy raz ujrzeliśmy, zaczajonego przy furtce wejściowej, częściowo zlęknionego, częściowo zaciekawionego. Poznałem go jednak na tyle dobrze, że wiem, że jego stałe niemal rezydowanie przy wejściu, nie było próbą wymruczenia sobie nowego właściciela, lecz czekaniem na okazję, by stamtąd prsynąć. Przycupnięty przy furtce obmyślał szczwany plan wielkiej ucieczki. Pozostało mu to zresztą do dzisiaj. Przychodząc z pracy do domu sam już nie jestem pewien, czy pobudzony Mefisto wita mnie przy drzwiach wejściowych czy poprostu sposobi się, by prysnąć na zewnątrz.

Od początku założyliśmy, że Mefisto będzie typowo domowym kocurkiem, nie puszczanym samopas poza mieszkanie, które stało się jego królestwem. W mieście czycha zbyt dużo niebezpieczeństw w postaci pędzących samochodów, mechanicznych pułapek, zwierząt (nie tylko nieprzyjaznych psów czy dzikich kotów, bo choć to niemal środek miasta natknąłem się ostatnio na lisa i kunę) a przede wszystkim ludzi. I to nie tylko zwyrodnialców, znęcających się nad zwierzętami, lecz również tych odrażających dla mnie kocich mamusiek, które tak naprawdę nie kochają zwierząt, lecz mają niezłą sieczkę w głowie. Kolekcjonują koty jak przedmioty, potrafią zwinąć z ulicy zadbanego kotka z obróżką, który zgubił się lub czmychnął włascicielowi, by tymczasowo dać upust swemu instynktowi. Ot, kolejny kot-przedmiot do kolekcji. Przed wypuszczaniem Mefisto samego powstrzymuje mnie jeszcze możliwość przywleczenia jakichś choróbsk od innych kotów. Tym bardziej, że leczymy go nieustannie od kilku miesięcy z tego czego nabawił się w schronisku.

Nie mniej jednak, stanąłem przed dylematem, czy "więzić" w domu takiego indywidualistę, tęsknie i z zaciekawieniem oglądającego przez okno świat, podjudzanego przez przelatujące i ćwierkające ptaki. Do tego sam Mefisto zaczął pod drzwiami urządzać niesutanne koncerty na wysokich rejestrach, że dostał nową ksywkę "Pi...ny Pavarotti".  Zakupiłem więc smyczkę i szelki, choć zawsze uważałem paradowanie z kotem na smyczy jako mocno giejowate.


Pierwsza próba założenia tego ustrojstwa okupiona była ostrymi protestami, fukaniem, syczeniem, podrapaniem i niezłą awanturą między mną a Mefisto. Wypchnięty niemal na siłę za drzwi Mefisto przestał kozaczyć. Choć do przodu pchała go ciekawość i wreszcie częściowo spełnione marzenie, to nowość tej sytuacji napędzała mu niezłego stracha. Skulony, z  przyciśniętymi do głowy uszkami, nerwowo zamiatając ogonem, drżąc ni to z podniecenia ni to ze strachu przemykał wzdłuż ścian budynku jak na tajnej akcji. Następnego dnia jednak już sam wpychał główkę w szelki, niecierpliwiąc się tylko, że zakładanie tego "chomąta" tak długo trwa.


Fajnie jest sprawiać radość swemu futrzakowi. Efekt jest jednak taki: koncerty pod drzwiami mam teraz całodobowo - Pavarotti drze non stop mordkę "wypuść mnie, wypuść, chcę na spacer!".




23 komentarze:

  1. No tak :-))
    Wybór jest jeden abo wychodzimy stale i systematycznie albo nie wychodzimy wcale.
    Ja nie wychodzę wcale,
    bo znam to jęczenie z opisów innych,
    którzy niebacznie zafundowali kotkom szelki i spacerki.
    Jedynym, który wychodzi jest Czekoladowy,
    bo dla niego jest wszystko jedno.

    A balkonu nie masz ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie całe przekleństwo mojej uroczej norki jest brak balkonu. Mefisto miałby frajdę, a i ja spokojne miejsce na szluga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O zgrozo!
      Papierosy szkodzą kotom ! :-)))
      Tobie mogą szkodzić ...

      Usuń
    2. Eeee tam, ja zawsze wybieram te, na których jest ostrzeżenie "papierosy szkodzą osobom w twoim otoczeniu", tak więc mi nie szkodzą :)

      Usuń
  3. Dobre, dobre! Uśmiałam się zdrowo. Przy okazji zaczęłam sobie wyobrażać moją ferajnę w tych uprzężach :)) Wizja spacerującego Boguśka... bezcenna :))
    W jakim wieku jest przeuroczy Mefisto?? A i jeszcze jedno. on w tych szelkach nie wygląda giejowsko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, to dobrze, bo nie chciałbym, aby nasze wspólne spacery wyglądały jak tęczowa parada :)

      Mefisto trafił do nas ze schroniska 20 października ubiegłego roku, miał wówczas około 2 lata. Ale kto i kiedy go dokładnie zmajstrował, nie wiadomo. PS. Jak jestem na niego wkurzony to się drę na niego "Ty po ciemku robiony hrabio z sierocińca" :)

      Usuń
  4. Też kiedyś zrobiłam ten błąd, że nauczyłam Kajtka spacerów. O mało nie wykończyłam się nerwowo sprawdzając wciąż czy nie zbliża się jakiś pies, itp. Oduczenie go tego kosztowało wiele kolejnych nerwów. Nigdy więcej! Pozdrawiam;-))

    OdpowiedzUsuń
  5. Współczuję tych serenad ;)
    Za to w szelkach na spacerku prezentuje się świetnie :)
    Ja też kiedyś próbowałam spacerów w szelkach z Karmelem ,ale to było tak męczące i stresujące ,że dałam sobie spokój ...
    Miałam gorzej ,bo musiałam go nieść w torbie w jakieś ustronne miejsce, żeby go na tych szelkach prowadzić .
    On sam z siebie to tylko do drugiego pietra schodzi ,niżej już wołami go nie zaciągnę ...

    Trzeciego nawet nie próbuję uczyć ,żeby właśnie nie smęcił pod drzwiami jak Karmel ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. No to pięknie się Dziewczyny urządziłem. Postaram się nagrać dzisiaj próbkę możliwości wokalnych tego mojego Pavarottiego ze spalonej opery :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mefisto świetnie wygląda w szelkach :-) Mnie też czasem korciły spacery ale stadka pięciu kotów to raczej wyprowadzać się nie da. Ale rozumiem Cię dobrze bo też mam w domu Pavarottiego - też jest czarny - Bazyl smęci o wypuszczanie na balkon. Optymalne rozwiązanie jego zdaniem to balkon otwarty 24 h na dobę niezależnie od temperatury. Tak więc nie ważne czy balkon czy spacery - mamy przekichane :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze współczułem tym, którzy bladym świtem, zaspani, słota czy spiekota, muszą dreptać ze swymi psami. Niespodziewałem się, że takim terrorystą zostanie mój kot :)

      Usuń
    2. tak,tak..moj tez tylko czekal na spacery....

      Usuń
  8. ale żeście mu radoche zrobili :) Też się zastanawiałam czy Tigera kiedyś nie zabrać na spacer razem z Colą, ale ten mój kocur za ciekawski, a Tequilla za płochliwa :)

    Szkoda że filmiku z tego spaceru nie zrobiliście ciekawa jestem jego reakcji na otoczenie (zróbcie nastepnym razem !!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmik zrobię przy następnej okazji, trochę pogoda znów się skiepściła i jest mało spacerowa. Ale ciężko i tak zrobić choćby jedno dobre zdjęcie: w jednej ręce aparat, w drugiej placzący się w smyczkę, przemykający dziwnymi skokami i zaglądający w każdą dziurę kot :)

      PS. Koncertowania pod drzwiami ciąg dalszy. Mefisto wciąż domaga się spacerów, ale ten cwany gapa doszedł do wniosku, że zabawniej jest, gdy nie ma szelek, nie ma smyczy, nie ma nadzorcy i teraz od nowa wyprawia cyrki przy zakładaniu chomąta :)

      Usuń
  9. mialam kotka kukusia,wiem tylko,ze bardzo szybko nauczyl sie chodzic na smyczusi..nasze wspolne spacery cudowne,pieknie chodzil..nie bal sie psow,nie zwracal uwagi auta....on czekal na te spacery..w dzien w dzien..wychodzil tez wieczorami..spacer trwal ponad godzinke...zalezaly od pogodu..ale wychodzil o kazdej porze roku...moze nie mial wlnosci,ale byl bezpieczny,kochal te spacery...gdy odszedl w listopadzie 2011...nagle cos sie skonczylo...pustka,tesknota..to byl nasz rytual..prosil o te spacerki..czekal biedaczek az pancia wroci z pracy...wiedzial,co sie do niego mowi..pies..szybciutko.hop na murek..idziemy na spacerek..tam nie wolno...to pieski sie go baly...trwalo to ponad 111 lat i 9 miesiecy...mefisto pieknie chodzi na smyczusi...pozdrawiam...pancia kotka kukusia..monika jureczko..mam profil na facebooku,tam jest wiele zdjec ze spacerkow....

    OdpowiedzUsuń
  10. przepraszam za bledy..klawiatura sie zablokowala,jeszcze raz przepraszam..

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć Monika :) Nie namierzyłem Cię na "fejsbuku", bo jest tam trochę osób z takim samym imieniem i nazwiskiem. Przeglądnąłem kilka profili, ale kotka nie znalazłem :)

    Współczuję straty. Boli. Pustka. Do dziś nie mogę pozbyć się myśli o Baldricku, którego straciliśmy w tamtym roku - też w listopadzie. Tym bardziej, że przegrał z chorobą a ja wciąż zastanawiam się, czy mogłem coś jeszcze zrobić, by go uratować...

    OdpowiedzUsuń
  12. witam..mam konto na facebooku...moze podam panu emaila..szaronia@wp.pl....moze ta droga..pokaze kilka fotek...moj kotek,tez odszedl na niwydolnosc nerek..tak niespodziewanie..caly czas o nim mysle,ze tez moglam zrobic zeby uratowac..do tego nowotwor nerek...on prawie,przez 12 lat zycia nie chorowal..tak to bardzo boli..byl jedynym kotem w domu..mam teraz 2 kotki...ale jeszcze nie jestem w stanie tak pokochac..jak mojego kukusia..pozdrawiam..monika..mam tez profil na naszej klasie...monika jureczko..karpacz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudność w namierzeniu Ciebie może wynikać z tego, że masz włączoną opcję widoczności w wyszukiwaniu czy coś. PNN to straszna choroba, bo niestety śmiertelna. Jedyne co możemy zrobić to troszkę przedłużyć życie kotu - tyle, że przeważnie dowiadujemy się o niej zbyt późno. Rozumiem to, że mimo, że masz teraz dwa inne kotki to nie potrafisz jeszcze obdarzyć ich takim uczuciem. Z Lui jest chyba podobnie. Kocha Mefisto, ale wydaje mi się, że nie tak jak Baldricka i chyba ma też troszkę jakiś żal, że Mefisto zaraził Baldricka, co spowodowało natychmiastowy spadek odporności jego organizmu i szybszy postęp choroby.

      Usuń
  13. wyslalam na emaila kilka fotek...ja o chorobie dowiedzialam sie jeden dzien przed...dopiero zrobilam wyniki...a zaczelo sie niwinnie w lipcu...zapalenie krtani...kotek byl zawsze gadula..mnie sie wydaje,ze byla to bledna diagnoza....sierpien..zapalenie oskrzeli....po odejsciu..kotka...przygarnelam 2...kocurki....po 2 misiacach...oddalam...zaluje do tej pory...wiem,ze sa w dobrych..domkach..mysle o nich caly czas..minelo 3 miesiace..nie moglam wytrzymac tej pustki...moze z czasem pokocham....te kotki...ale caly czas mam kukusia w moim serduchu...nie mozna tak nagle przestac...myslec...baldrick byl kotkiem panci...rozumiem...moj kukus wychodzil nawet w zimie,moze nie w mrozy..dziwne nawet nie zachorowal..moze to starosc..ale 12 lat....to jeszcze nie tak duzo...gdyby moje kocisko jadlo...moze by wyszedl z tego...ale naczytalam sie na temat tej choroby tyle rzeczy...ze juz sama nie wiem...pozdrawiam..lui...i wspolczuje,bo ja do tej pory nie moge przestac myslec...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Monika!
      Dziękuję za maila i fotki. Są piękne. Odpisałem Ci, może się zastanowisz nad umieszczeniem Twoich fotek u mnie na blogu, przy okazji jakiegoś posta o spacerach, bo są naprawdę świetne.

      Obiecaj mi, że obdarzysz "nowe" koty miłością, nie po to by zapomnieć o tym pierwszym, najważniejszym, ale niejako w podzięce własnie jemu, temu który odszedł. A może któryś z nich jest wcieleniem tamtego?

      Usuń
    2. witam panie przemku...w tej chwili nie mam duzo czasu....fotki ze spaceru...mam ich bardzo duzo,ale musze przyznac,ze zdjecia zaczelam robic dopiero w polowie 2007 roku...nie wiem jakos tak wyszlo,brak aparatu.teraz zaluje...7 lat....tyle zdarzen...pozniej stalo to sie obsesja...w dzien w dzien,aparat przy sobie...nie mam nic przeciwko umieszczeniu fotek kukusia na pana blogu...zapomniec kotka,nigdy...dlatego bedzie mi niezmiernie milo,zobaczyc mojego skarba...zmienilam ustawienia na facebooku,moze tym razem uda sie...mnie zobaczyc,nie wiem czy pan ma konto?szkoda,ze moj kotek nie doczekal bloga o sobie...nawet nie wiedzialam,ze takie istnieja,az do tego roku...pozdrawiam czarnulka mefisto,super kociak..ja nigdy nie mialam zarnego ale podobnego do baldricka..kitka,ale to bylo bardzo dawno temu..a moj ..to byl taki mieszaniec syjama z burasem..i te niebieskie oczeta...kocham go nad zycie...a kotki...sa glaskane tulone,moze pokocham..napewno..

      Usuń
    3. Hej ho, dzięki za kolejną porcję fotek na mailu. Super, piękne niebieskie oczęta!

      Teraz już jesteś widoczna na facebooku, zajrzę dokładniej na profil w wolnym czasie. Mam straszny odrzut od internetu i komputera - w pracy ciągle coś piszę lub projektuję, w domu uzupełniam bloga i odpisuję na mnóstwo maili, że mam czasem dość. Staram się w domu jak najmniej korzystać z komputera. Wolę pójść z Mefisto na spacer lub poczytać książkę (to akurat robię namiętnie po nocach, a rano piasek w oczach :)

      Ja swego bloga trochę tak na próbę zacząłem prowadzić. Myślałem, że skończy się po paru wpisach, ale mnie wciągnęło a i tematów jest mnóstwo do opisania.

      Gdy skończę opisywać swój spacerowy "kodeks", chętnie umieszczę Twoje na blogu (jeszcze w tym miesiącu). Z tym fotografowaniem kotów, to człowiek ma rzeczywiście świra. Jak przeglądam katalogi ze zdjęciami to widzę, że Mefisto ma więcej zdjęć z kilku miesięcy niż ja z kilku lat :)

      Usuń