środa, 2 lipca 2014

Kapitan Morgan... pożegnanie...

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, wpisy, prywatne wiadomości i maile. Tak wielu z Was wsparło nas dobrym słowem i trzymało kciuki. Otrzymaliśmy też dużo deklaracji pomocy finansowej i rzeczowej przeznaczonej na leczenie Morgana, zgłosiły się też fundacje i stowarzyszenia obiecujące wsparcie prawne i formalne w "batalii" o kocurka. Nawet na co dzień konkurujący ze sobą weterynarze odezwali się do mnie z propozycją pomocy oraz z poradami jak karmić kota ze zdruzgotaną szczęką.




Dziękuję Wam za to wszystko. Każdy Wasz wpis czy wiadomość traktuję indywidualnie i zawsze każdemu odpisuję z osobna. Tym razem nie jestem w stanie tego zrobić. To jeden z najczarniejszych i najbardziej smutnych dni w moim życiu. Morgana już nie ma z nami. Zasnął na zawsze. Mnie, dorosłemu facetowi, który nie jedno już złego przeszedł w życiu, płyną łzy, które dławią gardło i nie pozwalają dziś normalnie funkcjonować. Moje działania wybiegały w kierunku jak zapewnić Morganowi najlepsze leczenie i opiekę i takiego scenariusza nie przewidywaliśmy.

Po wczorajszych, drastycznych zdjęciach, chcę przypomnieć Wam Kapitana Morgana takiego jakiego znaliśmy i kochaliśmy. Cudownego, przyjaznego i towarzyskiego kocura, intrygującego jednookiego pirata...

Zapamiętajcie go takim jaki był...

...a Ty Boże Nie-Jedyny...

Jeśli skraweczek Nieba
jest przeznaczony dla kotów,
to chyba Cię prosić nie trzeba
byś Morgana tam przyjąć był gotów...

Bo jeśli się światem zajmujesz
(a wielu z nas ciągle w to wierzy),
to chyba też widzisz i czujesz,
że to się Piratowi należy...

Co prawda - i nikt nie zaprzeczy -
on modlił się mrucząc - jak zwierzę,
to jednak był bardziej człowieczy
niż wielu klepiących pacierze.

Więc jeśli to usłyszysz tam w Niebie
i widzisz, że on się tu męczy,
to weź go już Boże do siebie,
On Ci się miłością odwdzięczy...

* Wiersz Franciszka J. Klimka "List do Pana Boga w sprawie kota Maćka"




























26 komentarzy:

  1. Poszedl za Teczowy Most, gdzie nie ma juz bolu, cierpien, ani zlych ludzi. Tam czekal na niego Baldrick, zaopiekowal sie biednym Morganem, pokazal droge, udzielil wskazowek i dodal otuchy.
    I to jest jedyne pocieszenie w tej tragicznej chwili.
    Badzcie dzielni i trzymajcie sie, kochani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oddałabym tego lepiej. Brak słów...

      Usuń
    2. I moj Lordzik tez sie nim zaopiekuje napewno...

      Usuń
  2. Jestem totalnie rozwalona :(((((
    Dziś to chyba nie przestanę ryczeć , to był taki cudowny kot ...
    Przytulam ...


    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie mi przykro, spodziewałam się raczej dobrych wieści... Teraz będzie Morganowi lepiej tak myślę... I jestem przekonana, że mruczki z kociego nieba nocą schodzą na ziemię i układają się w nogach naszych łóżek, a rano wracają do siebie więc Morgan z pewnością będzie Was odwiedzać.

    OdpowiedzUsuń
  4. ;_; bardzo Ci współczuję, to był taki wspaniały kot :C

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam że zazna u Was szczęścia,niestety dopadło Morganka to co przydarza się większości pałętających się kotów. Mam nadzieję że pokręci tego skurwysyna który go potrącił i nie pomógł oraz tę durną babę pseudo właścicielkę. Wyję tu razem z Tobą. Grunt że byłeś przy Nim w tych tragicznych chwilach na pewno byliście sobie przeznaczeni :(( Śpij spokojnie Kapitanie Morgan !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Smutno ... bardzo smutno .... powyższy wiersz Pana Klimka oddaje wszystko co chciałabym w tej chwili powiedzieć.
    Wspaniałym kotkiem był Pirat .................................

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo przykro.pieknym byl kotkiem- tygryskiem.ale przynajmniej nie cierpi juz... Trzymajcie sie:'(

    OdpowiedzUsuń
  8. Zwykle zaglądam tu przed południem, więc nie widziałam Twojego wczorajszego posta... nawet nadzieja mnie ominęła... poryczałam się, oczywiście. Współczuję bardzo, Tobie - Wam - a nie tej pseudo właścicielce...

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie zaakceptuję braku opieki nad zwierzęciem, za które jest się odpowiedzialnym. Nigdy z głowy nie wyrzucę jego brutalnej, bolesnej i niepotrzebnej śmierci. Kochałem go jako człowiek a odszedł skrzywdzony przez przedstawicieli mojego gatunku. Odszedł w cierpieniu i w poczuciu krzywdy wyrządzonej mu przez takie jak ja dwunożne bestie. Im dłużej przebywam ze zwierzętami tym bardziej odsuwam się od ludzi, których bestialstwo, głupota i obojętność nie jest wytłumaczalna ani ewolucyjnie ani cywilizacyjnie. Jeżeli piekło istnieje to nie diabły czy demony będą w nim oprawcami tylko ludzie bo mają do tego wszelkie kwalifikacje. Jeśli chodzi zaś o ludzką ułomność w stosunku do mnie to nigdy już sobie nie wybaczę, że nie odebrałem go (nawet siłą) tej podłej kobiecie. To mój własny grzech zaniechania, którego zmazać nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będziesz się teraz zadręczał, to normalne. To strasznie boli. Ale pamiętaj że zrobiłeś dla niego co mogłeś na dany czas. Nie zaadoptowałeś go wcześniej przez ten cholerny prozaiczny problem - brak środków. gdyby nie to sama przygarnęłabym więcej futrzanych biedaków. Też żałuje wielu rzeczy w tym kocim temacie że można było zrobić więcej. Przejdź żałobę po wspaniałym druhu i miej oczy otwarte bo wróci wcześniej czy później !

      Usuń
    2. Wiesz, to nie tylko chodziło o finanse. Tak na prawdę do czasu wypadku nie byłem "na prawie". Oprócz jego wałęsania się nie miałem żadnego konkretnego dowodu np. na znęcanie się. Ale teraz też wiem, że przy mediacji stowarzyszenia czy fundacji ochrony zwierząt być może dało by się odebrać tej babie zwierzaczka. To już takie łzy po fakcie z dużym poczuciem własnej ułomności.

      Usuń
  10. Bezmyślność niektórych właścicieli kotów jest porażająca. Nie rozumiem jak mogą wypuszczać samego zwierzaka na podwórko. Mam znajomą, której kot zginął w taki sam sposób jak Kapitan Morgan. Do dziś płacze jak o tym opowiada, ale nie widzi w tym swojej winy. Uważa, ze to normalne jak kot chodzi samopas po mieście. Ja jak przez swoje gapiostwo kiedyś zostawiłam otwarte okno i kot wyskoczył na zewnątrz. Przez pół nocy go szukałam i odetchnęłam dopiero jak z nim wróciłam do domu.
    Proszę nie obwiniaj się, nie wszystko da się przewidzieć. Czytam Twój blog regularnie i wiem, ze daliście mu dużo miłości. Żal mi Kapitana Morgana, tak samo jak żal mi było Maciusia. Obaj skrzywdzeni przez nieodpowiedzialnych właścicieli, odeszli przedwcześnie. Bardzo Wam współczuję straty kociego przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie osoby nie widzą w tym nic złego - wręcz przeciwnie tacy jak ja np. wychodzący z kotami na smyczy to dziwadła. Najgorsze, że tym samym osobom kolejny kot ginie przejechany przez auto, zmaltretowany przez ludzi lub zagryziony przez jakieś zwierzę i biorą kolejnego kota nie zmieniając swego postępowania. Myślę, że schroniska powinny bardziej zwracać uwagę na to komu oddają zwierzęta a z pewnością przeprowadzać kontrole (bo taki mają obowiązek ale przeważnie tego nie robią).

      Usuń
    2. To fakty,wszelkie służby i organizacje działają dopiero jak stanie się coś strasznego zamiast prewencyjnie. Czytałam na blogu jednej głupiej torby której kota rozjechał samochód że wzięła następnego i dalej go wypuszcza zalecając że ze schroniska można brać w kółko bo koty są za darmo.oczywiście napisałam co o tym myślę. Nigdy nie uwierzę że kotki wychodzące samopas są szczęśliwe,najwyżej do czasu jak nastąpi wypadek. To niedbalstwo i beztroska nieodpowiedzialnych ludzików. U mojej mamy na przykład kontrola ze schroniska była po 2 latach (odnośnie Dandysa) Trzymaj się !

      Usuń
  11. Z różnych przyczyn osobistych nie było mnie u Was dawno.
    Dopiero dziś, po przeszło roku, mogłam zajrzeć...
    Współczucie, łzy, ból... Ale też złość, straszna złość na rodzaj ludzki.
    Morganek. Miał szczęście, że - jak się okazało - u schyłku życia na Was trafił. Dostał multum miłości... A teraz czeka na Was, tylko na Was, po tamtej stronie. Tak jak wszystkie kochane przez nas istoty czekają na tych, których kochały.
    Ptak, nawet nie dorosły, maleństwo. Wierzę w znaki, bo trochę ich w życiu miałam. Dostałeś wspaniały przekaz od Morgana, że jest spokojny jak ten ptaszek i dobrze mu tam, gdzie teraz jest, gdzie czeka... On Ci też w ten sposób przekazał, że znalazł u Was poczucie bezpieczeństwa, jakie miał ptak na Twoim ramieniu i że dziękuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Sowo, dzięki że wpadłaś do nas po długiej nieobecności. Trudny i smutny to dla nas czas. Ciężko się z tym wszystkim pogodzić, zrozumieć a zapomnieć po prostu się nie da. Mam tylko nadzieję, że Twe sprawy osobiste układają się pomyślnie.

      Usuń
  12. Kim byśmy byli, gdybyśmy zapominali?

    Gdyby tylko ból nie był tak wielki.

    Tylko że on świadczy o naszych uczuciach...

    Ale one naszej rozpaczy nie chcą, bo nas kochały i kochają.

    Ten znak od Kapitana (bo to był znak) jest niesamowity...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że to była wiadomość od Morgana - zresztą tych znaków było więcej a teraz gdy pojawił się w innym futerku... Kocia magia. Kocham go nadal i nigdy nie zapomnę.

      Usuń
  13. Dawno mnie nie było w Tawernie... Doczytałam, poczytałam... Pewnie ból już dziś mniejszy, ale na pewno wciąż boli. Dobrze, że Maleńka jest z Tobą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boli, oj, wciąż boli. Obrazy jego cierpienia wciąż są w mojej głowie a na spacerze łapię się, że rozglądam się wokół czy gdzieś nie trupta do mnie i do moich kocurków by się przywitać i spędzić z nami czas. Zapomnieć się nie da, ani jego bolesnej męki ani jego cudownego towarzystwa. Ciężko wracać do wpisów o nim, nawet nie odpowiedziałem na komentarze pod wpisami o Morganie, bo mi słowa więzną. Maleńka zaś to dla mnie dziś cząstka tamtego łobuza.

      Usuń
    2. Współczuję Ci bardzo... I do tego dochodzi poczucie winy, które choćby się było nie wiem jak mądrym gdzieś wsącza się w tęsknotę i żal...
      To idę wpisać coś wyżej :), gdzie nowe się rodzi... :), gdzie nowe rośnie i jest coraz słodsze :D

      Usuń