poniedziałek, 13 października 2014

Ojczymatka zastępcza...

Przerywam chwilowo tawernianą kwarantannę blogową bo temat ważny i pilny. Wprawdzie od kilku dni mamy polską złotą jesień z całkiem sympatycznym słoneczkiem ale nic nie powstrzyma nadchodzących zimnych i deszczowych a potem mroźnych i śnieżnych miesięcy. My i nasze udomowione koty zagrzejemy swe dupalki przy kaloryferku lub zagrzebiemy się pod kocykami ale dla bezdomnych czy wolno żyjących zwierząt nadchodzi trudny okres a chłód i mróz jak co roku zbierze swe okrutne żniwo.

Jak wiecie, jestem Ojczymatką dla trzech cudownych kotów, które wypielęgnowane, wypieszczone, zdrowo odżywiane i otoczone opieką żyją w najlepszych jakie mogłem dla nich stworzyć warunkach. Jak każde z Was, codziennie spotykam jednak jeszcze inne istoty, którym nie dane jest zaznać ciepła domu i miłości, porzucone, niechciane, często okaleczone i chore. Mimo moich skromnych możliwości nie potrafię przejść obok nich obojętnie, zawsze przystanę choć na chwilę, dotrzymam im towarzystwa, nakarmię ale wiem, że to zdecydowanie za mało. Owszem, wśród nich są i takie koty, które świetnie radzą sobie w środowisku miejskim, oprócz tego, że są dokarmiane przez przychylnych im ludzi, to potrafią też same o siebie zadbać, urządzając polowania i nocując w przyjaznych im miejscach. Grzechem byłoby wyrywanie ich z tego świata i udomowianie na siłę. Są jednak i takie, które zostały porzucone jak niepotrzebna rzecz, nieporadne, skrzywdzone, wystraszone po traumatycznych przejściach lub wręcz przeciwnie zbyt ufne a tym samym podatne na krzywdy, które mogą doznać od ludzi.

Chcę Wam dziś zaprezentować moją gromadkę ulicznych kotów, z którymi się przyjaźnię, z wiarą, że może któryś z nich znajdzie dzięki Wam dom zanim mrozy wyciągną po nie śmiertelne pazury  lub spotka je krzywda od ludzi...


Łowca...

Przesympatyczny kot, który od kilku miesięcy biega po przemyskim rynku starego miasta. Jest wytrawnym łowcą, który nie przepuści żadnemu gołębiowi. Lubi mi siadać na kolanach, czasem też wskakuje na plecy skąd ma najlepszy widok na te "latające szczury miejskie".




Zbyszek Kieliszek...

Drugi z kotów rynkowych jest bliźniaczo podobny do Łowcy. Mają taką samą "fryzurę" i są podobnie towarzyscy. Początkowo myślałem, że to jeden i ten sam kot ale po bliższym zapoznaniu widzę występujące między nimi różnice. Przypuszczam, że są rodzeństwem. Jest to kot, którego poznałem w... pubie. Podszedł do mojego stolika, wskoczył na kolana i rozkosznie mrucząc towarzyszył mi przy paru kolejkach. Widzieliśmy się tak kilkukrotnie ale od jakiegoś czasu go nie spotykam.


Burasek Piszczałek...

To mój ulubieniec. Czeka na mnie codziennie rano pod kamienicą, w której mam biuro. Na mój widok wydaje donośne odgłosy paszczowe. Jest gadatliwy, miaucząco referuje mi swoje przygody lub żałośnie gani za moją nieobecność. Jest młody a po jego zachowaniu można wnosić, że ktoś się go po prostu pozbył. Jemu w pierwszej kolejności pragnę znaleźć dom bo okolica jest niebezpieczna a ściąłem się też z paniami, które go ciągle przeganiają ze skwerku, krzycząc na niego, tupiąc i próbując go kopnąć. Staram się go karmić będąc przy nim tak by nikt go nie skrzywdził ale zdarza się, że się mijamy i wtedy zostawiam mu jedzenie w miseczce, które niestety ciągle mi te panie wyrzucają. Jest mniej zaradny od Łowcy a przez to, że przyjazny i ufny to szczególnie podatny na skrzywdzenie.Rewiry Buraska i Łowcy częściowo się pokrywają i czasami dochodzi między nimi do bójek.







Rudasek...

To kot, teoretycznie posiadający jakichś opiekunów. Wspominam o nim bo należy do mojej przyszywanej gromadki "moich" kotów. To pieszczoch, który lubi jak się koło niego kładę na chodniku :)



Bengal...

To kot, który podobnie jak Burasek wymaga jak najszybszej adopcji.To  jednoroczny kot z hodowli.  Przebywa w nieodpowiednim domu ale nie będę tu wchodził w szczegóły. Jego tzw. "opiekunowie" chcą się go pozbyć. Jest zestresowany ale to piękny i miły kot, który potrzebuje ciepła i serdeczności.



PS Przyjęcie kolejnego kota do Tawerny jest poza moimi możliwościami a same dokarmianie przeze mnie tych cudownych istot to zdecydowanie za mało wobec zbliżających się zimnych miesięcy oraz okrucieństwa czy bezmyślności ludzi.

Proszę o udostępnianie moich banerków i podlinkowanie ich do zakładki
"Przygarnij mnie..."
czyli:




link do tego banerku tutaj >>>

link do tego banerku tutaj >>>

Wydarzenie "Koty z Przemyśla poszukują domu" na facebooku:

https://www.facebook.com/events/1489780181291731

Wątek na forum Miau:

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=165325



Aktualizacja!

16.10.2014. Miło mi poinformować, że Łowca znalazł dom. Zupełnie niezależnie ode mnie trafił do podprzemyskiej miejscowości Pikulice. Moja dobra koleżanka Gosia przekazała mi zdjęcia Łowcy w jego nowym domu Przy najbliższej okazji udam się tam do niego z wizytą:


Burasek Piszczałek przebywa teraz w lecznicy tak by trafił do kogoś kto zechce się nim zaopiekować całkiem zdrowy. Jest pod dobrą opieką weterynaryjną pana Barketa a leczenie go z typowych dla bezdomnych kotów przypadłości jest możliwe dzięki wsparciu Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt "Nadzieja". Zostanie jeszcze wykastrowany a ja szykuję wyprawkę dla niego i jego przyszłego opiekuna.Odwiedzam go tam codziennie ale wciąż szukam dla niego domu.






23.10.2014 Odebraliśmy Piszczałka z lecznicy i odwieźliśmy do mojej koleżanki Sylwii, która zobowiązała się przygarnąć go tymczasowo... ale już teraz czuję, że zostanie u niej na stałe :) To ogromna radość bo ten przemiły kocurek zanim trafił na ulicę musiał być kiedyś udomowiony, potrafi korzystać z kuwety, ma również świetne rozeznanie do czego służy klamka u drzwi i okien :) Ludzcy domownicy już go polubili a i sympatyczna gromadka zwierząt Sylwii przyjęła go bez agresji. W nowym, ciepłym domu szybko stanie na nogi, będzie do końca wyleczony z jego przypadłości a w przyszłym tygodniu poddamy go sterylizacji.







87 komentarzy:

  1. Oj, a ja przygarnęłam właśnie malucha. Myślałam, że maluch. Poszłam z nim do weta. Kotek powiedziały ze zadbany i ze jak te ogródki działkowe co się na lublin wyjeżdża to na pewno ktoś wyrzucił z premedytacją. A tak poza działka pola są i domy wzdłuż ulicy. Wiec ktoś musiał się natrudzić żeby tam podejść i przez płot przerzucić bo działki ogrodzone są. Kot sam wejść tam może tylko przez kratę w bramie wjazdowej. A on tam płakał raz w środę, potem w czwartek mama była i tez płakał i w piątek juz go namierzyla. Wet mówiła ze widać ze długo się nie błąkał bo nie jest brudny ani wygłodzony bo tłuszczyk na zebrach jest. Wiec musiał tam ponad dobę łazić płakać i mama go zgarnęła. Szczęście w nieszczęściu bo na działce pracy Już jako tako nie było tylko mamę to miauczenie zaintrygowalo bo tak jej się z Salema miauczeniem 10 lat temu zima skojarzylo, że on też się tak darł.
    A malutki jest mniejszy niż Aimee dlatego taka zaskoczona jestem ze mówią ze to dorosły kot, że więcej niż 2 lata nie ma. A on jak kociaczek wielkością.
    No i kotek widać, że nie spieszno mu ani na dwór ani nic. Przytulasek, mruczy, trochę jeszcze do ludzkiego jedzenia próbuje się rzucaćna czyjś talerz na stole, ale odkładam go na podłogę, bo Aimee dopiero co oduczyłam włażenia na stół jak ktoś je. A tak to śpi dużo. Chyba miał sporo stresu na tych działkach jak tam łaził. A że czysty w zasadzie to wychodzi na to, że szczęście w nieszczęściu. Bo jakby mama nie pojechała tam te dwa dni na działkę to by tam zginął. Wet mówiła, że widać, że musiał być wygłodniały bo chudy nie jest, a brzuszek pełny po jedzonku od nas, więc dwa dni nic nie jadł tylko łaził... Bo on nawet z tamtymi dzikimi nie był - one w drugim końcu działki. I wiadomo, że tamte widać, że działkowe bo brudne itd a ten chodził wrzeszczał jakby właśnie go ktoś z nienacka na dzikie życie wywalił. I do drzwi nie podchodzi ani do okien jakoś się nie interesuje więc wychodzić na dwór to on na pewno nie chciał.
    Ludzie to mają nasrane, jak można kota wywalić i to jeszcze specjalnie na te działki podjechać żeby tam go dać, zamiast w miescie wypuścić jak już musiał, albo do weta zanieść, bo przecież tu domów szukają jak ktoś im podrzuci... Bezmyślność ludzka mnie czasami zabija. Albo tak jak kota do lasu wyrzucają. Kot to przecież nie leśne zwierzę...
    No i został. Nasz na piątego. Nie ma imienia, ale ma dom. To najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ten "Zorro" co go umieściłaś u siebie przed chwilą na blogu? Ludzkie okrucieństwo ma różne oblicza. To nie tylko bestialskie czyny wobec zwierząt ale też takie o których piszesz. Wyrzucenie raz udomowionego zwierzęcia jest tak samo godne potępienia. Żałosne jest to, że tacy ludzie wywożąc gdzieś zwierzę do lasu, za miasto, na działki uważają, że mają czyste sumienie bo przecież nie zabili. Ja nadziei na to, że ludzkość zmieni coś w swojej mentalności już nie mam ale przynajmniej, że tych podłych spotka jakaś kara, że np. na starość ich dzieci tak się ich pozbędą jak oni bezbronnego zwierzaka oraz to, że w przyszłym życiu staną na samym dole łańcucha pokarmowego.

      PS To Ty z Lublina jesteś? Studiowałem tam i przeżyłem tam najfajniejsze ale też i najcięższe czasy ;)

      Usuń
    2. Tak, to ten bezimienny Zorro.
      No właśnie nie wiem za co go to spotkało, bo mimo, że niekastrowany to nie siusia po kątach ani nie chce na dwór iść. Więc widać komuś się znudził.... :(
      Ano z Lublina :p

      Usuń
    3. Na to wygląda, że "zabawka" się znudziła. Wierzę, że tacy ludzie w przyszłym życiu będą myszami...

      Usuń
    4. Ja bym jeszcze gorzej życzyła...
      ale szkoda nerwów wymyślać co. Oby jak najgorzej im i już.

      Usuń
  2. Trzymam mocno kciuki żeby się znalazły domy dla tych słodkich kotów. Bardzo mocno. U mnie też wszystkie koty to "jaśniepaństwo" z podwórka. Wszystkie miały kiedyś domy bo ewidentnie były oswojone. Ale widocznie się komuś znudziły. A te panie z rynku to nie panie tylko wstrętne babony. Ale los nie rychliwy ale sprawiedliwy a kto mieczem wojuje ten od miecza ginie i karma zawsze wraca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam oko na te panie a znajomych strażników miejskich uczulam by zwracali uwagę na takie zjawiska. Jedna z tych kobiet nawet nie krepowała się i przy mnie zaczęła przeganiać buraska. Jak jej zwróciłem uwagę to zaczęła, że jak do kościoła w niedzielę idzie a tu taki bezdomny kot będzie jej szczał po klatkach. Możesz sobie wyobrazić jak się na nią wydarłem zaczynając od słów " a po co ty stara raszplo do kościoła chodzisz skoro Boga w sercu nie masz"....

      Usuń
    2. No tak, święta a diabłem podszyta. Ona pewnie sika szampanem do złotego kibelka;) A co jeśli to prawda, że zwierzęta to są anioły zesłane na ziemię? Skoro jest wierząca to powinna mieć świadomość, że dla takich to diabeł kociołek od dawna grzeje;) Choć nie powinnam się wypowiadać w tej kwestii bo to nie moje klimaty.

      Usuń
    3. Problem z takimi "wierzącymi" jest taki, że ich wiara to tylko fasada i moralna schizofrenia polegająca na dalekiej rozbieżności między wyznawanymi wartościami a czynami. Sam kościół katolicki przez wieki zdegradował zwierzęta do przedmiotów, istot bez duszy i uczuć oraz dał przyczynek do ich prześladowań. Tematu szacunku dla zwierząt nie porusza się ani na religii ani podczas kazań. A szkoda bo kler ma przeogromny wpływ na miliony ludzi i mógłby dużo dobrego zrobić w tej kwestii.

      Usuń
  3. O ło matko!! Zrob wydarzenie na fb to bedziemy udostepniać.
    spróbuj też na forum Miau, tam dużo fajnych ludzi pomaga znaleźć kotom dom.
    No i poz tym prosimy o banerek "Koty z Przemyśla poszukują domków" to się oflagujemy na blogach

    OdpowiedzUsuń
  4. Monique ma rację. Zrób ogłoszenie na Miau, albo może by wątek założyć. Tam dziewczyny organizują nawet transporty. I ogłoszenie na FB - będziemy udostępniać to może znajdą się domki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monique i Atena: Zrobiłem banerki, utworzyłem zakładkę na blogu:

      http://baldricksclaw.blogspot.com/p/przygarnij-mnie.html

      Utworzyłem wydarzenie na fb:

      https://www.facebook.com/events/1489780181291731

      Później zarejestruję się na Miau. Proszę o udostępnianie banerków i linków.

      Usuń
    2. Maszyna ruszyla :)
      PAmieta o umowie adopcyjnej. Bedziesz prawnym ''wydajacym koty'' :D

      Usuń
    3. Udostępniam oba na fp bloga. Oby ktoś maluchy wziął z tej ulicy.

      Usuń
  5. My też dokarmiamy z córką bezdomne koty (niektóre bezdomne wcale nie są, ale przychodzą podjeść) i szukamy domku dla młodego kociaka, który jest za mały, żeby przetrzymać zimę. Jego brat - lub siostra, nie wiem - już zginął, bo od dwóch tygodni go nie widać. Man nadzieję, niestety bardzo nikłą, że ktoś się nim zaopiekował. A i kotkę trzeba by było złapać i wysterylizować; jest bardzo płochliwa, będzie trudno.
    Popieram dziewczyny. Im więcej osób się dowie, tym większe szanse.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się pozyskać środki by te koty trochę podleczyć i może wysterylizować aby miały większą szansę na adopcję. Udało mi się zapewnić leczenie dla Buraska. Przez jakiś tydzień będzie w lecznicy.

      Usuń
  6. Ha,to jest temat który od zawsze spędza mi sen z powiek. Na moim osiedlu od lat jest grupa dzikusów które dokarmiam ja i Dobra Kobieta.Z tej paczki wywodzi się mój Momo,jego brat Kuro1 został wykastrowany i zaszczepiony,żyje na wolności,widuję go czasami ale część już przepadła. Te u nas są dzikie, nie podchodzą i raczej nie dadzą się udomowić,chciałabym tylko żeby wszystkie poddać sterylizacji ale nie łatwo je złapać. Twoi podopieczni są cudowni a wredne babska trzeba ostro potraktować, ksiądz powinien im z ambony ogłosić że zwierzaki zasługują na szacunek i pomoc.Jak będą banerki to się oflagujemy na pewno ;) trzymamy kciuki i pazurki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie jestem zwolennikiem udomowiania na siłę. Niektóre bardzo dobrze odnajdują się w miejskim środowisku i jako wolno żyjące dobrze sobie radzą. Ale tak jak piszesz, dobrze by je wysterylizować. Co do tych i innych bab, to typowe "modli się pod figurą a diabła ma pod skórą".

      Usuń
  7. Przemku zaglądam do Ciebie bo jesteś ... i tu mi brakuje słowa... zabrzmi to debilnie i trywialnie ale chyba "jedyny w swoim rodzaju"? No idiotycznie brzmi - po prostu nie znam faceta, który miałby tyle serca i empatii dla zwierzaków, a kotów w szczególności. I byłby tak odpowiedzialnie troskliwym opiekunem. Zadziwiasz mnie tak cholernie pozytywnie. A każdy odpowiedzialny opiekun w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że osiągnął to maksimum w zazwierzęceniu, maksimum pozwalające mu na zapewnienie odpowiednich warunków stworzeniom, które oswoił. A chciałoby się pomóc wszystkim... to smutne, taka niemoc, wiem z własnego doświadczenia. Dziewczyny mają rację - zrób banerki, rozpowszechni się gdzie się da, będzie łatwiej. Niech kocie anioły znajdą domki nie tylko na zimę ale już na zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Olena za miłe słowa. To jest mój skromny wkład w poprawę losu tych istot czy też może pierwszy niewielki krok. Oczywiście, nie mogą na tym ucierpieć moje domowe koty ale kiełkują mi w głowie różne pomysły. Widzę potrzebę zmian instytucjonalnych i prawnych. Szukam partnerów w samorządzie, być może okazją do tego będą zbliżające się wybory. O tym napiszę wkrótce.

      Usuń
  8. Jak to się dzieje, że ten bengal nie ma jeszcze domu? A szarak? Czy dałeś juz ogłoszenia na OLX? Koniecznie daj, to działa. Bardzo ci kibicuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłem banerki, zakładkę na blogu i wydarzenie na fb - uzupełniłem przed chwilą o te elementy powyższy wpis. Na tablicę, fora, itd. też wrzucę w międzyczasie. Teraz więcej czasu spędzam w pracy i w lecznicy niż przed komputerem.

      Acha, Mam informację, że Bengal ponoć znalazł dom ale nie ufam temu. Sprawdzę.

      Usuń
    2. Przemku, moje doświadczanie jest takie, że OLX jest najskuteczniejszy. 90% moich adopcji jest przez niego.

      Usuń
    3. Dzięki, po pracy zarejestruję się tam i gdzie popadnie żeby dotrzeć jak najszerzej.

      Usuń
  9. Nie mam nerwów, żeby to komentować.
    Szlag by trafił większość ludzi.
    Dobrze, że dałeś tej babie.
    Na biegających do kościoła regularnie i wdoopiemających ludzi / zwierzęta zrzuciłabym bombę. Szkoda, że nie mam możliwości.
    Dziewczyny, które napisały wyżej, są cudowne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się takim osobom dosadnie ale w miarę spokojnie coś przetłumaczyć ale zbyt to dla mnie emocjonalne jest a głupota mnie tak mierzi, że nerwy mi puszczają.

      Usuń
    2. To zupełnie tak jak mnie. Wytłumaczyć to chyba im się nie da, na taką wiedzę są oporni.
      Super, że tyle już zdziałałeś.

      Usuń
  10. Jestem zdecydowana wziąć bengala , ale ktoś musiałby do mnie przywieść do Ząbek pod Warszawą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dysponowałabym ewentualnie transportem z Leżajska do Krakowa, potem gorzej, choć do Warszawy też jest możliwość. Jednak na pewno mogę powiedzieć dopiero po rozmowach z odpowiednimi osobami.

      Usuń
    2. Mam cztery koty i psa. Myślę że Bengal by się z nimi dogadał.Jest tylko problem z transportem. Niestety nie mam samochodu - jakbym miała od razu bym pojechała po niego.

      Usuń
    3. Uwaga, uwaga! Isztar czyli Bengal tymczasowo nieaktualny. Ponoć jest już w nowym domu tyle, że dokładnie to sprawdzę bo do to nie pierwszy raz. Był i trafiał do nieodpowiednich ludzi, brany i podrzucany z powrotem bo nagle ktoś kto ma kilka zwierząt w domu w cudowny sposób dostał alergii na bengala albo, że zrobił kupę na dywan. Prawda jest taka, że chcieli mieć zabawkę a nie kota a nim się trzeba było zająć bo jest mocno zestresowany takimi przepychankami i nieodpowiedzialnymi ludźmi. Dam znać co się dowiem.

      Usuń
    4. Ok. - w każdym razie jestem zdecydowana :)

      Usuń
  11. Udostępniłam wydarzenie na tablicy fanów "Koty są miłe? - fotoblog.
    Może akurat ktoś coś.
    Biedne te kotki teraz przed zimą :(
    Bo zimą to...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Gdy pojawią się jeszcze jacyś nowi moi podopieczni to będę uzupełniał informację. Najważniejszy jest teraz Burasek Piszczałka. To cudowny i bardzo grzeczny kot. Teraz go podleczam i może zdobędę też środki na jego sterylizację.

      Usuń
    2. Przemek może by założyć jakieś konto, albo na Twoje można by przesłać (bo w sumie po co dawać za utrzymanie konta bankom) - myślę, że czytające(cy) Twojego bloga chętnie nawet po parę złoty by wpłaciły. I tak nazbierałoby się na sterylizację (to jest kotka?) Buraska (czy to ten co miaukolił jak rozmawialiśmy?). Ziarnko do ziarnka i zbierze się na zabieg. Jakby może zostało to może by przyszłemu domkowi jakąś wyprawkę zrobić - tak w ramach pomocy na pierwsze dni.

      Usuń
    3. Tak to jest ten burasek co miauczał jak rozmawialiśmy przez telefon :) To taki gadający kot jest. To co udało mi się załatwić to podleczenie go, odrobaczenie, odpchlenie, odświerzbienie i kilkudniowy pobyt w lecznicy. Tyle, że chciałbym go całkowicie wyleczyć (coś ma z oskrzelami) i wysterylizować ale aż za tyle to stowarzyszenie nie zapłaci. Nie chciałbym go nie do końca wyleczonego puszczać na ulicę i absolutnie oddawać do schroniska. Tak samo z Łowcą, mam zapewnione podstawowe rzeczy, czyli odrobaczenie i odpchlenie ale na tym koniec.

      Ja nie śmiem prosić o pieniądze choć mogę zapewnić, że zostałyby właściwie spożytkowane na tych dwóch łobuzów.

      Usuń
    4. Aj tam Przemek, nie prosisz przecież o pieniądze dla siebie tylko dla KOTÓW!!!
      MYŚLĘ, JESTEM NAWET PEWNA, ZE DZIEWCZYNY ZGODZĄ SIĘ ZE MNĄ!!!!!!!

      Usuń
    5. No ba. I dobrze, że konto podane. Jak tylko będę mogła coś to dorzucę do tej kociej skarbonki.
      A i adres by się przydał, bo mam kocie zabawki, mogę jako wyprawka wysłać, bo się nazbierało...

      Usuń
    6. Adres mogę na maila wysłać. Po pracy idę odwiedzić Piszczałka w lecznicy. Aby zachęcić do jego adopcji chce go dokładnie wyleczyć, postarać się o sterylizację i zrobić wyprawkę. Acha, Łowca prawdopodobnie będzie miał dom - ale nie chcę zapeszać.

      Usuń
    7. To daj na maila. Coś jakoś podzielisz te prezenciki między nich by mieli coś ze sobą :)
      No i dla Mojry się coś znajdzie ;)
      Lecę, wieczorem będe obserwować dalej :)

      Usuń
    8. Posłałem maila. Dziś raczej z neta już nie będę korzystał bo Piszczałek, pcheły i inne takie questy :)

      Usuń
    9. Dokładnie. Questy :)
      Ja na szczęście po badaniu Amberka vel Zorro- przeziebiony koleś, dały mu rok i 9 miesięcy. Kastracja jak przestanie kichać i kaszlec i wypłata wpadnie, rzecz jasna. Podobno wykastrowany będzie za jedyne 80zl. Nie wiem czy to duzo.
      Powodzenia w questach. Nagrodę pocieszenia wyślemy pocztą :p

      Usuń
    10. U nas zdecydowanie więcej niż 80 zł ale nie pamiętam dokładnie bo dawno chłopców sterylizowałem a i płaciłem zbiorczo za leczenie więc mi jakaś masakryczna kwota wtedy wyszła. Życzę aby Zorro szybko stanął na nogi. Dużo serdeczności ku Wam ślemy.

      Usuń
    11. Dziękujemy :)
      Zorro cierpliwie znosi kremowanie uszu, ale mruczy i ociera się zupełnie jak niegdyś młody Salemek...
      Oj te koty. tylko oczarują, a potem usługuj i karm... I głaszcz.

      Usuń
  12. Maszyna ruszyla :)
    PAmieta o umowie adopcyjnej. Bedziesz prawnym ''wydajacym koty'' :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Ja z góry zakładam, że chciałbym wiedzieć co się z moimi "podopiecznymi" będzie działo, w jakich żyją warunkach, jacy są ich nowi opiekunowie.

      Usuń
    2. Mam umowę z fundacji, moge przesłać wzór, albo w necie poszukaj i mozesz drukowac i razem z kotkową paczką dawać.

      Usuń
    3. PS. Bo Mef/Jagi/Alex na umowie są :)

      Usuń
    4. Wzór możesz przesłać żeby mi coś nie umknęło jak zrobię swoją "tawernianą" wersję :)

      Usuń
  13. Zgodnie z Waszymi sugestiami oprócz fb założyłem wątek na forum miau:

    http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=165325

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne te kotysie <3 Sama bym ze dwa wzięła - Rudy i Piszczałka mnie ujęły ...
    Ale u nas też limit już wyczerpany :(
    Udostępniłam na FB, zaprosiłam trochę znajomych. Banerek wkleję ;)
    Jak będziesz robił ogłoszenia na OLX to najlepiej dla każdego kotka osobno .
    Na miau spróbuj edytować pierwszy post i zamieścić normalne zdjęcia , nie linki - to naprawdę lepiej wygląda. Zdjęcie może mieć nie więcej jak 640 pikseli.
    Kciuki za domki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedź. Zmniejszyłem zdjęcia ale edycja poszła do weryfikacji przez opiekunów forum. Zaraz biorę się za OLX bo ja tam też pierwszy raz :)

      Usuń
  15. Banerek powiesiłam i tylko tyle mogę zrobić,chociaż koty cudne są w domu limit już dawno przekroczyłam i nie mogę przyjąć więcej:)
    Masz dobre serce Przemku:)))
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pożyczyłam sobie dwa zdjęcia,do mojego posta,mam nadzieję że się nie pogniewasz:)))

      Usuń
    2. Niestety, większość tych, którzy warci są bycia odpowiednim opiekunem dla nowego zwierzaka, jest niestety dokoceni nawet ponad miarę.

      PS Pożyczaj ile chcesz - jak mam się gniewać skoro to w słusznej sprawie :)

      Usuń
    3. Oj dokładnie. Piąty kot się nam doczłapał, a tu mieszkanie po świerzbie jeszcze nie odmalowane (zacieki na ścianach bo w szale trzepały głową i wiały... ) Kto to przeszedł, wie co mam na myśli... Na przyszłość będę wiedziała, że w łazience się zamknąć z każdym i niech na kafelki sobie trzepie ten łeb.
      Ale taki ból kociarza niedoświadczonego, co wcześniej świerzb miał u jednego grzecznego Salema...
      A nie czterech diabłów.
      Oby teraz nie pięciu, bo w sumie Zorro z działek...

      Usuń
    4. Współczuję. Przy potężnym świerzbie nawet nasze pchły wydają się igraszką. Brrr... mieliśmy już na chwilę pomilczeć o tym co niemiłe :)

      Usuń
    5. Zbadali wymaz, na szczeście nie ma świerzba. Kicha i kaszle, więc antybiotyk dostał. Tyle, że właśnie mówią, że płuca ok a oskrzela jednak coś tam słychać.
      Może skończy się na przeziębieniu.

      Usuń
    6. Takie szmery i inne przypadłości u bezdomnych kotów to norma ale może kuracja wyleczy to na dobre. Piszczałek też ma oskrzela zaatakowane ale trudno go zbadać bo jak go przytrzymuję to mruczy jak traktorek i w słuchawkach słychać tylko wrrrr.... wrrrrr :)

      Usuń
    7. Zupełnie jak Amber :) Nawet jak Pani wet go tylko trzyma to i tak mruczy :)

      Usuń
  16. Zezarlo mi wczoraj komentarz, wiec sie obrazilam i poszlam sobie, a dzisiaj mi przeszlo, wiec wrocilam.
    Banerek wisi, na fb sie udzialuje, a Tobie chcialam tylko zwrocic uwage na post, ktory w nawale pracy przegapiles:
    http://swiattodzungla.blogspot.de/2014/10/pierwszy-krok-w-szeroki-swiat.html
    TADAM! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że przegapiłem oraz, że mam nawał obowiązków ale i kosę w pracy + inwazja w domu.

      Brawa dla Bułeczki! Ale to chyba nie będzie jej pierwszy i ostatni raz? Wiesz, że teraz nie ma zmiłuj i zaczną się śpiewy pod drzwiami? :)

      Usuń
  17. Banerek wrzuciłam na bloga i na FB...
    trzymam kciuki za znalezienie domków...
    osobiście... w domu mam 5 kociaków ( wszystkie znajdki ) + 2 teraz nocują w garażu... tzw. dochodzące... też jednemu chciałabym znaleźć prawdziwy, stały dom... drugiego nikt nie weźmie bo jest staruszkiem...
    ech... to życie... kocie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Asia. Im więcej informacji tym większa szansa dla tych kotów. Muszę bliżej zapoznać się z Twoim blogiem i Twoimi łobuzami :)
      Człowiek by chciał pomóc wszystkim cierpiącym ale nie da się. Tyle, że wspólnymi siłami można starać się zrobić jak najwięcej dla jak największej liczby zwierząt.

      Usuń
  18. O i dobrze ze podales konto. zlotowka do zlotowki :)
    Powtorz numer konta w nowym poscie, ludzie rzadko zagladaja do starych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dumałem, nad tym dumałem bo jakoś tak mi niezręcznie z tym ale tak skromniutko dałem. Pierwsza kwota nawet już wpłynęła. Z pewnością cokolwiek spłynie będzie pożytecznie spożytkowane. Namierzyłem kocią stołówkę niedaleko mojej pracy.

      Usuń
    2. Wiesz jeszcze mysialam o tym :
      https://fundrazr.com/campaigns/cseI9 tu pan zbieral pieniadz na operacje swojego kotka. Nie logowalam sie tam wiec nie wiem, ale moze cos takiego na fb bys dal?

      Usuń
    3. Taki sympatyczny filmik z pewnością przemawia bardziej niż słowa. Jest to pomysł na skuteczniejszą kampanię. dzięki.

      Usuń
  19. Bialasku mój ulubiony powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  20. ps. a Piszczałka gdzie trafi po sterylizacji? przetrzymasz go na tymczaska w Tawernie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po podleczeniu i sterylizacji Piszczałek trafi tymczasowo albo do mojej koleżanki albo do mnie. Nie ukrywam, że żal będzie mi się z nim rozstawać ale oprócz serca należy kierować się rozsądkiem tak by nie ucierpiały na tym moje M&M'sy.

      Usuń
  21. oj tam oj tam. je tez nie planowalam tylu kotow :)
    wypowiem sie jak doswiadczona baba z duza iloscia kotow: róznica jest tylko przy pierwszym kocie miedzy: miec kota a nie miec. kazdy kolejny juz nie robi roznicy. calymi dniami ich i tak nie ma, zlaza sie tylko do michy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram :D
      Tak jak teraz śpią mi po kątach :D
      Kto wie gdzie ;D

      Usuń
    2. Dla mnie jednak robi bo się związuję z nimi sentymentalnie a to prowadzi do gorączki: gdzie są teraz, czy nikt im czegoś nie zrobił, co z nimi będzie w zimie, gdzie zakopać zwłoki tych parszywców, którzy robią im krzywdę :)

      Usuń
    3. Ja mówię oczywiście o tym, że nie ma ich na widoku w mieszkaniu, nie wychodza nigdzie na dwór ani na balkon (wiecznie odkładam siatkowanie)...
      A gdzie zakopywać to trzebaby pomysleć, kiedyś głowy na kijach nabijali na widok publiczny ;p

      Usuń
    4. Ps. Na 55 metrach czasami trudno znaleźć kota... Za dużo kryjówek, zdecydowanie.

      Usuń
    5. Hah, to prawda. Mieszkanie, nawet małe, to dla kota miejsce pełnych tajemnych kryjówek. Ja, mimo sprzątania i przestawiania mebli, do dzisiaj nie namierzyłem skrytki Morfeusza, który chowa gdzieś swoje ulubione zabawki :)

      PS Głowy na kijach, dyby, pręgierz - takie publiczne piętnowanie przynosiło skutek.

      Usuń
    6. Znikają, tak jak myjki.
      Tajemnicza sprawa

      Usuń
    7. Tajemnicza zaiste. Widuję Morfeusza jak coś w ząbkach niesie ale nigdy nie udało mi się go nakryć gdzie to wszystko chowa :)

      Usuń
  22. Wiecie, aż mnie zatyka. Że jesteście ludzcy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały Przemek:)

      Usuń
    2. A bo ja wiem? Próbuj :-))

      Usuń
    3. Wszystko da się odkorkować,
      Mnie nie straszny koń czy krowa,
      Ale po co to korkować skoro można skombinować,
      jakąś wódkę albo browar :))))))

      Usuń
  23. Ech co tu duzo gadać .... wspieram serduchem jak mogę :-)
    Domki muszą sie znaleść .... !!!!

    OdpowiedzUsuń