Pokazywanie postów oznaczonych etykietą konkurs. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą konkurs. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 sierpnia 2013

Gdzie diabeł nie może... tam prezenty pośle

Wzięliśmy udział w konkursie fotograficznym zorganizowanym przez zaprzyjaźnionego bloga "Maskotka i pieska". Konkurs nosił rewelacyjny i stawiający na pomysłowość tytuł "Gdzie diabeł nie może, tam kota pośle" i związany był z urodzinami kocura Lucyfera, któremu stuknęły dwa latka. Mitologiczny Lucyfer przyniósł ludzkości światło a nasz solenizant postanowił uczcić swoje urodziny rozdając prezenty innym.

Na konkurs wysłaliśmy zdjęcie Mefisto wyczyniającego wysokościowe akrobacje podsufitowe w stylu "CATssassin's Creed":


Głównych nagród wprawdzie nie zdobyliśmy - kompletujemy właśnie listę winowajców, by pogrzebać ich w nieposprzątanej kuwecie. Ale niezmiernie miło nam donieść, że ambitnie przedzieraliśmy się przez poszczególne etapy konkursowe, trafiając najpierw do czołowej piątki, którą kociolubne jury wybrało jako najbardziej pasujące do tematu konkursu.

Ostateczną decyzję pozostawiono kotom Maskotki, czyli Lucyferowi i Gackowi. Ponoć nie obyło się bez problemów, bo pierwsze losy zostały pożarte przez psa Sama. Ostatecznie otrzymaliśmy wyróżnienie w tym konkursie - głównie dzięki Gackowi, który wylosował karteczkę z imieniem mojego Mefistofelisa i dopilnował, aby nikt jej nie podmienił.


Na poniższym filmiku możecie obejrzeć przebieg losowania i brawurową ucieczkę Gacka z wylosowaną karteczką w ząbkach:


Wielce kreatywnej Maskotce i wszystkim uczestnikom konkursu dziękuję za zabawę. Szanownemu zaś jury za wyróżnienie i nagrodę - torbę przypominajkę. Nagroda cieszy szczególnie, bo została własnoręcznie wykonana przez Maskotkę. Super! Zajrzyjcie koniecznie na KotLand, gdzie możecie popodziwiać i zakupić inne kocie rzeczy wykonane przez Maskotkę (sklepik tutaj>>>).

Pozostaje nam tylko jeszcze raz podziękować za wyróżnienie i cierpliwie oczekiwać na przybycie listonosza z paczuszką. Moje kocury już strategicznie obstawiły okna wypatrując doręczyciela:





PS W mojej Tawernie nastrój oczekiwania panoszy się również za sprawą jednego z moich kaktusów, który szykuje się po raz kolejny do metamorfozy:



Ciekawe czy zakwitnie tak pięknie jak ostatnio (tym razem mam nadzieję na dwa kwiaty równocześnie):



sobota, 17 listopada 2012

Kot "Tadek" przygarnięty przez przypadek...

Drogie Parafianki, Szanowni Parafianie, pobożni czciele Bastet, wielbiciele boskiej Freyji, bywalcy Tawerny Baldrick'a, dzisiejszy post składać się będzie z kilku ogłoszeń parafialnych...

Jak wiecie w "Klubie Kota Jasna 8" organizowane są comiesięczne konkursy. Listopadowa edycja odbywa się pod hasłem "Najciekawsze mina kota". Z dumą objęliśmy patronat honorowy nad tym konkursem i ufundowaliśmy jedną z nagród. Na konkurs, który po swojemu nazwałem "Paszczowiskiem" wpłynęło 35 zgłoszeń, a od poniedziałku rozpoczynamy głosowanie.

O szczegółach opowiem za chwilkę, a skoro jesteśmy przy "paszczakach" pragnę donieść, że... przybyła mi kolejna paszcza do wykarmienia...

Wybraliśmy się dziś z Lui Lu do galerii handlowej celem zakupu m.in. proszku do prania. Wróciliśmy bez proszku, bez zakupów, ale za to z... kotem. Oto i On, nowy lokator w mojej gościnnej norce:



Trudno mi teraz coś więcej napisać o nowym kocie, gdyż wydarzyło się to zaledwie kilka godzin temu, jesteśmy w trakcie oswajania go z nami, mieszkaniem i Mefisto. Nie mam nawet jeszcze dla niego imienia - tymczasowo wołam go "Tadek, Tadek, przygarnięty przez przypadek" :) 

Jest około siedmiomiesięcznym kocurem, buraskiem z gackowatymi uszkami, szerokimi łapkami i śmiesznym przykrótkim ogonkiem. Jest trochę wystraszony, chowa się w każdej możliwej kryjówce... gdy próbowałem skłonić go do załatwienia się w kuwecie... zwinął się w niej w kłębek i usnął :) 

Mefisto, jak można było się spodziewać, jest obrażony na nas za wprowadzenie tego "Przypadka" na jego terytorium, którym dotąd niepodzielnie władał, kilka razy użył pazurów, by pokazać kto tu rządzi, ale też żałośnie miauczy pod drzwiami jakby chciał zakomunikować "p..lę, tu ju żnie ma na mnie miejsca, wyprowadzam się".


Wróćmy do konkursu u Jasnej. Tak jak wspomniałem w konkursie na najciekawszą, najśmieszniejszą, najdziwniejszą minę kota bierze udział 35-ciu uczestników:


Każdego uczestnika możecie dokładnie obejrzeć na stronie konkursowej:
Zajrzyjcie koniecznie i głosujcie. Nie będzie to łatwe, bo jak się sami przekonacie konkursowe paszczaki są przekomiczne. Głosowanie rozpoczyna się już w poniedziałek (19.11.2012), oczywiście na stronie "Klubu Kota Jasna 8", czyli tutaj>>>.


Obrodziło ostatnio słodkościami na zaprzyjaźnionych blogach.

Najnowsze to Candy u Kotyszków. Do zgarnięcia jest książka dla prawdziwych kociarzy ...  
"Jak żyć z właścicielem neurotycznego kota" + wyśmienite czekoladki + prawdziwie niepowtarzalne świąteczne pocztóweczki z kotyszkami + jak tajemniczo zapowiada Amyszka jakaś niespodzianka... Szczegóły na blogu "Kotyszki", czyli tutaj>>>.


Amyszka tworzy też sympatyczne skrapki. Wpadły mi w oko szczególnie te dedykowate Jej kotom "kocie liście": 


Rzuciłem więc pomysł, że można byłoby zrobić cały kopczyk kocich liści, na których uwiecznione byłyby futrzaki z zaprzyjaźnionych blogów. Amyszka podchwyciła myśl i zaprasza do nadsyłania zdjęć Waszych kotów. To będzie najpiękniejszy jesienny kopczyk liści jaki można sobie wyobrazić. Szczegóły tutaj>>>

Przypominam też, że na blogu "Maskotka i pieska" jest do wygrania niepowtarzalny, ręcznie tzn.łapką malowany przez samego Lucyfera, koci zegar oraz czarny koci kubek malowany przez anonimowego kota ;)


Cudne to prawda? O tym jak wygrać taki zestaw poczytajcie tutaj: http://maskotkaipieska.blogspot.com/2012/11/candy-od-lucyfera.html

Wydaje się, że do Świąt jeszcze kawał czasu. Sami jednak wiecie jak czas szybko leci i zanim się obejrzymy choinka, prezenty, bałwanki. Monique z bloga "Po prostu koci świat" jest bardziej zapobiegliwa, nie czeka na ostatnią chwilę i już sypie prezentami:


Monique podzieli się z wami świątecznymi skarpetkami. Skarpetki są dwie: w wersji dla kotka lub dla pieska, więc zwycięzców też będzie dwóch. Szczegóły na Jej blogu, czyli tutaj>>>.



poniedziałek, 12 listopada 2012

Mefisto eksterminator

Kocury, Baldrick i Mefisto, pojawiając się w moim życiu, zmieniły mnie i moje postrzeganie świata, uwrażliwiły na sprawy, do których miałem dystans lub nie zwracałem na nie uwagi. Choć zostałem wychowany w szacunku do przyrody, to pewnie jak każdy, mam na sumieniu wiele grzechów wobec niej i tworzących ją istot. Kładę to na karb młodości, niedojrzałości czy typowej ludzkiej ignorancji. Dziś potrafię pochylić się nad losem najdrobniejszej nawet żywej istotki, dostrzec w niej piękno i rolę jaką spełnia w skomplikowanym systemie stworzonym przez Naturę.

Owszem, są żyjątka paskudne, obleśne, straszne, groźne czy odstręczające i tak jak odpowiedziałem na pytania Kfiatka: mogę się niektórymi kreaturami brzydzić bądź po prostu nie czuć do nich sympatii, ale najbardziej przerażającą bestią pozostaje według mnie człowiek.

Nie jestem nawiedzonym ekologiem (ci krzykacze, są parodią miłości do przyrody - medialnie błyszczą, głosząc np. by ratować lasy, równocześnie drukują tysiące plakatów i ulotek, na potrzeby których... wycięto całe hektary lasu!). Istnieją żywe istoty, które bezwzględnie tępię i nie mam skrupułów, bo są nimi np. szkodniki, roznoszące choroby lub dokonujące spustoszeń w gospodarstwie domowym.

Istnieją jednak i takie, które szkody nam nie robią, a wielu tępi je, bo ich nie lubi. Do nich należą przeważnie pająki. Potrafię zrozumieć strach przed nimi, każdy w końcu ma jakąś fobię, ale jakby nie było to bardzo pożyteczne żyjątka i akurat w naszych warunkach geograficznych zupełnie nieszkodliwe. Nie trzeba ich zabijać, wystarczy wyrzucić za okno, niech szukają innego domu...

Mówię tu o pająkach domowych. Nie mam na myśli hodowlanych ptaszników czy innych włochatych bestii, w których upodobanie znajduje mój brat (Zapraszam na jego biologicznego bloga: LifeScience Corner). Pająki domowe nie przeszkadzają mi, mam do nich szacunek i potrafię z nimi żyć w zgodzie (Ba! Niektórym nawet nadaję imiona). Tzn. było tak dopóki w mej przytulnej norce nie zamieszkała Lui Lu i kocur Mefisto. Lui, jak pewnie większość kobiet, pająków nie lubi, boi się ich i namawia do ich bezwzględnej eksterminacji. Pająki nie mają więc teraz łatwego życia, a moja norka stała się dla nich jakby mniej gościnna. Wprowadziłem więc pewne zasady. Gdy widzę pająka w domu, to zawieramy układ "żyj i pozwól innym żyć - dopóki nie dostrzeże cię Lui Lu albo Mefisto, jesteś bezpieczny". Chyba, że...

1. Zdarzają się upierdliwe egzemplarze, które zamiast spokojnie wić sobie pajęczynę w jakimś zakamarku, ładują się w nocy do łóżka, przyprawiając Lui Lu o zawał serca - w świetle nocnej lampki zwykły pająk potrafi rzucić na ścianę cień, w którym jawi się jako potężne, pełzające monstrum. Na krzyki Lui "Zabij go! Zabij!" nie reaguję, lecz biorę go delikatnie na rękę i wypuszczam przez okno z sugestywną reprymendą "Widzisz głupku, jakbyś siedział grzecznie w kącie - to by nie było eksmisji".

2.  Natura rządzi się swoimi prawami - z reguły wygrywa silniejszy, sprytniejszy lub mądrzejszy. Jeśli pająka wypatrzy Mefisto zanim zdążę eksmitować go za okno, rozpoczyna się krwawa rzeź. Nie mi tu ingerować w ten wszechwieczny naturalny kodeks. Tu nawet nie chodzi o rządzę mordu, Mefisto jest w końcu najedzonym kotem domowym, ale odzywa się po prostu instynkt łowczego (choć zdarzyło się, że kocur wszamał pająka w domu a na spacerze nawet pasikonika). Czasem kończy się na jednym pacnięciu łapką, ale wtedy Mefisto jest zdegustowany, jak bokser w ringu wydaję się podjudzać "Wstawaj leszczu, pokaż co potrafisz!", czasem też sprytnemu pająkowi uda się zaszyć w jakimś kąciku i ocalić swoje życie.

Najczęstszymi gośćmi w mojej norce są kątniki domowe (Tegenaria domestica). Wbrew opisom gatunku, potrafią przybierać spore rozmiary. Gdy dorodny kątnik przemyka chyłkiem po podłodze wydaje się, że to czmycha mała myszka...


Tym razem kątnik nie miał szczęścia... Na filmiku, Mefisto rozprawiający się z pająkami, które pechowo zameldowały się w umywalce i w wannie...


Mefisto poluje też na muchy, te jednak mają tą przewagę, że potrafią latać...


W służbie sztuki...

Założyliśmy z Mefisto spółkę, nazwijmy to projektem artystycznym... Upolowane przez niego pająki i muchy stają się "dziełami sztuki". Przygotowuję grafikę, na którą nanoszę (przyklejam) truchełka poległych w boju pająków i much...

Muchy w Twierdzy Przemyśl...

Scenka rodzajowa z życia muszych obrońców Fortu I "Salis Soglio" - fort artyleryjski z czasu pierwszej wojny światowej:


 Obrona Przemyśla przed monstrualnym pająkiem księcia Rakoczego...

W 1657 roku książę Rakoczy z Siedmiogrodu wraz z Tatarami oblegał Przemyśl. Kiedy wydawało się, że nic nie uchroni miasta przed zagładą, franciszkanie przeszli ulicami, niosąc w procesji relikwie św. Wincentego. Wystawili je później w jednej z bram miasta, zwanej Wodną, i razem z mieszkańcami żarliwie modlili się o ocalenie. Ku zaskoczeniu i ogromnej radości obrońców, najeźdźcy odstąpili od oblężenia.


A tak nasz projekt prezentuje się w ramkach i na ścianie...


Tak... wiem... jestem porąbany...

Ogłoszenia parafialne:

1.Candy od Lucyfera:

Na blogu "Maskotka i pieska" jest do wygrania niepowtarzalny, ręcznie tzn.łapką malowany przez samego Lucyfera, koci zegar oraz czarny koci kubek malowany przez anonimowego kota ;)


Cudne to prawda? O tym jak wygrać taki zestaw poczytajcie tutaj: http://maskotkaipieska.blogspot.com/2012/11/candy-od-lucyfera.html

PS Pragnę donieść, że Lucyferek zyskał brata. Jest nim znany już Wam Szuwarek, czyli Wielkouche Wodne Znalezisko z bloga Ani z Wrocławia "Za moimi drzwiami". Jego historię poznacie tutaj: Szuwarek>>> - to jeszcze wpis z domu tymczasowego, a tutaj macie jego pierwsze chwile w nowym: Nowy lokator>>>.  Powodzenia i szczęśliwości w nowym domu Szuwarku!

2. Chcecie dostać z liścia?

Amyszka z bloga "Kotyszki" tworzy sympatyczne skrapki. Wpadły mi w oko szczególnie te dedykowate Jej kotom "kocie liście": 


Rzuciłem więc pomysł, że można byłoby zrobić cały kopczyk kocich liści, na których uwiecznione byłyby futrzaki z zaprzyjaźnionych blogów. Amyszka podchwyciła myśl i zaprasza do nadsyłania zdjęć Waszych kotów. To będzie najpiękniejszy jesienny kopczyk liści jaki można sobie wyobrazić. Szczegóły tutaj>>>

3. Paszczowisko.

Przypominam o trwającym konkursie w Klubie Kota Jasna 8.


Nasza Tawerna została Honorowym Patronem Konkursu. A na czym to polega? Wysyłajcie zdjęcia z najdziwniejszą, najśmieszniejszą, najciekawszą miną swego kota, a możecie wygrać fajne nagrody (od nas np. dostaniecie płytę z filmem dvd "Cat Woman"). Regulamin i listę nagród znajdziecie tutaj>>>.
Obserwujcie blog Krysi z Klubu Kota Jasna 8, bo nawet jak Wam się teraz nie poszczęści, to możecie spróbować w następnych Jej konkursach (co miesiąc inny konkurs!!!)


piątek, 9 listopada 2012

Paszczowisko

W całej tej naszej sympatycznej kociej blogosferze prezentujemy naszych kochanych futrzaków w większości od tej pięknej lub rozkosznej strony. Lubimy się nimi chwalić, prezentując majestatyczne, urokliwe, słodkie i wręcz modelowe zdjęcia kocich elegantów.

Nie ukrywajmy jednak, każdy miewa jakiś gorszy dzień. Zdarza się, że nawet najbardziej dostojny kot wyjdzie czasem na zdjęciu jak ostatnia fleja, żałośnie czy po prostu śmiesznie. Z pewnością macie takie zdjęcia, które Was bawią, ale Wasz kot wydrapał by oczy, narobił do butów i naszczał na pościel lub świeżo wyprane ubranie za publikację takowych. Czasem wychodzi to niezamierzenie, ale też i dlatego, że koty potrafią również stroić niezwykle zabawne miny same z siebie. O ile o kimś kto ma z natury dość...hmmm... abstrakcyjną twarz mówi się, że jest "twarzowcem" to w przypadku kotów możemy chyba powiedzieć o "Paszczakach"?

Jak wiecie, Krysia z "Klubu Kota Jasna 8" organizuje comiesięczne konkursy z nagrodami. Tematem listopadowego konkursu jest "Najciekawsza mina kota".

Co należy zrobić, aby wziąć udział w konkursie ?

1. Na swoim blogu zamieścić:
- baner z linkiem do Konkursu, czyli ten:  http://klubkotajasna8.blogspot.com/2012/11/konkurs-listopad-2012.html .
- wpis z informacją o konkursie,
- zdjęcie swojego kota biorącego udział w Konkursie.

2. Na maila  klubkotajasna8@gmail.com  przysłać:
 - zdjęcie i imię kota biorącego udział w konkursie (jest to równoznaczne z pozwoleniem na wykorzystanie tego zdjęcia do celów konkursu),
 - link do swojego wpisu na blogu.

3. W komentarzu u Jasnej (tutaj>>>) zawiadomić o wysłaniu zgłoszenia na konkurs.
4. Zdjęcia konkursowe: jeden kot=jedno zdjęcie.
5. Czas przysyłania zgłoszeń do 16 listopada włącznie do godz. 20:00.

Jako, że byłem pomysłodawcą tematu listopadowego konkursu na najciekawszą, najdziwniejszą, najśmieszniejszą minę kota , automatycznie nasza Tawerna "Koci Pazur Baldricka" została Honorowym Patronem Konkursu. Jako honorowym patronom nie wypada nam startować w konkursie - za to, aby zmobilizować Was do nadsyłania zabawnych zdjęć Waszych Paszczaków, mała podpowiedź. Znana Wam już kompilacja "paszczakowych" zdjęć Mefisto:





Muszę się przyznać, że w związku z patronatem honorowym planowałem ufundować jakąś dodatkową nagrodę niespodziankę w tym konkursie, ale ostatni miesiąc minął jakoś niepostrzeżenie a i jesienne ponuractwo, rozkojarzenie i jakiś wewnętrzny "wkurw" odbiły się negatywnie na mej "kumatości" więc przegapiłem, nie dopilnowałem, jednym słowem nie spisałem się.

Jako, że czas nagli, chcę dorzucić do nagród ode mnie upominek w postaci filmu DVD pt. "Catwoman" z Halle Berry w roli głównej. Być może dorzucę jeszcze jakąś niespodziankę... ale nie spodziewajcie się za dużo... moi rodzice tyle się po mnie spodziewali i co wyszło?





Na koniec, ot tak dla przypomnienia, jeden z wcześniejszych moich KOTmiksów o Kobiecie Kocie ;)



Zapraszam do udziału w konkursie w "Klubie Kota Jasna 8", wszelkie szczegóły tutaj>>>.



poniedziałek, 29 października 2012

Demokoty, czyli konkurs Friskies i o kocie Mikeszu słów kilka

Ogłoszenie parafialne:

Otrzymałem maila z zaproszeniem do udziału w konkursie Friskies. Konkurs polega na tworzeniu własnych Demokotów (wariacja Demotywatorów) ze zdjęciami kotów i  żartobliwymi/ inspirującymi podpisami. Postanowiłem, że spróbujemy szczęścia. Niewiele myśląc posłaliśmy znany już Wam obraz nędzy i rozpaczy, czyli zdjęcie zaspanego Mefisto, które opatrzyłem stosownym podpisem:


Na naszego demokota oczywiście można oddawać głosy, pod adresem: https://apps.facebook.com/friskies_demokoty/demokot?id=32

Może jednak macie ochotę sami wziąć udział w zabawie? Pod tym linkiem znajduje się aplikacja do tworzenia demokotów: DEMOKOT>>>. Wystarczy przesłać zdjęcie, dodać podpis i gotowe.


Plotki z innych parafii. O Mikeszu, Szuwarku i leśnej znajdzie słów kilka...

W ostatnich postach dosyć obszernie i wyczerpująco przedstawiłem Wam genezę imienia mego kocura.  Myślę, że za imionami niektórych spośród Waszych zwierzaków też kryją się bogate i ciekawe historie.

Np. u Ani Wrocławianki z bloga "Za moimi drzwiami" możecie przeczytać wzruszającą historię suczki Leśnej, której szczęśliwe zakończenie "dopisała" JolkaM. Jak można się domyśleć, suczka została przygarnięta z... no? wytężcie umysły... z la... la..., na bogów niejedynych! z lasu a nie z Laponii czy innego Legolandu! Ostatnio też, przeżywaliśmy wszyscy historię Szuwarka (tutaj>>>), którego na spółkę z Abigail z bloga "Koty, pies i węże" zostaliśmy coś jakby "rodzicami chrzestnymi". Szuwarek został znaleziony, no gdzie? hę? w szu..., w szu... nie, nie w Szuflandii... hejkum kejkum, w szuwarach oczywiście. Poczytajcie koniecznie pod podanymi linkami. To są dopiero historie! Prawdziwe, smutne, ale z happy endem i przywracające wiarę w ludzi.

Zauroczył mnie kocurek przygarnięty przez Amyszkę  z bloga "Kotyszki". Ten rozkoszna znajda, gdy przebywał jeszcze na ulicy zwany Cośkiem, otrzymał w nowym domu imię Mikesz. Jakiś dzwoneczek ciągle brzęczał mi w głowie sugerując, że to nietypowe imię nie jest mi obce. Grzebiąc w zakamarkach pamięci dotarłem do... Jarosława Haszka i jego "Przygód Dobrego Wojaka Szwejka". Książka ta jest mi o tyle bliska, że Szwejk przebywał w Twierdzy Przemyśl podczas pierwszej wojny światowej, jego figurka-ławeczka stoi na przemyskim Rynku a co roku odbywają się tutaj "Wielkie Manewry Dobrego Wojaka Szwejka w Twierdzy Przemyśl". No dobrze, ale co to ma wspólnego z Mikeszem? Otóż, twórca ilustracji, które ukształtowały najbardziej charakterystyczny i znany do dzisiaj wizerunek Szwejka, był pan Josef Lada. Jego autorstwa jet m.in. czteroczęściowa seria... uwaga! werble!... "Kocur Mikesz (w oryginale: "Kocour Mikeš". W miejscowości Hrusice, w której się urodził powstała nawet trasa edukacyjna "Ścieżka kocura Mikesza i Bajkowe Hrusice". A sam kocurek z bajki wygląda tak:



Na podstawie bajki pana Lady powstał nawet serial animowany o przygodach kocura Mikesza:



Ja tej bajki nie pamiętam z dzieciństwa, ale musiała być popularna również w naszym kraju, bo w wojsku "Mikesz" był synonimem "kota", czyli młodego żołnierza. Dodam, że podobne imię nosi również inny kot z serii bajek animowanych "O zvířátkách pana Krbce". Jest to kocur Kokesz (kocour Kokeš). Tak więc, gdyby Mikesz miał brata, mamy gotowe imię również dla niego :)

sobota, 13 października 2012

Candy, kubki, jajca... cudowności!

Prezenty, niespodzianki, nagrody... któż ich nie lubi dostawać? Wspominałem już, że wygraliśmy Candy od Moniki z bloga "Po prostu koci świat", opiekunki sympatycznej i całkiem sporek kociej gromadki: Tosi, Albercika, Zuzi i Rudzia.


Jako, że pocztowy ślimak wreszcie dopełzł z paczuszką do naszej norki, dziś mogę się pochwalić tym cudnym prezentem. Przypomnę, że nagrodą od Moniki był zestaw śniadaniowy, w którego skład wchodzą kubeczki i podstawki do jajek (plus łyżeczki) z wizerunkami kotów. A wszystko to zapakowane w gustowne, oczywiście kocie, pudełka (w tym metalowa puszka), które same w sobie świetnie się prezentują i posłużą nam do przechowywania różnych kocich gadżecików.

Oto ten zestaw, którego pilnował, osobiście nadzorował losowanie a następnie wysłanie nam, podopieczny Moniki kocur Albercik:


Nie wiem, czym sobie zasłużyłem na tak wspaniały prezent - może tym, że jestem tu w tej całej zdominowanej przez sympatyczne kociary blogowej kociosferze, jedynym chyba aktywnym samcem.

Jak wiecie, mamy z Lui mnóstwo różniastych kubków. Lubimy z nich sączyć napoje, zupki, napary, kawę, herbatę, ziółka i wszelkie inne nadające się do siorbania płyny. Wstyd przyznać, ale nigdy nie mieliśmy żadnego z kocimi motywami. Nie wiem dlaczego, ale przedmioty użytkowe z wizerunkami kotów są przeważnie dosyć tandetne, infantylne i jakieś designersko koślawe. Nie wiem więc skąd Monika wytrzasnęła tak elegancki i sympatyczny zestaw. Choć zazdrość jest nieładną ludzką cechą (a tak czuję, że szpileczka zazdrości gdzieś tam wbija się w Wasze serduszka), ale tym razem jest to wielce usprawiedliwione a wręcz wskazane i zrozumiałe. Na Bogów Moich Niejedynych, nigdzie nie widziałem tak pięknego zestawu śniadaniowego:


Dzięki Monice, przypomniał mi się smak dzieciństwa, gdy na śniadanie bardzo często dostawałem kakałko i jajko na miękko podane w plastikowej podstawce z naklejką wilka i zająca z popularnej wówczas radzieckiej bajki. I wiecie co? Zatęskniłem za takim prostym śniadankiem z odrobiną masełka i soli. Od dzieciństwa nigdy nie zrobiłem sobie jajka na miękko. Pomijając, że nie posiadałem, aż do dziś, takiej gustownej podstawki, to każda próba ugotowania jajka na miękko kończyła się fiaskiem. Ugotować jajko na miękko z lekko ściętym lecz wciąż płynnym żółtkiem to arcytrudna sprawa! Tu liczy się czas. Pilnowanie go przy gotowaniu to podstawa, a też każdy ma inne preferencje co do konsystencji żółtka. Mi zawsze ktoś przeszkodził, albo zadzwonił telefon, albo ktoś zapukał do drzwi, często też sam się zagapiałem robiąc równocześnie coś innego... A wtedy co? D... z dziurką! Żółtko ścina się, staje się twarde jak kamień, a wtedy to można je ewentualnie użyć jako pocisk do procy, ot co!

Zestaw śniadaniowy jest, kubeczki na kakałko są, podstawki na jajca są, łyżeczki do pukania je w jajowate główki są, niezbędne produkty również, ba! nawet "eggtimer" do pilnowania czasu gotowania... Czas więc na śniadanko z czasów dzieciństwa...





Mniaaaam! Jajca na miękko, popijane ciepłym i słodkim kakałkiem, a do tego karmelkowe wafelki, które również zostały dołączone do tego candy. Pysznie, zdrowo, pożywnie i tak sympatycznie kocio! 

Słowa nie wyrażą naszych podziękowań dla Moniki za cudne candy. Niech przynajmniej powyższe zdjęcia będą świadectwem naszej radości. Gdybyś kiedyś była w okolicach Przemyśla - zapraszamy na śniadanko!

Na koniec bardzo ważne ogłoszenia: 

Po pierwsze, chciałbym podziękować również Adrianie, która pośredniczyła w wysłaniu paczki od Moniki do nas. Wiesz, że z Przemyśla do Szczecina jest najdłuższa trasa kolejowa w Polsce?

Po drugie, chciałbym zapewnić Anię Wrocławiankę, że kubeczki (zaparzacze) od Niej (patrz: Przesyłka od wrocławskiej Kłamczuchy>>>), nie poszły w odstawkę! Lui codziennie pija z nich zbożówkę a ja zgodnie z ich przeznaczeniem zaparzam sobie zielska.


Dziękujemy raz jeszcze za cudne prezenty te dzisiejsze i te przeszłe. Przyznacie, że miło jest w tej naszej blogowej kociosferze!


wtorek, 11 września 2012

Mefisto w (O)pozycji

Wprawdzie miałem tu opublikować kolejną część naszego spacerowego kodeksu, ale konkurs Klubu Kota Jasna 8, zachęcił mnie do poszperania w zdjęciach i znalezienia kilku fotek Mefisto w (o)pozycjach różnych i różniastych. W sumie to może i dobra odmiana po wielu moich wpisach spacerowych, aby blog nie stał się monotematyczny, a i tak jeszcze w tym miesiącu "uraczę" Was kolejnymi częściami mego "poradnika".

O comiesięcznych konkursach u Jasnej pisałem w poprzednich ogłoszeniach parafialnych. Edycja wrześniowa to "Dziwne pozycje kocie". Kot jak żadna inna istota potrafi wyginać ciało śmiało w przecudaczny sposób, więc fotograficzna zabawa konkursowa szykuje się przednia. Regulamin konkursu i nagrody znajdziecie tutaj >>>.

Jeszcze nie wiem, czy my weźmiemy udział w konkursie jako uczestnicy. Po przekopaniu się przez część przepastnych archiwów póki co nie wygrzebałem nic akrobatycznego na konkurs. Ale dzięki temu bez presji rywalizacji możemy po prostu zagłosować na najfajniejsze fotki innych blogerów.

Kilka zdjęć Mefisto (O)Pozycjonisty:

Mistrz jogi...





Klasyczny koci grzbiet...


...klasyczny koci... kac...



Tak, zdarza mi się trochę zaszaleć i czasem nie łapać pionu...



Nie udaję wydry, tylko mam ochotę puścić pawia...


Nie budźcie mnie, aż do następnego posta...





A tak w ogóle to... paparazzi "Won!"


...i nie życzę sobie takich zbliżeń...