... piski paszczowo wydaje i chorobie się nie daje. Wprawdzie na planowaną kontrolę i ponowne badania Piszczałka jesteśmy umówieni za 2 tygodnie ale w związku z tym, że skończyło się lekarstwo wybrałem się do weterynarza wcześniej by zakupić kolejne fiolki specyfiku. Zabrałem ze sobą Piszczałka by sprawdzić czy leczenie przynosi jakieś efekty. Wizyta ta i oględziny uszka wniosły jakiś promyk nadziei, że podjęliśmy właściwe kroki, które dadzą Piszczałkowi jeszcze długie i pozbawione cierpień życie. Po pierwsze, nasz łobuziak przytył z 3,70 do 4,15 kg a pacjent, który ma apetyt dobrze rokuje. Najważniejsze jednak, że nowotwór zmniejszył się - gdy oglądałem go przez otoskop wyraźnie widziałem zmniejszenie jego rozmiarów, guz jakby wklęsł dając prześwit do dalszej części przewodu słuchowego. Na to właśnie liczyliśmy bo obawialiśmy się, że guz będzie rósł zarastając przewód słuchowy co z kolei prowadziło by do podjęcia się operacji, od której ze względu na poważne ryzyko odstąpiliśmy. Kontynuujemy więc leczenie, licząc, że nowotwór będzie stopniowo się zmniejszał a równocześnie stymulujemy odporność Piszczałka oraz dbamy o jego chore płucka, w których nadal gra orkiestra.
W przedostatnim wpisie wspomniałem o mojej niepełnej kolekcji kocich kryminałów "Kot, który..." autorstwa Lilian Jackson Braun. Dzięki Mariannie uzupełniłem serię o tomik 11 zatytułowany "Kot, który mieszkał wysoko" a dodatkowo moja kocia biblioteczka wzbogaciła się o sympatyczną książeczkę "Koci świat" napisaną przez Lesley O'Mara.
Dla maniaka książek jakim jestem to najlepszy prezent jaki można dostać. Książeczki zostały opatrzone moim exlibrisem a po przeczytaniu trafią na kocią półkę.
Tak więc tomiki, które posiadam z tej serii to: "Kot, który jadał wełnę" (t.2), "Kot, który się włączał i wyłączał" (t.3), "Kot, który lubił Brahmsa" (t.5), "Kot, który bawił się w listonosza" (t.6), "Kot, który znał Szekspira" (t.7), ""Kot, który mieszkał wysoko" (t. 11), "Kot, który mówił po indyczemu" (t.26), "Kot, który wiedział i inne opowiadania" (t.30).
Przy okazji chcę zaprezentować sympatyczne kotki Marianny trójkolorową Triss i czarną Monę a samej Mariannie życzę wspaniałych wrażeń oraz szczęśliwego powrotu z egzotycznej podróży.
Nie moze byc lepszych wiesci od poniedzialku. Nie chce zapeszac, ale moze calkiem sie ten guz cofnie? Tfu, tfu przez lewe ramie i odpukac!!!
OdpowiedzUsuńCho do mnie, zobaczysz sensacje! :)))
Nowotwór w jakiś magiczny sposób nie zniknie (w cudowny sposób wyparowuje tylko moja wypłata) ale chcemy go zminimalizować jak się tylko da. Za 2 tygodnie dokładniejsze oględziny, rtg, morfologia i zrobimy zdjęcie wnętrza uszka by porównać z tym pierwszym.
UsuńHah, widziałem parapetówkę u Ciebie! Musisz mieć świadomość, że koty jak Putin po trochę po trochę a zagarniać będą coraz więcej terytorium :)
Qrna, wiedzialam, ze cos mi w tych kotach nie pasuje, a one so ruskie! :))))))))))
UsuńPantero! Przywołuję Cię do porządku, ja wiem, że tuż przy granicy mieszkamy ale ruskie to u nas mogą być pierogi albo papierosy sprzedawane z cichacza!
UsuńMy już od soboty nacieszyć się z Oli nie możemy z tych dobrych wieści... SUPER, SUPER!!!! Przemek, gdzie to bóstwo, na które miałeś robić się w sobotę?:):):)
OdpowiedzUsuńMizianki dla fuuuuterek i pozdrowionka dla Was!
Bóstwo, bóstwo.. a czy ja mówiłem, że jakiegoś Adonisa będę odstawiał? Ja w kręgu innej mitologii się obracam :)
UsuńA wieści o tyle dobre, bo dzięki temu, że jest zrobił się prześwit to łatwiej będzie też wyleczyć świerzbowca, którego od października nie możemy się pozbyć. Kropelki leku wreszcie dotrą "na drugą stronę". Acha, odpukać ale zgrubienie na piersiach Mefisto również się zmniejszyło czymkolwiek ono jest. W czwartek do weta zabieram całą moją Trójcę M&M&M'sów do weta - może powinienem tam się zatrudnić.
Trzymamy kciuki za Karbonię i Wasze "Ciasteczkowo" :)
Plakat wydrukowany, jest cuudny. Jeszcze raz dziękujemy:):)
UsuńTo fajno, że choć tak mogę się przyłożyć do Waszej zbiórki na zwierzaki.
UsuńOOO ale super wieści. Może to jednak był jakiś tłuszczyk. Trzymamy kciuki żeby tak było!!!
OdpowiedzUsuńAAAdonis ha - mało lapka nie oplułam..., no tak my to inna mitologia hihihi.
Za kciuki nie dziękujemy, żeby nie zapeszać. Tfu, tfu.... przez lewe ramię....
Adonisy, Apollini, tfu! Dżendery jedne!
UsuńAle super wieści! Piszczałek wygląda na szczęśliwego luzaka a zdjęcia z łapkami zakrywającymi klejnoty mnie rozwaliły ;)))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, że on zakrywa brak klejnotów ale mu się nie dziwię :)
UsuńNosz kurna określenia nie mogłam znaleźć jak to pisałam, wiem że tam nie ma klejnotów :) A to takie proste! "Brak klejnotów" zakrywa! :))))
UsuńOj, nie dziwię się, że się zamotałaś bo brak klejnotów to drażliwy temat. Mefisto i Morfeusz zachowali choć podwiązane a Piszczałka niestety gilotyna spotkała.
UsuńO, jak fajnie, bardzo się cieszę! Oby szło dalej w tym kierunku!
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku przeczytałam dzięki mojej osiedlowej bibliotece prawie wszystkie tomy "kota, który..." Podoba mi się klimat tych książek; są takie odprężające.
Kotki Marianny to ślicznotki:)
PS. Adonis to zniewieściały laluś, gdzie mu do prawdziwego mężczyzny :)))))))))))))))))))))))
Ha Ninka - nam nie chodziło o typ prawdziwego faceta, tylko bóstw - czyli Przemek się upiększał. Zapomniał jednak, że piękne w Tawernie to są koty i Lui. No dobra Przemek też, ale on wewnętrznie (ze względu na szaloną miłość do kotów):):)
UsuńAle przecież i bóstwo może być - lub nie być - prawdziwym facetem; zresztą chodziło mi raczej o to, że nie Adonis ma tu być wzorem - bo i po co.
UsuńW pełni zgadzam się z Ninką. Jest tylu bogów niejedynych, że akurat wzorem nie powinna być mitologia miłośników kóz i młodych chłopców :)
UsuńFantastyczne wiadomości :)))
OdpowiedzUsuńKoteczek nabiera ciałka i zdrowieje :D
Imponująca kolekcja kocich kryminałów ;)
Bardzo się cieszę, że Piszczałek skutecznie zadbał o to by go pokochać i zabrać z ulicy bo tam nie miałby najmniejszych szans.
Usuń