Aktualizacja: Zimowa magia przyciągnęła do okna całą moją Trójcę :)
Strony
- Strona główna
- Spis treści
- Mr BALDRICK
- MEFISTO
- MORFEUSZ
- MOIRA
- MORGAN
- PISZCZAŁEK
- OJCZYMATKA
- Pająki
- Kącik wideo
- Gadżety I
- Gadżety II
- Zrób to sam
- PlaKOTy
- KOTmiksy
- Paszczowisko
- Pacjent: Mefisto
- Pacjent: Morfeusz
- Pacjent: Moira
- Pacjent: Piszczałek
- Pacjent: Baldrick
- Akcje i apele
- KAKTUSY
- Kocie gangi - gra o kotach
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą parapetówka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą parapetówka. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 29 grudnia 2014
Pierwszy śnieg
Zadziwiająco późno, bo koniec grudnia tuż tuż, ale nareszcie spadł śnieg. Pierwszy w tym roku ale również pierwszy jaki Moira zobaczyła w swym życiu. Kruszynka cały dzień okupowała legowisko na parapecie nie mogąc oderwać wzroku od wirujących płatków za oknem. Chcąc je złapać przebierała łapkami po szybie jak chomik próbujący wydostać się ze szklanego akwarium. Jest pięknie!
wtorek, 16 grudnia 2014
Parapetówka..
Zima bez śniegu jest jak kuweta bez żwirku. Parapetujemy więc, wyglądamy przez okno, oczekujemy białego puchu, konfetti śnieżnych płatków tańczących w powietrzu, mroźnych malunków na szybie...
Parapetówka Mefisto...
Parapetówka Moiry...
Parapetówka Morfeusza...
Zimo. Pokryj białą pokrywą brud tego roku i oczyść swym mroźnym tchnieniem przyszłość...
Zapewne będziecie pytać o stan naszych pacjentów więc kilka słów o Mefisto i Piszczałku.
Mefisto po zabiegu czuje się dobrze. Zerwał co prawda sączek i rana czasem lekko krwawi ale żaden szanujący się kot nie pozwoli by mu coś dyndało na piersi. Dbamy o jego ranę by nie wdała się infekcja a co dwa dni jeździmy na zastrzyki. Póki co, tylko tyle możemy robić bo oczekujemy na zrośnięcie się rany, zdjęcie szwów i wyniki badań histopatologicznych. Podobnie jak po pierwszym zabiegu, gdy kilka miesięcy temu usuwaliśmy mu guza z policzka, Mefisto wyraźnie daje znak, że zabieg ten był niezbędny. Mimo rany i związanego z nią dyskomfortu jest radośniejszy, bardziej żwawy, skory do zabawy. To wskazuje na to, jak bardzo te guzy mu doskwierały, bolały i zatruwały organizm... Mefisto, typ hrabiego, jest bardzo oszczędny w czułościach. Teraz natomiast ciągle się przytula, tryka główką o moją głowę, mrucząc przy tym i przebierając nóżkami jakby chciał okazać wdzięczność za opiekę...
Piszczałek. To cudowny bury kłębek (nie)szczęścia. Tego co go "gryzie" od środka zupełnie po nim nie widać. Mimo, że przekazałem go pod dach Sylwii to kocham go jak moje M&M&M'sy i zawsze również dla niego będę Ojczymatką. Jak zobaczycie na poniższych zdjęciach jest i czuje się już pełnoprawnym domownikiem. Szczególna zażyłość nawiązała się między nim a panią Dyrektor czyli suczką Kropką, z którą śpi, bawi się i rywalizuje o smakołyki i zabaweczki, które im przynoszę.
Na koniec, zdjęcia z pierwszego spaceru Piszczałka - oczywiście wspólnie z panią Dyrektor :)
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Hokus pokus!
Nasz, dość bezpośredni i dobitny, paszczowy apel do Zimy (tutaj>>>) przyniósł już pierwsze efekty. Dziękujemy bardzo za przyłączenie się - szczególnie wdzięczny jest Mefisto tak bardzo tęskniący za spacerami i niecierpliwie wyglądający słoneczka.Czy przegnaliśmy już Zimę na dobre? Dzisiejszy poranek rozświetliły optymistycznie pozwalające tak myśleć słoneczne promyki, śnieg już prawie wszędzie stopniał - choć roztopy tym samym ukazały paskudztwo i szkaradziejstwo tego co do tej pory kryło się pod śniegiem - błoto, śmieci i wszechobecne psie kupska. Tak sobie pomyślałem, że nie ma co jeszcze popadać w euforię - pogoda w tym roku szczególnie grymaśna i potrafi zaskoczyć czymś niemiłym. Skoro jednak, nasze paszczowe akcje przyczyniły się trochę do poprawy pogody - proponuję, by idąc za ciosem ale i na wszelki wypadek zastosować trochę Magii. To co? Wyczarujemy razem Wiosnę?
Nam się udało... przynajmniej na naszych parapetach.... Trochę było w tym Magii, trochę żmudnej pracy przy asyście moich kocurków...
... w każdym razie, moje kaktusy tak się rozrosły...
... że zająć musiałem dodatkowe trzy parapety na klatce schodowej...
Lubię te moje kaktusy i inne sukulenty. Dbam o nie, pielęgnuję, a one odwdzięczają się pięknie zakwitając kilka razy w roku - nawet w grudniu (poniżej zdjęcia z innego mojego bloga):
... albo przybierając cudaczne kształty...
wtorek, 11 grudnia 2012
Cztery Pory Roku. Parapetówka 2
Cztery pory roku... Mefisto...
Morfeusz...
Jest z nami dopiero od trzech tygodni... ale jego "okno na świat" ukazało mu już aurę jesienną i zimową...
Na parapecie słoneczny Meksyk... a za oknem... mroźna Skandynawia :)
Mefisto i Morfeusz. Parapetówka...
Mr Baldrick...
PS Po niedzielnej Wielkiej Paradzie Mikołajowej w moim mieście, podczas której rozdaliśmy z Lui 5 tys. woreczków z cukierkami, jesteśmy zziębnięci i lekko chorzy.
Parada Mikołajowa wygląda u nas tak:
To akurat migawki z ubiegłorocznej. W tym roku Mikołaj nie wjechał na Rynek saniami lecz za przeproszeniem spuścił się efektownie na linie z gmachu urzędu miejskiego.
Ze złotych myśli tegorocznego Mikołaja: "Ho!Ho!Ho! Pragnę serdecznie powitać wszystkie dzieci! Te małe, te duże i te... nienarodzone..." :)))
PS2 W związku z brakiem poprawy w stanie zdrowia Morfeusza oraz wątpliwościami co do prawidłowego procesu leczenia i podawanych leków zmieniliśmy mu weterynarza na tego, który opiekuje się od początku Mefisto. Objawy takie same jak w dniu adpocji, czyli: objawy kociego kataru, świerzb uszny, krwawiące dziąsełka, brzydki zapach z pyszczka i "orkiestra" w płuckach + powiększone węzły chłonne. Mój weterynarz stwierdził, że sposób leczenia tego "schroniskowego" i podawane leki mogły go zabić. Teraz jest w dobrych rękach. Morfeusz przeszedł wczoraj zabieg kastracji. Przy okazji zrobiliśmy mu morfologię i rtg. Wyniki morfologi nie są złe, zaś rtg wykazało nacieki okołoskrzelowe i zmiany śródmiąższowe w płatach doogonowych i dogłowowych płuc o charakterze przewlekłym i średnim nasileniu. Kontynuujemy leczenie antybiotykiem.
PS2 W związku z brakiem poprawy w stanie zdrowia Morfeusza oraz wątpliwościami co do prawidłowego procesu leczenia i podawanych leków zmieniliśmy mu weterynarza na tego, który opiekuje się od początku Mefisto. Objawy takie same jak w dniu adpocji, czyli: objawy kociego kataru, świerzb uszny, krwawiące dziąsełka, brzydki zapach z pyszczka i "orkiestra" w płuckach + powiększone węzły chłonne. Mój weterynarz stwierdził, że sposób leczenia tego "schroniskowego" i podawane leki mogły go zabić. Teraz jest w dobrych rękach. Morfeusz przeszedł wczoraj zabieg kastracji. Przy okazji zrobiliśmy mu morfologię i rtg. Wyniki morfologi nie są złe, zaś rtg wykazało nacieki okołoskrzelowe i zmiany śródmiąższowe w płatach doogonowych i dogłowowych płuc o charakterze przewlekłym i średnim nasileniu. Kontynuujemy leczenie antybiotykiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)