piątek, 8 czerwca 2012

Reminiscencje z wiosennych spacerów

Wydzierając się niemiłosiernie pod drzwiami, Mefisto, daje znać jak bardzo tęskni za spacerami. Ale cóż, gdy pogoda ostatnio płata dziwne i nieprzyjemne figle. Parno, duszno, a zarazem mokro i wietrznie. I tak na przemian. Do tego otrzymał karę i zakaz wychodzenia po jego sławetnej ucieczce (czytaj tutaj>>>), podczas której spędził zimną i deszczową noc poza domem. Rozchorował się, kicha na mokro, ropieją mu oczka, zmarkotniał i znów muszę robić za tego złego, jako Dr Schwintuch pakując mu serię zastrzyków z antybiotyku. Ja sam też jakoś przegrywam w walce między Ciemną a Jasną Stroną Mocy i wpadłem w jądro oddziaływania Niemocy.

Dziś więc seria zaległych zdjęć z wiosennych spacerów:






Mefisto uwielbia rozgrzebywać kretowiska i wszelkie norki. Potrafi wsadzić cały pyszczek do tunelu zrobionego przez nornice, pozoruje ataki na mieszkańców norek albo siedzi na kretowisku w pozycji władcy lub strażnika. Wygląda trochę jakby pilnował gniazda lub wysiadywał jajka :) Podglądający nas z okien sąsiedzi podejrzewają, że nasz kocur załatwia wtedy czynności fizjologiczne, co nie jest prawdą, bo jednym miejscem majstrowania kupala jest zaciszna domowa Świątynia Dumania...



Po wytarzaniu się w piasku i pyle mroczny Mefisto już nie jest plamą płynnej czerni... W jego mniemaniu tak zyskuje fachowy kamuflaż...



...ale dbałość o higienę jest tak głęboko zakorzeniona, że nawet na spacerze koniecznie trzeba wylizać ten-tegasa...


Nie ma to jak wywalić się "kołami do góry"...




Ulubiona kępka suchej trawy jest obowiązkowym punktem każdego spaceru:

 

Ostrząc sobie pazurki i ślad zapachowy na nich zostawiając - tymi pozornie niewinnymi czynnościami, usypiamy czujność Dużych, plan wdrapania się jak najwyżej obmyślając...




Jeśli nie mieliście okazji ściągania swego kota z drzewa - polecam lekturę postu "Na pochyłe drzewa koty skaczą" - dla ściągających to logistycznie arcytrudna operacja, dla podglądających sąsiadów ubaw po pachy na lata...



Najczęściej na spacerze spotykamy psy, które Mefisto traktuje z wyższością i albo pogardliwie na nie spogląda, gdy próbują się z nim zaprzyjaźnić, albo fuka, parska i próbuje je pizgnąć łapką. Ale gdy spotka kocicę, jakoś traci rezon, "zagadać" nieporadnie próbuje, a po powrocie do domu ten Romeo niewydarzony leży rozmarzony w legowisku wzdychając do takiej lafiryndy... Na zdjęciu poniżej jedna z poznanych kotek. Niestety kilka dni później zginęła pod kołami samochodu - co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że choć szelki i smycz, nie są zbyt komfortowe, ale koty w mieście nie powinny być puszczane samopas dla ich własnego bezpieczeństwa...




Poza ganianiem za ptaszkami, motylkami, drapaniem drzewek, tarzaniem się, obmyślaniem planów ucieczek...

...wpasowujemy się w różne zakamarki...



...kradniemy tajemnice wojskowe:




...podziwiamy piękne okoliczności przyrody...





 

 

...obijamy się, wygrzewając na słoneczku...

 


Spacer byłby jeszcze przyjemniejszy i pełniejszy atrakcji, gdyby nie nadzorujący kota Duzi i te krępujące szelki...

 





  



31 komentarzy:

  1. Mam wrażenie ,że kot urósł i zmężniał...
    Ależ on ma dobrze z Wami :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sobie przypomnę jaka to była bida, gdy braliśmy ze schroniska, to jakby inny kot był. Urósł, "przytytło" mu się. Śmiesznie wyglądał ostatnio, gdy wrócił z tej swojej ucieczki - jakby w jedną noc wydoroślał i zmężniał, taki napuszony i dumny. Teraz troszkę znowu zbidniał, bo chory, ale wróci do formy.

      Usuń
  2. Jednak imię do niego świetnie pasuje!
    Swoją drogą zakamuflowany wygląda świetnie nawet jak nie jest idealnie czarny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy go tylko ujrzałem w schronisku, lampka z imieniem Mefisto od razu mi się zapaliła w mej pokręconej głowie (w schronisku przebywał pod imieniem Heweliusz, ale mi do niego nie pasowało).

      W tym kamuflażu wygląda trochę jakby go po tysiącach lat odkopano z jakiejś piramidy - brakuje tylko pajęczyn :)

      Usuń
  3. Piękny Mefisto i piękne zdjęcia - szczególnie w trawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trawka, kwiatki, ładne tło, ale trudno Mefisto zrobić zdjęcie, bo wokół ciągle coś lata, bzyka, jaszczureczki jakieś pełzają, to i nie usiedzi i nie zapozuje ten gałgan jeden :)

      Usuń
  4. Już kiedys miałam zapytać i zapomniałam.. a moze pytałam? Nie wiem mojej osobistej pamieci zaczyna brakowac ramu i nie działa :) W każdym razie, jak na Was ludzi patrzą jak z Mefisto wychodzicie??:)

    Jak poszłam ten jeden raz z Sanchezem czułam się chwilami jak margines społeczny kiedy panie z pieskami wypucowanymi przystawały i sie przyglądąły :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dokładnie tak samo. Kot w szelkach, na smyczy budzi jakieś takie dziwne odczucia. Sąsiedzi patrzą z politowaniem na nasze spacery, czasem zagadują o kota, ale z jakąś taką pogardą i złośliwością.

      Wystarczy wspomnieć, że wtedy jak nam uciekł był widziany przez sąsiadów jak próbował się dostać do klatki, ale żaden z tych Einsteinów nie wpadł na to, by go wpuścić do środka.

      Co więcej, Lui zauważyła, że na trawniku pod domem jakiś debil porozrzucał mięso, przypuszczam żeby otruć kota. Samo przecież mięsko nie przypełzło, bo to ogrodzone osiedle, z zamkniętą bramą wjazdową, itd.

      Jest taki jeden niemilec co zawsze niby to żartem robi takie "psyka" ile razy nas widzi. Początkowo go zlewałem, bo zawsze ma jakieś pięć groszy do wtrącenia a ja porywczy jestem i z dyńki mogę mu kiedyś wycedzić. Ale jak zrobił to kolejny raz, spytałem "po co to robisz?". Coś tam boruczał pod nosem, więc mu wytłumaczyłem, że nie jest to wogóle zabawne, że jest złośliwy, bo wie, że koty na "psyka" reagują ucieczką. To tak jakby powiedzieć "sp...". Spytałem, czy jak będę widział na podwórku jego dzieci to mam też tak niby żartobliwie do nich "sp...laj".

      Ja uwielbiam spacery z Mefisto, odstresowuję się, coś tam sobie przemyśliwam, a do tego wiem ile to dla niego radości. Ale, mimo że staram się nie zwracać uwagi na zaczepki czy głupie uśmieszki, to nerw mnie czasem bierze. Dla mnie śmieszniejsze są ich pieski, a właściwie takie małe, truptające krzywymi nóżkami i d..pami szczekające parodie. Ale nie, to ja jestem śmieszny ze swoim kotem, a oni zachowują się jakby co najmniej pitbulla na smyczy prowadzili. Mam przynajmniej taką satysfakcję, że czy to mały czy całkiem duży pies, Mefisto każdemu z nich pizgnął łapką po nosie, zafukał, tak że skomlały i chowały się za właścicieli.

      Usuń
    2. Szkoda, miałam nadzieję, ze to tylko mi się "kosmici" po drodze przydarzyli :/ Zniechęca odrobinę takie nastawienie ludzi.. przynajmniej mnie, bo sie czułam jak zdrowo stuknięta.

      Z tym miechem uważajcie. U nas któregoś roku ktoś tak kilka kotów i psów przy okazji potruł.. ludzie są tak beznadziejni że zaczynam naprawdę myśleć że nasz gatunek przypadkiem powstał.

      Co do psykającego geniusza.. nie podpuszczam Cię, ale jakby kiedyś pod Twoim oknem spacerował,a Tobie by jajko akurat z okna wypadło trafiając w jego pusty dekiel.. :)))

      Mraux

      Usuń
    3. Są beznadziejni, większość nie powinna być klasyfikowana jako "homo sapiens", ewentualnie jako "homo radek" - gatunek powstały przez przypadek. Bez względu na płeć nosić zamiast imion, oznaczenia: Radek Jeden, Radek Dwa, Radek Tysiąc Pięćset Dwa Dziewięćset :)

      Niby można się nie przejmować takimi wynalazkami. Ale masz rację, mimo wszystko demotywuje to i odbiera przyjemność, gdy się czuje na plecach te zawistne spojrzenia.

      Nie podpuszczaj, nie podpuszczaj, bo ambitne pomysły na tego "geniusza" przychodzić mi do głowy zaczęły :)

      Usuń
  5. Ma co wspominać i za czym tęsknić -nie dziwię się ze wyje pod drzwiami ;))
    No i kto by pomyślał że kot też może być "norowcem " ;)))
    Piękna foto-relacja :)

    Niech szybko zdrowieje ,bo szkoda lata !
    Głaski dla chorowitka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po każdej niemal nocy pojawiają się nowe kopczyki albo norki, to Mefisto ma używanie. Jestem ciekawy jak głęboko w ziemi siedzą tamte żyjątka, bo się dokopać nie możemy :)

      Żal mi go, bo tak smutno miauczy pod drzwiami, struny głosowe ma już podrażnione i śmieszne takie dźwięki wydaje. Ale co zrobić.

      Może i dobrze, że teraz taka pogoda kapryśna, mniejszy żal siedzieć w domu. A jak się wreszcie wypogodzi to i Mefisto powinien być zdrowy. Zostały mi jeszcze trzy zastrzyki. Ale dla pewności odczekam kilka dni.

      Usuń
  6. Fantastyczna fotorelacja! Szczęściarz z Mefisto, że ma takie wycieczki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Ale własnie sobie przypomniałem, że zostały jeszcze fotki z wyprawy do parku. Uzupełnię jako następny post.

      Teraz jest wielce nieszczęśliwy, bo musi siedzieć w domu. A wspominać rzeczywiście ma co i za czym tęsknić. Było już tak, że i 3 razy dziennie wychodziliśmy na najczęściej godzinne bliższe lub dalsze spacerki.

      Usuń
  7. Ależ rewelacyjne są te Wasze spacery.
    Przeczytałam komentarz Mraux z Twoją odpowiedzią i nasunęła mi się taka oto myśl. Ludzie zawsze reagują skrajnymi emocjami na to czego nie znają. Widać, że jedni patrzą z politowaniem "jaki biedny kotecek na uwięzi", drudzy ironicznie się uśmiechają i zapewne za rogiem domu pukają się w czoło na Wasz widok. Moim zdaniem należy oswajać to "dzikie" towarzystwo i edukować. Bo dla nich stereotypem jest pies na smyczy i kotek pijący krowie mleczko. Oba błędne. Na smyczy coraz częściej spacerują koty i inne zwierzaki, z kolei krowie mleko nie jest wskazane dla kotów, tak samo jak kasza dla psów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Tym bardziej, że zwierzaki przez takich "homo radków" traktowane są jak zabawkę. Ostatnio pojawiły się jakieś nowe pieski, które były prezentem z okazji Komunii albo Dnia Dziecka. Rany, jak one są tarmoszone przez dzieciaki jak pluszaki jakieś. A minie kilka tygodni i będą wyły w domach, bo się znudzą jak każda zabawka! Arghhh!!!!

      Usuń
  8. Wspaniały spacer! :-) Szczęściarz z tego Mefisto, że ma takie fajne wycieczki :-) Może i ja mojego Tymka kiedyś na przechadzkę zabiorę... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz niestety nieszczęśliwy siedzi w domu z powodu choroby, ale za kilka dni znowu wyruszymy. Jeśli chcesz zabrać Tymka na spacer, to musisz mieć świadomość, że może mu się to spodobać tak bardzo, że nie da Ci potem żyć, tylko będzie głośno (oj, baaardzo głośno i intensywnie) domagał się codziennych spacerków :)

      Usuń
    2. Tego właśnie się boję... :-)))

      Usuń
  9. Moj Geralt nie chcial sie nauczyc chodzic na smyczy, ale za to sam lazi gdzie mu sie podoba. A jak mu balkonu na czas nie otworzysz to tez jest koncert na jakies 100 decybeli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w naszej Tawernie :) Początkowo Mefisto też się wzbraniał i próbował zrzucić szelki, ale bardzo szybko, bo już za drugim podejściem sam chętnie zaczął wskakiwać na kolana, by mu je założyć. Mądra bestia, miał wybór albo szelki albo zero wyjścia na zewnątrz. Teraz to już śmiga z przyjemnością, bo staram się go nie ograniczać, tzn. zapewnić mu taki komfort na spacerze, by moja obecność i nadzór były jak najmniej dla niego upierdliwe :)

      Lubi jak się trzymam trochę z tyłu, nie wyprzedzam go, wtedy ma wrażenie jakby mnie nie było. A samopas go nie wypuszczę nigdy, zbyt wiele niebezpieczeństw.

      Ech, zazdroszczę wszystkim balkonu (którego nie posiadam) - jest to jakaś alternatywa pomiędzy trzymaniem kota w domu a spacerami.

      Usuń
  10. a jeszcze, piekny kot ten Mefisto. A nie oburzaja sie ludzie, jak go wolacie na spacerze po imieniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla większości to imię jak każde inne, tym bardziej, że wołam go krótko Mefisto a nie Mefistofeles (a właściwie Mefistofelis - jako połączenie "Mefistofelesa" z "felis"). Ci, którzy rozumieją, to przeważnie patrząc na mnie reagują "no tak, jak inaczej mógłbyś nazwać kota". Więc nie zdziwiliby się, gdybym go nazwał np. Behemot (tu również nie od imienia bestii, lecz w hołdzie kocurowi z "Mistrza i Małgorzaty") Ale większość nie czytała ani Fausta ani nie oglądała musicalu "Koty" :)

      Usuń
  11. No, chyba ze trafisz na przyslowiowego wrecz Moherowego Bereta... wtedy takie imie moze byc poczytane jako obraza majestatu...
    Nad Behemotem i ja sie zastanawialam, ale umaszczenie sie nie zgadzalo.
    A moja mame jedna jej znajoma (Moher) probowala przekonac, ze lepsza od kota bedzie skorka z kota, jakby korzonki bolaly...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzają się i tacy. Boga być może mają na ustach, głośno manifestując swoją "religijność", ale w sercu robactwo.

      Wiesz, pod swoim domem nie lubię urządzać spacerków, z powodów opisanych powyżej, a dalej się wypuścić nie bardzo jest gdzie, wszędzie samochody, psy, niemilce. Najspokojniejsze miejsce w najbliższej okolicy to... cmentarz, ale porzuciłem ten pomysł. Wyobraź sobie wtedy reakcję Moherowców: cmentarz, ja długowłosy, kot czarny jak podniebienie Czarta :)

      PS. Ze skórki ze starego Mohera to nawet mokasyna nie uszyjesz :)

      Usuń
  12. Dziękuję bardzo za życzenia :-)

    Nie wiem dlaczego , ale jesteś 13 składającym życzenia...
    Ty to masz szczęście :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można powiedzieć, że w "berecie urodzony" :)))))
      Duża buźka!

      Usuń
  13. Już wiem , jakie słowo za mną chodziło :-)))
    Jesteś Wielkim Trzynastym :-)))
    Normalnie możesz zakładac swój Klub Prawie Piekielny :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielki Trzynasty :) Brzmi to mocno masońsko... jak u Dyzmy i bardzo mi koncept takiego klubu odpowiada :)

      "Loża ma być na dwanaście pań i na jednego pana. Panie będą się nazywały Pątniczkami Trzypromiennej Gwiazdy - zaś pan - wielkim Trzynastym. On będzie rządził w Loży trzema prawami: życia, miłości i śmierci."

      Hahah, to prawie jak w naszej kociosferze... ja i same "Pątniczki" :)

      Usuń
    2. Racja ,
      chyba przez tego Dyzmę
      tak to za mną chodził ten Wielki Trzynasty :-)))

      Usuń
    3. Wcale za Tobą nie chodzą Pątniczko Trzypromiennej Gwiazdy :)))))))

      Usuń