poniedziałek, 12 listopada 2012

Mefisto eksterminator

Kocury, Baldrick i Mefisto, pojawiając się w moim życiu, zmieniły mnie i moje postrzeganie świata, uwrażliwiły na sprawy, do których miałem dystans lub nie zwracałem na nie uwagi. Choć zostałem wychowany w szacunku do przyrody, to pewnie jak każdy, mam na sumieniu wiele grzechów wobec niej i tworzących ją istot. Kładę to na karb młodości, niedojrzałości czy typowej ludzkiej ignorancji. Dziś potrafię pochylić się nad losem najdrobniejszej nawet żywej istotki, dostrzec w niej piękno i rolę jaką spełnia w skomplikowanym systemie stworzonym przez Naturę.

Owszem, są żyjątka paskudne, obleśne, straszne, groźne czy odstręczające i tak jak odpowiedziałem na pytania Kfiatka: mogę się niektórymi kreaturami brzydzić bądź po prostu nie czuć do nich sympatii, ale najbardziej przerażającą bestią pozostaje według mnie człowiek.

Nie jestem nawiedzonym ekologiem (ci krzykacze, są parodią miłości do przyrody - medialnie błyszczą, głosząc np. by ratować lasy, równocześnie drukują tysiące plakatów i ulotek, na potrzeby których... wycięto całe hektary lasu!). Istnieją żywe istoty, które bezwzględnie tępię i nie mam skrupułów, bo są nimi np. szkodniki, roznoszące choroby lub dokonujące spustoszeń w gospodarstwie domowym.

Istnieją jednak i takie, które szkody nam nie robią, a wielu tępi je, bo ich nie lubi. Do nich należą przeważnie pająki. Potrafię zrozumieć strach przed nimi, każdy w końcu ma jakąś fobię, ale jakby nie było to bardzo pożyteczne żyjątka i akurat w naszych warunkach geograficznych zupełnie nieszkodliwe. Nie trzeba ich zabijać, wystarczy wyrzucić za okno, niech szukają innego domu...

Mówię tu o pająkach domowych. Nie mam na myśli hodowlanych ptaszników czy innych włochatych bestii, w których upodobanie znajduje mój brat (Zapraszam na jego biologicznego bloga: LifeScience Corner). Pająki domowe nie przeszkadzają mi, mam do nich szacunek i potrafię z nimi żyć w zgodzie (Ba! Niektórym nawet nadaję imiona). Tzn. było tak dopóki w mej przytulnej norce nie zamieszkała Lui Lu i kocur Mefisto. Lui, jak pewnie większość kobiet, pająków nie lubi, boi się ich i namawia do ich bezwzględnej eksterminacji. Pająki nie mają więc teraz łatwego życia, a moja norka stała się dla nich jakby mniej gościnna. Wprowadziłem więc pewne zasady. Gdy widzę pająka w domu, to zawieramy układ "żyj i pozwól innym żyć - dopóki nie dostrzeże cię Lui Lu albo Mefisto, jesteś bezpieczny". Chyba, że...

1. Zdarzają się upierdliwe egzemplarze, które zamiast spokojnie wić sobie pajęczynę w jakimś zakamarku, ładują się w nocy do łóżka, przyprawiając Lui Lu o zawał serca - w świetle nocnej lampki zwykły pająk potrafi rzucić na ścianę cień, w którym jawi się jako potężne, pełzające monstrum. Na krzyki Lui "Zabij go! Zabij!" nie reaguję, lecz biorę go delikatnie na rękę i wypuszczam przez okno z sugestywną reprymendą "Widzisz głupku, jakbyś siedział grzecznie w kącie - to by nie było eksmisji".

2.  Natura rządzi się swoimi prawami - z reguły wygrywa silniejszy, sprytniejszy lub mądrzejszy. Jeśli pająka wypatrzy Mefisto zanim zdążę eksmitować go za okno, rozpoczyna się krwawa rzeź. Nie mi tu ingerować w ten wszechwieczny naturalny kodeks. Tu nawet nie chodzi o rządzę mordu, Mefisto jest w końcu najedzonym kotem domowym, ale odzywa się po prostu instynkt łowczego (choć zdarzyło się, że kocur wszamał pająka w domu a na spacerze nawet pasikonika). Czasem kończy się na jednym pacnięciu łapką, ale wtedy Mefisto jest zdegustowany, jak bokser w ringu wydaję się podjudzać "Wstawaj leszczu, pokaż co potrafisz!", czasem też sprytnemu pająkowi uda się zaszyć w jakimś kąciku i ocalić swoje życie.

Najczęstszymi gośćmi w mojej norce są kątniki domowe (Tegenaria domestica). Wbrew opisom gatunku, potrafią przybierać spore rozmiary. Gdy dorodny kątnik przemyka chyłkiem po podłodze wydaje się, że to czmycha mała myszka...


Tym razem kątnik nie miał szczęścia... Na filmiku, Mefisto rozprawiający się z pająkami, które pechowo zameldowały się w umywalce i w wannie...


Mefisto poluje też na muchy, te jednak mają tą przewagę, że potrafią latać...


W służbie sztuki...

Założyliśmy z Mefisto spółkę, nazwijmy to projektem artystycznym... Upolowane przez niego pająki i muchy stają się "dziełami sztuki". Przygotowuję grafikę, na którą nanoszę (przyklejam) truchełka poległych w boju pająków i much...

Muchy w Twierdzy Przemyśl...

Scenka rodzajowa z życia muszych obrońców Fortu I "Salis Soglio" - fort artyleryjski z czasu pierwszej wojny światowej:


 Obrona Przemyśla przed monstrualnym pająkiem księcia Rakoczego...

W 1657 roku książę Rakoczy z Siedmiogrodu wraz z Tatarami oblegał Przemyśl. Kiedy wydawało się, że nic nie uchroni miasta przed zagładą, franciszkanie przeszli ulicami, niosąc w procesji relikwie św. Wincentego. Wystawili je później w jednej z bram miasta, zwanej Wodną, i razem z mieszkańcami żarliwie modlili się o ocalenie. Ku zaskoczeniu i ogromnej radości obrońców, najeźdźcy odstąpili od oblężenia.


A tak nasz projekt prezentuje się w ramkach i na ścianie...


Tak... wiem... jestem porąbany...

Ogłoszenia parafialne:

1.Candy od Lucyfera:

Na blogu "Maskotka i pieska" jest do wygrania niepowtarzalny, ręcznie tzn.łapką malowany przez samego Lucyfera, koci zegar oraz czarny koci kubek malowany przez anonimowego kota ;)


Cudne to prawda? O tym jak wygrać taki zestaw poczytajcie tutaj: http://maskotkaipieska.blogspot.com/2012/11/candy-od-lucyfera.html

PS Pragnę donieść, że Lucyferek zyskał brata. Jest nim znany już Wam Szuwarek, czyli Wielkouche Wodne Znalezisko z bloga Ani z Wrocławia "Za moimi drzwiami". Jego historię poznacie tutaj: Szuwarek>>> - to jeszcze wpis z domu tymczasowego, a tutaj macie jego pierwsze chwile w nowym: Nowy lokator>>>.  Powodzenia i szczęśliwości w nowym domu Szuwarku!

2. Chcecie dostać z liścia?

Amyszka z bloga "Kotyszki" tworzy sympatyczne skrapki. Wpadły mi w oko szczególnie te dedykowate Jej kotom "kocie liście": 


Rzuciłem więc pomysł, że można byłoby zrobić cały kopczyk kocich liści, na których uwiecznione byłyby futrzaki z zaprzyjaźnionych blogów. Amyszka podchwyciła myśl i zaprasza do nadsyłania zdjęć Waszych kotów. To będzie najpiękniejszy jesienny kopczyk liści jaki można sobie wyobrazić. Szczegóły tutaj>>>

3. Paszczowisko.

Przypominam o trwającym konkursie w Klubie Kota Jasna 8.


Nasza Tawerna została Honorowym Patronem Konkursu. A na czym to polega? Wysyłajcie zdjęcia z najdziwniejszą, najśmieszniejszą, najciekawszą miną swego kota, a możecie wygrać fajne nagrody (od nas np. dostaniecie płytę z filmem dvd "Cat Woman"). Regulamin i listę nagród znajdziecie tutaj>>>.
Obserwujcie blog Krysi z Klubu Kota Jasna 8, bo nawet jak Wam się teraz nie poszczęści, to możecie spróbować w następnych Jej konkursach (co miesiąc inny konkurs!!!)


22 komentarze:

  1. A my też mamy w kuchni naszego Gienka, czy Henka, jak zwał tak zwał, są dwa, w przeciwnych kątach przy suficie. Tiguś tak wysoko nie doskoczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, czyli Gienek i Henek mądry sposób na przeżycie opracowali według zasady "trzymajmy się ściany to się nie po...my, bliżej sufitu - kot nie skoczy nam tu" :)

      Usuń
  2. Ja też pająków staram się nie zabijać, bo wiem krzywdy mi nie zrobią. Ale, jak to kobieta nie przepadam za nimi... Dlatego zawarłam z nimi niepisany układ, że niech sobie grzecznie żyją w kątach a ja nie będę na nie polować jeśli nie będą mi zbyt często pokazywac na oczy;) Ale w moim domu, kiedy już wyjdą na spacer, nie mają lekkiego życia, bo jak nie upoluje ich Lucek to na pewno złapie je Sam , którego pasją jest latanie za muchami i pająkami właśnie. Bałam się, że jak nastanie lato i pojawią się muchy to chłopaki wspólnie rozniosą mi mieszkanie w czasie polowań.
    Ale do prusaków albo karaluchów mnie nie przekonasz!!! Przez całe moje dzieciństwo było ich pełno w moim bloku i nie znoszę tego cholerstwa! Brrr!

    Hmmm, te obrazki z pająkami wyglądają intrygująco, ale... jesteś porąbany!! ;))
    Za to filmik o polowaniu super:)

    Nie mogę się doczekać kociego kopczyka, to był świetny pomysł!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie namawiam Cię na karaluchy i takie inne, bo wiem, jak trudno się potem tego pozbyć, a jeszcze jak rodzinę i znajomych zaczną ściągać, to gorzej się pozbyć niż teściowej :) Aaa, szczypawki jeszcze bezwzględnie eksterminuję - latem było ich w domu całe mnóstwo.

      Usuń
  3. Mefisto się nudzi biedaczek, bo samotny jest! (wiem, wiem, miałam nie dobijać, he he) i dlatego zadaje się z owadzim rodem, ale widzę, że to jest w Twoim interesie, bo wykorzystujesz go do zapewniania sobie modelów do obrazków. maskotka ma rację: popieprzony jesteś! Ach, jak mi się to podoba;)
    My każdego pajączka wynosimy w szklance na dwór:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anka! Przestań dobijać, bo Ci te truchełka zapakuję i wyślę w paczce - coś, jak ostrzeżenie od kociej mafii :)

      Usuń
  4. A u mnie pająki i inne stwory łażą gdzie chcą
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brrr much nie cierpię ...
    Pająki mogą być :-)))
    Nie boję się i nie wyrzucam, chyba,
    że za mocno napastliwy, to wyrzucam przez okno....
    Liście extra...
    Dziękuję za reklamę Konkursu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zero sentymentu dla much! Bez mrugnięcia okiem, żalu, czy wyrzutów, że gdzieś tam osierocone musze dzieci zostaną. Tępić, tępić, tępić!... albo hodować pająki :)

      Usuń
  6. Pająki mi nie przeszkadzają - nie zabijam - jeśli już to wyrzucam za okno :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pajaki bardzo smaczne są:) A jakie smaczne są komary.. tak twierdzą moje Mruczki. Odkad mieszka z nami Zuza, problem sie sam rozwiazal.. ale teraz zawsze patrzę czy czegoś nie trzyma w pysku zanim wskakuje na łozko ;)
    Raz tylko mi sie szkoda pajaka zrobilo jak Zuza i Albert grały w bramkarza: polozyly się naprzeciwko siebie,łapki do przodu, i popychaly pajaka nosem raz w jedna, raz w druga strone. Takie zabawy uwazam ze niekotmaitarne... :) W tym przypadku pająka została wypuszczona do ogrodu z nakazem niewracania w tym oraz przyszlym życiu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, tak, zapomniałem o komarach, te długonogie szczególnie. Niekotmanitarna zabawa w bramkarza - a mama zawsze powtarzała, by nie bawić się jedzeniem :) To rzeczywiście total brutal, ale wiem o czym mówisz. Mefisto nie lubi, gdy pająk jest bierny, zabawa zaczyna się dopiero wtedy, gdy ucieka, chowa się pod jakieś meble.

      Usuń
  8. Jednak pająki są u mnie pod ochroną :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie przecież też... chyba, że złamią regulamin i wypatrzy je Lui lub Mefisto.
      Zobaczysz w następnym poście, że Mefisto to nie tylko killer. To będzie historia pewnej pajęczycy, której potomstwem teraz się opiekujemy :)

      Usuń
  9. Taki prawdziwy szacunek dla życia , dla natury też przyszedł u mnie z czasem; jako bardzo młoda osoba niewiele się nad tym zastanawiałam, a jako dziecko wręcz naśladowałam dorosłych "bojąc się" pająków. Tymczasem okazało się, że owszem, piękne to one nie są, ale wcale się ich nie boję!
    Nie zabijam pająków, pozwalam im żyć we względnym spokoju - dopóki oczywiście nie dopadnie ich Songo; czasem bywają wyrzucane na dwór. Poza tym one łapią rybiki, których się brzydzę. Nie zabijam też much (jeśli same grzecznie raczą wylecieć za okno) ani też os czy nawet szerszeni (łapię w szklankę i wyrzucam). Nie dalej jak dwa dni temu słuchałam rozmowy na temat sposobów zabijania różnych nieproszonych gości - polewanie cifem, domestosem, podpalanie przy pomocy dezodorantu - włos się jeży! Jeśli już jestem zmuszona zabić taką istotę, to staram się to zrobić szybko i bez zbędnego męczenia jej .
    A te Twoje "martwe natury" - nie mogłabym spać, mając coś takiego na ścianie. Nawiasem mówiąc mam dla nich lepszą nazwę, której kiedyś użył mój syn, gdy jako mały jeszcze chłopiec zapomniał określenia martwa natura i na moje pytanie, co malowali na plastyce opowiedział: No, tą......... TRUPIĄ PRZYRODĘ!
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trupia przyroda :))) Rozumiem, że raczej nie przesłać Ci takiej kartki na święta? :))))

      Przypomnij sobie, cośmy widzieli, jedyna,
      W ten letni tak piękny poranek:
      U zakrętu leżała plugawa padlina
      Na scieżce żwirem zasianej.
      Z nogami zadartymi lubieżnej kobiety,
      Parując i siejąc trucizny,
      Niedbała i cyniczna otwarła sekrety
      Brzucha pełnego zgnilizny.
      Słońce prażąc to ścierwo jarzyło się w górze,
      Jakby rozłożyć pragnęło
      I oddać wielokrotnie potężnej Naturze
      Złączone z nią niegdyś dzieło.
      Błękit oglądał szkielet przepysznej budowy,
      Co w kwiat rozkwitał jaskrawy,
      Smród zgnilizny tak mocno uderzał do głowy,
      Żeś omal nie padła na trawy.
      Brzęczała na tym zgniłym brzuchu much orkiestra
      I z wnętrza larw czarne zastępy
      Wypełzały ściekając z wolna jak ciecz gęsta
      Na te rojące się strzępy.
      Wszystko się zapadało, jarzyło, wzbijało,
      Jak fala się wznosiło,
      Rzekłbyś, wzdęte niepewnym odetchnieniem ciało
      Samo się w sobie mnożylo.
      Czerwie biegły za obcym im brzmieniem muzycznym
      Jak wiatr i woda bierząca
      Lub ziarno, które wiejacz swym ruchem rytmicznym
      W opałce obraca i wstrząsa.
      Forma świata stawała się nierzeczywista
      Jak szkic, co przestał nęcić
      Na płótnie zapomnianym i który artysta
      Kończy już tylko z pamięci.
      A za skałami niespokojnie i z ostrożna
      Pies śledził nas z błyskiem w oku
      Czatując na tę chwilę, kiedy będzie można
      Wyszarpać ochłap z zewłoku.
      A jednak upodobnisz się do tego błota,
      Co tchem zaraźliwym zieje,
      Gwiazdo mych oczu, słońce mojego żywota,
      Pasjo moja i mój aniele!
      Tak! Taka będziesz kiedyś, o wdzięków królowo,
      Po sakramentch ostatnich,
      Gdy zejdziesz pod ziół żyznych urodę kwietniowa,
      By gnić wśród kości bratnich.
      Wtedy czerwiowi, który cię będzie beztrosko
      Toczył w mogilnej ciemności,
      Powiedz, żem ja zachował formę i treść boską
      Mojej zetlałej miłości.

      Usuń
    2. Nieeee, takiej kartki nie...
      Tak w ogóle, to widzę, że lubisz przełamywać różne tabu i jeśli nawet nie jesteś porąbany, to na pewno nie jesteś stereotypowy, co Ci się chwali. A wiersz musiałam przeczytać kilka razy, bo jak chyba większość ludzi myślę obrazami i od razu wszystko widziałam. Jest interesujący - pomysł, obraz i pointa - i w pewien sposób fascynujący. Podoba mi się, ale na papierze. Ty w Waszym "projekcie artystycznym" poszedłeś o krok dalej... no, cóż dla mnie chyba jednak o ten krok za daleko. Co nie znaczy, że to w jakiś sposób potępiam - przecież "wolnoć Tomku..." . Po prostu ja bym tego na ścianie nie powiesiła.
      A właściwie czyj to wiersz?
      Ninka.

      Usuń
    3. A wyobraź sobie, że planowałem zrobić z truchełek wielką scenę batalistyczną: oblężenie Twierdzy Przemyśl, bitwą pod Hastings lub Grunwaldem...

      Ten wiersz napisał "poeta przeklęty" Charles Baudelaire - jest to "Padlina" z tomiku "Kwiaty zła" (1857 r.). Mimo tematyki to piękny wiersz, bardzo obrazowy, sugestywny. Szkoda, że prowadząc hulaszczy tryb życia, pijąc, narkotyzując się a nawet prostytuując, Baudelaire tak niewiele pisał. Ale to co pozostawił to arcydzieła - nawet mój ulubiony T.S. Eliot nazwał go największym nowoczesnym poetą.

      Usuń
  10. Geralt tez poluje na pajaki, tylko ze nie zostawia truchelek, tylko je od razu zjada. Zwlaszcza jak mu sie jakis duzy trafi to wyglada przekomicznie z pajeczymi nogami smetnie dyndajacymi z pyska :-)
    ja pajakow nie zabijam, ani nie wyrzucam - wychodze z zalozenia ze wole pajakiod innego robactwa, ktore w przypadku braku drapieznikow mialoby wolne pole do popisu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Geralt prawdziwy smakosz jest :)
      Na pająki trzeba popatrzeć troszkę tak jak na koty, pełnią podobną rolę w ekosystemie: koty chronią nas przed plagą myszy czy szczurów a pająki przed paskudnym robactwem.

      Usuń