wtorek, 2 kwietnia 2013

Wielkanocny... śnieg, kaktusy i puzzle...

 Patrzę na kalendarz... kwiecień... Spoglądam przez okno... bałwan. Wiosna idzie, mówili... Globalne ocieplenie, mówili... naukowcy, fachowcy... Błazny jedne, a żeby tak permanentnej sraczki dostali. Jeden taki to nawet Nobla za takie prognozy i walkę o ochłodzenie klimatu otrzymał. Tego bałwana za oknem to chyba nawet nazwę Al Gore. Naturę będą na siłę wyręczać te obszczymury w garniakach.  Ile to miliardów dolarów wydano na walkę z tzw. globalnym ociepleniem. Jak widać Matka Natura sama sobie świetnie radzi a nie posiada konta w banku z oszczędnościami opiewającymi na kilkunastocyfrową sumkę. Tiaa... interes musi się kręcić. Czas powołać zespoły naukowców i panele międzynarodowe naukowców na walkę tym razem z globalnym ochłodzeniem. A i jakiś nowy Nobel komuś wpadnie, podatek jakiś nowy będzie można wprowadzić... Ciekawe o czym teraz będą "śpiewać" hip hop'owcy. Każdy z nich przecież obowiązkowo musi w swych tekstach się wypłakać, że  mieszka w bloku a szare blokowisko to jego rewir. Nie wiem dlaczego to niby miało by być jakąś traumą skoro większość z nas urodziła się i mieszkała w "wielkiej płycie". Ciepło przynajmniej mają. Kaloryfery z MPECu grzeją aż parzy, węgla nie trzeba tachać z piwnicy, wstawać o świcie by w piecu napalić...

W piątek wybraliśmy się na krótki wypad w Bieszczady. Niedaleko. Jakieś 50 km od Przemyśla do Tyrawy Wołoskiej. Pojechaliśmy tam odwiedzić znajomych artystów i wziąć od nich trochę ikon, rzeźb i obrazów, aby wystawić je w sklepiku z pamiątkami. Jak to artyści, nie mogli oczywiście zamieszkać gdzieś przy głównej drodze, tylko w lichej chatce w głębokim lesie, do której przez kilometry prowadziła wąska, niemal dzika dróżka. Spędziliśmy tam sympatyczne kilka chwil, ale chcieliśmy jak najszybciej wyjechać, by zdążyć przed zmrokiem, aby nie utknąć gdzieś w lesie... Zapakowaliśmy ich wyroby do samochodu, pożegnaliśmy się z obietnicą powrotu na jakiś dłuższy u nich pobyt w lecie i... utknęliśmy w zaspie. Taka to wiosna, k...! Po jakichś dwóch godzinach udało się sprowadzić lokalnych zakapiorów z ciągnikiem, który wyciągnął nas z lasu... Głodni i zmęczeni, przemarznięci i przemoczeni a do tego ubłoceni po czubki głów (najpierw zapadliśmy się w zaspę, potem w  błotnistą maziugę, która  wsysała nas pod warstwą śniegu) - wróciliśmy do domu z głębokim przekonaniem, że co jak co, ale zimy tej wiosny to mamy już dość!

A za oknem... wciąż taki widok...


Jako, że jeszcze długo jeszcze nie będzie nam dane rozkoszować się spacerami z Mefisto (poza krótkimi wypadami pod dom), zabraliśmy się za zrobienie kilku rzeczy w domu, które jakoś tak odkładaliśmy od dłuższego czasu. A ja nigdy nie odkładam niczego na potem, bo jak ktoś mówi "potem" to często okazuje się to "nigdy". Tym razem, choć to zupełnie nie w moim stylu, ociągałem się z tymi rzeczami, ale usprawiedliwieniem dla mnie są... moje kocury... Pewne czynności, które w normalnych warunkach powinny przychodzić z łatwością - poprzez asystę ciekawskich kocurków, stają się arcytrudnym wyzwaniem...

... jak np. przesadzanie kaktusów... Mimo, że pozbyłem się już części moich zielonych ulubieńców, aby zrobić kocurkom legowisko i punkt obserwacyjny na parapecie, to i tak jest ich sporo. Rozrosły się skubańce, niektóre zaczną niedługo kwitnąć a kilka zaliczyło wywrotkę z wysokości za sprawą moich M&M'sów. Czas był więc najwyższy, by przesadzić je do nowych doniczek i wymienić wyjałowioną już ziemię na świeżą, reanimować te połamane przez moje kocury, część wyekspediować na parapety na klatce schodowej, tak by nie ruszać ich już w okresie kwitnienia. Brzmi to prosto i nieskomplikowanie. Próbowaliście przesadzać kwiaty przy swoich kotach, które wszędzie muszą wepchać swoje ciekawskie noski, pogrzebać w worku z ziemią, podgryźć jakiś listek? Poniżej zaledwie kilka zdjęć - nie dało rady zrobić więcej, trzymając w  ręce kłującego kaktusa i odganiając jednego kocurka, który w misce z ziemią próbował urządzić kuwetę, a drugiemu wyciągać z pyszczka na wpół przeżutego już aloesa...



Misja druga. Puzzle. Tysiąc elementów. Każdy z puzelków to potencjalna zabawka dla kotka, którą trzeba wypróbować, strącić na podłogę, pogryźć, w pudełko z kopczykiem puzzli zasadzić swego dupala, rozłożyć się na przygotowanych elementach, zrobić przebieżkę czterema łapkami po misternie zbudowanym fragmencie... Ja wymiękłem po pierwszym dniu... Przez dwa następne Lui Lu sama dokończyła dzieła. Zuch dziewucha!



A oto efekt:


Puzzle ułożone są na podkładzie antyramy. Chcemy je trwale przykleić i powiesić na ścianie. Macie jakiś patent, by zrobić to sprawnie, trwale, nie wypaćkać obrazka klejem i by się nie rozłaził?


16 komentarzy:

  1. Pozdrawiam po długiej przerwie spowodowanej brakiem sprzętu ;-)
    Przeczytałam wpis o PNN... Dziękuję za wszystkie informacje.

    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Sówko! Szkoda, że Cię odcięło od "świata" na tak długo... choć może i dobrze, bo jak powiedział Lem: "Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu" :)))) Ja staram się korzystać jak najmniej, choć w związku z moją pracą i blogiem i tak za dużo.

      Ten wpis o PNN pomógł wielu ludziom. Smutne jest to, że stał się najpopularniejszym ze wszystkich wpisów jakie zamieściłem na blogu. To tylko świadectwo tego, jak wiele kotów cierpi i umiera na tą chorobę. Nie chciałbym drugi raz tego przechodzić a z każdym komentarzem czy mailem tak jakby przeżywam to od nowa i rozumiem ból tych wszystkich ludzi...

      Usuń
  2. Do puzzlowego obrazka trzeba zakupic ramke ze szklem, ktore to szklo utrzyma puzzelki bez klejenia. Bedzie sie calosc mniej kurzyc za szklem.
    Jaka szkoda, ze nie mieszkam blizej Was, zaraz bym sie zapisala na kaktusowe odnozki. Ja mam jednak z Miecka dobrze! Kwiatki zupelnie jej nie interesuja, nie gryzie, nie zrzuca i kuwety w glebie nie urzadza. No, ale Miecka to dama, a M&M´sy to facety - czegoz sie mozna po nich spodziewac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłem antyramę ze szkłem - ale ciężko było dopasować wymiar. Po ułożeniu puzzli pozostał jakiś centymetrowy margines. Tak myślę, że lepsza byłaby antyrama nie szklana tylko plexi, bo szkło nie jest tak elastyczne i nie wiem czy po włożeniu puzzli te metalowe zatrzaski wytrzymają naprężenia. A to duża antyrama 50x70 cm jakby to j..bło na koty ze ściany to miazga.

      Kurcze, z tymi kaktusowymi odnóżkami to mam zawsze problem. Tak bujnie się rozrastają i wypuszczają nowe, że nie mam już gdzie ich przesadzać. Część rozsadziłem do innych doniczek, trochę porozdawałem ludziom a część musiałem niestety wyrzucić. Szczególnie bujnie rozrastają aloesowate - z jednej "kępki" po roku robi mi się przynajmniej sześć :)

      Aaaa to dziwna ta Miećka - przecież to właśnie kobiety wolą kwiaty :)

      Usuń
  3. Pantera dobrze radzi. Ja robiłam to też tak, że spryskiwałam klejem w sprayu tył i na to przyklejałam karton, potem do docinałam i w ramki.
    Przygodę mieliście nieciekawą.
    Wszystko sobie odbijemy, niech no tylko zakwitną jabłonie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie tak zrobię. Poczekam do wypłaty i ruszę pobuszować na półkach z klejami różnymi. A i drugą antyramę dokupić trzeba, bo drugi komplet puzzli czeka :)

      Jabłonie? Widzisz co dzisiaj za oknem? U nas kolejny atak zimy i to co się troszkę roztopiło wczoraj dzisiaj znów przykryte przynajmniej 15 cm śniegiem :)

      Usuń
  4. Nie zazdroszczę takiej przygody :)
    Aby do Lata bo Wiosny to już chyba nie będzie :)
    Pozdrawiam Ciebie,Lui Lu i głaski dla kotów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację... zresztą od kilku lat tak naprawdę nie ma już czterech pór roku. Po zimie nie czuć wiosny, tego zapaszku, świeżości, kwitnienia - tylko od razu upały.

      Usuń
  5. Pogoda jak to pogoda,sama rządzi się swoimi prawami,w końcu w marcu jak w garncu,kwiecień plecień i takie tam...
    Z kwiatków oswobodziły mnie kolejno pojawiające się koty,które w coraz bardziej pomysłowy sposób wykorzystywały biedne roślinki,aż została tylko jedna rachityczna juka,która nie chce dokonać żywota,mimo okazjonalnego podlewania przez Kicię.
    Jeśli chodzi o podklejenie puzzli to tak jak już Anka Wrocławianka powiedziała użyć kleju w sprayu,widziałam takowy w empiku,skoro już jest ułożony na podstawie antyramy,to wystarczy przekręcić na szkło,wcześniej zabezpieczyć szkło folią,czy papierem,by uniknąć zabrudzenia klejem,spryskać klejem i przyłożyć podstawę antyramy.Myślę że tak będzie najlepiej i bez szkody dla ułożonych puzzli.
    Pozdrowienia dla wszystkich i aby do wiosny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja i tak się pozbyłem już wielu doniczek, ale nie chcę likwidować wszystkich, bo jestem do tych moich kłujaków bardzo przywiązany: od takich malutkich je mam, ładnie kwitną i cieszą oko. Szkoda, że w domu mam tylko dwa parapety, więc większość trafiła na klatkę schodową, ale tam zawsze kogoś korci, żeby coś urwać. Dzieciaki okazują się być większym zagrożeniem dla roślinek niż kocurki :)

      Strasznie nie lubię czegoś podklejać, zawsze coś zapaćkam, przykleję krzywo albo odwrotnie niż trzeba :) Ale skorzystam z Waszych rad, bo innej opcji raczej nie ma :) Dam znać jak wyszło.

      Usuń
  6. Patentu nie mam ,bo smam po ułożeniu 1000 elementów wywaliłam tygryska na śmietnik ;)))
    Drugi raz już bym się nie męczyła ;)
    Co do globalnego ocieplenia, to właśnie dziś próbowano nam wmówić że jednak jest ,bo w miesiącu marcu było cieplej niż zwykle ...-//
    Ja już się nie łudzę i mówię że tak będzie go grudnia ...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak to tygryska na śmietnik, no jak?
      Hah, bałwany jedne, cieplejszy marzec? Jakoś rachunki za ogrzewanie mówią coś innego :/

      Usuń
  7. U nas śniegu po kolana co najmniej i jeszcze ma dosypać. Ja naprawdę lubię śnieg, ale, u licha, nie o tej porze roku!
    Zanim przeczytałam o sposobie z klejem w sprayu pomyślałam o przyklejeniu puzzli na taśmę dwustronną, wymaga to jednak dużo więcej czasu.
    Songo pozwala mi przesadzać kwiaty bez większych problemów, ale w rozsypanej ziemi lubi sobie pogrzebać:)
    Jakoś tak wyszło przed tymi świętami, że nie zdążyłam złożyć życzeń i to na żadnym z blogów, na których bywam. Życzę Wam więc wszystkiego najlepszego poświątecznie!
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Jak wszyscy narzekali na zimę - zawsze podkreślałem, że kocham śnieżne klimaty, ale w tym roku to przesada. Zima była szara, ponura i depresyjna - praktycznie od października szaruga. Aż jej się wzięło w kwietniu za robotę.

      Też myślałem o taśmie dwustronnej, tyle że jak jakiś fragment źle się podklei albo puzzelki się przesuną to d.. z dziurką, bo taśma trzyma jak diabli. No i niech któryś z moich kocurków wsadzi nosa albo zacznie przesuwać puzzelki łapkami :) Na spokojnie zasiądę do tego w jakiś weekend.

      Dziękuję za życzenia - ja też jakoś nie poskładałem ludziom. Duża buźka!

      Usuń
  8. Co ja czytam!! Miód na moje oczy się leje. Też masz już dosyć zimy i tych mądralińskich klimatologów :))Puzzle przecudne. Czekam aż obraz zawiśnie na ścianie a Ty go nam pokażesz :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, nie tylko klimatologów ale wszystkich mądralińskich mam dość! Szczególnie polityków i ekonomistów :)

      Jak już zawisną to oczywiście się pochwalę a i za drugie się zabierzemy do układania. Pozdrówka.

      Usuń