Od dwóch tygodni prowadzimy nierówną walkę z przeważającą siłą wroga. Wprawdzie dysponujemy nowoczesną bronią chemiczną ale nieprzyjaciel zaskakuje nas swą liczebnością, sprytem i mobilnością, rozbudowaną siecią tajnych kryjówek, które wciąż dostarczają nowe posiłki zastępujące ich martwych towarzyszy a w miejsce systematycznie likwidowanych kryjówek pojawiają się następne jeszcze lepiej ukryte i trudniejsze do wytropienia.
Wróg jest sprytny i podstępny. Przez długi czas, cichaczem, bez rozgłosu, niczym duch wysyłał na terytorium naszej Tawerny pojedyncze oddziały dywersyjne, tworzył tajne komórki, formował zdradzieckie piąte kolumny, rozlokowywał oddziały, prowadził akcje dezinformujące. Zanim się zorientowaliśmy i przystąpiliśmy do obrony, nieprzyjaciel opanował większość terytorium naszej Tawerny.
Stoimy w obliczu zmasowanej inwazji pcheł i ich parszywego pomiotu. Prowadzimy zarówno walkę obronną jak i agresywną mającą na celu nie wyparcie lecz całkowite unicestwienie wroga.
Skąd wzięły się u nas pchły?
Początkowo stawiałem na to, że zostały przyniesione przeze mnie od jakiegoś bezdomnego kota, którego dokarmiam lub ze spaceru z moimi kotami od jakiegoś zaprzyjaźnionego kota lub psa, które spotykamy podczas naszych wędrówek. Ale ze względu na dużą ilość pcheł oraz znalezionych w mieszkaniu jaj, larw i ich wylinek oraz poczwarek, które kryły się w szczelinach między panelami podłogowymi i na legowiskach kotów możliwe jest, że pchły pojawiły się wraz z Moirą tylko wcześniej tego nie zauważyłem.
Jak mogło dojść aż do takiej inwazji?
Moje koty, mimo że raczej krótkowłose są wyczesywane bardzo często (mniej więcej co dwa-trzy dni). Nabrałem tego nawyku by nie tylko pozbyć się martwego i wypadającego owłosienia ale czas ich czesania jest bardzo dobrą okazją by sprawdzić czy nasze koty nie mają jakichś pasożytów, sprawdzić stan skóry i czy nie występują na niej jakieś niepokojące zmiany. Zaglądam wtedy też do uszek, sprawdzam uzębienie, oczka i nosek. Jak widać, nawet tak częsty i dokładny przegląd nie uchronił nas przed taką inwazją.
Mefisto jeszcze we wrześniu był codziennie oglądany przeze mnie jeszcze dokładniej - niemal jak przez lupę ze względu na pojawiające się rany i rozdrapania.Jest prawdopodobne, że niedawna alergia nie była alergią pokarmową spowodowaną podkradaniem przez Mefisto karmy przeznaczonej dla Moiry ale świąd był wywołany uczuleniem na pchły.
Pchły atakują kota wtedy, kiedy są głodne. Z tego właśnie względu trudno jest je zobaczyć na naszym zwierzęciu w przypadku niewielkiej inwazji. Ich obecność można wykryć przez znalezienie ich odchodów, pod postacią czarnych lub brunatnych ziarenek przyczepionych do skóry i sierści. Pojawiające się na wannie i umywalce krwiste plamy okazały się pchlimi odchodami - była to po prostu przetrawiona kocia krew, która w kontakcie z wodą z postaci czarnych ziarenek rozpłynęła się w krwistą plamkę.
Walkę z pchłami rozpoczęliśmy od spryskania naszych kotów środkiem w sprayu, odkurzenia całego mieszkania, wymycia podłóg, wyprania pościeli, kocyków i legowisk. Spray zabił lub sparaliżował mnóstwo dorosłych osobników, których truchła znajdowaliśmy przez kolejny tydzień w mieszkaniu. Wiele z pcheł uciekało przed działaniem sprayu w okolice głowy, uszek, pyszczka i oczek gdzie łatwiej było je dopaść i unicestwić. Niestety mimo dokładnego sprzątania, mycia, prania i zaglądania z nożykiem (do rozgniatania) w każdy kąt i szparę w celu zniszczenia jakiejkolwiek formy ich bytności - pojawił się nowy pchli pomiot, bardzo malutki lecz niezwykle żwawy, który jeszcze trudniej dostrzec, złapać i zniszczyć.
To będzie długotrwała wojna, więc póki co przedstawiam Wam to czego się o pchłach dowiedziałem.
Pchła kocia (Ctenocephalides felis) – owad z rodziny Pulicidae. Pasożyt zewnętrzny kota.
Samiec osiąga wielkość 1,5 mm długości, samica jest większa i mierzy 2,5- 3,2 mm długości. Budowa bardzo podobna do pchły psiej z tym że głowa jest bardziej wydłużona a stosunek długości do szerokości głowy wynosi 2:1. Różnią się dodatkowo długością grzebyków (ctenidium) na policzkach, które u pchły kociej są dłuższe.
Pchły roznoszą bakterie chorobotwórcze, m.in.:
- mycoplasma - powodujące niedokrwistość ze stanami gorączkowymi,
- bartonella - wywołujące u ludzi chorobę kociego pazura,
- rickettsia - wywołujące ostre stany gorączkowe, wysypkę, wymioty.
Powodują alergiczne pchle zapalenie skóry (APZS) wywołujące objawy świądu, intensywnego podrażnienia skóry co może prowadzić do łysienia plackowatego ale również różnych infekcji i grzybic.
Odpowiedzialne są również za przenoszenie psich tasiemców, dla których koty są żywicielami pośrednimi.
Mogą być powodem znacznej utraty krwi i anemii przy dużej inwazji prowadząc nawet do śmierci zwierzęcia.
Pchły mogą występować na kocie przez cały rok - przy czym szczyt ich występowania przypada na okres od lata do jesieni.
Dorosła pchła bytuje na kocie przez cały czas praktycznie go nie opuszczając. W ciągu doby pochłania 20 razy więcej krwi niż sama waży.
Pchła może cały rok czekać w bezruchu, by na odgłos ludzkich (albo psich) kroków natychmiast wyrwać się z odrętwienia i wskoczyć na swoją nową, żywą spiżarnię.
Dorosłe pchły, mimo że pochodzą z jaj złożonych w jednym czasie, nie opuszczają swoich kokonów wszystkie na raz.
Pchła kocia pozostaje dożywotnio wierna swojemu żywicielowi.
95% pcheł (jaja,stadia larwalne,poczwarki) jest obecna w środowisku (domu),a tylko 5% znajduje się na przebywających w nim zwierzętach.
Dzięki temu, że ich "mięśnie" zawierają niezwykle sprężystą substancję zwaną rezyliną, potrafią wykonać aż 30 tysięcy skoków bez przerwy. A każdy skok można przyrównać do skoku człowieka na wysokość wieży Eiffla z przyspieszeniem rzędu 140 G, czyli 50 razy większym niż ma rakieta kosmiczna.
Dorosła samica pchły musi ssać krew, zanim będzie mogła się rozmnażać. Jaja pcheł nie przyklejają się do włosów i spadają na ziemię, gdzie odbywa się ich rozwój, dlatego u zwierząt zauważalne są jedynie dorosłe formy tych owadów.
Jaja pcheł mają wygląd maleńkich, połyskujących, białych kulek i często można znaleźć je na parapetach, krzesłach i wszędzie tam, gdzie przebywały zapchlone psy czy koty.
Larwy wylęgające się z jaj przypominają maleńkie gąsieniczki, można je rozpoznać po obecności dwóch wystających z tyłu wyrośli i szczecinkach odbytowych. Pchły w tej postaci unikają suchych i jasnych miejsc, przebywają w różnego rodzaju szczelinach lub pod dywanami, gdzie przechodzą w stadium poczwarki.
Postać dorosła przed opuszczeniem kokonu jest bardzo odporna na niską wilgotność oraz temperaturę, i pozostaje w nim tak długo, aż ruch powietrza, ciepło i dwutlenek węgla dadzą znać o obecności potencjalnego żywiciela.
Zapłodnione samice po napiciu się krwi składają jaja. Dziennie około 15 sztuk. Jaja mają kształt elipsoidalny, są barwy białawej.
Po 2-8 dniach wykluwają się larwy, które są beznogie, posiadają aparat gębowy typu gryzącego i poruszają się ruchem robakowatym. Odżywiają się ekskrementami i resztkami organicznymi. Stadium larwalne trwa 7-18 dni.
Stadium poczwarki zaś 2- 14 dni. Po dwukrotnym linieniu następuje przepoczwarczenie w imago w luźnym oprzędzie zmieszanym z ziarnami kurzu.
Głównym problemem w zwalczaniu populacji pchły domowej są oporne poczwarki. Mogą one leżeć uśpione przez wiele miesięcy i umożliwiają wykluwanie się żywych, dorosłych pcheł nawet wtedy, gdy wszystkie inne jaja, larwy i osobniki dorosłe zostały zabite. Z tego powodu bardzo ważnym elementem walki z pchłami jest ich eliminacja ze środowiska, w którym przebywają nasze zwierzęta.
Walka trwa nadal. Codziennie powtarzamy ten sam rytuał: odkurzanie, mycie, pranie, dokładny przegląd kotów. Czekamy na możliwość drugiego oprysku kotów (ze względu na ich zdrowie musi upłynąć odpowiedni okres między opryskami) ale prawdopodobnie konieczne będzie zastosowanie silnego środka, który wyeliminuje jaja, larwy i poczwarki w mieszkaniu.
Jak walczymy z pchlą inwazją?
29.09.2014 Użyliśmy środka Fiprex w sprayu, który jest przeznaczony do zwalczania kleszczy, pcheł i wszy u psów i kotów. Substancją czynną zawartą w środku jest fipronil – insektycyd i akarycyd, łączący wysoką skuteczność w eliminowaniu kleszczy i pcheł z niską toksycznością dla zwierzęcia i jego otoczenia a przede wszystkim dla człowieka.
Preparat eliminuje większość kleszczy wgryzionych w skórę czworonoga w ciągu 24-48 godzin od zaaplikowania, natomiast w stosunku do pcheł obecnych i wgryzionych w skórę – działają praktycznie natychmiastowo - zabijając je. Fiprex tworzy na skórze zwierzęcia warstwę ochronną skutecznie zabezpieczając przed ponowną inwazją kleszczy do 4 tygodni oraz przed ponowną inwazją pcheł do 8 tygodni.
Preparat stosuje się w dawce 1,5 do 3, 0 ml na 1 kg m.c. – tj. 7, 5 – 15 mg fipronilu/kg m.c., co odpowiada 3-6 naciśnięć pompki dozownika (doza 0,5 ml) butelki 100 ml na 1 kg m.c. oraz 1-2 naciśnięć pompki dozownika (doza 1,5 ml) butelki 250 ml na 1 kg m.c.
Preparat należy podawać z zachowaniem minimum 4-tygodniowych odstępów pomiędzy kolejnymi aplikacjami.
Doza rozpylacza 0,5 ml --> w przypadku Moiry 8 dawek a Mefisto i Morfeusza około 25-30 dawek 0,5 ml.
8.10.2014 W związku z tym, że oprócz dorosłych pcheł na kotach znaleziono na terenie mieszkania inne stadia rozwojowe pcheł (jaja, larwy, poczwarki) konieczne było oczyszczenie całego domu aby zabezpieczyć przed kolejną inwazją. Użyliśmy Ani Medica Flee Spray 3 w 1- preparat do zwalczania pcheł, roztoczy i alergenów w otoczeniu człowieka i zwierząt.
Ani Medica Flee Spray to 0,4% roztwór Dimeticonu - działa jako lepka pułapka na wszystkich etapach rozwoju pchły i roztocza kurzu domowego.
Dorosłe pchły są unieruchomione w ciągu 3 minut. Larwy po 10 minutach. Poczwarki, mimo dalszego rozwoju tracą możliwość wyklucia się i tym samym cykl życiowy zostaje przerwany. Efekt zlepienia utrzymuje się do 6 dni na powierzchni spryskanego dywanu, na wszystkich stadiach rozwojowych. Otoczenie spryskanego miejsca pozostaje wolne od pcheł na około 9 tygodni. Alergeny roztocza kurzu domowego są również przez ten czas skutecznie zwalczane.
Produkt nie jest wchłaniany przez skórę i nie jest toksyczny dla innych zwierząt. Może być stosowany w środowisku, w którym bytują gady i ryby. Jest całkowicie bezpieczny dla zwierząt domowych ale nie należy stosować go bezpośrednio na skórę zwierząt. Może być używany swobodnie w całym domu nawet jeśli przebywają tam na stałe dzieci i kobiety w ciąży.
Sposób użycia: Preparat należy stosować w bezpośrednim otoczeniu człowieka i zwierząt w miejscach predysponowanych do występowania pcheł i roztoczy ( dywany, posłania dla zwierząt, zasłonki, meble tapicerowane). Preparat należy stosować z odległości 40 cm spryskując metr kwadratowy powierzchni około 10 sekund. Preparat wysycha całkowicie w ciągu kilkunastu minut w zależności od spryskanej powierzchni.
Posiadam mieszkanie około 55 metrowe i według informacji o produkcie pojemność pojemnika powinna wystarczyć co najmniej na jeden pełen oprysk mieszkania. Niestety, zawartość pojemnika skończyła się po opryskaniu zaledwie jednego małego pokoju o wymiarach 2,5 na 3,5 metra. Przed przystąpieniem do spryskania pomieszczenia dokładnie zapoznałem się z instrukcją na opakowaniu oraz dodatkową ulotką a ponadto z informacjami, które znalazłem na stronach internetowych (w tym na stronie producenta)a wszystkie czynności wykonałem dokładnie z zaleceniami producenta.
Środek Flee jest dosyć drogi (zapłaciłem za niego 90 zł), nie mogę pozwolić sobie na zakup kolejnego pojemnika a nie ukrywam, że czas nagli ze względu na występującą w moim domu inwazję pcheł. Złożyłem więc reklamację i czekam na rozpatrzenie.
21.10.2014 Ponowne spryskanie kotów - tym razem Frontline w sprayu. 3 do 6 ml preparatu na kg masy ciała, co odpowiada 2 do 4 naciśnięciom pompki dozownika w przypadku flakonów 250 ml.
28.10.2014 Wytoczyliśmy kolejne działo w walce z wrogą inwazją. Tabletki: Beaphar Diagnos Vlooien Anti-conceptie, które wprawdzie nie zabijają pcheł ale zapobiegają produkcji jaj w rezultacie prowadzać do przerwania cyklu życiowego pcheł. Tabletki nie są dostępne w Polsce a otrzymaliśmy je od Amyszki za co serdecznie dziękujemy. Tabletki będziemy podawać co miesiąc aby uzyskać pewność, że inwazja zostanie opanowana. PS Uwzględniono naszą reklamację i firma AniMedica przesłała nam nowy pojemnik Flee Spray do zastosowania w pomieszczeniach.
Kurcze - czytam i się drapie i ide zobaczyć czy moje coś mają bo też mam tego towaru trochę :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia w łapaniu :)
Ludzki mózg to fascynujące "urządzenie". Ja sam dokonując tego wpisu miałem wrażenie, że coś po mnie łazi :)
UsuńTen post jest obrzydliwy (chociaz bardzo edukacyjny), wolalam juz nawet ten o pajakach :) Caly czas drapalam sie po glowie gdy go czytalam. I jak wroce dzis do domy to przeczesze moim kotom skore :D
OdpowiedzUsuńA tam od razu obrzydliwy - a wyobraź sobie gdyby było np. o tasiemcu?
Usuńpamietaj tez o odrobaczeniu przy okazji :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia w walce
Oczywiście. Zachowuję jednak kolejność: sprayowanie kotów, bomba chemiczna na mieszkanie i odrobaczanie.
UsuńJa zaraz polecialam koty wyczesywac! Moje wprawdzie nie wychodza, ale wychodzi Kira i moglaby ewentualnie cos do domu przywlec i sprzedac kotom.
OdpowiedzUsuńSwedzi mnie wszystko!!!
Wyobraziłem sobie właśnie czytając to jak tyle osób z różnych miejscowości w Polsce i zagranicą równocześnie drapie się przed monitorem :)
UsuńJak zaczęłam czytać jako komentarz chciałam Ci tylko wstawić cytat z jednej piosenki:
OdpowiedzUsuń"Do serca przytul psa,
Weź na kolana kota,
Weź lupę popatrz - pchła,
Daj spokój, pchła to też istota."
Ale w miarę czytania włosy mi stawały dęba... nie wiedziałam, że to cholerstwo po pierwsze tak ciężko wytępić a po drugie, że żyje w domu poza zwierzakiem! Przemku chylę czoła za wstępną walkę w postaci "rozpoznania wroga" i przekazanie tej wiedzy! Dziękuję :)
PS
Piszesz o pracach domowych w liczbie mnogiej, nie jesteś już jedynym dwunożnym w rodzinie? :)
Nigdy nie trawiłem kabaretu Elita ale tę piosenkę pamiętam z dzieciństwa. Ja lubię zwierzynę wszelaką, potrafię rozczulić się nad jakimś chrząszczem i przenieść gdzieś w bezpieczne miejsce by go ktoś nie rozdeptał ale uwierz - pchły nie są miłe.
UsuńZrobiłem to dokładne rozpoznanie bo pewnie jak większość myślałem, że pchła to pchła, zastosuje się jakiś środek, wyczesze, wyiska i po kłopocie. A tu tyle mechanizmów występuje, taka możliwość rozprzestrzenienia się tego w różnej postaci, że się słabo robi.
PS Hmmm... ja chyba zawsze tu piszę w liczbie mnogiej bo traktuję moje koty jak moich przyjaciół i partnerów - tym bardziej, że uczestniczą zawsze we wszelkich czynnościach. No dobra, nie jestem już jedynym dwunożnym w Tawernie ale jak to się teraz modnie określa? ... "To skomplikowane" :)))
Miałam właśnie zacytować ten tekst piosenki a tu mnie ubiegli ;)
Usuńno nie łatwo się pozbyć dziadostwa,pamiętam gdy jeszcze miałam psa (byłam wtedy w podstawówce) też raz pchły się rozpanoszyły w moim pokoju bo tam spał.Jednak w miarę szybko udało się je zlikwidować kładąc jakąś trującą płytkę bo wyboru wtedy nie było.Moje Maluchy kocie co teraz przybyły też miały pchły ale przed wprowadzeniem ich do domu wet spryskał je i po kłopocie. Walczcie dzielnie,do boju !! powodzenia.
Taka inwazja pcheł zawsze kojarzyła mi się z jakąś domową patologią a przecież u mnie, że tak zacytuję pewien serial: "Co tak gały, w mordę jeża wytrzeszczacie? Normalna chawira, nieee?" :)
UsuńNo to Ci współczuję własnej"wojny":)
OdpowiedzUsuńMoira to raz a dwa to jednak są koty wychodzące-łapią z ziemi.
A pomyślałeś o obróżkach przeciw pchłom?
Powodzenia w zwalczaniu wrażej inwazji:)
Może tak być. Dlatego nie wykluczam, że przyniosłem albo ja albo moje koty spacerowe. O obróżkach wyczytałem dużo złego więc nie biorę pod uwagę. Zobaczymy jaki rezultat dadzą te środki, które stosuję teraz. Ech, wojna totalna.
UsuńPrzemek wiesz pewnie o pchłach więcej niż producent środka na pchły. Możesz z pewnością być ekspertem:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, dobrze zauważyła Olena... Czy na Twoje i kocie szczęście jest 2 dwunożnych w rodzinie?
Hmmm chyba, że walczymy, Przemek miał na myśli siebie i kociambry, które też pewnie mają już dosyć inwazji obcych.
Też na początku tak myślałam Ateno :) Bo Przemek często pisze "my" w swoim i kociastych imieniu. Ale jakoś mi tu nie pasuje do kociambrów przeglądanie kocich pyszczków i robienie prania :)
UsuńPS
Wiesz, że Twoja córka jest moją imienniczką? :)
Olena to skrót od Olimpii? O takiej wersji jeszcze nie znałam. My mawiamy na nią Oli a znajomi Olinka:)
UsuńHmm w takim razie czekamy na rozwiązanie tajemnicy. Tylko dziwnie jakoś dzisiaj milczący jest:)
Od Olimpii to: Oli, Olika, Olina i... Olimpisia :D Ja całe życie byłam Ola a jak wyczytałam jakie są zdrobnienia to rodzina teraz mawia na mnie Oli. Olena - tak do mnie mówił kiedyś ktoś bardzo mi bliski, nawet nie wiedziałam, że jest i takie osobne imię :)
UsuńA Przemek jest pewnie zarobiony :(
Chrzestna mojego dziecka wymyśliła jeszcze Olimpka, ale moje dziecko za tym nie przepada. No nie dziwię się sprzątać codziennie z nosem przy podłodze to jest męczące i to jak bardzo.
UsuńWygląda na to, że OBCYM w Tawernie za dobrze jak siedzą i siedzą.
Atena: ekspertem od pcheł może nie jestem ale niedługo będę - drążę temat tak intensywnie jak intensywna jest inwazja tego obrzydlistwa.
UsuńAtena i Olena: Milczącym bo byłem wczoraj u weta, zakupiłem środek do pomieszczeń i miałem dokonać ostatecznego rozwiązania pchlej kwestii. Środek miał starczyć na 150 metrowe mieszkanie (czyli jak na 3 moje), zacząłem od małego pokoju i... po 2 minutach na nich skończyłem bo skończył się spray! Szlag mnie trafił. Wywaliłem na jeden 50 zł na drugi 90 zł (pożyczone pieniądze) a tu taki feler. Idę dzisiaj z Mefisto z tą jego alergią to od razu złożę reklamację. Mam nadzieję, że albo zwrócą mi pieniądze albo dadzą pełną puszkę tego środka bo za 90 zł zrobić trzy psiknięcia to trochę coś chyba nie bardzo?
Oj, dziewczyny, dziewczyny. To tylko kobiety potrafią między wierszami doszukać się jakichś przesłań :) Ja przeważnie piszę "my" w odniesieniu do naszej Tawerny ale nie że to jakiegoś jaśnie pana strugam, tylko my to ja i mymymy czyli 3 M&M&M'sy :) No dobra, chodzi o Lui ale tak jak pisałem wyżej "to skomplikowane" :)
Oj Przemku, wiem że "my" używasz bardzo często i chodzi o "ja i 3xM" :) Ale tu mi jakoś w kontekście pasował jeszcze jakiś dwunożny personel :) I więcej nie wnikam, kibicuję zmniejszaniu stopnia skomplikowania i cieszę ryjka (bo mi trochę z powodu złego skomplikowania smutno było). Nno! Koniec odbiegania od tematu pcheł ;)))
UsuńOlena ma rację, przychylam się do jej wypowiedzi:) Że tak kolokwialnie powiem: w kupie lepiej, bo kupy nikt nie ruszy. A i może w tym wypadku, i pchły się wystraszą zmasowanego ataku dwunożnych:)
UsuńJesteście lepsze niż Abwehra, Mosad, KGB, MI6 i CIA razem wzięte :) Nawet szyfranci z plemienia Czoktawów mieli by problem z zakodowaniem informacji :)
UsuńNo o plemieniu Czoktawów jeszcze nie słyszałam ale to, że jestem lepsza od pozostałych instytucji słyszę często od własnego małża bo: "nic się przed tobą nie ukryje!" ;))) (i żeby nie było, że jestem jakąś wścibską, węszącą babą - po prostu mam umysł ścisły, dookoła pełno śladów i umiem dodać 2+2 ;)) chyba powinnam być jakimś detektywem ;))
UsuńJesteś po prostu 100% kobietą :)
UsuńOlena u mnie mąż mawia to samo. Może by tak jakiś tandem detektywistyczny założyć...?
UsuńPatrz jak Przemek nas docenił (hihih)
Czoktawowie- plemię Indian Ameryki Północnej, używali żargonu handlowego zwanego językiem Mobile lub językiem handlowym Chickasaw. Języki plemion Czoktawów i Czikasawów były ze sobą spokrewnione. Podczas I wojny światowej język Mobile używany był na froncie we Francji przez wywiad amerykański. Czoktawowie obsługiwali linie telefonów polowych przekazując informacje we własnym języku handlowym, całkowicie niezrozumiałym dla podsłuchujących Niemców.
Olena i Atena, moje drogie Czoktawianki :) Kiedyś był nawet film z Nicolasem Jak Zawsez Debilny Wyraz Twarzy Cage'em pt. "Szyfry wojny" o indiańskich szyfrantach, tyle że nie dotyczył I wojny i nie Czoktawów a II wojny światowej i Indian z plemienia Nawaho. Tak czy siak, Niemcy w obu wojnach mieli niezły zgryz z odkodowaniem szyfru, który tak naprawdę nie był szyfrem tylko zupełnie niezrozumiałym językiem :)
UsuńBrrr, aż poczułam to łażenie, gdzieś mnie tu zaswędziało... Jeszcze w starym mieszkaniu miałam niewielką pchlą inwazję po przywiezieniu Orionka po adopcji ( był okropnie zarobaczony ) no i po czasie pomogła uporać mi się z tym kąpiel obu futer (na szczęście uwielbiają wodę), pryskanie ziołowym INTENSYWNIE woniejącym preparatem i wyczytałam w internecie o soleniu solą kuchenną dywanów. Ile w tym prawdy? Nie wiem, ale u mnie pomogło. I teraz nawet przy przychodząco wychodzącym Gandalfie nie mam pchlego problemu.
OdpowiedzUsuńOprócz oficjalnych - medycznych sposobów czytałem też o takich alternatywnych-domowych, jak np. ustawianie miski z wodą i świeczką bo podobno światło przyciąga pchły a w misce się topią, posypanie różnych miejsc w domu ziemią okrzemkową jako że ma właściwości insektobójcze, niektórzy podają zwierzętom np. czosnek, który jest jednak szkodliwy a wręcz zabójczy dla kotów, stosowanie olejków eterycznych a nawet elektrycznych pułapek na pchły. Wolę jednak iść drogą wskazaną przez mojego weterynarza a w ostateczności sięgnąć po jakieś alternatywy.
UsuńKOt mojego brata tez złapał pchły...co śmieszniejsze jest niewychodzący! Prawdopodobnie wskoczyły z ogródka. Życzę powodzenia w tej nierównej walce
OdpowiedzUsuńTak jak pisałem, to podstępne i zdradzieckie istoty, ot co! :)
UsuńA jakby je Advocate potraktować? On zabezpiecza na miesiąc, potem trzeba powtórzyć w zależności od potrzeby...http://weterynaria.bayer.com.pl/index.php/product/advocate-dla-kotow
OdpowiedzUsuńPolecam na każdego kota krople Fiprex (na grzbiet i 5 tygodni zabezpieczenia) _ sabunol spray do spryskiwania legowisk i reszty mieszkania (długo się utrzymuje). Taki zmasowany atak pozwolił mi zwalczyć inwazję skutecznie :-)
OdpowiedzUsuńGosianka: Advocate lub inne podobne środki stosuję regularnie co 3 miesiące jako profilaktyczne odrobaczanie. Moira jze względu na wiek jest teraz odrobaczana co miesiąc - za jakiś czas tak jak starszaki będzie co trzy. Po tych wszystkich sprayach, które teraz używam do zwalczania pcheł cała trójka dostanie spota na kark.
OdpowiedzUsuńNiesamowite są te stadia rozwoju pcheł. Odnośnie odrobaczania to nie należy przesadzać,znam sporo przypadków gdy te środki uszkodziły nerki i wątrobę. Wychodzące koty wystarczy odrobaczać raz na 6 mies.przecież masz je pod kontrolą,myszy nie jedzą.Środki typu ADVOCATE są bardzo skuteczne ale szczególnie z nimi trzeba uważać.de facto robale są mniej szkodliwe od chemii ;)
UsuńMam obawy co do częstego stosowania różnych środków bo oprócz profilaktyki, jak odrobaczanie czy szczepienie, to przecież moje kocury chorowały na tyle różnych dziadostw i ciągle u nas zastrzyki, antybiotyki, maści, inhalacje, tabletki, itd. Wiem, że każdy ze środków to duża rewolucja w organizmie ale teraz w związku z pchłami i obawą, że mogą przenieść bakterie a nawet tasiemca to na koniec odrobaczę całą trójkę.
UsuńAnonimowy: zastosowałem Fiprex ale nie krople tylko spray na koty a wczoraj Ani Medica Flee - ponoć bardzo skuteczny preparat do zwalczania pcheł, roztoczy i alergenów w otoczeniu. Poczytam jeszcze od tym sabunol w sprayu - dzięki za info.
OdpowiedzUsuńFiprex krople są skuteczniejsze, ponieważ działają na skórze zwierzęcia: zabijają insekty, te które już na niej są i te które wskoczą na kota w ciągu 4 tygodni.
OdpowiedzUsuńOstatnie wizyty u weterynarza zrujnowały mnie finansowo. Nie ma miesiąca by coś się do nas nie przyplątało. Tak więc zakup kolejnego środka nie wchodzi w grę - tym bardziej, że za niedługo odrobaczanie całej trójki, wznowienie leczenia alergii Mefisto, zastrzyki, antybiotyki i bogowie niejedyni wiedzą co jeszcze.
UsuńTo ja dodam swoje trzy grosze. Też stosuję fiprex w kroplach. Tylko kupuję takie duże opakowanie dla psa (xxl czy jakoś tak) a potem strzykawką dzielę na poszczególne koty odpowiednio do wagi. Wychodzi dużo taniej niż kupowanie pojedynczych opakowań na jednego kota. U nas się robi koty ( i psy też) w sezonie co trzy tygodnie. Ze względu na kleszcze. I powiem Ci, że ostatni raz pchłę widziałam chyba dwadzieścia lat temu. Nawet sobie nie umiem wyobrazić takiej inwazji. Kurka, właśnie się zaczęłam drapać. Co to z człowiekiem może zrobić jeden "pchli" post.
OdpowiedzUsuńJa tak dzielę Frontline :) I przeczesuję portal na all... - można tam dość tanio namierzyć to świństwo ze zbliżającym się końcem terminu przydatności (ok. 1 - 1,5 m-ca). Jakiś czas temu XXL kupowałam za 11 zł.
UsuńAshki i Olena: Wiem, że w sklepach internetowych można znaleźć różne tańsze okazje ale w obliczu takiej inwazji nie chciałem czekać i zakupiłem te różne środki od razu u weta po nieźle wygórowanej cenie. Acha, reklamacji na ten środek Flee mi nie uwzględniono. Miał starczyć na całe mieszkanie i powtórny oprysk a po kilku psiknięciach pojemnik wypuszczał tylko powietrze. Pięknie, 90 zł jak psu w d... a w domu rodzą się nowe, żwawe pchlaki.
UsuńTaaa... zawsze Ci mogą wmówić, że źle użyłeś :/. A ja bym jeszcze spróbowała napisać do dystrybutora/producenta - dla nich wizerunek firmy jest ważniejszy od jednego opakowania ;) Znam osobiście takie przypadki, że sprzedawca/serwisant odmawiał przyjęcia reklamacji bo to pod reklamację nie podlegało a "sztab główny" zadziałał momentalnie :)
UsuńSkładam dziś pisemną reklamację z oświadczeniem, że używałem środka zgodnie z zaleceniami producenta czyli na zasadzie "tak, potrafię czytać ze zrozumieniem". Po podbiciu tego przez lecznicę wysłane będzie do producenta lub dystrybutora.
UsuńOj to nie jest miło tak czytać o tych małych, podstępnych,agresywnych i pip,pip,pip jeszcze innych takich....
OdpowiedzUsuńPamiętam jak Maniusia do nas trafiła,to była jednym wielkim chodzącym zapchlonym nieszczęściem.Wszędzie gdzie usiadła to wyskakiwały pchły,okropne brrry..
Na szczęście to cholerstwo nie rozniosło się po domu,a Mania i Agres,który od razu złapał, dostali kropelki na kark i przymusową kąpiel w środkach chemicznych,ale odpukać żeby nie wywołać wilka z lasu,nie powróciły,ufff.
Tylko współczuć zmasowanego ataku,mam nadzieję że się odpchlicie już niedługo i to na zawsze.
pozdrawiam cieplutko :)))
Ponownie osprayowałem koty - tym razem bardziej intensywnie. Padło ich mnóstwo od razu, resztę starałem się wyłapać. Teraz obserwuję koty czy drapią się i czy coś po nich jeszcze łazi i mieszkanie czy są jakieś larwy, poczwarki, pchle odchody, krwawe plamki na wannie, itd. Mam nadzieję, że zakończymy to jak najszybciej bo trochę ręce już opadają.
UsuńWspółczuję pchlej inwazji :(
OdpowiedzUsuńU mnie pojawiły się po przyniesieniu Mikeszka. A zanim go przyniosłam odpchliłam Fipreksem na kark. Pchły jednak chyba oporne na ten specyfik , albo źle zapodałam ... Potem dostały wszystkie trzy na kark Fiprex , potem były obróżki , potem krople na kark Flevox i wreszcie tabletki od wetki ;))
I dopiero te tabletki pomogły . Dostawały systematycznie przez kilka miesięcy po jednej na miesiąc i mamy spokój . Niestety u nas jeszcze nie są dostępne ...
Kciuki za wygraną walkę !
Ps.:
Bardzo pouczający i swędzący post ;)
Poczytałem trochę jak inni walczyli z pchłami. Niektórym udawało się zwalczyć od razu ale wielu borykało się z tym nawet przez wiele miesięcy używając co raz to nowych środków wobec małej skuteczności poprzednich. Pewnie i nas czeka taka próba. Trochę się martwię czy kombinacja różnych środków nie zaszkodzi moim kotom.
UsuńMoja wetka mówiła że pchły coraz bardziej oporne na chemię , dlatego tak ciężko zwalczyć... Trzeba uważać , zwłaszcza na młode koty .
OdpowiedzUsuńPrawdę mówi. Potwierdził to wet u którego wczoraj byłem z buraskiem Piszczałką. Sam wet nie mógł się ich pozbyć ostatnio, łaziły nawet po nim, w końcu utopił je kąpiąc się w wannie :)
UsuńI jak walka ? Bo jakby co to mam dla Was tabletki ;))
OdpowiedzUsuńJest jakby mniej intensywna ale nadal nie udało się zwalczyć do końca. Wczoraj zrobiłem trzeci oprysk kotów - tym razem Frontline w sprayu. Trochę znalazłem padniętych lub zamulonych pcheł ale zdecydowanie mniej niż poprzednio. Jeśli nie zdążyły złożyć jaj lub jakieś dorosłe osobniki nie zostały gdzieś w jakichś kryjówkach to powoli to jakoś zwalczymy. A co to za tabletki, bo ja już mam tego dość i jak coś to poproszę cyjanek :)
UsuńJakby mniej to znaczy że do dupy. Mają zniknąć !
UsuńWczoraj wycyganiłam u weta resztę tego co mieli. Data ważności się skończyła , ale na pewno zadziałają.
To są tabletki dla psów 6 kg wagi. Moje koty dostawały przez kilka miesięcy - po jednej na miesiąc. Bez żadnych ubocznych skutków. Mojej mamy Wacek to samo. U niej to była straszna inwazja. Pchły właziły na ludzi , nic nie pomagały żadne preparaty. Teraz jest bez pcheł , choć wychodzi i już ze 3 miesiące nic nie dostaje.
Pisałam o nich TUTAJ
Rzeczywiście, Ty również walczyłaś z tymi francami. Tak jak poczytałem też inne przypadki to jest często długa walka wymagająca zastosowania niemal "mixed martial arts" poprzez tabletki, spoty, spraye, obróżki tyle, że ciężko teraz wskazać co tak naprawdę podziałało, czy ostatnio stosowany środek czy kombinacja ich wszystkich :) Jak rozmawiałem z weterynarzami to każdy podkreślał, że w tym roku jest bardzo dużo takich przypadków a uodporniły się czy też zmutowały na tyle, że wiele środków jest po prostu teraz mało skutecznych.Załamka.
UsuńTo jak będziesz chciał tabletki to wyślij mi na mejla adres - wyślę zapas na kilka miesięcy ;)
UsuńDzięki amyszka. Każde działo wytoczone w tej nierównej walce jest ważne. Oczywiście skonsultuję też z weterynarzem bo moje koty przyjęły już tyle różnej chemii a i mamy zaplanowane rutynowe odrobaczanie. Zaraz poślę maila z adresem.
UsuńMejla nie dostałam , ale nawet jak dostanę to poczekam jeszcze na cynka czy weterynarz wyraził zgodę na ten specyfik.
OdpowiedzUsuńFrontline w sprayu jest według mnie zdecydowanie najlepszy. Całkiem dobrze się sprawdza, dobrze jest spryskać nie tylko samo zwierze ale ale również miejsca w których przesiaduje.
OdpowiedzUsuń