poniedziałek, 21 maja 2012

Joga różne dziwa czyni... KOTmiks


"JOGA - człowiek, co sztukę zwaną jogą uprawia. Wielce ci on lubi źwierza wszelkiego małpować.

Jak krowę widzi, to tak se nogi zaplecie, że krowi pysk udaje, a w on czas krowę, co stoi w wielkim osłupieniu, łatwiej mu wydoić (...)

Kobiet zażywają. Siedzi Joga, jeno dziurkę uchyli, a winniczka wypuści i czeka, aby go któraś dosiadła (...)

Pojadają Jogi jedynie korzonków, bulw, olpuchów, a bobu lubią wielce. Jak taka Joga poje, a czuje, że go wzdymie, to on u dołu zawrze, a gazu nie puści, wdech tęgi powietrza zrobi, a gardło zatka językiem, niby korkiem. Jak gaz z dołu i powietrze z góry się spotkają, to Joga pęcznieje i lekko z ziemi się unosi, a jak wiatru dostanie, to się i przemieszcza.  Lewitacyją to się zowie (...)"

Różne Joga dziwa robi. Ale ludzie dobre są, a jak ukontentowani w kupie się zbiorą, to buczą cicho jak pszczółki. A miłe ci to dla ucha, jeno miodu z tego ni ma (...)




W dzisiejszym moim KO(T)miksie po raz pierwszy występuje Lui Lu. Przyznacie, że udany debiut?

Sam komiks powstał na podstawie pewnego rysunku, który zauważyłem na jakimś kocim blogu. Nie było tam jednak podane źródło, ale gimnastykując się mocno i zadając komputerowi pytań mnóstwo, dotarłem jakoś do Marty Zabłockiej - autorki tego rysunku i jej bloga.

Skontaktowałem się z nią i dostałem błogosławieństwo na wykorzystanie pomysłu w moim komiksie. Za co serdecznie dziękuję.

Oryginalny rysunek Marty prezentuję obok.

Zapraszam również na jej bloga, gdzie znajdziecie mnóstwo jej świetnych i mocno pokręconych rysunków i komiksów:

http://zycie-na-kreske.blogspot.com/



Motto komiksu o joginach pochodzi ze starej księgi z 1746 r. Ks. Benedykta Chmielowskiego "Nowe Ateny" - uznawanej za pierwszą polską encyklopedię powszechną.

"Nowe Ateny" od lat są dla mnie źródłem dobrego humoru, a z tekstów tam zawartych można by tworzyć skecze na miarę Monty Pythona. Tak, tak, to właśnie z tamtej księgi pochodzi definicja konia, czyli "Koń jaki jest każdy widzi".

Mnóstwo tam innych definicji, które przyprawiają mnie o napady śmiechu. Wspomnę tylko o "Koza - śmierdzący rodzaj zwierząt", czy moje ulubione "Smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba" :)))

Niestety, nie znalazłem tam definicji kota. Myślę, że brzmiała by podobnie do definicji psa, którą wymyślił Baldrick, bohater mojego ulubionego serialu "Czarna Żmija"... czyli "Pies - nie kot".



14 komentarzy:

  1. No to się rozkręciłeś kotmiksowo - bardzo fajne - czekam na jeszcze - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa, znów złamałem zasadę, że kotmiksa raz na miesiąc publikować, co by nie przedobrzyć. Nie mogłem się powstrzymać, no i Lui Lu domagała się wreszcie jakiejś roli.

      Usuń
  2. A cóż to ja najpierw robię wieczorkiem, kiedy włączam komputerek: sprawdzam pocztę? NIE! Czytam co tam nowego na świecie? NIE! Ściągam muzyczkę? NIE! A może kupuję coś na Allegro? NIE! PIERWSZE co robię to sprawdzam czy są jakieś nowe wpisy na Baldric's Claw Tawern, a potem sobie czytam cała uśmiechnięta :) Bardzo Ci dziękuję za tę fantastyczną dawkę humoru i pozdrawiam serdecznie Ciebie i Mefisto z Wrocławia.
    Właścicielka przemiłej koteczki, a jakże.... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać ,nic ująć - małpujemy zwierzaki :)))
      Komiks pierwsza klasa :)

      Usuń
    2. @Anonimowy(a): Dzięki wielkie. Zaglądaj do Tawerny kiedy tylko masz chęć. Choć nie obiecuję codziennych dawek postów, bo i zamęczyć tym można, a i niemoc mnie czasem opada.

      Również ślemy pozdrowienia z miasta, gdzie kraniec UE bliski. Prowadzisz jakiegoś swego kociego bloga? Chętnie zapoznalibyśmy się z Twą przemiłą koteczką. Hmmm... dobrze, że nie prowadzimy blogów o myszach, bo zdanie "chętnie zapoznalibyśmy się z Twoją myszką", zabrzmiało by cokolwiek dziwacznie.

      Usuń
    3. @amyszka: prawda to, małpujemy nie będąc tego świadomi nawet. Ale to działa chyba w dwie strony, zwierzaki podpatrują nas, my ich. Ale i tak moglibyśmy więcej nauczyć się od zwierzaków.

      Usuń
  3. O nie , nie dam się namówić na żadną jogę :-)))
    Tyle się nabiegam góra dół góra dół,
    że wystarczy tych sportów ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też. Jedynie co mogę z jogi zaczerpnąć, to siedzieć ukontentowany w kupie i buczeć jak pszczółka :)

      Usuń
  4. Świetny jogowy kotmiks :-) Tak patrzę na te zdjęcia i myślę ile to człowiek musi się napracować żeby robić to co kotom przychodzi tak naturalnie :-)
    Dzięki też za linka do bloga Marty Zabłockiej - znam jej rysunki z Facebooka - super było pooglądać i poczytać je w takiej ekstra dużej blogowej dawce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwichnąć sobie można to i owo przy takich wygibasach. Ale jedno co sobie obiecuję to przynajmniej wziąć przykład z Mefisto i po przebudzeniu przeciągnąć się porządnie, skłonów kilka wykonać, karkiem, biodrami i nadgarstkami troszkę pokręcić, co by krążenie pobudzić, mięśnie i stawy sztywne rozruszać. Tak jak mój kocur, który codziennie rozciąganie w przód, tył i w górę wykonuje. Ech, w praktyce, zaspany kawę tylko robię, szluga odpalam i do latryny się udaję, podumać nad nędzą poranka...

      Usuń
  5. Ależ Lu ma ładne włosy !:) aż zazdroszczę. Kradne kotmiks - znaczy sie udostepnie (uwielbiam je.. mowilam juz pewnie kilka razy):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekażę Lui Lu, mile podłechta to jej kobiecą próżność :)

      "Kradnij", linkuj, udostępniaj, delektuj się, a Bozia Ci w kotach wynagrodzi :)))

      Usuń
  6. Wielu rzeczy od kotów my ludzie moglibyśmy się nauczyć. A co do jogi, to postawa krowy jest całkiem przyjemna ;) Pozdrawiam autora!

    OdpowiedzUsuń