Na wstępie, chciałbym serdecznie przeprosić mego kocura Mefisto, za to, że go publicznie od kryptogejów i tchórzliwych pierdoł wyzywałem, o oziębłość i dziwne skłonności podejrzewałem... Głowę swą popiołem posypię (jak tylko szluga skończę jarać), włosienicę przywdzieję, sandały i białe skarpetki na koncert metalowy włożę, groszek do nozdrza swego zapakuję, na pielgrzymkę... nie no bez przesady...
Oto Ona. Ta pierwsza, najważniejsza... To do Niej mój Mefisto na każdym spacerze trupta... To Jej właśnie przez okno wygląda i za Nią tęskno pomiaukuje... Pasuje do Mefisto, prawda?
Gdy przemyka po chaszczach łatwo Ją pomylić z jakimś innym nocnym zwierzęciem. Ja pierwszy raz wziąłem ją za kunę, których w okolicy nie brakuje...Do Niej nawet bardziej niż do Mefisto pasują słowa, które napisał Cormac McCarthy:
"Niżej w grotach upadłego światła sunie po bruku z kamienia na kamień kot, przypominający plamę płynnej czerni, jakby przyszytą do własnego gwałtownie odwróconego odbicia na ciemnej od deszczu ulicy i znikającą po chwili jako kot i kontrkot pośród spękanych murów"
Pierwsze zaloty były bardzo nieporadne, nacechowane z jednej strony fascynacją a z drugiej nieśmiałością i ostrożnością. Myślę, że wpływ na to miała też moja niepożądana, lecz z wiadomych względów, niezbędna obecność... Nieraz w ich oczach widziałem wyrzut "A idź rzesz stąd, upiecz placek, wystrugaj Pinokia, sprawdź czy ci akordeon nie przecieka i czy nie jest pełen węgorzy, albo coś"...
Zakochany Mefisto zapomina, by na początku spaceru obowiązkowo obejść swój teren, sprawdzić nowe krecie kopce, czy też obwąchać znane miejsca, a tym samym zebrać zapachowe newsy ze zwierzęcego świata... Cóż, miłość jak sraczka, myśleć o czymś innym niż obiekcie westchnień (rozwolnienia) nie pozwala...
Miejsce ich spotkań jest mało romantyczne, ale to teren bytowania Kici. Zresztą co mi tam się wypowiadać o romantyczności miejsc kocich randek...
Pamiętacie, jak prezentowałem Wam zestaw odgłosów paszczowych wydawanych przez Mefisto? Urządzane pod drzwiami głośne arie, którymi domaga się spaceru możecie sobie przypomnieć tutaj: Mefisto Pavarotti>>>. Odkąd poznał Kicię, nie chce usiedzieć już w domu, jego repertuar donośnych odgłosów znacznie się poszerzył, a żądania natychmiastowego spaceru stały się bardziej natarczywe - włącznie z samodzielnymi próbami otworzenia drzwi oraz niecierpliwym gryzieniem, gdy Lui zbytnio guzdra się z założeniem smyczy... Zresztą popatrzcie sami...
Nie wiem, jak to będzie, gdy przyjdą posępne, słotne, jesienne dni lub zimowe mrozy... Ale póki co, lato miłości w pełni. Romans kwitnie, o czym będę Was na bieżąco informował...
Przy okazji nowego posta prezentuję dwa plakaty zrobione przez amyszkę, z zaprzyjaźnionego bloga "Art-kotki", które wpisują się idealnie w różne akcje na temat złego traktowania zwierząt. Plakaty są bardzo czytelne i świetnie nadają się do umieszczenia na stronie, blogu czy też na fb. Ja podpinam je do nowego działu "Akcje i apele".
Wiem, że ciężko dotrzeć do tych, których to przede wszystkim powinno zastanowić, ale może jak takie plakaty i akcje będą się często pojawiać w różnych miejscach - siłą rzeczy muszą gdzieś się tam opatrzeć - to i może podświadomość ludzików to zarejestruje i zakoduje. Amyszka zapowiedziała kolejne plakaty - ja również sukcesywnie będę umieszczał kolejne. Warto je upowszechniać, bo to temat nie jednorazowy, lecz niestety ciągle aktualny i smutno powszechny...
Znaczy się Mefisto wpadł po uszy - może to okazja żeby się dokocić? :D
OdpowiedzUsuńOj to, to!
UsuńHah, myślę o tym intensywnie. Jak tylko polepszy się moja sytuacja finansowa (czytaj: Lui znajdzie pracę) a Mefisto da mi odetchnąć choć kilka miesięcy (czytaj: przestanie ciągle chorować, bo koszta wizyty, lekarstw i zabiegów zabijają mój kulawy budżet), to bez zastanowienia przygarniam jakąś drugą znajdę. Przydałoby się przed jesienią, bo potem skończą się spacery, a Mefisto przynajmniej miałby towarzystwo w domu.
UsuńSpacery są fajne, ale nauczony kot nie daje potem żyć człowiekowi. Ja ze swoim Kajtkiem chodziłam na początku na spacerki, ale z nerwów czy nie pojawi sie jakiś pies i czy uda nam się uciec, te spacery stały się mordęgą, a oduczenie ich kota kolejną gehenną. Nigdy więcej. Oczywiście mądra jestem, bo moje maja ogród!
UsuńMiłość Mefista jest prześliczna!
Teraz w te klika deszczowych dni miauczenie Mefisto jest bardzo intensywne, bo siedzimy w domu. Zabawiać go próbujemy czymś, ale to nie to samo co spacer z przygodami :)
UsuńCo to miłość robi z kota :)
OdpowiedzUsuńZakochany Mefisto jest niesamowity :D... :).
OdpowiedzUsuńjak człowiek ma 2 koty to to samo co jednego ,
OdpowiedzUsuńa pasują do siebie piekielnie.
Kiedyś przez całe życie mieliśmy tylko same czarne koty, nie wiem co mi się stało ,że ostatnie parę latek poszłam w kolory :-)))
Myślę, że to nie kwestia koloru, tylko tego "czegoś" co powoduje, że zapałamy miłością akurat do tego kota a nie innego :) A ja np. poza czarnymi oczywiście to lubię takie zwykłe uliczne buraski :)
UsuńMefisto nie bądź sknera, zaproś wybrankę na kolację, bo chudzinka z niej straszna :(
OdpowiedzUsuńA tam zaraz sknera, gdzież w takim uniesieniu myśleć o jedzeniu :) Mefisto jada raczej niewiele a rośnie na potężnego kocura, Kicia natomiast ponoć wpiernicza ile wlezie a takie chude to jest :)
UsuńUważaj, bo jeszcze chwila i z miłości Mefisto nauczy się otwierać drzwi z zamka! ;)))
OdpowiedzUsuńNiesamowity ten atak na drzwi :-)
OdpowiedzUsuńPróbuje, ciągle próbuje. Tą gałkę nad klamką bierze w pyszczek, albo pod szyjkę i wyginając się próbuje ciałem otworzyć. Choć nie idzie łatwo, bo ślizga mu się i gałka i klamka pod nóżkami, to i tak na wszelki wypadek przekręcam ją, bo kto wie :)
UsuńI nie zostawiaj nigdy kluczy na wierzchu, bo co bedzie jak sie Mefisto zorientuje do czego sluza i jak uzyc? :-)
UsuńKluczyki do auta też na wszelki wypadek schowam :)
UsuńAle mądry kot z tego Mefista !
OdpowiedzUsuńGdyby nie ta gałka ,to już by sobie sam otworzył te drzwi;)
A kicia istne cudo - taka filigranowa piękność - nie dziwota że chłopak głowę stracił ;))
Mefisto to świetny obserwator naszego życia i podpatrywacz tego co robimy. Klamka nie jest żadną przeszkodą, jedynie ta gałka skutecznie uniemożliwia otwarcie drzwi. Na szczęście dla nas większość przedmiotów czy urządzeń wymaga trochę siły, by je użyć lub nie są dostosowane pod kocie łapki. Inaczej mielibyśmy np. wiecznie spłukującego wodę w kiblu kota :) Uwielbia jak się tworzą wodne wiry i ogląda to jakby ulubiony serial w tv :)
UsuńKicia jest śliczna, wspaniale kica sobie po okolicy, bawi się niemal wszystkim co znajdzie, czy to korek od butelki czy zmięta paczka po papierosach. Martwi mnie tylko, że tak często przebiega przez ulicę na naszą stronę.
To co o niej piszesz -czyli jej radość życia i niebezpieczna ulica ,przemawia za tym żeby ją jak najprędzej adoptować ...
UsuńOna taka malutka ,nie odczujecie nawet różnicy w ilości zużytego pożywienia ,czy żwirku ;)
A jak zabraknie to zrobimy ściepę ;))
Bierz ją !
Problem tak jak w przypadku rudego Maciusia - Kicia ma właścicielkę. Bardzo sympatyczną zresztą, która dobrze wie, że jesteśmy zainteresowani Kicią, więc podejrzenia (słuszne zresztą) od razu były by skierowane na nas :)Tak więc, catnaping niemożliwy do ukrycia :)
UsuńNo to trzeba się dogadać ...Albo niech ją trzyma na smyczce ;)
Usuńiedyś miałam kota o imieniu Pimpek i też był tak zdolny w otwieraniu drzwi jak Mefisto. W domu wszystkie drzwi wiązane były na sznureczki,gumki itp...Cwane bestie
OdpowiedzUsuńHah, u nas do tego dochodzą jeszcze próby spuszczania wody w toalecie przez Mefisto :) Tak mu się podobają wodne wiry, które się tworzą w kibelku :) Pozdrówka!
Usuń