czwartek, 22 listopada 2012

Galer Janek

Dziś słów kilka o nowym lokatorze naszej Tawerny.




Jak podają już pradawne kroniki, jeśli wyślesz chłopa na zakupy, może zdarzyć się, że wróci zanietrzeźwiony lub tachając jakąś lafiryndę pod pachą (choć jedno drugiego nie wyklucza, więc często "atrakcje" te występują w dwupaku). Tym razem wybraliśmy się do centrum handlowego razem z Lui, więc o wspomnianych bonusach nie mogło być mowy, ale też wróciliśmy bez zakupów, ale za to z... kotem.

Jak do tego doszło? Otóż, w Galerii Sanowa w Przemyślu odbywała się akcja promująca adopcję zwierząt. Przystanęliśmy na chwilę, ja zagadałem się z pracownikiem schroniska a Lui oglądała prezentowane tam zwierzaczki. W pewnym momencie Lui podniosła na ręce pręgowanego kocurka, a ja pogrążony w rozmowie o Mefisto, którego przygarnęliśmy rok wcześniej ze schroniska, o tym jak przebiega akcja, jakie jest zainteresowanie rzeczywistą adopcją tych zwierzaków, w roztargnieniu wyszczerzyłem zęby, podniosłem kciuk do góry, co Lui odczytała jako "OK, OK, bierzemy". Nie wiem jak i kiedy, ale po chwili już siedziałem przy stoliku podpisując umowę adopcyjną :)



Kocurek jest około 7-mio miesięcznym pręgowanym "żbikiem" - owocem tradycyjnej marcowej kociej rozpusty. Przez pierwsze dni tymczasowo wołałem na niego "Tadek, przygarnięty przez przypadek", a że jeszcze niezbyt ładnie pachniał również "Stinky Tadek". Wśród znajomych rozgorzała dyskusja nad właściwym imieniem dla "Przypadka". Sypały się różne propozycje, jedną z najciekawszych było imię zaproponowane przez krakowskiego barda Roberta Kasprzyckiego, który okoliczności adopcji skojarzył z jednym z "bohaterów" internetu... Galer Jankiem :)

Jak wiecie, wybór imienia dla kota, to poważna sprawa. Żadne tam "Pusie-Srusie" czy inne "Mruczusie" - imię wyznaczać ma koci charakter i oddawać powinno jego naturę, a zarazem intrygować i mieć wydźwięk tajemnicy.

Niełatwa to sprawa z imieniem dla kota,
Trudniejsza niż różne krzyżówki lub gry;
Wariatem się wydam na pierwszy rzut oka,
Gdy powiem: kot najmniej imiona ma trzy!

Wspomniane przeze mnie "Tadki-Przypadki" funkcjonują nadal jako jego przydomki, lecz oficjalnie kocurek został namaszczony jako Morfeusz (ale w ustach Lui Lu brzmi jak Maurycy). Pierwsze zdjęcia Morfeusza nie pozostawiają chyba wątpliwości, dlaczego bóg marzeń sennych stał się patronem jego imienia:



Kocurek jest śpiochem - zupełnym przeciwieństwem Mefisto. Kładę to na karb stresu związanego z procesem adopcyjnym i choroby (jak to u byłego bezdomnego bez problemów zdrowotnych niestety się nie obyło), ale rzeczywiście potrafi zasnąć w każdym miejscu i w każdej pozycji rozkosznie wystawiając języczek:


... pierwszego dnia, gdy pokazywałem mu kuwetę "Oto Twa latryna Morfeuszu", po prostu zwinął się w niej w kłębek i... usnął...


O tym jak przebiega udomowienie Morfeusza i jak wyglądają jego relacje z Mefisto napiszę wkrótce. Teraz jesteśmy na etapie leczenia i najważniejsze, by na dobre wykurować jego przypadłości (koci katar, świerzb uszny, krwawiące dziąsełka i "orkiestra" w płuckach). O jego zdrówku, podobnie jak dotychczas o Baldricku czy Mefisto, będę na bieżąco informował w jego karcie pacjenta: Pacjent: Morfeusz.

Jak zauważyliście, nasza Tawerna otrzymała nowy baner...
...który zastąpił dotychczasowy:


Na koniec informacja o wynikach akcji adopcyjnej. Nowy dom znalazło 5 psów i 9 kotów... to zaledwie kropla w morzu potrzeb, ale przynajmniej te kilka zwierzaków nie będzie się już tułać po ulicach ani dogorywać w schronisku. Mam nadzieję, że kolejne akcje przyniosą lepszy rezultat. Musze przyznać, że to rozsądne, że takiej akcji nie przeprowadzono tuż przed świętami. Owszem, myślę, że wówczas cieszyły by się większym zainteresowaniem, ale obawiam się, że wielu ludzi podjęło by decyzję o adopcji pod wpływem impulsu, biorąc zwierzaka jako prezent pod choinkę. Czemu jestem zdecydowanie przeciwny, gdyż wiele z tych "prezentów" trafia potem z powrotem na ulicę...

Na stronie schroniska znalazłem zdjęcie kiepskiej jakości, ale dokumentujące moment adopcji Morfeusza przez nas:


A to zaproponowany przez Roberta Kasprzyckiego... Galer Janek :)



36 komentarzy:

  1. No i wymiękam! Pazur i Lui się dokocili! Cichaczem, bez rozgłosu, podczas gdy na blogach odbywają się gorące dyskusje o plusach i minusach dokacania! :)
    A ja to się nawet wczoraj zastanawiałam, gdzieś się podział, czemuś zamilkł. I dlatego mnie tu dziś na zwiady przyniesło. :)
    Niniejszym więc gratuluję Wam decyzji podjętej przecież jak najbardziej świadomie (patrz: potęga podświadomości), he, he. Trzymam kciuki za wyleczenie Galera (nie wiem, jak przebiega leczenie orkiestry w płucach lub chorych dziąseł, ale katar koci to nie przelewki; świerzb powinien ustąpić po wyczyszczeniu uszu i zaaplikowaniu maści).

    Bardzo ciepło pozdrawiam Was, Pazurki. :)

    JolkaM

    PS. Dziwaczne upodobania do kładzenia się spać w kuwecie są mi znane. :)

    Kasprzyckiemu oklaski! :)

    Pogłaski dla sierściuszków.

    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, moja mała aktywność na innych blogach wynika z tej całej zamotki. Chorym trochę i mało kumaty, a obłaskawianie obrażonego Mefisto i udomowienie Morfeusza jest bardzo absorbujące. Staram się też unikać komputera o ile to możliwe, bo mi gały siadają.

      Z tą potęgą podświadomości co jest na rzeczy. W dniu, w którym przygarnęliśmy Morfeusza, Mefisto coś strasznie grymasił przy jedzeniu i już, już miałem wyrzucać mięsko, którego nie zjadł ale przyszło mi do głowy, że może zamrożę i będzie dla jakiegoś kota:)

      Kasprzyckiego cenię za jego poczucie humoru, na scenie taki liryczny ale sypie anegdotkami i kawałami nieszczupłymi :)

      Usuń
    2. Ano, się cofnęłam trochę w postach i już doczytałam, że i Ty niedomagasz. Wracaj do zdrowia, bo roboty huk z takimi dwoma futrami zapewne, a Lui na jakąś siłaczkę mi nie wygląda, choć pozory mogą mylić, wiem coś o tym. :)

      Nieszczupłe kawałki, he, he.

      Wrześnica, a... roboczo Koszalin, pozdrawia Przemyśl. :)
      J.

      Usuń
    3. Oj, Lui to taka chudzinka, już to kiedyś pisałem, że fotokomórka, która zapala światło na klatce wychwytuje Mefisto a jej nie :) A ja jak mam gorączkę to na całego - nie muszę brać żadnych dopalaczy, by mieć haluny. Pozdrówka z Przemyśla :)

      Usuń
  2. Fajnie :-) ja na razie nie mam szansy na ustabilizowane zycie, a co za tym idzie na zwierzaka, ale na dluzsza mete domu bez kota (lub kotow) sobie nie wyobrazam.
    Zycze powodzenia i wielu swietnych zdjec, wycieczek i przyjazni pomiedzy Mefisto i Morfeuszem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, tak jak Ci na pisałem: uśmiechaj się na przekór wszystkiemu - nigdy nie wiesz kto w Twym uśmiechu się zakocha. Życie płata różne figle, pewne trudne momenty trzeba po prostu przeczekać, ale to nie znaczy że poddawać się. Powodzenia i serdeczności od naszej tró... czwórki :)

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę że się dokociliście bo co dwa to nie jeden :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że korciło mnie, by następnego dnia przygarnąć jeszcze jednego :)

      Usuń
  4. Piękne i imię i takie wyjątkowe.
    Znowu na M ? :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, coś z tymi "M" rzeczywiście jest. Mam kolejne imię dla kota, również na "M" - to dla takiego o jakim marzę, więc póki co sekretne :)

      Usuń
  5. A myślałam, że sam bojowo podjąłeś decyzję.
    Mam nadzieję, że szybko uda się wyleczyć Maurycego - to imię jakoś mi najbardziej pasuje :D A Mefisto mniej już się focha?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżdżę co dwa dni do weterynarza z Morfeuszem na czyszczenie uszek i zastrzyki. Sam też mu czyszczę, ale ma straszliwie zasyfione i głęboko ten świerzb siedzi. Sam dokładnie tego nie zrobię i nie chciałbym uszkodzić tego delikatnego instrumentu.

      Trochę to śmiesznie wygląda, bo jeździ ze mną też Mefisto dla towarzystwa i jak czeka przed gabinetem to się irytuje myśląc, że tam za drzwiami z doktorem coś fajnego Morfeuszowi serwujemy :) Co więcej po czyszczeniu uszek Morfeuszowi w domu, muszę wziąć Mefisto na kolana i jemu też pogrzebać, mimo że tego nienawidzi, ale jest zazdrosny i chce również :)

      Usuń
    2. Aaaaa, wariatuńcie z tych Waszych kotów, ech! :)) Moje chyba nie są aż tak szurnięte. Znaczy się są, ale na inny sposób. :)

      J.

      Usuń
    3. Tak się zastanawiałem, czy to, że ja mam nieźle pokrętną dusze i umysł wpływa na moje koty :)

      Usuń
  6. Z tym imieniem dla kota troche racji jest.
    Maciejka nie ma z tym delikatnym i uroczo pachnacym kwiatkiem niewiele wspolnego, wiec wolamy na nia Miecka albo Mietla.
    No to Wam sie rodzina powiekszyla! Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, z imieniem Miećka przypomniała mi się historyjka z zoną jednego z muzyków. Koleżanka małżonka tego muzyka ma na imię inaczej, ale za plecami on mówi na nią Miećka. Tak się przyzwyczaiłem, gdy on zawsze coś tam na nią się żalił "Miećka to, Miećka tamto", że kiedyś, gdy mnie zaprosili na Sylwestra i ją wtedy poznałem to na dzień dobry wypaliłem "Cześć Miećka, miło Cię poznać".... to nie był udany Sylwester (np. potrawy podawała mi tak jak pani za PRLu kaszę w barze mlecznym, czyli pizgnięciem talerzem przed nos :)

      Usuń
  7. Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że nasze diabelne czarnuchy w tym samym czasie zyskały braci:) Imię Morfeusz otrzymał godne. Mam nadzieję, że chłopak szybko wróci do zdrowia i zaprzyjaźni się z Mefisto, za co mocno trzymamy kciuki!
    Z niecierpliwością czekam na dalsze wieści.

    Ja chyba też muszę teraz nieco zmienić wygląd mojego bloga i banerek… Jakoś nie miałam do tego głowy przez ostatnie dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest pięknie w całej naszej blogowej rodzinie. Choć to u mnie "przypadkowa" adopcja to bardzo się cieszę, że Mefisto ma wreszcie brata i nie będzie się nudził jak nas nie ma. Obaw trochę było, zresztą sama wiesz jak to z Gackiem było. To poważna decyzja, ale dla mnie najważniejsze teraz, by to małe czochradełko było zdrowe i nie zaraziło Mefisto.

      Usuń
  8. To się nam kocia rodzina rozrosła tej jesieni :-))
    Nieźle Cię Lui Lu podeszła z tą adopcją ;)
    Brawo ! - super żbik Wam się trafił :-)
    A śpi jak nasz Mikesz - z języczkiem na wierzchu :-))
    Kciuki za kurację - Twoją i Morfeuszka !
    To już się zapewne Mefisto nie nudzi ? ;)

    Ps :
    Bardzo fajny ten nowy baner :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, jesień cudna tego roku. Na prawie wszystkich zaprzyjaźnionych blogach dokocenie, dokocenie, dokocenie :) Przynajmniej tyle bidulków nie zmarnieje na ulicy albo w schroniskach.

      Języczek Morfeusza od razu skojarzył mi się z Mikeszem. Śmiszne to, bo czasem jak się zapomni to po przebudzeniu stoi z wywalonym jęzorkiem jakby był lekko puknięty w główkę :)

      Usuń
    2. Mnie to bardzo rozczula :))

      Usuń
    3. Mnie też, mnie też, aaa i stópki, kocie łapinki! :)
      dzięki śliczne za pizgnięcie z liści :) Może uda mi się je jakoś nawet w mój baner wkomponować, bo są super!

      Usuń
    4. Mam to samo :)))
      Oj to będzie mi bardzo miło :-)

      Usuń
    5. Jakoś wkomponowałem w ten cały swój miszung :) To w ogóle natchnęło mnie, by zmieniać banerki stosownie do pory roku :) Teraz Twoje listki, pociągnięte jesienną barwą, zimą śnieżna sceneria, itd. Duża buźka!

      Usuń
    6. :-)))
      Skąd ja to znam ?
      A ... u mnie są liście ,a zimą zapewne będą płatki śniegu,kto wie,kto wie ... ;))))
      Buźka !

      Usuń
  9. Oby się chłopaki dogadali :-)
    Będzie miał Mefisto towarzysza do zabawy, a czasami łapką będzie kogo pacnąć.
    Zdrówka dla koteczków życzę :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zaczyna być bratersko między nimi. Ganiają się, najlepiej w nocy, gdy im nikt nie przeszkadza. A i jak na nie ma w domu muszą nieźle harcować, bo obrusy fruwają, a i demolki kaktusów dokonali :) Mefisto jest jeszcze zazdrosny, nawet dokonaliśmy tymczasowej separacji z Lui: ona śpi z małym w jednym pokoju a ja z Mefisto w drugim :)

      Usuń
  10. PS do wszystkich: obiecuję nadrobić zaległości w czytaniu Waszych blogów. Widzę, że się duuużo dzieje, a ja przestałem ogarniać. Zaglądam do Was, ale wolę na spokojnie poczytać posty, niż "po łebkach" i byle skomentować. Serdeczności dla Was wszystkich i Waszych futerek :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Morfeusz jest piękny :)!!!... Gratuluję :), jakie fajne są takie nieprzypadki :D... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozczulające są te zdjęcia Morfeusza:) Imię też mi się bardzo podoba i to drugie, Maurycy, również. Imiona na "M" są fajne; właśnie sobie pomyślałam, że gdybym miała czarną kotkę, mogłabym ją nazwać Mortycja.
    Życzę wyzdrowienia - Tobie i Morfeuszowi, a Lui i Mefisto odporności na choroby.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne imię Mortycja! Przypomniałem sobie, że kotka mojej dawnej przyjaźni miała na imię Morfina :) Idealnie pasowałoby, gdybym miał kotkę, byliby Morfeusz i Morfina (zresztą źródłosłów ten sam).

      Usuń
  13. Przemku jestem wciąż zbudowana że są na świecie tacy ludzie i tacy mężczyźni, jak Ty. Jestem zaszczycona, że Cię znam, choć wirtualnie. Morfeo jak już dojdzie do formy będzie cudnym towarzyszem, bo piękny to już jest:)Taki rysiowaty!
    Ciekawa jestem dalszych wieści ale wiem, że będziesz tą ciekawość zaspakajał.
    Pozdrowienia dla Waszej.... czwórki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania... ja nie mam o sobie takiego zdania. Chyba, że któreś z moich alter ego, może Harry z Tybetu jest taki jak uważasz :)

      Przyjrzałem się dokładnie rysiom i żbikom, bo intrygowała mnie jego budowa ciała, duże łapki, wyraźne paski, taki troszkę dziwny ogonek, no i wielkość jak na 6-7 miesięcznego kotka spora. To potomek żbika jak nic :)

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. Dzięki... to trochę jak z tatuażami... masz jeden... chcesz więcej :)))

      Usuń