Nie mam balkonu... nie mam balkonu... do kroćset nie mam balkonu!!!! Jakimże to wspaniałym wynalazkiem jest balkon zrozumie tylko ten, kto jest go pozbawiony. Przekonał się też o tym Mefisto, dla którego (czy to lato czy zima) atrakcją na miarę "Animal Planet" był zwykły parapet i rozgrywające się za oknem sceny z udziałem ptaszków, ludzików, przejeżdżających samochodów czy bujających się na wietrze gałązek...
W przeciwieństwie do minstreli, zakochanych Romeo czy innych drących mordę do swych balkonowych lafirynd romantycznych fajfusów, my żałośnie zanucimy do obiektu, pod którym ci niewydarzeni lowelasi gardła swe zdzierają, a na którym wspomniane rozanielone dziewoje w chusteczki smarkają... Ekhmmm... raz... dwa.. trzy...
Balkonie,
Ten tylko docenić Cię zdoła,
kto Cię nigdy nie miał, więc woła:
"Szlachetny balkonie,
choćbyś był w betonie,
Jakimś Ty wynalazkiem cudnym,
nawet gdyś mały i brudny,
Tyś namiastką ogródka,
Dom bez Ciebie, jak bez pieska budka,
Kwiatki zasadzić, pranie rozwiesić,
szluga zapalić, słoneczkiem się cieszyć,
kotka wypuścić, co wygląda ptaszków na niebie,
tyle radości mielibyśmy z Ciebie,
gdyby idiota co ten dom budował,
Twoje istnienie w ogóle zaplanował!"
Ekhmmm.... tu oczekuję, braw i owacji na stojąco (bisy mile widziane)....
Wybraliśmy się na niedzielny obiadek do moich rodziców, którzy należą do tych szczęśliwców, których mieszkanie wyposażone jest w to architektoniczne cudo. Jak widać na zdjęciach Mefisto ze spokojem przyjmuje niełatwą wcale sztukę zakładania "chomąta" oraz podróż samochodem. Nic dziwnego, obie te czynności kojarzą mu się przecież już nie tylko z wizytą u weterynarza, ale przede wszystkim ciekawą wyprawą.
Po dotarciu na miejsce, Mefisto po obwąchaniu obcego jak do tej pory mieszkania i sprawdzeniu wszystkich zakamarków, od razu skierował się na balkon, kontemplując jego wielkość, funkcjonalność i rozpościerające się z niego widoczki.
Początkowo miałem troszkę obaw, czy ten mój świrek nie będzie próbował dokonać skoku z balkonu choćby w pogoni za jakimś ptaszkiem. Pałaszując nerwowo obiad, zachowywałem się trochę jak nadwrażliwa i nadopiekuńcza mamka, sprawdzając co rusz czy nie strzeliło mu coś do głowy bądź nasłuchując czy z balkonu nie dobiega niknący gdzieś dwa piętra niżej odgłos "Geeeeroniiii...miaaauuuu...".
A tym czasem słoneczko tak cudnie przygrzewało, że Mefisto po prostu wyłożył się w jego promieniach i najzwyklej w świecie uskuteczniał drzemkę...
A po powrocie... no cóż smutna mina Mefisto mówi wszystko... "Jak to kuźwa nie mamy balkonu????"...
Ha ha - kużwa nie mamy balkonu ?? - balkon to fajna sprawa - szkoda :(
OdpowiedzUsuńA tak to, a tak to, a tak to, nie mamy kuźwa balkonu!!!! :)
UsuńMinkę po powrocie do domu ma nietęgą ...(
OdpowiedzUsuńA tak było pięknie na balkonie ! ;)
Bardzo Wam współczuję że nie macie tego cudnego przybytku ...
Wierszyk cudny ! :))) I to prawda co piszesz - nawet mały i brudny to wielka atrakcja dla kociszczy ;)
Moje bardzo lubią się kulać na takim zakurzonym i brudnym - nie wiem co im się w tym podoba ;)) Chyba to namiastka wolności ;)
Fajne foty Mefista - z języczkiem i jak ziewa :)))
Mefisto ma o tyle farta, że codziennie zabieram go na długie spacery, więc widok z parapetu okiennego nie jest jego jedyną rozrywką. Ale przecież nie mogę całodobowo z nim spacerować, choć Mefisto oczywiście byłby z tego bardzo zadowolony :) I właśnie po to potrzebny byłby balkon, by dać mu tą namiastkę podwórka czy wolności jak piszesz, wtedy gdy nie mogę z nim wyjść na spacer.
UsuńOda do balkonu cudna i jaka prawdziwa. Mieszkałam jakiś czas bez balkonu i kiedy szukaliśmy mieszkania do kupna to było jedno z głównych założeń. Balkon - łatwy do zabezpieczenia do tego. I na szczęście się udało. Koty go uwielbiają i my także. Szkoda tylko, że kompletnie nie umiem go zazielenić.
OdpowiedzUsuńMefisto jak zwykle cudnie pozuje do zdjęć. I zgadzam się z amyszką - zdjęcia z jęzorkiem są świetne.
Mnie skusiła w miarę spokojna okolica, ogrodzony, zamknięty teren, troszkę zieleni i podwórka pod budynkiem i co najważniejsze chciałem zakończyć serię mnóstwa przeprowadzek, które z różnych powodów przytrafiały mi się w życiu. O balkonie wtedy jakoś nie pomyślałem i był to błąd. Stąd moja zupełnie zrozumiała zazdrość wszystkim tym, co posiadają ten wynalazek :)
UsuńPS Do roślin trzeba mieć magiczną rękę, co prawda ja w moich kaktusach i sukulentach mam wprawę, ale gdybym miał balkon z pewnością pomogłaby mi go moja mama zazielenić - choć przyznam, że za takimi typowo balkonowymi kwiatami nie przepadam.
Owacje, owacje!!! BIS, BIS!!!
OdpowiedzUsuńMoje szczęściary mają wielki balkon w postaci ogrodzonego ogrodu - kiedyś o tym napiszę:)
A kim jest ta dziewczyna nie w czerni?? Gdzie Lui??
:P
Ufff... nie poleciały żadne ciężkie przedmioty lub zgnilizna podczas mego występu, a tu jeszcze kobity krzyczą, że mają owulacje! No, no, wiedziałem, że muzyka łagodzi obyczaje, ale że wpływa na przyrost naturalny, niepokalane poczęcia i te takie z gołą babą w windzie, fiu fiu!
UsuńPS "Lui to zwierz, który często zmienia kolor skóry. Czasem myślisz, że to nie on, a to właśnie kameleon"... Tak mi się przypomniało, że uwielbiam Brombę z dzieciństwa, muszę gdzieś odnaleźć tą książeczkę :)
Ładnie to tak do starszej pani mówić "fu,fu"?!
UsuńCo za młodzież jest w dzisiejszych czasach! Phi!
Nie "fu,fu" lecz "fiu, fiuuu!" - takie zaświergolenie psze Pani :) Phi!
UsuńBrawo, oklaski!
OdpowiedzUsuńBalkon to świetna sprawa, bez niego chyba nie umielibyśmy żyć całą naszą trójką;))
Może chociaż okienko mu zabezpieczcie siatką, żeby mógł poczuć wiatr we włosach? ;))
Popieram -zabezpieczone okno to już coś ! :))
UsuńDobra myśl Siostry! Muszę tylko najpierw naprawić okna, bo po każdym otworzeniu, przeskakuje mi tam taki mechanizm, jakieś blaszki się wyginają i pół dnia trzeba je jakoś dziwnie naprowadzać na siebie, żeby móc zamknąć okno spowrotem. Kiedyś nockę spędziłem kimając z głową na parapecie i podpierając okno ręką, aby nie wypadło podczas burzy :) Kurcze, ale z tą siatką na oknie to mnie natchnęłyście :)
UsuńPowiem tak. Mam malutki balkon i dwa dwuletnie niesforne koty. Balkon osiatkowany od 14 maja br i od tego czasu dopiero wolno im tam przebywać. Przez prawie dwa lata przylepiali noski i łapki do szyby... teraz jak mówi Amyszka ... mają namiastkę raju. Ale przegladajac internet w poszukiwaniu kogos kto umie porzadnie i solidnie zabezpieczyc balkon napotkałam zdjecia z zabezpieczonymi oknami /jak nie ma balkonu/. Otwarte okno, siatka w oknie i kotek szczęśliwszy na parapecie. Do mnie ostatecznie przyjechała firma http://www.siatkadlakota.com/. Nie chce ich tu specjalnie reklamować, ale naprwde zrobili to solidnie /galeria na stronie/. Załuję ze nie osiatkowałam okna w drugim pokoju. Nie moge go na całą szerokość otwierać ... a kociaki tu tez miałyby radochę. Polecam !!!! Nie wiem skad jestes ale dla chlopaków z tej firmy nie ma to znaczenie - dojadą. Mefisto byłby szczęsaliwy :-))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ... Ala i koty dwa.
PS. znalazłam jeszcze jedną firmę http://www.siatkadlakota.pl/
Witaj Alison :) Dzięki za namiary, pooglądam te zabezpieczenia. To całkiem dobre rozwiązanie. Pomyślałem, że skoro mam dosyć szeroki i stabilny parapet na zewnątrz (poprzez grube XIX-to wieczne mury), to może nie samo okno by można było osiatkować, tylko troszkę wypuścić tą siatkę, aż do końca parapetu - taka niby klatka by powstała i kotek miałby więcej miejsca. Nie wiem tylko czy konserwator zabytków na to by się zgodził, bo to poastriacki budynek z okresu cesarskiej Twierdzy Przemyśl i nawet walącego drzewa pod klatką nie mogliśmy usunąć bez takiej zgody, bo niby cały teren objęty ochroną (z drugiej strony jakoś miastu nie przeszkadzało wycięcie kilku fajnych drzewek i choinek spod mojego okna, nad którymi ubolewam). Orientujesz się jaki to jest mniej więcej koszt? Ale pewnie żeby zrobić kalkulację to i tak muszę najpierw wymierzyć to i owo.
UsuńWystarczy do nich zadzwonić, napisać maila. Jezeli nie przyjadą to napewno doradzą .... http://www.facebook.com/home.php?#!/KociaSiatka. Mefisto byłby szczęśliwy czując wiatr we włosach :-)))))
UsuńPozdrawiam i powodzenia...
Tak też uczynię :) Zrobię zdjęcia okna, parapetów i budynku z zewnątrz i wymyślimy coś fajnego :)
Usuń.... jeszcze jedno. Musze teraz zaganiac towarzystwo do mieszkania, wiecznie by na balkonie siedzieli. Takie okno - tylko z siatką tez byłoby wspaniałe :-))))))
OdpowiedzUsuńU mnie mają dostęp niemal 24 na dobę ;))
UsuńNie zaganiam ...w nocy jest najciekawiej ;)
O taaak... noc jest najciekawsza i najpiękniejsza! Zarówno dla kota jako nocnego łowcy jak i dla mnie takiego zimowego dziecięcia mroku :)
UsuńMoje łobuziaki tez całą noc buszuja po balkonie, ale nadchodzi moment kiedy trzeba iść do pracy, więc towarzystwo pokornie, albo z oporami wraca do mieszkania :-)))
UsuńŻebyś widziała jakie cyrki wyprawia Mefisto, gdy kończymy spacer. Nieszczęście jakby koniec świata nastąpił :)
UsuńPS Nie wiem czemu, ale Twoje komentarze trafiają do spamu, na szczęście zauważyłem przed oczyszczeniem. Aha, zaglądałem na Twego bloga - śliczne kociaki na banerku, fajnie byłoby się coś więcej o nich dowiedzieć. Jak rozumiem blog narazie w budowie?
U mnie komentarze Alison też często w koszu . Co to może być ?
UsuńWiem że są bo mam powiadomienia mejlem że jest komentarz i od kogo ,to od razu lecę szukać ;)
Klaskałam całe 5 minut - wystarczy? Moje pierwsze mieszkanie było bez balkonu, stąd ta owacja :) Ale zostaliśmy wynagrodzeni - teraz mamy 1,2 x 5 m balkonu :) I tego Wam życzę (żeby nie było tak dobrze - też mamy kota - trzeba kupić duuużo siatki) Pozdrawiam :) Aśka
OdpowiedzUsuńWystarczy, wystarczy, bo z dumy się rozpęknę i sprzątania będzie co nie miara :) Łaaa, to fajny balkon masz, taka loggia? W lecie to bym się pewnie na taki balkon wyprowadził :)
UsuńWiesz co , ale Mefisto wyraźnie przybiera na wadze :-)
OdpowiedzUsuńAle futro ma olśniewające , dosłownie jak foka dobrze karmiona, takie błyszczące.
Ależ z niego piękny czarny amant.
A może coś ze zdjęciami robisz ??
Wszyscy mówią, że to duży kocur, ale dla mnie on jest malutki. Na pewno jest bardzo długi, choć tego na zdjęciach nie widać. Ta moja bida ważyła 3,5 kilo i jak dochodził do siebie po schronisku to zaczął przybierać na wadze, potem ta waga spadała przez te powikłania zdrowotne. Tak jakoś od 3 miesięcy waga jakby się ustabilizowała i waży dokładnie 5,10 kg.
UsuńFoka :) A wiesz, że ja uwielbiam biegać po mieszkaniu i udawać foczkę rękoma i paszczowo?
Futerko ma śliczne i w ogóle po nim nie widać, że wiecznie coś mu dolega. Jest jeszcze młody (jakieś 2,5 roku) a i codzienną dietę wspomagam taką specjalistyczną pastą, która zawiera wszystkie niezbędne mikroelementy i taurynę (napiszę o tym przy okazji posta kulinarnego) - myślę, że ma to duży wpływ na jego wygląd i ogólny stan. Wprawdzie wygląda jak płynna czerń, ale da się zauważyć brązowawe miejsca, trochę to wynik słońca (w końcu uprawiamy codzienne spacery) ale czarne koty ponoć tak mają.
Jak robię kotmiksy czy jakieś miszmasze, to oczywiście obrabiam zdjęcia w różnych programach. Ze zdjęciami takimi zwykłymi nic nie robię, poza dodaniem ramki czy podpisu, nie bawię się nasyceniami, jaskrawościami czy innymi takimi parametrami. Nigdy nie chciało mi się tego robić a i za bardzo nie mam do tego "drygu". Tak więc śmiało mogę powiedzieć, Mefisto w rzeczywistości jest taki jak na fotkach :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńno to faktycznie - bez balkonu to bida dla kota. innymi slowami moj Paskud ma raj - dwa balkony :-) ciekawe, czy zdaje sobie sprawe z tego, jaki z niego szczesciarz :-)
OdpowiedzUsuńAjajaj, dwa balkony, to jest raj! :) Wynajmowałem kiedyś mieszkanie z dwoma balkonami, jeden w dużym pokoju a drugi w kuchni. Nie miałem wtedy kota, byłby zachwycony mogąc przemieszczać się z jednego balkonu na drugi zgodnie ze spacerkiem słoneczka po niebie :)
Usuń