czwartek, 3 kwietnia 2014

Spacery z Kapitanem Morganem cz. 1

Hrabia Mefisto z pewnością obrazi się na dzisiejszy wpis. Nasze spacerowe relacje poświęcone przecież były przeważnie jemu. Tak się jednak złożyło, że od dłuższego czasu na każdym spacerze z Mefisto mamy towarzystwo cudownego, jednookiego pirata, którego nazwałem Kapitan Morgan (po raz pierwszy poznaliście go tutaj>>>).


Pokochałem tego "przybłędę", który drepcze za nami krok w krok, wystaje pod klatką schodową czekając jak wrócę z pracy, bawi się z moimi kocurami na podwórku...



Tym większy jest żal, że nie możemy go przygarnąć. Nie tylko nie możemy sobie pozwolić finansowo na kolejnego kota (i to tak wspaniałego) ale pirat ma już swoją "opiekunkę". Napisałem "opiekunka" w cudzysłowie bo nie pojmuję takiej opieki skoro Morgan woli przebywać z nami, często chodzi głodny i spędza noce poza domem (bez względu na pogodę) a sama ona twierdzi, że "jej" Kajtuś (takie "ambitne" imię mu nadała) jest... dzikim i nietowarzyskim kotem... Pojęcia nie mam jakie klocki ma w głowie ta pani... Zresztą spójrzcie sami...


Moje kocury bardzo zaprzyjaźniły się z Morganem - choć Mefisto bywa o niego zazdrosny, szczególnie gdy bawię się z Morganem jego smyczą...


Morgan to cudowny i wyluzowany kocurek...





Kilka razy gościł w naszej Tawernie, w której czuje się wyjątkowo swobodnie (no i najada się oczywiście)... Moje kocury nie próbowały przegonić "intruza" ze swojego terytorium a Mefisto wręcz dokonywał popisów by zaprezentować mu różne domowe sprzęty...



Z Kapitanem Morganem spotykać się będziecie w kilku kolejnych wpisach na moim blogu. Niby nie nasz ale stale jest jakoś z nami obecny...


11 komentarzy:

  1. sliczny kotek, dobrze ze pomimo ze nie wasz to i tak opiekujecie sie nim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczął do nas przychodzić już w zimie. Ta nasza przyjaźń ma jednak dwa oblicza, z jednej strony jak tu go zignorować, nie nakarmić, nie pogłaskać, nie pobawić? Z drugiej zaś, coraz bardziej przywiązujemy go do siebie a wziąć go nie możemy i to jest trochę okrutne wobec niego.

      Usuń
  2. I wielka szkoda, ze nie mozecie go adoptowac. Miejmy nadzieje ze Kapitan Morgan bedzie dbal o siebie, w sensie pilnowal sie, aby nie stala mu sie krzywda, gdy tak sobie spaceruje po swiecie luzem... (nie ma mowy zeby moje kociaste tak sie szwendaly, jak opiekowac sie kotem to opiekowac czyli dbac o jego diete, zdrowie i zycie a to oznacza wyjscia pod kontrola na smyczy albo ogrodzone podworko).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam trochę obaw bo zaczyna się robić ciepło i na podwórko wylęgnie dzieciarnia. Moi drodzy sąsiedzi dali mi już sygnał, że nie w smak im dokarmianie Morgana, bo chodzi o po podwórku, zagląda do garaży, może narobić siku, itd. Źle się mieszka w takiej wspólnocie, nie lubią i nie szanują roślin, drzew, zwierząt, ludzi też nie poza swym kółeczkiem adoracyjnym. Mam nadzieję, że w przyszłym życiu będą myszami.

      Usuń
  3. Świetny kotek , widać że macie się ku sobie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często o nim myślę, wyrywam się czasem by go przygarnąć na dobre a rzeczywistość to weryfikuje brutalnie. Lui znowu została bez pracy i znów takie klepanie z miesiąca na miesiąc byle jakoś dociągnąć.

      Usuń
  4. Dobry wieczór :) "Miarą człowieczeństwa jest stosunek do zwierząt " tylko i aż tyle. Pozdrawiam Was serdecznie i duża porcja głasków dla całej trójki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór (tzn. teraz dzień dobry). My jako istoty teoretycznie wysoko ucywilizowane, posiadające rozum i serce, jesteśmy szczególnie zobowiązani do troski o naszych braci mniejszych. Niestety, ani rozum ani serce, nie kierują większością naszej rasy. Nawet ci, którzy tak szafują pięknymi słowami o miłości czy miłosierdziu nie żyją według tych słów a boskie przykazanie byśmy czynili ziemię sobie poddaną interpretują dosłownie: idźcie, bierzcie, niszczcie, to wy jesteście panami, wolno wam wszystko...

      Usuń
  5. Morgan Was już pokochał a Wy jego i to jest świetne a zarazem rozdzierające. Wspaniały to kocur, oby się dobrze ułożyło ;) uściski dla wszystkich trzech M&Msów :))

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. odnośnie upierdliwych sąsiadów można użyć argumentów o prawach zwierząt a nawet poprosić o wsparcie TOZ (u nas wspomagają) ja też walczę z jednym popaprańcem któremu rzekomo osiedlowe kociska obsikują samochód a mogą jeszcze coś zniszczyć,natomiast jak jego bachory hałasują i śmiecą to jest ok. próbował nam zabronić karmienia kotów na parkingu a one akurat tam mają zaciszne kąciki i nikomu nie wadzą mam nadzieję że nie zrobi nic złego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dokładnie tak jak napisałaś: rozdzierające. Głowę sobie łamię, wyrywam się by go wziąć a pieprzony ersatz stawia mur nie do pokonania. Co do sąsiadów: tu już żadne argumenty nie pomogą - od sprawy wycięcia wierzby, moich apeli o sprzątanie i zaprzestanie dewastowania terenu naszej wspólnoty zostaliśmy skazani na ostracyzm i nikt nas nie lubi. Kółko adoracyjne jest zbyt silne, takie też są prawa "demokracji", że większość choćby najgłupsza i najpodlejsza wygrywa. Mam tylko nadzieję, że nikt nie skrzywdzi Morgana - a tu akurat mam nawet większe obawy jeśli chodzi o dorosłych niż o ich bachory.

      Usuń