Zacznijmy od kotów bo one są tu przecież najważniejsze prawda? Oczywiście pełniły rolę zarówno honorowych gości jak i gospodarzy.
To był bardzo sympatyczny i miły wieczór. Był czas zarówno na radosne pogaduchy jak i wyjaśnienie zaległych waśni, które mam nadzieję Mefisto z Morfeuszem zostawili za sobą i puścili już w niepamięć.
Na pierwszy ogień poszła najnowsza w mojej kolekcji gra Strife, która wprawdzie jest grą dwuosobową ale rozegraliśmy ją w formie turnieju tak by cała czwórka uczestników mogła wziąć udział w zabawie. Muszę wyznać, że w finale poniosłem sromotną porażkę z Anią, która jest nowicjuszką i pierwszy raz grała w Strife... O tej grze, jej zasadach i wrażeniach z rozgrywki napiszę bliżej w którymś z kolejnych wpisów na blogu.
Karcianki i planszówki są dobrym pomysłem na imprezy. Są ciekawym urozmaiceniem spotkań i jeżeli uczestnicy mają dystans do siebie i poczucie humoru to choć w grach przeważnie istnieje element rywalizacji i każdy chciałby wygrać to przede wszystkim dają one dużo zabawy i powodują, że impreza nie musi być kolejną nasiadówką czy popijawą. Turniej Strife tak rozochocił naszych gości, że rozegraliśmy jeszcze partyjkę zimowej edycji Carcassonne, o której pisałem tutaj>>>.
Nie wiem czy pamiętacie ale podczas ubiegłorocznego Sylwestra ("Sylwester pod piracką banderą" >>>) złożyliśmy postanowienia i życzenia noworoczne, które najpierw starannie wykaligrafowaliśmy piórem, wsadziliśmy do koperty a tę zalakowaliśmy i wrzuciliśmy do starej skrzynki pocztowej, która... wisi u mnie w mieszkaniu :)
Podczas tej sylwestrowej nocy przyszedł czas na wyjęcie koperty...
... i sprawdzenie co nam przez ten rok... nie wyszło :)
Niespełnionych życzeń czy planowanych a nie zrealizowanych postanowień raczej nie powinno się wypowiadać na głos. Dość powiedzieć, że z ubiegłorocznych spełniło się tylko jedno... Rok temu napisałem, że pragnę aby przyszły rok móc rozpocząć w tym samym lub nawet powiększonym składzie... I tak też się stało: pół roku temu pojawiła się, podbiła nasze serca i zamieszkała z nami Moira dołączając do Mefisto i Morfeusza a na Sylwestra przyjęli nasze zaproszenie Jarek i Ania.
Jako, że nie wszystkie postanowienia udało nam się zrealizować a hańbą na honorze byłoby puszczenie ich w niepamięć czy traktowanie jako niebyłe, postanowiliśmy z Lui dołożyć wszelkich starań by wypełnić je w tym roku... dopisując kolejne. Nasi goście również włączyli się w zabawę w magiczne koperty a atmosfera w pokoju zgęstniała od unoszących się nad naszymi głowami myśli, które przelewaliśmy na papier...
Koperty jak profesjonalny skryba zalakowała Lui...
... a te uroczyście wrzuciliśmy do naszej kapsuły czasu by wyciągnąć je i przeczytać ich zawartość za rok...
Jak Sylwester, to oczywiście szampan... taki najtańszy, ruski, kórego bukiet smakowo-zapachowy zostawia na języku, gardle, w brzuszkach i głowie niezapomniane wrażenia...
To była udana impreza i bardzo długa noc, którą musieliśmy odespać by przywrócić siły na wyzwania jakie czekają na nas w 2015 roku...
PS Po komentarzach widzę, że bardzo spodobała Wam się nasza zabawa z listami pisanymi piórem. Poniżej zdjęcie dla Marianny, która pochwaliła mi się, że brała udział w warsztatach kaligrafii średniowiecznej w opactwie w Tyńcu (fajna sprawa)... Na zdjęciu Lui w "szkolnej ławie" podczas Nocy Muzeów (19.05.2012 r.) żmudnie stawiająca literki gęsim piórem :)