Wprawdzie jej zadomowienie przebiega bez niemiłych ekscesów oraz nawiązuje się przyjaźń ze starszymi kocurami (szczególnie z Morfeuszem) ale cała sytuacja odbiła się na kocurach, które zrobiły się trochę smutne i osowiałe, swoją postawą i wzrokiem dając mi do zrozumienia, że trochę ich zawiodłem. Stronią teraz od głaskania, nie pozwalają wziąć się na ręce, potrafią nawet na mnie nasyczeć, warknąć lub rozdzierająco nakrzyczeć. Chcę im udowodnić, że owszem nasza gromadka pomniejszyła się i powiększyła równocześnie ale moja miłość do nich jest równie wielka i niezmienna.
Najlepszym sposobem jest wspólny spacer. Gdy zabieram na włóczęgę Mefisto i Morfeusza są bardzo szczęśliwi bo w tej chwili jestem tylko ja i któryś z nich. To nasz męski wypad, podczas którego moja uwaga jest skupiona wyłącznie na jednym z nich. Mamy tylko pecha do pogody. Gdy jestem w pracy żar leje się z nieba a po powrocie, gdy chcę zafundować starszym M&M'som spacer, przeważnie burza niweczy te plany. Gdy tylko to jest jednak możliwe zabieram chłopaków na spacer (nawet w nocy gdy przestanie padać) albo gdy nadal pada urządzamy z Mefisto przejażdżkę samochodem po mieście. Wtedy z dumą rozsiada się na fotelu pasażera lub moich kolanach i obserwuje przemykający za szybą świat.
Zatem dziś ukłon w stronę starszaków i prezentacja wyłącznie ich zdjęć z naszych spacerów.
Mefisto na spacerze:
Morfeusz na spacerze:
Jedno z niewielu zdjęć obu chłopaków razem na spacerze:
Nie mam pojęcia, jak czasowo wyrobię, gdy do moich spacerowiczów dołączy jeszcze Moira. Myślę, że wyznaczę każdemu z kotów inny dzień na spacer. Będą wychodzić rzadziej ale za to na dłużej. Tylko, że już wyobrażam sobie te potrójne arie pod drzwiami :)
haha, zasmialam sie jak wyobrazilam sobie 3 na spacerze :P
OdpowiedzUsuńMefisto na drzewie, Morfeusz pod samochodem a Moira w piaskownicy :)
UsuńTwoje M&M+M-sy to są Koty wszystkich kotów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Można by z nich wyekstrahować esencję kotowatości o 100% zawartości kota w kocie :)
UsuńCzyli Twoje M&Msy tez sie fochaja na nowy nabytek. A ja myslalam, ze tylko Miecka taka wredna. :)
OdpowiedzUsuńBardziej fochają się na mnie i na całe zamieszanie. Niestety znów jak przyszedłem do domu po pracy rozpętała się burza i ze spaceru nici więc dla Mefisto kolejny powód do focha :)
UsuńJak uda ci ta sztuczka z czema kotamy na spacerze, pewnie trafisz do gazet: Przemo, słynny zaklinacz kotów spaceruje z trzema kotyma na smyczy :D
OdpowiedzUsuńHa! Ja już widzę, że wielu wskazuje mnie jako "o, to ten od kotów" jakbym z innej planety tutaj przybył i głosił Słowo Bo... Kocie :)
UsuńMonique ma rację; to będzie sukces jakich mało :)
OdpowiedzUsuńMoja znajoma wychodzi z czterema psami jednocześnie, wszystkie na smyczach, ale wiadomo: pies to nie kot.
Świetne zdjęcia :)
Z psami to jeszcze jakoś do ogarnięcia ale koty, hmmm... koty prze pani nie dość, że mają niesamowicie rozwinięte i różne charaktery to poruszają się zarówno w poziomie jak i w pionie (o kontaktach z innymi wymiarami nie wspominając :)
UsuńMorfeusz to ma takie oczy, jakby ciągle się dziwił... ;/ :)...
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to niezbyt intymne pytanie, jak co odpowiedz na maila, ale jak sobie kotki poradziły z wyprowadzką domownika? - Pytam, bo u mnie się szykuje też taka... ;/
Czasem też wygląda jakby doznał objawienia bogini Bastet na grzance albo szybie :) Może to przez obwódkę wokół źrenicy w jednym oczku, która wygląda jak oko Saurona :)
UsuńCo do domowych rewolucji... odbiło się to na nich bardzo. Nerwowa atmosfera, wyprowadzka, znika człowiek, znikają przedmioty, rzeczy, ciuchy, pakowanie, pudła, worki. To stresujący czas dla wszystkich. Koty szczególnie cenią sobie stabilność i rutynę a tutaj chaos, nerwowość i zamieszanie. W wielu przypadkach odbija się to również na zdrowiu kota, pojawia się brak apetytu czy sikanie po za kuwetą. Przeżyły to bardzo. Mimo, że starałem się do nich łagodnie przemawiać to kota nie da się oszukać - nasze emocje i myśli nas zdradzają. Minie trochę czasu zanim i ja i one odnajdziemy wewnętrzny spokój. Oczywiście duża w tym jest moja rola by takowy spokój zaprowadzić i zapewnić im komfort psychiczny i przywrócić poczucie bezpieczeństwa. PS Jeśli chcesz to możesz napisać do mnie maila.
Piękne futerka mają Twoje koty i są taaaakie duże:) Eh żeby moja niejadka chciała tak jeść... Jestem ciekawa jak Ty ogarniasz wszystkie 3 futerka? Ja przy jednym kocie mam co robić, ale ja mam kota specjalnej troski- to może trochę inaczej wygląda....
OdpowiedzUsuńCo do futerek to zgoda: są piękne, lśniące, zdrowe i zadbane ale brzuszki to chłopaki wyhodowali za duże. Ciężko całą trójcę ogarnąć bo każde ma inne preferencje. Mefisto mokra karma + mięsko i zero picia, Morfeusz sucha karma + mięsko + woda w każdej postaci, Moira karma dla juniorów + kocie mleczko i kradzione mięsko jak nie widzę :) Do tego fanaberie w stylu kawałki mięsa mają być takiego i takiego kształtu lub wielkości, Mefisto na stole, Morfeusz pod stołem, jeden lubi ciepłe, duże i mokre, drugi zimne, małe i suche, do tego wszystko kradnąca Moira, no i picie z pępka :)
UsuńAle przynajmniej jedzą:) Moja dosyć, że je z ręki to tylko 100g udaje mi się wcisnąć (czasami dosłownie) w kota. Jak przyjechała do mnie z TOZ-u to w ogóle nie jadła z miski, więc zastanawiam się jak ona przeżyła te dwa lata sama.
UsuńNo to rzeczywiście szczególny przypadek. Może to jakiś objaw chorobowy? Ale jak sobie przypomnę to Mefisto też nie chciał jeść z miski. Najpierw zmieniałem miseczki, ich kształty, wielkość, rodzaj ale po wnikliwej obserwacji doszedłem do wniosku, że przeszkadzają mu wibrysy gdy wkładał pyszczek do miseczki. Teraz podaję kotkom karmę na bardziej płaskich tackach i wsuwają jak odkurzacze :)
UsuńMoja kota jest wprawdzie kotem specjalnej troski, ale podsunąłeś dobry pomysł. Dzięki:)
UsuńSpróbuj i daj znać czy podziałało. Czasem proste rozwiązania są najlepsze. Ja uważnie obserwuję swoje koty i gdy widzę zmianę w ich zachowaniu to szukam przyczyny i ją eliminuję. Jak nie pomoże z płaską tacką (używam takich grillowych styropianowych czy coś) to pokombinuj z wielkością miseczki lub z jakiego tworzywa jest zrobiona, np. wiele kotów nie je i nie pije z metalowych miseczek bo nie lubią tego posmaku.
UsuńTeż nie posiadamy metalowych miseczek bo wiedziałam, że maja posmak, kupiłam więc szklane. Próbowałam też na płaskich. Niestety Kota patrzy na mnie z politowaniem - sama sobie z miski jedz. Też uważnie obserwuję swoją kotkę. Dzięki temu wyczułam guzka i szybko z naszą wetką zareagowałyśmy a teraz przyuważyłam, że nie je suchego (nawet tych mikroskopijnych ilości, które podgryzała) i moja intuicja mnie nie zawiodła. Konsultacja w Klinice we Wrocławiu dała ostre zapalenie wątroby, eh....:(
UsuńOj, to niedobre wieści ale nie beznadziejne. Wierzę, że leczenie i odpowiednia dieta pomogą ale wiem też, że leczenie będzie długotrwałe. Piszę na szybko bo czekam tylko jak mój wet otworzy gabinet: malutka dziś popiskuje przy sikaniu, chodzi co chwilę do kuwety by wydusić kropelkę a parę razy nie zdążyła.
UsuńOjej co z Malutką? Co powiedział wet? Mam nadzieję, że to nic poważnego. Złap może siusiu do badania, ale na pewno już o tym pomyślałeś. Koniecznie daj znać. Trzymamy kciuki A&O&K
UsuńZapalenie pęcherza. Dostała wczoraj antybiotyk. Oj, boli sam widok jak się widzi wbijanie igły taką kruszynkę. Odpukać w niemalowaną kuwetę ale nie popiskuje już przy sikaniu, robi normalnie i nie posikuje po mieszkaniu. Na wszelki wypadek jeszcze dziś pójdziemy na kontrolę.
UsuńPS Czekam na wieści od Ciebie dotyczące stanu Twojej łobuziary. Pisz jakie są wyniki, objawy, zalecane leczenie, itp. - wiesz, że interesuje mnie wszystko co związane z kotami włączają w to choroby.
UsuńO u Was same dobre wieści ! Na szczęście !!! Zastanawiam się skąd u takiego maluszka zapalenia pęcherza?
UsuńU nas dzisiaj lepiej. Wrócił dobry nastrój i troszkę chęć do jedzenia. Jak pisałam uważnie obserwuję swojego kota i zauważyłam, że nie je suchego przez 3 dni. Popatrzyłam na dziąsła, które u nas kuleją od kiedy kotka jest u nas i zobaczyłam, że są bardziej czerwone niż zazwyczaj i wpadłam w panikę, ze to może być coś z nerkami. Straciłam swojego ukochanego pierwszego Kota przez PNN (tak trafiłam na Twojego bloga). Poszłam zrobić kontrolne badania: profil nerkowy i wątrobowy (już wcześniej moja kotka miała delikatnie podniesiony ALT). Okazało się, że AST podskoczyło do 361 U/l (norma 20-107 u/l). W związku z tym, że żyjemy na kredyt, moja wetka zaleciła biopsję wątroby. Z dnia na dzień popędziliśmy do Wrocławia na Uniwerek do specjalistki od USG. Okazało się, że narządy wewnętrzne: wątroba, trzustka, nerki w porządku. Biopsja na szczęście nas minęła. Tak zrobiliśmy pełne badania krwi i okazało się, że ALT w ciągu doby urosło z 361 do 615 U/l !!!!!!! Na szczęście ASP tylko (ale też urosło) 135 U/l (przy normie 6-44 U/l), bilirubina i fosfataza zasadowa delikatnie podwyższona. Diagnoza, nie mamy żółtaczki tylko (dla nas tylko - bo groziły nam przerzuty) bakteryjne zapalenie wątroby. Leczenie powinno być za pomocą : sterydu, antybiotyki i tabletek wspomagających funkcje wątroby i dieta. U nas niestety sterydy odpadają z powodu niskich leukocytów (tylko 3000 przy systematycznym podawaniu Bioimmunexu na wspomaganie odporności), więc mamy 8 dni 2 x dzienni po 1 tabletce synergalu i pół tabletki dziennie zentonilu + dieta (może być wołowinka, parzony indyk i kurczak lub puszki lekkostrawne). Za dwa tygodnie kontrola. Mam tylko nadzieję, że uda się dojść do ładu z tym wszystkim na antybiotyku.
Pozdrawiamy A&O&K
Malutkiej już lepiej, tzn. nie widzę już problemów z sikaniem ale na wszelki wypadek kontynuujemy antybiotyk (jutro trzecia dawka). Też nie mam pojęcia skąd u niej zapalenie. Jest za młoda by miała "te kobiece sprawy", na zewnątrz nie wychodzi, w domu cieplutko, przeciągów nie ma, byłą odrobaczana i szczepiona. Wiesz, to były bezdomniak, porzucony w wieku kilku tygodni, z małą odpornością, z pewnością jest podatna na infekcje i przeziębienia. Do tego stres wyrzutka, nowego otoczenia, udomowienia, odsadzenia od matki, itp. Mam tylko nadzieję, że to takie drobne zawirowanie i że jej książeczka zdrowia nie będzie wielką i nie kończącą się księgą jak u Mefisto.
UsuńDzięki za wyczerpujące informacje. Ja dokładnie zgłębiam kocie tematy więc zawsze pytam, czytam, poszukuję informacji na różne (również tak niemiłe jak choróbska) tematy. Oczywiście, wolę by wiedza na temat chorób nigdy mi się nie przydała i by moje koty były zawsze zdrowe ale to czego się dowiem zostaje na zawsze jako skarbnica wiedzy wszelakiej.
Gorąco Cię ściskamy, oczywiście trzymamy kciuki i prosimy byś dawała znać o wynikach leczenia i stanu Twej przyjaciółki.
Co do odporności Twojej Małej to może by podawać Bioimmunex? Ja kupuję psi i dzielę kapsułkę na dwie części - wychodzi ekonomiczniej.
UsuńPozdrawiamy
Będę dziś u weta z Malutką to popytam ale obawiam się, że kapsułka u niej nie przejdzie - może będzie ten specyfik lub podobny np. w paście.
UsuńPrzemku tą kapsułkę na szczęście się otwiera i można podzielić na pół. Pisałam dlatego o psim Bioimmunexie bo jest o wadze 20 mg koci ma tylko 10g. Więc psi się bardziej opłaca.
UsuńPozdrawiamy
A&O&K
Ok, wezmę to pod uwagę. Kurcze, nie skonsultowałem tego z wetem bo zrobiło się zamieszanie jak tam byłem. Wbiegł mój znajomy, którego kot spadł z trzeciego piętra a mój wet nie mógł się nim zająć, bo jest świeżo po operacji kręgosłupa, więc woziłem tamtego kota od lecznicy do lecznicy bo wszyscy zrobili sobie długi weekend. Swoją drogą ten znajomy to też jakiś nie pociumany: kot spał mu z okna tydzień temu, nie je, nie rusza się a ten po tygodniu do weterynarza dopiero idzie "się spytać".
UsuńOjej Ty to masz nerwy !!!! A swoją drogą to kolegę bym udusiła!!!! Mógł chociaż do Ciebie zadzwonić! Czy udało Wam się kogoś znaleźć? Co z kotem? A jak Twoje Kotowate?
UsuńPozdrawiamy A&O&K
Objeździłem całe miasto. Większość lecznic była zamknięta bo długi weekend. A te co były otwarte to jakaś pomyłka. Wyobraź sobie gabinet bez sprzętu, bez możliwości zrobienia rtg, usg, czy morfologii. Nerwy mi puściły i kilku wetów usłyszało ode mnie wiele słów powszechnie uznawanych za obraźliwe. Pytam takiego jednego z drugim: na jakiej podstawie konowale jeden możesz stwierdzić czy coś jest załamane, pęknięte, czy nie ma obrażeń wewnętrznych nie robiąc choćby prześwietlenia? A ten, że może dać coś na znieczulenie i wyciąga rękę po 100 zł!!!! Oczywiście nie omieszkałem odpowiedzieć, że ja zupełnie za darmo mogę mu udzielić konsultacji stomatologicznej, której będzie potrzebował bo mnie nerw bierze na takiego wyłudzacza i niekompetentnego palanta. Wróciliśmy do mojego weta, który zajął się kotem choć nie powinien. Jutro będę z Moirą na ostatnim antybiotyku to dowiem się co z tamtym "desantowcem bez spadochronu".
UsuńI tak masz stalowe nerwy!!! Ja jestem niezwykle niepotykanie spokojny człowiek, ale jeżeli chodzi o zwierzęta i moje dziecko to jestem jak wściekła lwica (dosłownie). Też o mało kiedyś nie pobiłam się z wetem. Tak, masz rację weci niekiedy tylko umieją zastrzyki robić i to niekoniecznie! Pamiętam jak mój pierwszy Kot zachorował na PNN to zaczęło się standardowe leczenie. Dobrze tylko, że jak przynosiłam jakieś nowe rozwiązania to starali się z nich korzystać i pogłębiać swoją wiedzę (poznali wtedy aranesp, azodyl). Przynajmniej nie oponowali. Wiem że są tacy weci, że dosyć, że nic nie umieją to jeszcze za drzwi wyrzucają. Zapytaj swojego weta o to na odporność i koniecznie o dawkę. Czekamy na (mam nadzieję) na dobre wieści o "desantowcu bez spadochronu".
UsuńHej. Kot desantowiec ma połamaną miednicę w takim miejscu, że niemożliwa jest interwencja chirurgiczna, drutowanie czy unieruchomienie. Nie jest aż tak źle jak to brzmi, wnętrzności ma cała a złamania muszą się zrosnąć same. Jest pod opieką mego weta więc za kilka tygodni powinien już kicać.
UsuńO to super wieści!!! Czy musi być unieruchomiony w klatce? A swoją drogą kolega powinien po uszach dostać:)
UsuńPomiziaj od nas swoje M&M&M
Niekoniecznie klatka, bo sam z siebie mało ruchliwy jest teraz z powodu złamania. A co do kolegi... echhhh... trzecie piętro, żadnej siatki, kot wyleguje się na parapecie, przez sen obraca się na bok i fik! To taki typ, który nawet po takim zdarzeniu będzie farmazony opowiadał, że kot zawsze spada na cztery łapy i że zawsze leży na tym parapecie a tu taki przypadek niespodziewany. Wielu na prawdę nie zasługuje by posiadać jakiekolwiek zwierzę. PS Trójca wymiziana mimo focha chłopaków na mnie za Malutką :)
UsuńTak, masz rację, wielu ludzi nie zasługuje na to by mieć przywilej posiadania jakiegokolwiek zwierzęcia. Miejmy nadzieję, że kot kolegi okaże się większym rozsądkiem niż jego właściciel... eh
UsuńMy w poniedziałek wybieramy się do weta na badania kontrolne. Trzymajcie za nas kciuki i łapki.
Chłopakom na pewno niedługo przejdzie.. przecież wiedzą, że ich kochasz:)
Przeraża mnie widok balansujących kotów gdzieś na parapecie albo balkonie na wysokim piętrze bez zabezpieczenia. To chwila nieuwagi, albo nierozważny skok za ptaszkiem, ześlizgnięcie łapki... Najgorsze jest to, że nawet taki wypadek niczego takich ludzi nie nauczy.
UsuńTrzymamy kciuki za pozytywny wynik badań. To bardzo dobrze, że chodzisz kontrolnie bo wielu to zaniedbuje i udaje się do lecznicy, gdy coś się dzieje a czasem jest to już za późno...
Niestety nie mam dobrych wieści. Wyniki poszybowały w górę. Wetka zdecydowała się na biopsję:( Czekamy na wyniki do jutra rana i dalsze ustalenie leczenia. Martwię się bardzo. Gołym okiem na USG nie była widać żadnych zmian, jednak biopsja cienkoigłowa pokaże co to jest łącznie z tym jakie to zapalenie - mam nadzieję, ze to tylko to:(
UsuńOj, liczyłem na lepsze wieści. Ale może nie jest wcale tak źle. Bez wyników biopsji nie będziemy spekulować. Czy biopsję wykonuje się w znieczuleniu? Skąd będzie pobierana tkanka? Z tego guzka co wyczułaś, o którym pisałaś dużo wcześniej?
UsuńHej! Biopsja była pobierana z wątroby bo wyniki nam urosły. Zazwyczaj biopsję robi się bez znieczulenia, ale moja kota jest nerwowa i wetka robiła w 5 minutowym znieczuleniu. Oczywiście po sprawdzeniu parametrów nerkowych i serca (inaczej bym nie pozwoliła znieczulić kota). Później kota dostała wybudzacz i została przepłukana kroplówką. Mam wyniki - na szczęście nie ma zmian nowotworowych ale mamy delikatne zwyrodnienie i pojedyncze nacieczenia tłuszczowe. Czyli leki i dieta ciąg dalszy.
UsuńHej, hej. Ciekawi mnie co jest przyczyną tych nacieczeń? Choroba zakaźna, niedożywienie i brak witamin, zatrucie? Biorąc pod uwagę Twe obawy o nowotwór to i tak "lepsze" wieści. Najważniejsze, że nie jest to beznadziejny przypadek. Trzymamy więc kciuki za leczenie.
UsuńPrzyczyną nacieczeń mogły być czasy, gdy kotka była wolnożyjąca i niedożywiona, bo u mnie żadnych chorób zakaźnych ani zatruć nie przechodziła. Na szczęście są to tylko pojedyncze komórki. Niestety bez sterydu się nie obeszło. Mamy 1/2 tabletki encortolonu raz dziennie, heparegenu też 1/2 tabletki dziennie i enrobioflox 1tabletki raz dziennie. Kontrola za 3 tygodnie i mam nadzieję, że leczenie przyniesie znaczną poprawę. Czy chłopaki już się mnie gniewają na Ciebie? Pomiziaj od nas wszystkie kociambry no i pozdrowienia dla Ciebie:)
UsuńA&O&K
Całkiem możliwe, że to niedożywienie, awitaminoza. Mefisto leczyłem prawie rok z różnych przypadłości z okresu zanim trafił do mnie a i tak wciąż jest kotem o podwyższonym ryzyku. Tak czy siak, mimo że to wciąż nic dobrego ale pewnie trochę Ci ulżyło bo jest możliwość skutecznego leczenia. Co do moich chłopaków: Moira rządzi i to wpływa na ich focha. Jest wszędobylska i niechcący odbiera im zabawę. Troszkę dzisiaj cieplej więc zabieram chłopaków na spacer aby ich udobruchać2y333333333333336y777777777777777 ... <--- to ostatnie to komentarz od Moiry, która łazi mi po klawiaturze :))))
UsuńMam nadzieję, że się z tego wykaraskamy. Na razie po encortolonie polepszył jej się apetyt. Może choć troszkę przytyje. O! spacerek - będą pewnie jakieś nowe super zdjęcia:) No tak Mojra, Mojra - ona jak mały ptyś wszędzie włazi i jest absorbująca. Mam nadzieję, że chłopaki zadowoleni ze spacerku. A komentarz od Mojry po prostu rewelacyjny :)
UsuńŚwięty Przemysław, jak bym cyk cyk ;-) ale prawda jest taka, że dla naszych futerek zrobimy wszystko! Ostatnio nie miałam gdzie spać, bo moje kicie zaanektowały łóżko w sypialni, a przecież nie będę ich przeganiać, skoro tak słodko sobie spały ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Wrocławia
Beata
Święty to może wtedy gdy rzucę palenie :) Dwadzieścia kilka lat nawet nie palenia tylko jarania jak smok. Nie chcę zatruwać kotów ale rzucanie ewidentnie mi nie idzie. Mam elektronicznego, to może uda mi się przynajmniej przerzucić na taki dla tych łobuziaków.
UsuńCo do spania i aneksji łóżka to nie wiem czy pamiętasz:
http://baldricksclaw.blogspot.com/2012/01/jak-sobie-poscielisz-tak-sie-wyspia.html
:)))
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń