Miałem dziś zamiar opisać kuchenne upodobania, czy też wręcz fanaberie, moich kocurów, ale natknąłem się na zdjęcie, które totalnie mnie rozbawiło i wybiło z wątku.
Przypomniało mi Mr Baldrick'a, którego przyłapałem kiedyś na wyjadaniu "płuczącego się" makaronu z durszlaka w zlewie kuchennym. Gdy go stamtąd przepędziłem i zająlem się tym makaronem, to za moimi plecami zaczął wyjadać gotujący się na kuchence rosół wprost z gorącego garnka!!!
Ciężko było cokolwiek przygotować sobie do jedzenia, by Baldrick nie próbował czegoś ukraść lub przynajmniej asystować przy pitraszeniu. Poczynając od tego, że już w przedpokoju z zainteresowaniem obwąchiwał torbę z zakupami, a gdy rozwiązywałem buty to błyskawicznie przenikał do jej środka. Zapach kotletów, wędzonej ryby czy gotującego się na twardo jajca, powodował, że Baldrick'owi włączał się program pt. "jeść, jeść, ukraść, ukraść". Kręcił się wokół nóg jak kurczak na rożnie, ryzykując poparzenie, gdy niosłem coś gorącego.
Opanował też rewelacyjną metodę żebraczą: z puszystego i słusznych rozmiarów kocura przeistaczał się w obraz nędzy i rozpaczy, kurczył się, pozując na zabiedzonego i zagłodzonego. No i te oczka: smutne, proszące i wielkie jak pięć pesos. Poirytowany, że nie dostanie czegoś tu i teraz, robił podchodzy, by coś ukraść. Najpierw zza brzegu kuchennej lady pojawiała się czarno-biała łapka, która badała teren, potem obracające się jak radary uszka, następnie Mr Baldrick w całej okazałości, póbujący capnąć coś z lady. Raz nawet w akcie desperacji drapnął i spałaszował liście rzodkiewki. Ale nie skończyło się to dobrze - w każdym razie wtedy uświadomiłem sobie skąd wzięło się powiedzenie "rzygać jak kot" ;)
To zaglądanie do torby z zakupami mają chyba wszystkie koty :)
OdpowiedzUsuńNo i jako maluchy pomagają gotować -zazwyczaj włażąc do garnków :))
Ale żeby gotujący rosół jeść ,to nie słyszałam ;)
Moje raczej nie kradną ,bo im pierwszym daję - zwłaszcza mięsko ;))
Ale kiedyś kradły z doniczek -takie zioła w doniczkach i szczypior i właśnie były takie sensacje ,jak po tej rzodkwi u Mefisto -/
Już nie kupuję takich wynalazków ;)
Intuicja od pierwszego spojrzenia na Twój wspaniały blog powiedziała mi, że Mr Baldrick's jakoś dziwnie dużo wspólnego miał z Tymkiem... :-) Z malutkim wyjątkiem: oczy Tymka-żebraka przypominają młyńskie koła! ;-)
OdpowiedzUsuń@amyszka: głowa Baldrick'a w gotującym się rosole - szczeka mi opadła. Tym bardziej mnie to zaskoczyło, że tydzień wcześniej oparzył sobie łapki wskakując na rozgrzaną płytę. Niezbadane są ścieżki, którymi podążają kocie myśli. Mefisto jest akurat pod tym względem grzeczniejszy: spokojnie czeka na jedzonko wydając tylko miauki przyśpieszająco-przypominające :) No i nie wskakuje tam gdzie mu nie wolno a gdy mu się to zdarzy, to po pierwszym ostrzeżeniu i to nawet bez użyca Pana Kapcia na drugi raz już tego nie robi.
OdpowiedzUsuń@rzeka: młyńskie koła :))))) Baldrick: Jedyny potomek hodowcy świń i kobiety z brodą, Tymek: syn młynarza i kobiety-gumy :)))))
OdpowiedzUsuń