środa, 1 października 2014

Objawienie

Na przestrzeni dziejów koty były często uważane za istoty boskie lub pochodzące nie z tego świata a ich zagadkowe zachowania budziły podziw ale też były powodem ich inkwizytorskich prześladowań.

Koty doskonale wyczuwają sytuacje i odczytują nasze emocje, dzięki temu potrafią przewidzieć domową kłótnię przeczekując gdzieś w schronieniu zanim się na dobre zacznie, przewidują katastrofy takie jak trzęsienia ziemi czy erupcje wulkanu. Dziś wiemy, że nie ma w tym nic magicznego a ich "system wczesnego ostrzegania" jest doskonałym dziełem natury. Kot wyposażony jest w niezwykle czułe zmysły, które odbierają więcej sygnałów z otoczenia niż nasze zmysły a czasem biją na głowę urządzenia pomiarowe.

Koty od wieków towarzyszą człowiekowi ale mimo, że staramy się je jak najlepiej poznać to wiele z ich zachowań wciąż zadziwia i niesie ze sobą aurę tajemniczości czy nawet nadprzyrodzoności.

Mnie niezmiernie ciekawi i zarazem bawi stan kociego zawieszenia, w którym kot wykonując jakąś codzienną czynność, czy to bawiąc się, jedząc, myjąc lub truchtając gdzieś, nagle doznaje jakby resetu. Zatrzymuje się niespodziewanie przy danej czynności, zamiera ze zdziwioną miną, patrzy gdzieś albo nieobecnymi oczami albo wzrokiem mogącym przebić ściany jakby przeżywał jakiś problem egzystencjalny w stylu "Kim ja jestem? Co ja tutaj robię? Czy ja jestem kotem? Czym właściwie jest kot?".

Niektóre "zapatrzenie" można wytłumaczyć polowaniem wzrokiem na jakiś niewidoczny i niesłyszalny dla nas "obiekt latający" lub pełzający po ścianach lub sufitach.


Ale niektórych stanów ni jak nie można przypisać do racjonalnego zachowania. Szczególnie gdy kot wbija swój wzrok w jeden punkt na ścianie w miejscu gdzie na prawdę niczego nie ma. Na zdjęciach poniżej Morfeusz i Moira "oddający cześć" kotu Behemotowi z "Mistrza i Małgorzaty":


A może to Kot z Cheshire im się objawił jak wielu dewotom Dobry Jeżu na szybie lub grzance?





Nie wiem czy pamiętacie jak kiedyś przyłapałem swego Mefisto na... przenikaniu przez ściany...


... lub niczym Dżin wyłaniającego się z kufla...



A Wy jakie znacie przykłady dziwnych lub tajemnych zachowań swoich kotów, które mogłyby potwierdzić teorię, że kot składa się z materii, antymaterii i fanaberii?


22 komentarze:

  1. Znamy, znamy to tajemnicze zagadnienie:
    http://swiattodzungla.blogspot.de/2012/11/co-sie-ukazalo-na-scianie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie. A Twoja fotorelacja nabrała większego mistycyzmu poprzez różowo-burdelową poświatę :)

      Usuń
  2. Uwielbiam Twoje posty :))
    U mnie "mistrzem zawieszeń" jest Mraś, najczęściej w pozycji jogina - z tylną nogą w pełnym wyproście gdzieś za głową i językiem na wierzchu - bo się akurat mył - nagle zamiera, wbija wzrok gdzieś przed siebie i tak dość długo siedzi...
    A jak Pirat "widzi" coś przez ścianę czy sufit to troszkę mi nieswojo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, tak, zapomniałem opisać "objawienia na jogina". Takie zawieszenie jest zawsze mega śmieszne, wygląda jakby kot się zepsuł :)

      Usuń
  3. "Zawieszenie systemu" to chleb powszedni dla kotów. :)
    Ostatnio zauważyłam że jedna z moich futrzanych pociech w postaci Nelsona dość intensywnie obserwuje narożnik sufitu. Okazało się że to pajęczyna poruszana przez powietrze wzbudziła jego zainteresowanie. Jednakże teraz gdy jest sprzątnięte dalej potrafi trwać przez dłuższy czas w bezruchu i wlepiać oko w ten sam punkt. Czasami mam wrażenie że faktycznie coś tam siedzi. Jeszcze pare lat temu przeczytałam w artykule o kotach że ponoć widzą rzeczy paranormalne to już w ogóle może przeszyć dreszcz. :) Chociaż żywię nadzieję że po prostu czeka na kolejną pajęczynę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty to najlepsi łapacze tego co fruwa i pełza - dzięki nim mieszkanie jest wolne od owadów, nawet takich których my nie jesteśmy w stanie dostrzec. Ale chciałbym aby moje koty użyły jakichś swoich magicznych sztuczek do zwalczenia pcheł, z których inwazją teraz walczymy. Gdyby koci wzrok oprócz przenikania przez ściany mógł je po prostu zanihilować!

      Usuń
    2. Święta prawda! Lep na muchy czy packa są zbyteczne jak ma się kota w domu ;) Co do pcheł - jeśli kropelki czy spray albo obroża nic nie dają. Polecam kąpiel i dokładnie wyczesać. Koty nie będą szczęśliwe ale na pewno pozbędą się niechcianych gości.

      Usuń
    3. Spray zadział na moich zwierzaczkach ale gorzej pozbyć się z domu bo paskudztwa zdążyły złożyć jaja i porozrzucać się po różnych zakamarkach. To jak walka z partyzantami w lesie.

      Usuń
    4. My używaliśmy jakiegoś silnego środka, ale to koty w kontener i ludzie z mieszkania na kilka godzin. Chyba dwie. Najlepiej weta zapytać. Potem się chyba wietrzylo i odkurzalo.

      Usuń
    5. Sprzątam teraz codziennie bardzo dokładnie: odkurzanie, mycie podłóg wodą z octem, pranie pościeli, kocyków, wszystkiego tego na czym przesiadują koty. Użyłem Fiprex w sprayu do spryskania kotów. Pchły zaczęły uciekać w okolice pyszczka i tam je wyłapywałem, reszta została sparaliżowana i znajduję ich truchła w różnych miejscach mieszkania. Jest ich coraz mniej ale znalazłem kilka siedlisk larw, jaj, poczwarek - głównie w szczelinach paneli podłogowych. Teraz na kolanach codziennie z nosem przy podłodze, szczelinach i zakamarkach sprawdzam i niszczę. Za tydzień zrobię drugi oprysk kotów ale gdy nadal będę znajdować różne stadia pchle w mieszkaniu to zrobię oprysk innym środkiem ale całego mieszkania i wtedy tak jak mówisz: koty pod pachę i w nogi.

      Usuń
    6. Podziwiam. Ja bym chyba tyle czasu pchłom nie dała :D

      Usuń
    7. Tu nie ma co podziwiać, co najwyżej współczuć albo zrobić zrzutkę na miotacz płomieni by obrócić Tawernę w perzynę.

      Usuń
    8. A to nie łatwiej jakiś zlot czarownic co by odprawiły czary? :D

      Usuń
    9. Jasne, brakuje mi jeszcze węży, karaluchów i ropuch :)))

      Usuń
  4. Takich przykładów jest wiele, ale historia Majanka jest najświeższa i najmagiczniejsza z ostatnich :) I to, że wiedział, że ma nie zostać w tamtym domu... Czy to nie dowód na kierowanie przez niego swoim życiem? :)
    Cudnie wygląda malutka Moira z wielkim bratem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest to magia, która też potwierdza to, że to koty wybierają swego człowieka i dom a nie na odwrót. Można nawet powiedzieć, że Majanek niejako zyskał nowe życie ale w tym samym futerku.

      Usuń
  5. Moira rośnie ale nadal jest okruszkiem. Super ujęcia,Kociska są czarodziejskie po prostu ;)) Mój Baziu zawsze wyczuwa kiedy będzie kroplówa, chociaż staramy się zachowywać normalnie ale on i tak daje dyla do wersalki. Albo wieczorami jego monologi w stylu gardłowego głośnego 'yuaałała,yuałła" czasami myślałam że może coś go boli ale to się powtarza wieczorem jak zamknę w pokoju Młodych albo jak za długo w nocy siedzę a on uznaje że czas już spać tak około 1 w nocy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rośnie, rośnie, waży już 1,7 kg! Z wetem u nas jest podobnie. Też staram się zachowywać spokojnie ale koty genialnie wyczuwają nasze nawet najskrytsze emocje. Np. wracam z pracy na ciśnieniu, wchodzę do domu, witam się z nimi najczulej jak można a one po przywitaniu wycofują się bo czują, że mam nerwa mimo że przecież nie trzaskam drzwiami, nie krzyczę na nich ani się nie wyżywam. Prawdą jest to, że koty lepiej rozumieją to co mamy w głowie niż to co chcielibyśmy przekazać słowami. To "yuaałała,yuałła" to klasyczny krzyk rozpaczy. Gdy takie zawodzenie słyszymy np. dobiegające zza okna to można być pewnym, że jakieś kociątko zgubiło się lub zostało porzucone albo przez matkę albo wyrzucone w nieznane mu miejsce przez dotychczasowego "opiekuna". Twój Baziu tak wyraża swój żal i niepokój jakby został porzucony gdy zamykasz przed nim drzwi. Mój Mefisto natomiast jodłuje gdy jest chory przed zwymiotowaniem.

      Usuń
  6. Tak to jest przejmujące yuałłłaa ale to obłudnik ;) jak Młodzi są na wolności to na nich charczy i bije łapami a zaś jak idą spać to za nimi nagle tęskni. On ma przywilej spania ze mną bo od dawna jest do tego przyzwyczajony a z nimi w pokoju spać nie chce bo będzie yuałłłaa z drugiej strony drzwi :)) Młodzianki muszą być pod kluczem w nocy bo nie zmrużyłabym oka służąc za tor wyścigowy. Już mam szramy tu i tam,bo jak się w dzień położę na chwilę to latają w te i nazad :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to cwaniaczek! Ten numer z zamkniętymi drzwiami to kocia klasyka. Zawsze są po niewłaściwej stronie drzwi :) U nas drzwi są zawsze otwarte (oczywiście nie zewnętrzne) bo przyzwyczaiłem się do przebieżek po mojej głowie a i nie zniósłbym potrójnej arii w nocy :)

      Usuń
  7. Taaa... i weź tu śpij bez koszmarów...

    OdpowiedzUsuń