czwartek, 10 maja 2012

Latryna

Dotarła do nas moda na naukę korzystania kotów z ludzkiej toalety. Pojawiły się zestawy (nakładki) do zamontowania na naszych ubikacjach, filmiki instruktażowe pokazujące jak w kilku prostych krokach nauczyć kota tej sztuczki. Wynalazek, owszem, ciekawy, ale pozwolę sobie na kilka sceptycznych uwag i wydaje mi się   zdroworozsądkowe podejście do sprawy.

Wprawdzie Mefisto uwielbia zaglądać do ubikacji, lubi jak spuszczam wodę, ogląda tworzące wtedy się wiry pochłaniające paproszki z takim zafascynowaniem, jakby był świadkiem cudu jakiegoś lub oglądał specjalny koci telewizyjny super show. Nie potrzeba milionów dolarów na produkcję czy zatrudnienia Leonardo Di Caprio, by nasz kotek obejrzał widowiskowe zatonięcie Titanica... Wystarczy zjeść wcześniej solidny obiad.



Ale...

Mimo, że bardzo kochamy koty, to uważam, że są pewne obszary intymności, które powinniśmy oddzielić nasz od kociego świata, zarezerwować tylko dla siebie. Jednym z nich jest według mnie np. jedzenie przez koty z naszego talerza. Nam to może nie przeszkadzać (Och, ileż razy przyłapałem się na tym, że zamiast opierniczyć Mefisto, że pałaszuje coś z mojego talerza, to się na niego gapiłem, głaskałem i gadałem "mój ty głodomorku"). Wiadomo, jak każde zwierze, również nasz kot nosi na sobie i w sobie różne zarazki. To, że my "ciumkamy" swojego sierściucha, śpimy z nim lub pozwalamy na wylizanie czegoś z naszego talerza, to jeśli już na to pozwalamy, to jest to nasz wybór i nasze ryzyko. Ale nie bądźmy fanatykami. Innym, np. naszym gościom, może to przeszkadzać bardzo. Nie wszyscy kochają koty, nie każdy sobie życzy takich sytuacji.  Podobnie jest z korzystaniem ze wspólnej toalety.

W materiałach reklamowych podkreśla się, jakie to jest super higieniczne rozwiązanie. Nie zgadzam się. Nie widzę nic higienicznego w tym, gdy siada się gołym tyłkiem na desce, na której wcześniej wypróżniał się kot. Tu również trzeba pomyśleć o odczuciach naszych znajomych/gości. Zauważyliście pewnie, jak nasze koty kręcą się w kuwecie, zanim zrobią co trzeba, dreptają, grzebią, kręcą się wkółko. Często, mimo sporych rozmiarów kuwety, zdarza się, że kupa nie trafi tam gdzie trzeba, spadnie obok, rozsmaruje się na ścianie, na brzegach kuwety. Jakkolwiek to brzmi, tak zdarza się czasem i już. Nie spodziewamy się chyba, że w przypadku korzystania z naszego wucetu, nagle kot zyska celność snajpera i nie puści kleksa tam gdzie nie trzeba! Każdemu kotu zdarzyć się może również jakiś okres w życiu, gdy dostanie długotrwałej biegunki. Każdy kto sprzątał takie smrodliwe niespodziewajki wie jakie to kłopotliwe. Nie wiem co tu jest higienicznego w  ścieraniu z naszej deski klozetowej rozciapanego placka, gdy najzwyczajniej czyściej można to wygrzebać łopatką z kuwety - tym bardziej, że jest już zastygnięte i obtoczone w żwirku.

Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której w tym samym czasie "przyciśnie" Was i Waszego kota. Albo, gdy przyjdą goście, któregoś z nich złapie nagła potrzeba, wchodzi do łazienki/ubikacji a tam kot stawiający klocka na desce! Fajnie, że pojawiają się różne wynalazki ułatwiające nam życie. Ale tu pojawia się pytanie: kochamy koty, tak? Ale jak wiele rzeczy robimy nie z miłości do nich, tylko ze swojej wygody, zwykłego egoistycznego i samolubnego lenistwa. Można przecież skonstruować automat do głaskania kota. Albo jeszcze lepiej, automat głaszczący sztucznego kota, którego można wyłączyć i wyłączyć pilotem na baterie.

Załatwianie potrzeb fizjologicznych to nie tylko sprawa intymności naszej, ale również kotów. Większość kotów, tak jak ludzi, podczas załatwiania swoich potrzeb ceni sobie prywatność. Zarówno koty jak i my wolimy korzystać z kuwety, która znajduje się w cichym, ustronnym miejscu. Tam po prostu czujemy się bezpiecznie i bardziej komfortowo.

To trochę tak, jak z krytymi kuwetami. Dużo ludzi kupuje je dlatego, bo irytuje ich rozrzucanie żwirku przez grzebiące w nim koty. A to rzeczywiście tak strasznie pracochłonne, chwycić szczotkę i pozamiatać?  Kryte kuwety tak naprawdę są przeciwne naturalnym kocim instynktom. Instynkt przetrwania podpowiada kotu, że należy unikać wchodzenia do małych pomieszczeń z tylko jedną drogą ucieczki.

Również odruch zagrzebywania odchodów jest zupełnie naturalny - fakt, jedne koty są bardziej "porządne" inne mniej przy tej czynności i trzeba się z tym pogodzić. Jest to cecha, którą koty odziedziczyły po swoich dzikich przodkach. W środowisku naturalnym zakopywały one swoje odchody, aby m. in. ukrycia swojej obecności przed drapieżnikami. Jest to właściwość, którą wykazują kocięta już po kilku tygodniach od narodzin. Wiadomo, koty domowe nie są narażone na ataki drapieżników. Ale jest to instynkt - potrzeba tkwiąca w kociej naturze.

Dlaczego więc mamy ten instynkt zabijać? Czy już nie dosyć ograniczeń wprowadziliśmy udomawiając koty? Czy zachowanie w czystości starej, dobrej i sprawdzonej kuwety ze żwirkiem, jest dla Was aż takim utrapieniem? Jeśli dla kogoś jest, to może niech się w ogóle zastanowi, czy powinien mieć jakiekolwiek zwierzę pod swoją opieką.

Może to brutalne co tu napisałem i wielu to obruszy, ale tak właśnie myślę. Dlaczego? A choćby dlatego, że dla wygodnictwa ludzie potrafią bardzo skrzywdzić zwierzęta, które tak ponoć kochają. Zwierzę nie jest przedmiotem ani zabawką, a jak obserwuję wielu innych kociarzy, to tak niestety to postrzegam. Chcemy czystości w toalecie, a nie chce nam się sprzątać żwirku i kupujemy zestaw do korzystania z klopa. Złości nas, że kot drapie meble? Właśnie... mam nadzieję, że nigdy nie dotrze do nas kolejna moda - powszechne u durnowatych amerykańców operacyjne usuwanie kocich pazurów!!!

PS. Sprzątanie kociej kuwety uspokaja mnie :) Siedzę na stołeczku i sobie grzebię łopatką :)

25 komentarzy:

  1. :-)))
    Jak Ty już coś napiszesz ,
    to mimo woli się roześmieję.
    Twoje rozważania działają na wyobraźnię.

    Masz rację, wybór należy do nas ,
    co chcemy i jak chcemy :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie uspokaja sprzątanie kuwety zawsze - byle nie rano. Rano wstaje ( 3 koty )nic mi się nie chce a tu ....... ech. Pózniej robię to automatycznie i jest ok. Z talerza koty moje jeszcze jakoś nie probowały ale jeśli to póżniej umyłabym talerz - jeśli chodzi o kibelek
    - tak dostałam do testowania Wc Kici - ale jakoś nic z tego nie wychodzi Cebula woli robić do kuwety - myślę że jakbym miała małego kotka to pewnie by się nauczył . A - wiesz - deskę można umyć - żaden problem . Meble - no ja wiedziałam że jak będe miała kota to będzie drapał i pogodziłam się z tym - chociaż moje 2 koty drapią tylko w koszyki wiklinowe - to nie problem - Cebula za to drapie kanapę - niedawno kupiona - trochę mnie to wkurza - no ale bardziej kocham kota niż kanape

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja matka ma bardzo podobne zdanie na ten temat :)

    Ja sie z tym kłócić nie zamierzam, bo rozumiem i takie podejście, acz muszę uwagę wtracić.

    Na pytanie Czy zachowanie w czystości starej, dobrej i sprawdzonej kuwety ze żwirkiem, jest dla Was aż takim utrapieniem?

    Ja odpowiem tak. Mam małe miszkanie, kilka kuwet przez ktore skacze (ale to jeszcze da rade przebolec) i o ile przy jednym czy dwóch a nawet trzech kotach to utrzymanie czystosci w kuwetach nie byla az tak strasznym problemem o tyle przy dwoch zdrowych i dwoch chorych zaczyna byc. Jestem pedantka i sprzatam milion razy dziennie, poki cokolwiek wydaje mi sie brudne nie poloze sie spokojnie spac, a i tak kuwety bez przerwy (glownie przez Sancheza bo on sie zalatwia przez te nerki co 15 minut) sa zawalone... nie wszystkie koty sa zadowolone z korzystania z brudnej kuwety..co oznacza w praktyce ze co jakis czas mam meble w kocim moczu.

    Tak wiec tak!! Czasami to jest problem i czy to znaczy ze powinnam sie pozbyc wszystkich zwierzakow, albo przestac byc DT? Bardzo chetnie bo nie raz mam juz dosyc i nie mam sily...ale jak przestane to kto nastepnym razem przygarnie takiego Bezika czy Sancheza?

    A.. no i pewnie ze korzystac z toalety beda (albo i nie.. zobaczymy) dla mojej wygody, ale na sile ich tam pchac nie bede, nie beda chcialy sie nauczyc to sie nie naucza - to koty zmusić sie nie da:)

    Całej reszty sie nie czepiam, bo jest ok :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to i ja swoje 5 groszy tutaj włożę ;) co do higieniczności kotów załatwiania się w toalecie, gdyż moje oba koty już to robią do miesiąca bez nakładki.
    Odkąd już samodzielnie się załatwiają - toaleta jest czystsza niż po wizycie któregoś z moich chłopaków, a mam ich 3. Koty jeszcze nigdy mi nie zabrudziły deski ani wkoło sedesu, również nigdy nie widziałam śladu koloru żółci moczu na ściereczkach domestosa, natomiast panowie jak to panowie - mają zwyczaj siusiać na stojąco nie bacząc na to, że z wysokości odrobiny moczu bryzgają nie tylko na muszlę klozetową, ale i na kafle ściany przy sedesie.
    W naszym kraju mężczyźni nie mają w zwyczaju sikać na siedząco jak np. jest to przyjęte w Niemczech (przynajmniej w części zachodniej Niemiec) - tam nie jest to uważane za mało męskie, wręcz przeciwnie - większość panów, jeśli nie ma w łazience pisuaru, to w toalecie siada na deskę. W Polsce mężczyzna sika na stojąco, praktycznie nigdy nie wyciera sedesu, a już naprawdę rzadko myje podłogi i ściany łazienki.
    Jeśli po załatwieniu się kota ściereczka pozostaje czysta, to po załatwieniu się mężczyzny ściereczka zbiera żółty osad z drobin moczu.
    Jeśli miałabym wybierać z kim dzielić toaletę, to wolę ją dzielić z kotem niż z facetem. Niestety, muszę dzielić ją z trzema facetami i nawet moja walka z nimi o zachowanie minimum higieny często kończy się fiaskiem. Pamiętają o czystości po obsztorcowaniu ich, potem i tak cichcem olewają to co mówię.
    Trudno, jakoś to toleruję, co prawda ciężko, ale zawsze się pocieszam, że dwóch z trzech kiedyś się pozbędę z domu i może skoro odporni byli na wiedzę tłoczoną w domu, to dziewczyna/narzeczona/żona się ostrzej za każdego z nich zabierze - o ile też będzie jej to przeszkadzało jak mnie. ;)))) Jak to się mówi - miłość robi cuda ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja to najbardziej się obawiam, że mój Tymek zacząłby też wodę po sobie spuszczać... I że by mu się to spodobało... Mój portfel mógłby tego nie wytrzymać... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny tekst:)
    Moja poprzednia kota robiła siku do dziurki od wanny i było to, nie powiem bardzo wygodne. Ale nikt jej tego nie uczył, tylko sama to wykombinowała na zasadzie obserwacji, bo uwielbiała się przyglądać kiedy ktoś brał kąpiel. Wiele kotów w ten sposób załatwia się do toalety właśnie obserwując swoich właścicieli.
    Nie uważam, żeby w zestawach do nauki załatwia się kotów kibelka było coś złego, byle tylko nie przymuszać kota do tego siłą. Jakby nie było żwirek w przyrodzie też nie występuje a używamy go ;))
    W pewnych domach pewne rzeczy są koniecznie. Ja np. muszę mieć krytą kuwetę, bo okazało się, że mój pies (smakosz jeden!) gustuje w kocich odchodach... Zresztą Lucek korzysta z takiej kuwety od małego i nie sądzę, żeby zadaszenie mu przeszkadzało, wręcz ma zapewnioną intymność;)
    Pazurów kotom nie wyrywamy, ale obcinamy. Podnieść rękę kto nie obcina pazurków swoim futrom! Ja swojemu obcinam, bo dla Lucka ręce i nogi to groźne stworzenia, które absolutnie trzeba zaatakować przy użyciu pazurów! Non stop podrapane ręce były nie do zniesienia.
    Można by dywagować na ten temat dłuugo.
    Ale najważniejsze: primum non nocere i nic na siłę ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, dodam jeszcze, że mi z lenistwa nie chce się uczyć kota korzystać z toalety, a grzebanie łopatką to takie wspomnienie dzieciństwa.. ;)

      Usuń
  7. To ja też swoje trzy grosze powiem ;)
    Super tekst napisałeś ;))
    Ale nie popadajmy w skrajności . Jak komuś pasuje żeby kot robił do WC to super -byle kotkowi też to się podobało ;)
    Ja też wolę kuwetę . Potrafię w nocy z zamkniętymi oczami posprzątać;)))
    Wkurza mnie tylko jak coś grubszego któryś robi akurat w momencie kiedy jem ze smakiem -śniadanko,obiad czy też cokolwiek innego ! To jakaś zmowa czy co ? ;)
    No i tak długo mieszają w tej kuwecie dopóki nie wpadnę i nie zabiorę urobku ;))
    Opowiem Ci jeszcze króciutką historyjkę ...
    Jakieś 30 lat temu koleżanka miała rudego kocurka. Któregoś razu jak u niej byłam ,zawołała mnie i przez drzwi do łazienki pokazała, jak jej kot akurat załatwia się do WC ! Nikt go nie uczył .On podejrzał jak robią to duzi :))

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurcze! Nie przypuszczałem, że ten tekst wzbudzi aż tyle emocji :) Dziękuję za wszystkie komentarze, wszystkie przeczytałem z wielką uwagą. Wiem, że akurat teraz niektóre z Was jesteście na etapie testowania tego wynalazka. Ale proszę byście nie odbierały tego jako przytyk do siebie. Napisałem ten tekst nie z chęci czepialstwa, bom nie "czepias" ani "kłótas", tylko po prostu tak jak ja to czuję i co mi podpowiada moja chęć zbadania zjawiska nie od strony konsumenta ale no nie wiem człeka dociekliwego. Taki jestem i już :)

    Aaaa, tak w sekrecie Wam powiem, że prawdopodobnie te całe moje dywagacje to jak sanki na lato, bo czuję, że Mefisto i tak sam zacznie korzystać z mojego "tronu" i to bez pomocy tego wynalazka. Jest zafascynowany tym co tam robię, czy to "bawię się w strażaka" czy z wysiłkiem majstruję czekoladowe konstrukcje. Śmieszne to bardzo jak koniecznie musi zajrzeć akurat w trakcie mojej "akcji", przepycha się na grandę. A ja ciszy potrzebuję, skupienia, w końcu to moja Świątynia Dumania! Jest świetnym obserwatorem i wszystkiego bardzo szybko się uczy i po prostu czuję, że gdyby zostawił deskę podniesioną, to będę miał samozałatwiającego się kota na moim kurde tronie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz:) Kontrowersyjne teksty piszesz to masz !:)

      I tak wszyscy lubią Twoje teksty.. gdyby mi z taką łatwoscią pisanie przychodziło to bym ksiazki pisała ;)

      Usuń
    2. Aaaaa, bo ja zawsze sikam pod wiatr :)

      hah, dzięki za uznanie, ale gdybym się już porwał na większe dzieło, któż by te moje wypociny strawił :)

      Usuń
  9. Po paru testach z uczeniem kota: kot mając do wyboru swoją starą kochaną kuwetę oraz moją toaletę, korzysta z obu tych rozwiązań w równym stopniu. Więc teraz raczej mu to nie robi różnicy (ale z nauką nie było łatwo). Za to odkrył ze muszli nie musi zakopywać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś zdarzyło się, że Mefisto nie trafił do kuwety, tylko obok, ale odruch zakopywania jest tak głęboko zakorzeniony, że próbował rozgrzebać płytki podłogowe w łazience, by ukryć swego śmierdzioszka :)

      Usuń
  10. Tekst świetny - przeczytałam obie wersje i tylko co do jednego mam pewne obiekcje: raczej ciężko porównywać naukę załatwiania się do toalety z zabiegiem usuwania/wyrywania pazurów z łap. O ile pierwsze to droga przez mękę raczej dla właściciela, o tyle drugie to po prostu barbarzyństwo.
    Rzeczywiście nauka korzystania z WC jest powodowana naszymi, ludzkimi potrzebami jednak czy to takie złe? Jeśli można (i tu należy podkreślić JEŚLI) to czemu nie? Kota do niczego nie da się zmusić, a od pełnej naturalności kot domowy odszedł tak daleko, że ho-ho. Je SUCHE jedzenie, z MISEK, pije wodę najczęściej przefiltrowaną, jest czesany, prany i mieszka pod dachem! Na szczęście kot jakoś dał radę się przystosować nie tracąc swojego "ja", dlatego mam nadzieję, że moje futra spróbują zaakceptować nowy szalony pomysł swojej dużej.
    Nie zmienia to oczywiście faktu, że nie każdemu się musi taki pomysł podobać. Kot jest zwierzęciem o tyle wyjątkowym, że rzadko spotyka się dwa domu, w których jest on tak samo traktowany. Ile typów ludzi tyle podejść. Jak dla mnie o ile kotu to nie szkodzi to Duzi mogą przekonywać swojego "małego bożka" do czego chcą. W końcu o tym czy ich posłucha i tak zdecyduje kot :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jasne, że nauka korzystania z toalety a usuwanie pazurów to dwa skrajne przypadki. Wspomniałem o tym w kontekście mody, oraz dlatego, że "fachowcy" są w stanie udowodnić wszystko, jeśli im się za to zapłaci.

    Zatrudnieni weterynarze/koci behawioryści będą tak samo udowadniać, że wckici, wykorzystuje naturalny instynkt kotów do zagrzebywania odchodów jak i że poprzez usunięcie pazurów zaniknie instynkt drapania!
    Pomijając to, że w tym drugim przypadku to zwykłe, egoistyczne sk..syństwo i barbarzyństwo, to zarówno w jednym jak i drugim przykładzie rodzi się pytanie:

    Skoro naturalnym instynktem kota jest zagrzebywanie odchodów, drapanie i inne zachowania, to po co i dlaczego ten instynkt zabijać????

    Rozumiem, że testujecie ten wynalazek i jak to się mówi "darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby", ani nie wypada krytykować otrzymanego prezentu. Oczywiście, ja nie mam monopolu na jedynie słuszną prawdę. Przedstawiłem swój punkt widzenia i nadal go podtrzymuję. Nie kupuję ani tego produktu ani idei, która mu przyświeca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok - zabija naturalny koci instynkt, ale z drugiej strony podawanie kotom suchego/mokrego jedzenia też zabija naturalny koci instynkt łowczy, a jakoś nie biegniemy do zoologicznego po myszki, a tak dla kota byłoby nie tylko naturalniej ale i zdrowiej! (Myszy mają składniki, którym karmom nawet świetnym często brakuje).
      Co do samego wynalazku to już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem sprowadzenia sobie tego wymysłu ze stanów.
      A co do testowania to nie polega ono jedynie na zachwalaniu, ale właśnie również na wyszukiwaniu słabych punktów - nie jest to sam miód.

      Usuń
    2. Świat i życie są dlatego taki piękne, że różnorodne i możemy sobie podyskutować przedstawiając różne wizje. No, chyba że o polityce lub religii, ooo to wtedy kosa na całego :)

      Usuń
    3. Uzupełnieniem mojej "wizji" jest najnowszy post "O latrynie słów jeszcze kilka", zapraszam: http://baldricksclaw.blogspot.com/2012/05/o-latrynie-jeszcze-sow-kilka.html

      Usuń
    4. A ja bym z chęcią z tobą i o polityce, i o religii pogadała :) Ciekawie mogłoby być :D

      Usuń
    5. Aaaaa to miło :) Tak siąść na brzegu kuwety, niczym na plaży słonecznej i piaszczystej i snuć dysputy te mądre i te zupełnie niemądre do bladego świtu :)

      Usuń
  12. hm...a ja sie w pelni zgadzam ze wszystkim...prócz jednego - jak sam napisales-koty potrzebuja intymności...kryta kuweta im ją zapewnia.Moje majac do wyboru kryta i odkrytą zawsze wybierają krytą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim by raczej nie przypasowała, no chyba, że była wielkości mega XXL :) Dla moich kocurów to cały rytuał, obchodzenie kuwety dookoła, podsypywanie żwirku z różnych stron, przesypywanie żwirku z jednej kuwety do drugiej :)

      Usuń
  13. hehe-fakt-kuwete mają sporą:), ale rytuał jest jak najbardziej. Grzebią w niej bardzo głęboko, zakopują, chwilę się kręcą i...wycierają łapki o ścianki kuwety (:/) jak probowalam im dawac odkryta bo musialam polowac na siuski do weta to ani myslaly robic. wchodzily, grzebaly troche i wychodzily, jak zaslonilam momentalnie weszly i zrobily co trzeba...ot widac kazdy kot jest inny...:D (Chociaż powiem ci ze się cieszę, że lubią tą zakrytą-zawsze to mniej żwirku w mieszkaniu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, trochę żwirku w mieszkaniu i od razu wielkie halo :) Plażowo za to, boso po żwirku, jak na urlopie jakimś a bez ruszania się z domu :)

      Usuń