środa, 18 stycznia 2012

Inhalator

Leczenie Mefisto to niekończąca się historia. Przez ostatnie miesiące wyleczyliśmy, podleczyliśmy i wyeliminowaliśmy większość przypadłości, których nabawił się w schronisku dla bezdomnych zwierząt. Mefisto jest pod stałą kontrolą weterynaryjną, przechodzi kolejne badania, testy. Poza tym, że to wszystko obiąża znacznie nasz skromny domowy budżet, to jesteśmy już poprostu zmęczeni.

Wizyty u weterynarza, mimo że to bardzo przyjazny i rzetelny fachowiec, nie należą do przyjemności: aplikowanie kolejnych medykamentów, kolejne golenie łapek celem pobrania krwi, wywracanie na różne strony, by zrobić zdjęcia rtg, itd. itp. - nic dziwnego, że Mefisto też ma dość. Gdy ściągam z szafy transporter, Mefisto już wie co go czeka i jak strzała pędzi, by skryć się w jakimś bezpiecznym miejscu. Nie ukrywam, że ten fakt wykorzystuję czasem, gdy Mefisto natarczywie i głośno urządza śpiewy pod drzwiami - pozoruję wtedy, że wyciągam transporter i mam na jakiś czas spokój.

Zastanawiam się czasem jak postrzega mnie mój Mefisto. Z jednej strony to glównie ja się nim opiekuję, majstruję mu jakieś zabawki, zapewniam rozrywkę, karmię i rozpieszczam. Z drugiej zaś strony mogę jawić mu się jako kat i dręczyciel, aplikując mu tabletki, zastrzyki, zakraplając oczka czy zapuszczając mazidłami uszka. Czasem kocur ucieka lub kuli się zalękniony, gdy widzi mnie zbliżającego się z jakimś "narzędziem tortur" w ręce. No cóż, taka niewdzięczna rola.

Choć Mefisto wydobrzał, nabrał ciała i jest pięknym kocurem to niestety powikłania po choróbskach sprawiły, że ma bardzo słabe płucka. Prawdopodobnie z tym problemem (przewlekłe zapalne/pozapalne zmiany w oskrzelach i płucach) będziemy walczyć jeszcze długo, być może już zawsze. Mefisto dusi się czasem i kaszle jak przy astmie. Stąd jestem zmuszony poddawać go kolejnej kuracji. Tym razem inhalować specyfikiem, który ma za zadanie pobudzić i wzmocnić jego płucka.

Istnieją "profesjonalne" inhalatory dla kotów, ale niedość że trudno dostępne, to są bardzo drogie, a ich wygląd i konstrukcja nie do końca jest przemyślana - są zbyt duże, niewygodne i odstraszają już i tak zestresowanego kota. Stworzyłem więc własnego wynalazka: pojemnik z lekiem do doustnego stosowania wziewnego połączyłem z plastikowym pojemnikiem (może być okrągły pojemnik po sałatce), wycinając odpowiedni otwór i uszczelniając taśmą.


Nie jest to przyjemne dla kota, dlatego po kilku niezbyt miłych próbach, czekam na odpowiedni moment, gdy Mefisto jest zrelaksowany, nie przenoszę go jak na powyższym filmiku w jakieś specjalne miejsce, tylko łagodnie głaszcząc i przemawiając aplikuję mu dawkę np. gdy sobie spokojnie leży na łóżku. Ważne jest też, by nie psikać kotu prosto w pyszczek: raz, że kot się wystraszy a dwa, dawka pod ciśnieniem pryska mu prosto w oczka. Przed przyłożeniem "aparatu" do pyszczka, zakrywam pojemnik dłonią, pryskam, preparat rozchodzi się po pojemniku w łagodną mgiełkę, którą potem w miarę spokojnie Mefisto sobie wdycha.

Płucka Mefisto:

29.10.2011


25.11.2011



5 komentarzy:

  1. Ja tam na tym rentgenie nic nie widzę , znaczy się nie znam się ...
    ale filmik i sam zabieg mi się podoba :)
    Przy takiej opiece to musi być dobrze ;)

    Nasze koty też panicznie boją się wędrówek do weta i sam widok transportera doprowadza do palpitacji .
    Zapakowanie kota to jakaś masakra -/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale sprytnie wykombinowałeś z tym inhalatorem! Biedny Mefisto, chore płuca to jednak nie przelewki. Szczęśliwie w świetne ręce trafił! Nawet jeśli czasem w kociej główce myśl o kacie mu się rodzi... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. @amyszka: Ja też nic na tych zdjęciach nie widzę. Wygenerowane są ze specjalistycznego programu, pewnie trzeba podkręcić kontrast i inne parametry, no i specjalistyczne oko, które co i jak interpretować.

    Co do pakowania kota do transportera, to spotkałem ostatnio u weterynarza pewne małżeństwo, które mają problem nie z pakowaniem ale z wypakowaniem kota. Pokazywali mi swój transporter, w którym zrobili z tyłu dziurę i przymocowali kijek do wypychania kota :)))))

    @rzeka: weź tu wytłumacz kotu, że to dal jego dobra, gdy ciągle przy nim majstrujesz z jakimś narzędziami tortur :) ps. coś na Twoim blogu mam problemy z dodawaniem komentarzy, a właściwie z wyświetlaniem konkretnych postów. Strona jako tako ładuje siępoprawnie, ale gdy chcę konkretny post, to zwiesza się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam się na płuckach kotów...
    Zdrówka życzymy wreszcie dla Mefista.
    Niektóre koty to mają szczęście,
    że trafiają na takie domy jak Wy.
    Wam też zdrówka życzę.

    OdpowiedzUsuń