Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nowotwór przewodu słuchowego u kotów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nowotwór przewodu słuchowego u kotów. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 13 listopada 2014

Piszczałek. Karta pacjenta.

Wieści, które Wam dziś niosę o Piszczałku nie mogę nazwać ani bardzo dobrymi ale też nie zupełnie złymi.


Wczoraj rano zawiozłem go do lecznicy gdzie przeszedł ponowne gruntowne badania. Nie obyło się bez lekkiej narkozy aby móc zrobić serię badań, rentgena i dokładnie obejrzeć wnętrze przewodów słuchowych.

Dobra wiadomość jest taka, że zmiany w prawym uszku jakby "przybladły" i nie wykazują cech nowotworowych, można powiedzieć, że w tej chwili są to już niewielkie zmiany zapalne możliwe do rychłego wyleczenia. Natomiast zła wiadomość dotyczy uszka lewego. Tutaj, bardzo głęboko występuje duża zmiana rozrostowa w typie polipu/brodawczaka, co najgorsze nieuszypołowana i związana ze ścianką przyśrodkową przewodu słuchowego. Usunięcie nowotworu z tak niefortunnie ulokowanego miejsca jest możliwe ale bardzo trudne, wymagałoby rozcięcia ucha na tyle "drastycznie", że istnieje zbyt duża obawa powikłań, komplikacji w gojeniu rany - bez gwarancji, że nowotwór mimo usunięcia nie zacznie rosnąć od nowa (nie ma tu możliwości wycięcia marginesu wokół guza) i nie zacznie zarastać czy wrastać w przewód słuchowy co prowadziłoby do konieczności całkowitego usunięcia tego przewodu. Nie możemy przeprowadzić badań histopatologicznych ponieważ miałby one sens tylko w przypadku wycięcia całego guza.

Po konsultacjach i badaniach, które przeprowadziłem w dwóch niezależnych lecznicach podjąłem decyzję o nie poddawaniu Piszczałka operacji. Przeanalizowałem dostępne możliwości i scenariusze i doszedłem do wniosku, że usunięcie polipa jest obarczone zbyt ryzykownymi konsekwencjami bez gwarancji powodzenia tych działań. Pójdziemy inną drogą. Piszczałka czeka kosztowne i długotrwałe leczenie mające na celu zatrzymanie rozrostu guza a nawet jego minimalizacja. Z moim weterynarzem opracowujemy teraz plan leczenia obejmujący nie tylko walkę z nowotworem ale również z innymi przypadłościami, które ujawniły się w trakcie badań, jak np. zmiany pozapalne okołoskrzelowe i w tkance śródmiąższowej płuc powodujące ataki kaszlu i duszności a wymagające antybiotykoterapii i/lub terapii sterydowej. Moim celem jest zapewnienie Piszczałkowi jak najdłuższego i komfortowego życia bez przysparzania mu cierpień a wierzę, że dzięki podjętym działaniom damy Piszczałkowi długie i szczęśliwe życie.


Wzorem moich innych podopiecznych zakładam Piszczałkowi swoją wirtualną kartę pacjenta. Jest to patent, dzięki któremu tutaj na blogu mam w jednym miejscu zebrane wszelkie informacje o chorobach, podjętym leczeniu i stosowanych medykamentach - co mogę zawsze sprawdzić gdziekolwiek jestem bez konieczności noszenia ze sobą papierowych książeczek, wydruków z wyników badań czy zdjęć rentgenowskich.


Piszczałek - karta pacjenta.

Imię: Piszczałek
Płeć: kocur
Rok urodzenia: 13.10.2012 (?)
Data adopcji: 13.10.2014
Rasa: europejska
Umaszczenie: bury pręgowany


13.10.2014 Zapalenie oskrzeli, świerzb uszny, zapalenie rogówki i spojówek. Leczenie w okresie od 13.10. do 23.10.2014. Odrobaczanie i odpchlanie. Waga: 3,85 kg

22.10.2014 Wykonano test na FIV/FeLV. Wynik ujemny. Waga: 3,60 kg

30.10.2014 Kastracja


30.10.2014 Obustronnie stwierdzono obecność zmian rozrostowych w formie polipu o zabarwieniu czarnym. Zlokalizowane dość głęboko w przewodzie słuchowym, trudne do usunięcia. Duże prawdopodobieństwo zmian złośliwych. Wstępna diagnoza: obustronny nowotwór przewodu słuchowego.

Przewód słuchowy lewy:


Przewód słuchowy prawy:



6.11.2014 Morfologia. Podwyższone: WBC (43,8), LYM (20,4), MON (1,9), GRA (21,5). Pozostałe znaczniki oraz profile wątrobowe, sercowe w normie. Waga: 3,70 kg.

12.11.2014 Otoskopia: W lewym przewodzie słuchowym duża zmiana rozrostowa w typie polipu/brodawczaka nieuszypułowana związana ze ścianką przyśrodkową przewodu słuchowego. W prawym przewodzie słuchowym drobne zmiany zapalne na ścianie przewodu.

RTG: Klatka piersiowa. Rozsiane zmiany naciekowe tkanki śródmiąższowej płuc i okołoskrzelowej (zmiany pozapalne po przejściu infekcji wirusowej) z miejscowymi obszarami nadpowietrznymi (typowe dla FAS). Waga: 3,6 kg.




Zalecenia:

- do ucha lewego: codziennie BeforeX z dexametazonem 1xdziennie na ok. 5 min. przed zastosowaniem Oridermyl. Ucho prawe: co drugi dzień Oridermyl.
- doustnie Immunodol 1 tabletka dziennie.
- w przypadku zaostrzenia objawów kaszlu i duszności antybiotykoterapia i/lub steryd.

Szczegółowy plan leczenia w trakcie opracowywania. Za miesiąc: kontrola uszu, morfologia, test FIP.

29.11.2014 Kontrola. Uszko lewe: guz zmniejszył się (jest bardziej płaski) - pojawił się prześwit. Zastrzyk: Dexafort. Zalecenia j.w., kontynuacja: Before X + Oridermyl. Waga: 4,15 kg. 

10.12.2014 Kontrola i ponowne badania. Waga: 4,20 kg.

Z prawym uszkiem jest już prawie bardzo dobrze:

Ucho prawe z dnia 10.12.2014:

Na powyższym zdjęciu mamy już niemal czysty przewód słuchowy z widoczną błoną bębenkową i znajdującą się za nią kosteczką słuchową (młoteczek?).

Leczenie przynosi efekty a guz w lewym uszku zmniejszył się o połowę:

Ucho lewe z dnia 10.12.2014:

Zdjęcie zostało wykonane przed czyszczeniem uszek - po oczyszczeniu guz wzbudził się i "napęczniał": 


Kontynuujemy więc leczenie "magiczną miksturą" mego weta by guz w lewym uszku zmniejszył się jeszcze bardziej a żeby go nie podrażniać nie będziemy go ruszać czy czyścic przez jakiś czas.

Wykonaliśmy też ponowne badanie rtg klatki piersiowej. Troszkę jakby się "przejaśnia" ale nadal występują zmiany na terenie płuc z przewagą nacieków śródmiąższowych (szczególnie w w płacie prawym) - zaś w lewym płacie płuc przewaga obszarów nadpowietrznych mogących dawać objawy astmy.

Morfologia: Hematokryt 27,8% (30-45), Leukocyty 19,97 tys/mm3 (5,5-19,5), Monocyty 6,6% (0-5).

Planowane:

10.01.2015 Morfologia, kontrola uszek
10.03.2015 rtg, kontrola uszek

piątek, 7 listopada 2014

Piszczałkowy zawrót głowy

Witajcie. Wiem, że się niecierpliwicie i oczekujecie (dobrych) wieści o Piszczałku. Wczorajsze badania i konsultacje z weterynarzem, może nie dołożyły ale też nie rozwiały naszych wątpliwości.O ile sam Piszczałek czuje się dobrze, ma apetyt, nie stracił na wadze a badania krwi poza znacznie podwyższonymi białymi krwinkami zachowują normy to pytania dotyczące zabiegu usunięcia nowotworów wciąż pozostały otwarte ze względu na ryzyko powikłań czy skuteczności zabiegu i ich trudne umiejscowienie.

Nie ukrywam, że przytłacza mnie ta odpowiedzialność, głowa mi pęka od myśli nad możliwymi rozwiązaniami i miotam się pomiędzy dostępnymi alternatywami. Wiem, że nowotwór w cudowny sposób sam nie zniknie a życie Piszczałka będzie powoli gasło, z drugiej strony ryzyko jakim jest obarczony zabieg i jego konsekwencje mogą mu dostarczyć wielu cierpień przez następne miesiące. Rozumiecie więc chyba moje rozterki i świadomość zagrożeń bez względu na podjętą decyzję.

Postanowiłem dokonać konsultacji z jeszcze jednym weterynarzem i wykonać u niego serię dodatkowych badań a i dzięki blogowej przyjaciółce (wprawdzie zaocznie - telefonicznie/mailowo) skonsultować się z trzecim fachowcem z innego miasta. Czas nieubłaganie ucieka ale jest to na tyle trudny przypadek, że następne kilka dni chcę jeszcze mimo wszystko poświęcić na dokładne rozpoznanie ale też pozbycie się wciąż dręczącego świerzba z uszek Piszczałka, tak by w przypadku zabiegu były już czyste i nie wdała się infekcja.

Proszę o wyrozumiałość i cierpliwość bo nie chcę podawać Wam tutaj nie do końca pewnych informacji a i unikam pochopnych działań.Piszczałek jest w dobrych rękach, ja zapewniam mu leczenie a rodzina Sylwii ciepło i codzienną opiekę. Podrzucam mu jedzonko, zabaweczki a w nowym domu otaczają go miłością.



Chciałbym Wam pokazać zdjęcie, które zrobiłem przedwczoraj...


... jest ono wykonane z tego samego miejsca jak to pochodzące z 1888 roku gdy ówczesna Straż Ogniowa przeprowadzała manewry na budynku Ratusza. Podaję to jako ciekawostkę ale ma to również związek z Piszczałkiem bo w miejscu, z którego je robiłem jeszcze kilka tygodni temu dokarmiałem tego bezdomnego wtedy łobuziaka...


Wiem, że każdy ma swoje życie, obowiązki, troski i wielu z Was boryka się ze swoimi własnymi problemami a mimo to okazaliście nam wiele serca i zainteresowania a nawet wsparliście rzeczowo i finansowo mimo, że macie swoje wydatki, zobowiązania i również Wam nie jest lekko.

Alina (Piła), Ewa (Warszawa), Julita (Warszawa), Atena (Głogów), Marianna (Warszawa), Jolanta (Białystok), Magdalena (Złotoryja), Nina (Olsztyn), Małgorzata (Wrocław), Teresa (Szczecin), Ewa (Bolesławiec), Anna (Gottingen), Barbara (Białystok), Katarzyna (Sosnowiec) ... to dzięki Waszym darom jest możliwe bieżące opłacanie rachunków u weterynarza, kosztów leczenia, medykamentów i testów. Jeżeli kogoś pominąłem to proszę wybaczyć ale sami wiecie jak to jest z bankami, łapczywie i natychmiastowo ściągają opłaty zaś wpływy na konto księgują opieszale i z długim opóźnieniem.

Chciałbym Wam podziękować oraz złożyć wyrazy wdzięczności i szacunku za Wasze wsparcie - to moralne również ponieważ Wasze ciepłe serca są nie do przecenienia. Dziękuję. Czekajcie na Piszczałkowe wieści.


poniedziałek, 3 listopada 2014

Piszczałek. Pytania, wątpliwości, obawy...

Ten wpis był właściwie aktualizacją poprzedniego ale wielu z was zwróciło mi uwagę, że ludzie czytają tylko to co nowegoim się wyświetli w aktualnościach i rzadko wracają do poprzednich wpisów. Wyciąłem więc "aktualizację" i niczego nie zmieniając wklejam jako osobny wpis bo tak na prawdę nic się nie zmieniło: walczę o życie wspaniałej istotki zwanej przeze mnie Piszczałkiem...

Cały weekend dręczyły mnie różne myśli na temat Piszczałka. Dziś nie wytrzymałem i poszedłem do lecznicy dopytać wiele rzeczy. Oba nowotwory znajdują się bardzo głęboko w przewodzie słuchowym. Nie da się ich ani zobaczyć ani wyczuć dotykiem bo zakryte są chrząstką (wręcz wnikają w czaszkę). Pobranie tkanki poprzez biopsję jest niemożliwe, więc należy rozciąć mu tył głowy aby dostać się do tych miejsc a to wymaga narkozy i w przypadku złośliwości tych tworów naruszenie ich stanowi poważne zagrożenie. I tu właśnie jest duże prawdopodobieństwo, że jest to jednak nowotwór złośliwy a ten w drugim uchu jest jego przerzutem. Istnieje też kwestia gojenia rany po ewentualnym zabiegu, uszka wciąż są bardzo zanieczyszczone zarówno ze świerzba jak i "wydzielin" guzów, do tego bardzo niepokojące jest krwawienie nie z samych nowotworów lecz ich okolic. To wszystko prowadzi do konkluzji, że skoro pobranie tkanki wiąże się z narkozą, zabiegiem, naruszeniem prawdopodobnie złośliwego tworu oraz możliwościami powikłań to równie dobrze można próbować wyciąć te guzy - w obu przypadkach narażając życie Piszczałka na poważne ryzyko. Aby dowiedzieć się czy nowotwór nie objął też kości czaszki można wykonać rtg, pomijając że musiało by się to odbyć w znieczuleniu to gdyby tak rzeczywiście było to nazwijmy to brutalnie nie byłoby już żadnej nadziei. Kontrast nie da właściwego obrazu ze względu na zainfekowane i krwawiące uszy... Piszę to bardzo chaotycznie ale to bardzo skomplikowany przypadek, rodzący więcej pytań, wątpliwości i obaw niż odpowiedzi.

Ustaliliśmy więc z weterynarzem, że nie będziemy działać pochopnie aby Piszczałkowi nie zaszkodzić, by próbując leczyć nie zabić go przedwcześnie lub nie sprawić mu dodatkowych cierpień. W czwartek wykonamy następne badania, "zajrzymy" mniej inwazyjnie do ucha i podejmiemy kolejne kroki. Pośpiech nam tu nic nie da, wierzę że weterynarz wie co robi i znajdziemy najlepsze rozwiązanie.



PS Wracając z lecznicy z dokumentacją Piszczałka uderzył mnie w oczy szyld jakiegoś lokalu gastronomicznego... aż mnie wryło w ziemię bo odczytałem "Piszczałka" zamiast "Pizzałka". Kocham go i nie pozwolę mu zginąć. Jedno życie dostał od swoich rodziców, drugie dałem mu ja zabierając go z ulicy - nie wykorzystał swego kociego limitu siedmiu żyć, będziemy o nie walczyć.



Spływają do mnie pieniądze od Was... Jestem wzruszony i nie wiem jak mam Wam podziękować.To Wy, jakby nie było obcy ludzie, okazujecie zupełnie bezinteresownie tyle serca gdy człowiek na co dzień przekonuje się, że w różnych sytuacjach życiowych potrafią zawieść nawet bliscy znajomi czy przyjaciele. Wierzę, że Wasza ofiarność i nasze działania przyniosą pozytywne rozwiązanie.

Piszczałek w ciepłym domu ze swoją przybraną psią siostrą Kropką: